szczypek pisze:Pozdrawiam jęczy "bramkowy remis w ciemno" dupy, które teraz będą narzekać, że wygrana zbyt skromna.

Dobrze, że ktoś o tym wspomina, bo przy tym pewnym zwycięstwie nudne psioczenie kilku jegomościów mogłoby zostać pominięte.
Liczyłem na zwycięstwo, potwierdzenie różnicy klas na boisku i to dostałem. Porto nie miało nic do powiedzenia i zweryfikowaliśmy tę ich rzekomo imponującą serię u siebie. Dawno nie widziałem tak pewnego zwycięstwa w LM, nie tylko Juventusu, wyglądało to tak jak w meczu z jakimś ligowym ogórkiem. Paradoksalnie czerwona karta u rywala nieco pokrzyżowała nam plany, bo wiadomym było, że gospodarze w normalnych okolicznościach rzucą się na nas, co dla nas byłoby wodą na młyn. A tak skupili się na defensywie i po prostu chcieli dać sobie jakieś szanse na walkę w Turynie. Nie od dziś wiemy, że ciężko się nam gra w pojedynkach z autobusami i nad wyraz problematyczne było dzisiaj forsowanie świetnie się spisującej defensywy Portugalczyków. Byłem jednak dziwnie spokojny, że podobnie jak w Serie A, ten cynizm i spokój zostaną nagrodzone. Nie myliłem się.
Początek to oddanie inicjatywy rywalowi, ale z czasem, jeszcze przed czerwoną kartką, w pełni opanowaliśmy sytuację na boisku i stworzyliśmy pierwsze okazje. W Porto muszą posypać głowę popiołem, bo sędzia prowadził zawody bez zarzutu - obie kartki powinny być pomarańczowe, przy pierwszej żółtej niewiele brakowało, by Cuadrado "stracił" ścięgna.
Oczywiście irytował mnie brak przyspieszenia, brak stosownej skuteczności, ale przyczepić się mogę właściwie jedynie do tych dwóch aspektów. Pod względem taktycznym zagraliśmy perfekcyjnie, Buffon bezrobotny, absolutnie nam nie zagrażali i to rzekomo w jaskini lwa. 1/8 LM, a miałem wrażenie, że to mecz sparingowy, w który włożyliśmy maksymalnie z 30% .
Na 90% awans jest nasz. Wygrana przeciwnika w Turynie graniczy z cudem, a my mamy dodatkowo zapas dwóch bramek i przewagę psychologiczną. Szkoda słupka Dybali , jego strzału z prawej nogi (z wiadomych względów oczywistym było, że to zmarnuje), strzałów Khediry (z woleja, potem tuż koło słupka) czy bomby Cuadrado. Trochę tego było, Porto nie powinno narzekać na stan na tablicy świetlnej. Dobrze się jednak stało, że nie mamy tych pięciu bramek przewagi, bo w rewanżu moglibyśmy się zbytnio rozluźnić.