darek13 pisze:Żal chłopa. poszedł sie zmarnować
Żal mi malkontentów...
Polecam artykuł:
Lepiej być zastępcą dyrektora banku niż właścicielem kiosku z gazetami
Ano właśnie - jakie Dudek miał alternatywy? Bolton? Betis? Benfica? Recreativo Huelva? Występy w każdym z tych klubów byłyby po Liverpoolu sportową degradacją.
Widzimy oczami wyobraźni te nagłówki: Dudek bohaterem meczu z Sevillą. We wczorajszym pojedynku Recreativo Huelva z Sevillą najlepszy na boisku był Jerzy Dudek. Dudek obronił karnego, trzy razy był górą w pojedynkach sam na sam z napastnikami Sevilli. "Gdyby nie Jerzy przegralibyśmy znacznie wyżej" - powiedział po zakończonym wynikiem 0-1 meczu trener Huelvy. Recreativo spadło na czternastą pozycję.
Niektórzy z Was krytykują Dudka za operę mydlaną, którą raczył nas na swoim blogu. Myśmy zresztą też momentami byli zniesmaczeni. Przypuszczaliśmy,że to element negocjacji: drogi Betisie, musisz mi więcej zapłacić bo jak nie, to mam propozycję, która jest równie szokująca jak mecz w Stambule. Myśleliśmy sobie wtedy - że to bullshit, bo w grę musiałoby wchodzić pięć - sześć wielkich klubów. Real był jednym z nich ale kiedy Fakt o tym napisał, byliśmy pewni, że to bujda (zwłaszcza, że to przecież Fakt). A jednak to Dudek wystrychnął nas wszystkich na dudka.
Dudek w Liverpoolu był pod ciągłą presją. Kirkland, Carson, w końcu Reina. Oni gonili, czasem przeganiali. Ławka w rywalizacji z każdym z nich oznaczała przegraną. Każde wejście na boisko wiązało się z ogromnym stresem - bo jeśli popełnisz błąd (mecz z Manchesterem), to wędrujesz na ławkę. Podobnie było w kadrze (mecz z Finlandią). Ławka w rywalizacji z Cassillasem porażką nie jest. Jest standardem. Teraz to Cassillas będzie tym gonionym. Dudek może się pojawić na boisku jeśli Cassillas a) dozna kontuzji, b) złapie kartkę. To Cassillas a nie Dudek ma dokonywać cudów w bramce. To jest trochę taka sytuacja jak w karnych Ligi Mistrzów. Dudek już wtedy swoje zrobił (wyjmując strzał Szewczenki w końcówce dogrywki) więc do karnych mógł przystąpić na totalnym luzie. Co było dalej - pamiętamy.
Niektórzy (m.in. pan Tomaszewski) krytykują Dudka, że dokonuje skoku na kasę. Przypominamy, że była na stole propozycja z Liverpoolu. Za większą kasę. Dudek ją odrzucił. Bo w Liverpoolu musiałby żyć wspomnieniami. I frustrować się ciągłymi porażkami z Reiną. W Realu będzie żył teraźniejszością.
Najpierw był Knurów. Potem Tychy. Następnie Rotterdam. Wreszcie Liverpool. I co - teraz miałby być Bolton? Liverpool jest jednym z 10 najlepszych klubów na świecie. Real - jednym z kilku najlepszych. Na pewno najbardziej legendarnym. Przejście z ławki Liverpoolu na ławkę Realu to sportowy awans.
Dudek jest także krytykowany za to, że ławka w Madrycie jest równoważna z rezygnacją z gry w kadrze. Tyle, że rozdział pt. Jerzy Dudek w kadrze zakończył się podczas meczu z Finlandią. Akurat wśród bramkarzy panuje w kadrze urodzaj. Boruc, Kowalewski, Kuszczak, Fabiański, Białkowski. Dudek mógłby być dzisiaj co najwyżej nr 6.
