Królowie życia już się naszczekali? To teraz wyjaśnię dlaczego ta inicjatywa ma niewielkie szanse powodzenia.
Nie wiem skąd to założenie że różnica między klasycznym kupowaniem meczów, a robieniem tego co robił Moggi jest kluczowa. Nawet jeżeli wpływanie na dobór sędziów nie jest aż tak naganne jak korumpowanie ich czy też płacenie rywalowi żeby się podłożył, to w dalszym ciągu jest to działanie z tej samej kategorii. Jeżeli dowiem ktoś mi powie, że Kowalski siedział w pierdlu za rozbój a potem ktoś inny sprostuje, że "tylko" za pobicie, to prawdę powiedziawszy moja ocena Kowalskiego niewiele się zmieni. Na podobnej zasadzie nie sądzę żeby Szpakowski dowiedziawszy się za co faktycznie Juventus zdegradowano, spalił się ze wstydu i zmienił swój pogląd o 180 stopni.
Ba, możliwe jest nawet że czy to Szpakowski, czy Knur, czy jeszcze ktoś inny używający zwrotu "kupowanie meczów" wie jak to dokładnie wyglądało i za co Juventus został skazany, ale posługuje się skrótem myślowym. Powiedzieć czy napisać "kupował mecze" jest szybciej niż "wywierał naciski na osoby odpowiedzialne za dobór sędziów", a różnica jeżeli chodzi o stopień naganności może być w opinii posługującego się tym sformułowaniem na tyle niewielka, że warto użyć tego uproszczenia.
Zaraz pewnie przeczytam że bzdury, że klasyczne kupowanie meczów to straszliwa zbrodnia a to co robił Moggi naganne nie jest prawie wcale, że różnica jest jak między dniem a nocą, że nijak nie można tego wrzucać do jednego worka. Zapytam zatem w ten sposób - gdyby Moggi okazał się cwańszy, zawczasu zakablował i to Inter wylądowałby w Serie B, możecie ze stuprocentową pewnością stwierdzić że nigdy nie przyszłoby wam do głowy w żadnej wypowiedzi użyć skrótu myślowego "Inter kupował mecze"?
W Calciopoli skandalem nie było to, że skazano niewinny Juventus, bo akurat Moggi miał swoje za uszami i to co robił jak najbardziej powinno być karane. Skandalem było to, że robili to praktycznie wszyscy, a mimo tego jednych ukarano bardziej dotkliwie, innych mniej, a jeszcze innych wcale. Tego faktycznie może nie wiedzieć ani Szpakowski, ani wielu innych dziennikarzy sportowych. Problem jest tego rodzaju, że nawet gdyby udało się jednemu z drugim wytłumaczyć co i jak, to w dalszym ciągu nie sądzę żebym przykładowo w następnej FIFIE grając Juventusem miał usłyszeć coś w stylu "Stara Dama została zdegradowana do Serie B i odebrano jej dwa tytuły mistrzowskie, ale warto dodać że Inter był tak samo winny, tyle że uniknął kary".
alessandro1977 pisze:Statut Drughi Polska, rodział 2, pkt. 1c jako jeden z celów stowarzyszenia ma :
To super, tyle tylko że poza członkami stowarzyszenia ten punkt, ani żaden inny, absolutnie nikogo nie obchodzi. Po otrzymaniu listu od DP nikt nie zacznie szukać w internecie statutu żeby upewnić się na ile poważnie należy go traktować.
szczypek pisze:Ja jestem za tym, ale to właśnie zależy od redakcji JP, czy im się chce i czy widzą w tym jakieś szanse na cokolwiek.
Cieszę się że przywołałeś przykład Tomasza Lipińskiego, bo tenże właśnie dowodzi jak ograniczone są możliwości JuvePoland jeżeli chodzi o wpływanie na tego typu rzeczy. Jeżeli mnie pamięć nie myli, to dziennikarz wystosował odpowiedź w której w ciepłych i miłych słowach spuścił JP na drzewo, nie uznał zarzutów za zasadne i ogólnie dał do zrozumienia że nie zamierza zacząć pisać w inny sposób. Jednym słowem, efekt wystosowania tego pisma był zerowy. A mówimy tutaj o dziennikarzu bądź co bądź sympatyzującym z Juventusem, więc teoretycznie tamto zadanie powinno być dużo łatwiejsze niż przekonanie całej rzeszy ludzi, niejednokrotnie nastawionych negatywnie do Juve i całej włoskiej piłki, żeby nagle zaczęli stawiać tę aferę korupcyjną w zupełnie innym świetle.
jakku1 pisze:
Juz abstrahuje od tego, ze pod wzgledem moralnym jest gigatnyczna roznica pomiedzy "kupilem sedziego, bedzie 3:0 dla nas" a "zapewnilem nam sedziego, ktory gwarantuje najwyzszy poziom sedziowania". Abstrahuje takze od tego, ze przez 10 lat nie udalo sie ustalic, ktore to mecze Juventus "kupil".
Powiem tak - gdybyśmy mieli sądowy wyrok potwierdzający że jedynym kryterium którym kierował się Moggi dobierając sędziów była ich rzetelność, byłoby tak jak piszesz. Rzecz w tym, że sąd uznał że Juventus dobierał arbitrów dla siebie korzystnych, niekoniecznie tych o największych kompetencjach, popełniających najmniej błędów i sędziujących zawsze najuczciwiej, więc obawiam się że ta różnica dla przeciętnego człowieka nie musi być gigantyczna.
A tak na marginesie, czy istnieje jakaś twarda definicja "kupowania meczy"?