: 07 maja 2003, 18:35
Ponieważ rozpisałam sie na ten temat na innym forum wkleję sobie post i tutaj, bo wybaczcie, ale nie chce mi sie myśleć nad nową interpretacją meczu
W zasadzie to mam mieszane uczucia gdyż z jednej strony porażka mnie nie dziwi (remis byłby szczytem marzeń), z drugiej po obejrzeniu meczu pozostał pewien niedosyt.
Mój przedmeczowy pesymizm wynikał z braku trzech kluczowych piłkarzy, słabej formy napastników i atutu boiska Realu, który miał za zadanie zmazać plamę z Mallorką i przede wszystkim skończyć mecz z korzystnym wynikiem przed rewanżem na wyjeździe (zapowiadali wygraną różnicą trzech goli.......i przynajmniej to im sie nie udało
).
Tak jak było do przewidzenia Real ruszył do ataku spychając Juve na własną połowę boiska. A, że nie było komu rozbijać ataków (Tacchi i Davids) Real dominował przez większą część pierwszej połowy. Conte zagrał może ze trzy mecze, więc trudno wymagać od niego optymalnej formy, Tudor choć zawsze był dla mnie nieporozumieniem na tej pozycji najgorzej nie wypadł, szczególnie w drugiej połowie kiedy zaopiekował sie Zidanem, któremu na początku Juve dał zbyt dużo swobody. Inna sytuacja była z Figo którego próbowali na zmianę zatrzymać chyba wszyscy podwajając nawet krycie. Niestety Birindelli oprócz szybkości tudzież strzałów z dystansu techniką specjalnie poszczycić się nie może, więc Figo robił co chciał. :?
Kontry Juve miałam wrażenie, że oglądam na zwolnionym tempie a długie podania niemal zawsze kończyły się stratą piłki.
Del Piero zagrał słabo (żeby nie powiedzieć beznadziejnie). Nie biega tylko chodzi, jak przyjmuje piłkę to zwalnia straszliwie tempo gry przetrzymując ją zbyt długo, a w kontrastach 1 vs 1 najczęściej ląduje na glebie. Ewidentna słaba forma (strzał na bramkę z linii pola karnego, a właściwie podanie do bramkarza).
Znacznie lepiej spisał się Trezeguet. Nedved też poniżej możliwości (tyrał cały sezon stając się liderem od kontuzji Del Piero, więc się nie dziwię, że w końcu siadł).
Juve to jednak Juve i pomimo przewagi Realu remisuje ścinając nieco z nóg Królewskich i mecz od tego momentu jest bardziej wyrównany. Dobra zmiana Lippiego - Pessotto za Iuliano i przesunięcie Birindela na prawą a Thurama w środek.
Juve grał lepiej, z większą organizacją, więcej krótkich podań i dobrze się bronił. Ze też akurat w takim momencie musieli nam dowalić drugiego gola.
Gol oczywiście dał Realowi odwagi i ostatnie minuty meczu to był normalny flipper. :shock:
Nieporozumieniem tym razem był Camoranesi....
5 piłek, 5 dryblingów...przepraszam, prób dryblingów pomiędzy 3-4 piłkarzami Realu, 5 poślizgów, a co z tego wynikało 5 strat piłki i 5 groźnych kontrataków Realu. Zdecydowanie czarny dzień.
W rewanżu wrócą Raul (Ronaldo pod znakiem zapytania - problemy z kolanem), Tacchi, Davids i Montero. Tym razem wszystko będzie zależało od Juve, które będzie musiało atakować.
Szanse są ale ja tam wolę, żeby Real był faworytem, Juve znacznie lepiej gra jak ma nikłe szanse na wygranie meczu.

W zasadzie to mam mieszane uczucia gdyż z jednej strony porażka mnie nie dziwi (remis byłby szczytem marzeń), z drugiej po obejrzeniu meczu pozostał pewien niedosyt.
Mój przedmeczowy pesymizm wynikał z braku trzech kluczowych piłkarzy, słabej formy napastników i atutu boiska Realu, który miał za zadanie zmazać plamę z Mallorką i przede wszystkim skończyć mecz z korzystnym wynikiem przed rewanżem na wyjeździe (zapowiadali wygraną różnicą trzech goli.......i przynajmniej to im sie nie udało

Tak jak było do przewidzenia Real ruszył do ataku spychając Juve na własną połowę boiska. A, że nie było komu rozbijać ataków (Tacchi i Davids) Real dominował przez większą część pierwszej połowy. Conte zagrał może ze trzy mecze, więc trudno wymagać od niego optymalnej formy, Tudor choć zawsze był dla mnie nieporozumieniem na tej pozycji najgorzej nie wypadł, szczególnie w drugiej połowie kiedy zaopiekował sie Zidanem, któremu na początku Juve dał zbyt dużo swobody. Inna sytuacja była z Figo którego próbowali na zmianę zatrzymać chyba wszyscy podwajając nawet krycie. Niestety Birindelli oprócz szybkości tudzież strzałów z dystansu techniką specjalnie poszczycić się nie może, więc Figo robił co chciał. :?
Kontry Juve miałam wrażenie, że oglądam na zwolnionym tempie a długie podania niemal zawsze kończyły się stratą piłki.
Del Piero zagrał słabo (żeby nie powiedzieć beznadziejnie). Nie biega tylko chodzi, jak przyjmuje piłkę to zwalnia straszliwie tempo gry przetrzymując ją zbyt długo, a w kontrastach 1 vs 1 najczęściej ląduje na glebie. Ewidentna słaba forma (strzał na bramkę z linii pola karnego, a właściwie podanie do bramkarza).
Znacznie lepiej spisał się Trezeguet. Nedved też poniżej możliwości (tyrał cały sezon stając się liderem od kontuzji Del Piero, więc się nie dziwię, że w końcu siadł).
Juve to jednak Juve i pomimo przewagi Realu remisuje ścinając nieco z nóg Królewskich i mecz od tego momentu jest bardziej wyrównany. Dobra zmiana Lippiego - Pessotto za Iuliano i przesunięcie Birindela na prawą a Thurama w środek.
Juve grał lepiej, z większą organizacją, więcej krótkich podań i dobrze się bronił. Ze też akurat w takim momencie musieli nam dowalić drugiego gola.

Gol oczywiście dał Realowi odwagi i ostatnie minuty meczu to był normalny flipper. :shock:
Nieporozumieniem tym razem był Camoranesi....
5 piłek, 5 dryblingów...przepraszam, prób dryblingów pomiędzy 3-4 piłkarzami Realu, 5 poślizgów, a co z tego wynikało 5 strat piłki i 5 groźnych kontrataków Realu. Zdecydowanie czarny dzień.
W rewanżu wrócą Raul (Ronaldo pod znakiem zapytania - problemy z kolanem), Tacchi, Davids i Montero. Tym razem wszystko będzie zależało od Juve, które będzie musiało atakować.
Szanse są ale ja tam wolę, żeby Real był faworytem, Juve znacznie lepiej gra jak ma nikłe szanse na wygranie meczu.