Sila Spokoju pisze:Trochę jestem załamany, ale przecież ten Allegri (od dziś nasz trenejero) zdobył z Milanem mistrza mając dużo słabszy skład niż my obecnie, a i w Lidze Mistrzów radził sobie o wiele lepiej, niż Juve w ubiegłym sezonie.
Już nie przesadzajmy. W pierwszym sezonie skład Milanu był naprawdę bardzo mocny. Środka obrony takiego jak Thiago Silva - Nesta (nawet jeżeli to już nie był ten Alessandro z najlepszych lat) to my jeszcze bardzo długo w Juventusie mieć nie będziemy. Pomoc może faktycznie nie powalała (chociaż było tam paru starych mistrzów, potrafiących od czasu do czasu zrobić różnicę plus kilku rzemieślników, był będący w życiowej formie Boateng), w ataku Ibra, Pato (wyjątkowo zdrowy i w formie), Cassano i Robinho - przynajmniej półka wyżej niż obecna ofensywa Juventusu. I z takim to zespołem Allegri wygrał ligę, w której jedynym potencjalnym rywalem była sierota po Mourinho w postaci Interu (swoją drogą, kto wie jak to by się wszystko skończyło gdyby od razu zatrudniono tam Leonardo), w Europie zaporą nie do przejścia okazał się Tottenham.
Dla mnie Allegri to taki trener, u którego zawsze można znaleźć jakiś pozytyw. A to wymyśli ciekawą taktykę na dany mecz, a to wykorzysta lepiej niż ktoś inny potencjał jakiegoś zawodnika, a to fajnie zneutralizuje konkretnego gracza rywala. Taki w sam raz do drużyny na siódme miejsce. Do takiej, którą chwali się za pojedyncze rzeczy, przymykając oko na niedociągnięcia, braki oraz to, ile te pozytywy przyniosły konkretnych korzyści. Raz można go było pochwalić że zneutralizował na San Siro Juventus tak, że rywal prawie nie powąchał piłki przez większość meczu. Innym razem ktoś doceni go za imponującą grę na Camp Nou przeciwko Barcelonie i remis 2:2, ktoś jeszcze inny znajdzie jeszcze coś innego w karierze Maksia, co zaliczyć należy na plus. Do Cagliari jak znalazł.
Tyle że w klubie, który ma ambicje na poziomie Milanu czy Juventusu to jest za mało. W zespole topowym zamiast chwalić, że udało się zdominować środek pola i strzelić gola (a licząc bramkę-widmo Muntariego - nawet dwie), trenera pyta się dlaczego tych goli nie padło trzy albo cztery, dlaczego pod koniec rywalowi pozwolono przejąć inicjatywę i wywieźć korzystny wynik. Ambitne zawody na Camp Nou pójdą w zapomnienie po dwóch remisach z ogórkami, które nie mogą mieć prawa bytu.
W Juventusie Allegri będzie mieć równie trudno jak Giovinco, który przyzwyczajony był że jeżeli w Parmie w trzecim meczu strzelał bramkę, to nikt nie pytał co robił w dwóch poprzednich. Ba, będzie mieć jeszcze trudniej, bo kibice są mu, delikatnie mówiąc, nieprzychylni. A pamiętając jak słabe starty sezonu zaliczał Milan pod jego batutą, nie zdziwię się jeżeli Allegri bardzo szybko znajdzie się pod taką presją, z którą sobie nie poradzi.