: 29 marca 2006, 21:01
Ochłonąłem i mogę wreszcie coś na spokojnie napisać. Wstyd, upokorzenie, kompromitacja - dokładnie to nas spotkało we wtorkowy wieczór na Highbury. Juventus kompletnie zawiódł i to już nie po raz pierwszy od dłuższego okresu czasu. Jak dotąd łudziłem się, że w końcu nasz zespół się obudzi, że na mecz z lepszym rywalem wyjdą bardziej zmotywowani, że zagrają lepiej. W końcu tak wszyscy liczymy w tym sezonie na Champions League. Wczorajszy mecz pozbawił mnie kompletnie tych złudzeń i pokazał, że Werder, Roma to wcale nie były wypadki przy pracy
.
Możnaby powiedzieć, że gnojki z Londynu dały niezłe lanie naszym staruszkom. I tak dokładnie było! Kanonierzy na pewno zagrali cudowny mecz, a Juventus był beznadziejny. Arsenal nas zupełnie zabiegał, dominował na całym boisku. W ich akcjach było widać świeżość, chęć i zapał do gry, głód sukcesu i co najważniejsze: polot i fantazje. Atakowali z pomysłem, na pełnej szybkości, świetnie wymieniając podania, co sprawiało, że nasza obrona zupełnie się gubiła :roll: . Co na to Juventus? Powolna, ślamazarna gra. W okolice 25-20 metra jeszcze udawało nam się jakoś przedostać, ale później już zupełnie brakowało koncepcji na grę. To jak zagrała młodzież z Arsenalu pokazuje, że warto stawiać na młodych, grających bez kompleksów graczy, czego Juve jednak od dłuższego czasu nie robi.
Niesamowicie jednak zabolał nas brak Nedveda i Del Piero, graczy którzy potrafią poderwać zespół do walki. Londyńczycy mieli podobne problemy kadrowe (Ashley Cole i Sol Campbell), a jednak z wielkim powodzeniem załatali te dziury. W naszej druzynie nie zawiedli mnie jedynie Buffon, Zambrotta i Thuram. Reszta słabo, bardzo słabo
. Emerson i Vieira zostali ośmieszeni przez młodzików Wengera. To jak gra ostatnio dwójka Hiszpanów: Reyes i Fabregas to coś fenomenalnego! Fabregas ma dopiero 18 lat, a rozgrywa piłke jak stary wyjadacz, po profesorsku. Wróże mu wielką przyszłość. Przypuszczam, że mając taki skarb w składzie, nikt tam już nie ubolewa nad odejściem Vieiry. A Reyes? Pokazał naszym skrzydłowym jak gra prawdziwy, ofensywny gracz na tej pozycji! Kapitalne kiwki, rajdy, "wykartkował" nam całą drużynę! :roll: A co na to Mutu i Camor? Mutu był według mnie beznadziejny! Ani razu nie poszedł, nie zaatakował skrzydłem. Ten Ebułe czy Ebuje ośmieszał Rumuna, nie dając mu nawet raz się okiwać! Camoranesi to cień samego siebie! Pachniało już czerwienią w pierwszej połowie, zagrał naprawdę strasznie chamsko. Jedyne chyba co mu wyszło w tym meczu to głupawe "szoł" przy zejściu z boiska
. Zupełnie się pogrążył, skompromitował, zrobił z siebie na dodatek błazna! :shock: . Oczywiście trzeba też wspomnieć o padace naszego Ibracadabry, który raczej przypomina Ibramacabre :roll: . Gdzie ta magia i błysk? Chciałbym jedynie docenić go za to, że w drugiej połowie się starał i robił co mógł... tyle, że nie mógł tego wieczoru zbyt wiele
. Henry zupełnie go przyćmił i pokazał, że sporo mu brakuje do tych najlepszych. W ogóle to co robił Henry to było zwyczajnie genialne!
. Jest ostatnio świetny, obecnie po Ronnim najlepszy gracz świata.
Ta porażka zabolała mnie szczególnie, dawno tak żadna mnie nie bolała. Jesteśmy poprostu obecnie słabsi od Arsenalu, przegraliśmy. Ale od takiej drużyny jak Juventus wymagam klasy i profesjonalizmu. I jeśli przegrywamy to z honorem, a nie w ten sposób (wyczyny Camora i Zebiny).
No cóż trzeba przyznać, że nasze ostatnie poczynania wróżyły taki scenariusz, jednak wierzyliśmy... i wierzę, ciągle mam nadzieje na jakiś cud, "cud ocalenia" - może za sprawą Del Piero? W każdym razie wiara i nadzieje umierają ostatnie
, tyle, że pozostaje ich coraz mniej, gdyż 3 zawodników odpadło nam na rewanż. Jedno jest dla mnie pewne... będzie okropnie ciężko. Jeśli odpadniemy to mój kredyt zaufania do Capello się zupełnie skończy i myśle, że przyjdzie czas mu podziękować :roll: .

Możnaby powiedzieć, że gnojki z Londynu dały niezłe lanie naszym staruszkom. I tak dokładnie było! Kanonierzy na pewno zagrali cudowny mecz, a Juventus był beznadziejny. Arsenal nas zupełnie zabiegał, dominował na całym boisku. W ich akcjach było widać świeżość, chęć i zapał do gry, głód sukcesu i co najważniejsze: polot i fantazje. Atakowali z pomysłem, na pełnej szybkości, świetnie wymieniając podania, co sprawiało, że nasza obrona zupełnie się gubiła :roll: . Co na to Juventus? Powolna, ślamazarna gra. W okolice 25-20 metra jeszcze udawało nam się jakoś przedostać, ale później już zupełnie brakowało koncepcji na grę. To jak zagrała młodzież z Arsenalu pokazuje, że warto stawiać na młodych, grających bez kompleksów graczy, czego Juve jednak od dłuższego czasu nie robi.
Niesamowicie jednak zabolał nas brak Nedveda i Del Piero, graczy którzy potrafią poderwać zespół do walki. Londyńczycy mieli podobne problemy kadrowe (Ashley Cole i Sol Campbell), a jednak z wielkim powodzeniem załatali te dziury. W naszej druzynie nie zawiedli mnie jedynie Buffon, Zambrotta i Thuram. Reszta słabo, bardzo słabo




Ta porażka zabolała mnie szczególnie, dawno tak żadna mnie nie bolała. Jesteśmy poprostu obecnie słabsi od Arsenalu, przegraliśmy. Ale od takiej drużyny jak Juventus wymagam klasy i profesjonalizmu. I jeśli przegrywamy to z honorem, a nie w ten sposób (wyczyny Camora i Zebiny).
No cóż trzeba przyznać, że nasze ostatnie poczynania wróżyły taki scenariusz, jednak wierzyliśmy... i wierzę, ciągle mam nadzieje na jakiś cud, "cud ocalenia" - może za sprawą Del Piero? W każdym razie wiara i nadzieje umierają ostatnie