Czas ocenić mecz na chłodno. Po pierwsze do tej pory nie wiem jak nam się udało awansować, nie grając kompletnie NIC. Tutaj jednak wyszło małe doświadczenie Tottenhamu, przegrali ten mecz na własne życzenie. Wielkie uznanie dla naszych chłopaków, że udało im się jakoś wygrać ten przegrany mecz. Niemniej wynik nie może nam przesłonić tego jak wyglądała nasza gra. Wyglądała niestety tragicznie i nie ma się co oszukiwać. Ten awans to bardzo duże szczęście, które zawdzięczamy chwilowemu zrywowi naszych zawodników i przebłyskiem ich niemałych umiejętności. Tak naprawdę Allegri wczoraj nie miał wcale pomysłu na to jak zagrać z Totkami i nikt mnie tutaj nie przekona. Jedyne co się wczoraj naprawdę udało Allegriemu to zmiany. Zwłaszcza wejście Lichego to był strzał w 10-tkę, sam przecierałem oczy ze zdumienia. Mimo zwycięstwa mecz po raz kolejny pokazał, że potrzebujemy zmiany na ławce trenerskiej, gdyż Allegri się wypalił i brakuje mu pomysłów na grę w ofensywie, tam nie mamy żadnych schematów, bo z obroną tak źle nie jest. Mamy wielki problem z pomocą, która nie tak dawno była naszą główną siłą. Wczoraj fatalny mecz Pjanicia (ten sezon dużo gorszy od poprzedniego), słaby Khedira (dobrze, że chociaż dograł tą świetną asystę do Higuaina) oraz Matuidi, na którego liczyłem, a dorównał wczoraj poziomem kolegom. Poza prawą obroną, ta formacja wymaga radykalnych wzmocnień.
Pisałem po meczu z Lazio, że potrzebny nam kolejny cud żeby udało się awansować i to się wydarzyło, bo nasz wkład w ten awans niestety był niewielki. Ta drużyna ma ogromny potencjał, tylko trzeba go w końcu zacząć w pełni wykorzystywać.
Jeszcze co się tyczy Buffona, kilka świetnych interwencji przeplatał paroma niepewnymi, przynajmniej w moim odczuciu. Chciałbym go oglądać jak najdłużej, ale też wolę by odszedł kiedy jest na szczycie, więc może rzeczywiście nadszedł ten czas by po tym sezonie odpuścić. Naprawdę ciężko mi się to pisze, bo go uwielbiam.
To samo się tyczy Barzagliego, którego cenię. Niestety wiek zrobił swoje i to już nie to. Dodatkowo bardzo rozczarował mnie wczoraj tym nadepnięciem na Sona, po kim jak po kim, ale po nim bym się tego nie spodziewał, ciągle gdzieś próbuję uwierzyć, że to był przypadek.
Natomiast co do Marciniaka to szkoda słów. Po takim meczu powinien mieć długą przerwę od sędziowania na arenie międzynarodowej, nasze szczęście polegało tylko na tym, że tym razem mylił się wyjątkowo w obie strony.
No cóż dodatkowo w ćwierćfinale zagramy bez Benatii i Pjanicia, więc nieciekawie. Liczę po cichu na Liverpool w 1/4, na rewanż za 2005 rok, ale aby ugrać coś więcej w tej edycji musimy wreszcie złapać formę, a jej coś wyjątkowo długo nie widać w tym roku, mam nadzieję, że zdążymy ją jeszcze zobaczyć
