Mamy już styczeń więc można pokusić się o pewne głębsze przemyślenia.
Niestety uważam że Motta odbija się od tego, co dość sprawnie zdiagnozował Allegri. Rzeczywistość jest prostsza niż wielkie analizy -- w drużynie zwyczajnie brakuje jakości.
Zawodnik w spektrum średniactwa czasem zagra super mecz, ale później przychodzą dwa słabe.
I dokładnie to obserwujemy w Juventusie. Któryś bolek zagra lepszy mecz, zaraz rośnie mega hype i oszukujemy się, że "teraz ruszy". Tymczasem prawda jest taka, że prawie cała ta drużyna... Locatelli, Gatti, Kalulu, Cambiaso, Thuram, Vlahovic, Koopmeiners (za 60 baniek

) i prawie cała reszta, to zawodnicy nołnejmy w skali światowej piłki.
Łatwo przejechać się po trenerze ale obiektywnie z Fiorentiną czy dziś z Milanem drużyna grała lepiej jak przeciwnik, inaczej jak za Maxa, wykręciła przyzwoite statystyki etc.
Po prostu teraz gramy (czy raczej próbujemy grać) nowoczesną piłkę na pewnym poziomie ryzyka. I to ryzyko z meczu na mecz weryfikuje jakość naszych piłkarzy. To nie jest wina Motty że Cambiaso przewraca się na piłce, a Locatelli łapie się na oczywiste wymuszenie w narożniku pola karnego. To nie jest wina Motty, że Di Gregorio broni dośrodkowania na 11 metrze.
Nieprzypadkowo powtarzają się mantry o frenetyczności, o zarządzaniu meczem (czytaj o głupich błędach) -- to wszystko jest naturalne przy braku umiejętności.
Co zrobić z taką zbieraniną? Allegri stawiał podwójny autobus. W ten sposób długofalowo nic nie zbudujemy, ale przynajmniej nie patrzyliśmy na czołówkę z 6. miejsca.
Motta próbuje ich budować, naprawdę próbujemy coś grać ale co z tego? Raz się uda raz nie, bo poza kilkoma wyjątkami jesteśmy personalnie gdzieś w spektrum przeciętniactwa. Rzuć kostką i niech decyduje forma dnia albo (nie)szczęście.
Metody na "nalanie z pustego" to kultura zap...olu a'la Conte (nakręcanie mentalu na okrągło) albo po prostu uzupełnianie układanki puzzlami o wyższej jakości. Pierwszego nie będzie, a drugie niezbyt dowozi dyrektor sportowy.
Niestety z kontuzją Bremera na drużynę spadła wielka tragedia, bo był jednym z kilku lepszych. Wokół takiego Bremera można było budować obronę z przeciętniaków. Od tamtej pory budujemy ją bez Bremera i efekty widać. Poziom minimum Gattiego czy Kalulu jest niestety bardzo niski.
I naturalne, że czasem w "dużym meczu" wyglądamy jak drużyna na poziomie. To katalizator emocji, średniak się nakręci i gra jak mistrz. Później następuje zjazd bo cały czas się nie da, bo mózg potrzebuje odpoczynku, bo podłoga jednych jest sufitem innych -- vide mecz z City.
Teraz mamy styczeń a w temacie nowego stopera wiadomo tyle co dwa miesiące temu -- co robi Giuntoli? Jeździ po świecie i wciska ludziom Danilo z Arthurem? Tak to ważne i już mniejsza z superkopą, ale naprawdę szkoda punktów w lidze.
Wracając do samego meczu:
- Yildiz musi grać gdziekolwiek
- 20-letni Mbangula z nikąd daje pass sezonu - fajnie jak jest na boisku bo chociaż jeden skrzydłowy gra zespołowo
- Thuram zero pożytku (co mnie w ogóle nie dziwi)
- Gonzalez niestety nie nadaje się na szpicę więc albo przyjdzie Zirkzee albo jesteśmy skazani na Vlahovica
- Cambiaso po kontuzji wygląda jak ostatni paralityk
Oraz standardowo:
Garreat pisze:Kup na '10' == wynik z góry znany
Maniakalne wystawianie drewniaka na '10' jest niestety objawem jakiegoś schorzenia u Motty. Niech gra gdziekolwiek tylko nie tam. No ale spoko, mamy czas...
Był kwas na koniec roku, jest kwas na początek nowego

. Wspaniale być kibicem Juventusu. Mocno chwiejnym krokiem wchodzimy w apogeum dotychczasowego sezonu:

Na dziś terminarz wygląda po prostu przerażająco. Feeling jest taki, że wkrótce pacjent zostanie ostatecznie odłączony od tlenu.
Tydzień na odpoczynek od tego dziadostwa i lecimy... oby do nieba.