: 02 kwietnia 2012, 20:40
Pierwsza kwestia: nie chciałbym abyśmy mieszali tutaj kompletnie odmienne realia społeczne. Czy dla dzisiejszego, rozwiniętego społeczeństwa, w którym panuje pokój i zasady demokracji (przynajmniej na papierze) dobrym punktem odniesienia powinna być sytuacja wojny, gdzie upadają wszelkie konstrukty społeczne? To co napisałeś doskonale pokazuje, że pewne zachowania (powiedzmy instynktowne, zwierzęce) budzą się w ludziach w sytuacji, gdy otoczenie na to pozwala.
Ale czy sytuacją, gdy otoczenie na to pozwala nie jest też ciemna uliczka i idąca nią przestraszona kobieta? We mnie czy w Tobie nie spowoduje to chęci napaści, ale zgodnie wiemy że w niektórych umysłach takie idee mogą się zrodzić, a w jeszcze węższej grupie - przemóc wszystkie bariery i doprowadzić do ataku.
W takim wypadku moje pytanie: czy dzisiejsze otoczenie, z jednej strony pobudzające ludzi (seks niemalże wszędzie, łatwy dostęp do porno), z drugiej wymagające pewnych określonych społecznie zachowań (czyli przestrzegania systemu norm i wartości danego społeczeństwa) nie tworzy absurdalnej sytuacji, w której ludzie żyją w stanie pobudzenia seksualnego, którego nie są w stanie do końca się pozbyć w ramach aktualnych struktur społecznych? To prowadzi do różnego rodzaju frustracji a te w prostej linii są źródłem zachowań agresywnych.
Bardzo celna diagnoza, seks dzisiaj jest wszędzie. Jednak system wartości, których mamy przestrzegać, również podąża za trendem i obniża swoje wymagania. Sęk w tym, że nie obniży ich aż tak bardzo, by akceptowalne stały się zjawiska takie jak gwałt. Jak podkreśliłeś, błędne koło się obraca.
Wciąż większość ludzi pozostanie odpornych na działanie środowiska, ale faktem jest, że gdy oddziałuje ono mocniej, więcej jednostek się pod tym oddziaływaniem ugnie. Lekarstwa na to nie widzę.
Nie zdziwi mnie, gdy będą łamane kolejne bariery, jest to naturalna kolej rzeczy. Dziś wszystko dzieje się szybciej, widać to na każdym kroku. "Biznes to biznes" - ta zasada również była zawsze, jednak wraz z rozwojem społeczeństwa, większość konwencjonalnych źródeł dochodu zaczyna się zacieśniać i zamykać. Ludzie szukają więc tam, gdzie do tej pory było to zakazane; wszelkie łamanie barier obyczajowych podporządkowane jest tak naprawdę pieniądzu.Piszesz, że wiek XX to okres rewolucyjny, który pozwolił na nagłośnienie problemu. Ja natomiast dostrzegam drugą stronę medalu: w tym okresie narodziła się POTĘŻNA (branża porno jest wyceniana na kilkadziesiąt mld $) machina zwiana przemysłem porno, której uczestnikom bardzo zależy na poszerzaniu rynku i ułatwianiu dostępu w celu maksymalizacji zysków. Myślicie, że Larry Flynt działał z misją poszerzania praw i wolności osobistych? Laughing Ewidentnie walczył o możliwość działalności gospodarczej w pewnej, nieakceptowalnej ówcześnie, branży. Złe zamiary zawsze potrzebują szlachetnych przykrywek.
Mnie powyższe martwi, biznes to biznes, dziś świat opiera się na ekonomii i każdy szuka swojej szansy na zyski. Natomiast uważam, że porno jest tego typu rozrywką, której popularyzacja jest czymś niepożądanym społecznie.
Wracając do tematu XX wieku i mediów. Nie wiesz, jak tak naprawdę wyglądała sytuacja w omawianym aspekcie 100 czy 200 lat temu - o takich rzeczach się nie piszę, gdyż jak wspomniałem, samo dotarcie do informacji w ówczesnych czasach było znacznie trudniejsze.
Pojawiają się obrazy nie do zaakceptowania. Zależy dla kogo. Teraźniejszość wyznaje zasadę, że jednostki silne tak czy siak sobie poradzą. Ot, nieco ucywilizowane prawo dżungli. Ma to również odzwierciedlenie w problemie o którym dyskutujemy. Dziś nie ma barier - dostęp do informacji jest powszechny, a przyjęte jest że te silne, inteligentne jednostki odrzucą pokaźną kupę gówna i znajdą to, czego szukają. W takiej rzeczywistości niemożliwe do zaakceptowania są odstępstwa od wolności wiedzy. Jeśli ktoś chce szperać w pornografii - jego sprawa. Można by oczywiście odciąć takie źródła, ocenzurować i starać się odstawić w zapomnienie. Czy to jednak coś da? Postęp w mediach poszedł tak daleko, że takie działania niczego praktycznie nie zmienią, mogą za to przynieść dalsze cenzury i blokady - z tym jest jak z zaostrzaniem kar, ideologicznie mnóstwo plusów, lecz co się stanie, gdy obrócimy karę przeciwko niewłaściwej osobie? To broń obusieczna.Porno się nie broni, wystarczy wejść nieco głębiej i pojawiają się obrazy, które dla osoby o przeciętnym poziomie wrażliwości będą nie do zaakceptowania.
Od porno można się uzależnić, zdecydowanie szybciej niż od innych przejawów działalności ludzkiej, taka jego specyfika - to też trzeba brać pod uwagę w tej dyskusji.
Napisałeś, że podatnym gruntem jest "dziecko z wykolejoną psychiką" - otóż dziecko nigdy nie ma wykolejonej lub nie osobowości, to okres, w którym owa osobowość dopiero się WYKSZTAŁCA. Ludzie nie rodzą się źli, stają się takowi. W tej perspektywie porno uważam za spore zagrożenie.