Mamy do czynienia z klasyczną win - win situation. Real pozyskał, stosunkowo niedrogo, faceta, który jeśli nie daj Boże - w meczach Ligi Mistrzów - Cassillasowi coś się przytrafi (kontuzja, kartki - przypomnijcie sobie zeszłoroczne problemy Chelsea a przecież Cech też jest człowiekiem z żelaza; przypomnijcie sobie finał Ligi Mistrzów 2006 i czerwoną kartkę dla Lehmanna) - to Dudkowi ręce nie zadrżą. On już w takich sytuacjach bywał. W dodatku Real pozyskał faceta, który akceptuje, że jest nr 2. Faceta, który jest megaszczęśliwy tylko i wyłącznie dlatego, że podpisał ten kontrakt. Faceta, któremu strasznie zależy. Faceta skromnego, pokornego i pracowitego. Faceta sympatycznego i uśmiechniętego. Faceta, którego leadership i doświadczenie się przyda w szatni.
A Dudek - zobaczcie jak reaguje. Jak się cieszy, jaki jest szczęśliwy, jaki uśmiechnięty. Jaki wyluzowany, jaki odstresowany. Jak brzemię, które dźwigał przez ostatnie 6 lat, wreszcie z niego spadło. Punkt widzenia Dudka jest zapewne następujący: ja już osiągnąłem sukces. Podpisałem kontrakt z najsłynniejszym klubem świata. Nawet Boniek takiego zaszczytu nie dostąpił.
Czy nie możemy się po prostu pocieszyć razem z nim? Czy naprawdę musimy narzekać?
Zresztą my cieszymy się bardzo przede wszystkim ze względu na samego Dudka. Dwa lata temu zafundował nam jeden z najbardziej radosnych sportowych wieczorów w życiu. Wieczór, którego nigdy nie zapomnimy. Może najlepszy wieczór. Dokonał czegoś, czego nie dokonał żaden inny polski piłkarz (tak, tak Młynarczyk i Boniek - pamiętamy - ale to były inne czasy). Ta radość , ten luz, ten święty spokój teraz po prostu mu się należy.
Jego kariera, jego sprawa.
Historia dedykowana wszystkim krytykom Dudka. Był sobie kiedyś taki bramkarz, Adam Matysek. Matysek był reprezentantem Polski. Grał w Bayerze Leverkusen. Ale Bayer mierzył wysoko i w 2001 roku sprowadził innego, lepszego bramkarza, Hansjoerga Butta. Matyskowi zaproponowano przedłużenie kontraktu (za przyzwoitą kasę) i posadę drugiego bramkarza. Matysek był zbyt ambitny żeby przyjąć tę ofertę. Odszedł z Bayeru. Czekał na ofertę z innego klubu z Bundesligi. Oferty podobno były ale mało atrakcyjne. Lato minęło. Rozpoczął się sezon. Matysek pozostawał bez klubu. W końcu zdesperowany podpisał kontrakt z Zagłębiem Lubin. Zagrał tam 5 meczów. Potem jeszcze na chwilę (11 meczów) wylądował w RKS Radomsko. I tak skończyła się kariera ex-gwiazdy Leverkusen, reprezentanta Polski. Chyba wolimy, żeby kariera Dudka zakończyła się meczem w barwach Realu. Nawet przesiedzianym na ławce. A jak przeczytaliśmy, że Dudek będzie trenował z Odrą Wodzisław, to natychmiast przypomniał nam się matyskowy koszmar.
Iker Casillas jest bramkarzem ze stali? Pożyjemy, zobaczymy... I nie chodzi o to, że będziemy czyhać jak sępy na jego kontuzję. Chodzi o to, że jeśli nie daj Boże taka kontuzja się przytrafi - to na ławce Realu siedzi nasz człowiek. Dudek już raz był na samym szczycie. Z Recreativo, Boltonem, Betisem czy Odrą Wodzisław by tego szczytu nie powtórzył na pewno. Z Realem - szanse (owszem - niewielkie) ma. I tego mu życzymy. Ale przede wszystkim życzymy tego sobie i Wam wszystkim. Także tym malkontentom, którzy teraz marudzą.
Artykuł z supergigant.blox.pl
Według mnie nic dodać nic ująć, tyle że ja jestem kibicem i sympatykiem Jurka odkąd pamiętam, ale jestem otwarty na dyskusję.