: 01 października 2014, 23:17
Lichy zawala bramkę, forum hejtuje Evre, że nie dryblował jak Ronaldo




Forum polskich kibiców Juventusu
https://forum.juvepoland.com/
pumexie, mówisz, że Atletico grało to co zwykle. Czyli co, zawsze grają taki piach?pumex pisze:W pierwszej połowie nic nie grali, ale w drugiej już grali. Ciekawa tezaalessandro1977 pisze:Że co proszę ? Założyli sobie walenie głową w mur ? Nic nie gralipumex pisze:Hiszpanie od początku do końca grali dokładnie to, co sobie zamierzyli przed meczem.Atletico grało to samo, co zwykle. Od początku, do końca. Non stop całą drużyną przed linią piłki, czekając na kontrę i możliwość dośrodkowania. Oczywiście możesz próbować kontrować moją opinię pustym "piszesz brednie", tylko ciekawy jestem, czy ktoś jeszcze będzie zdania, żeśmy zneutralizowali Atletico.
Ale co do tego ma Buffon? Chodzi tutaj o nasz sposób gry w ataku, a w zasadzie coś co tylko się tak nazywa. Przy takiej formacji i takim nastawieniu po prostu w ataku nic nie potrafimy zrobić jak tylko trafi się trochę lepsza obrona. Uważam że piłkarzy mamy bardzo dobrych, ale jak mówię, kwestia taktyki.meda11 pisze:Pytanie do maruderów. Rozumiem, że gdyby w linijce "celne strzały" przy Atletico widniała cyfra 7, przy Juve 3, a wynik byłby identyczny jak w dzisiejszym spotkaniu to bylibyście mniej zawiedzeni? Ja wiem, że 0 celnych strzałów po naszej stronie to nie powód do dumy ale nie nadawajcie tonu jakby Buffon musiał przynajmniej 8 razy wyciągać się jak długi, bo tak nie było. Zluzujcie na litość boską... :roll:
Przypomnij mi proszę kiedy to ostatni raz miała miejsce sytuacja odwrotna, tzn. taka, że byliśmy gorsi i na wygraną nie zasługiwaliśmy, ale udało się mimo wszystko odprawić rywala z kwitkiem. Bo co wejdę na forum po przegranym meczu, to czytam właśnie że w sumie nie byliśmy słabsi, że należał nam się przynajmniej remis itd. natomiast nigdy nie działa to w drugą stronę. Galatasaray na awans nie zasłużyło, Benfica wykopsała nas z LE mimo że to uczciwiej byłoby, gdybyśmy to my zagrali w finale, Real w dwumeczu wcale nie wyglądał lepiej, Atletico również te trzy punktu zgarnęło dzisiaj nie zaprezentowawszy niczego ponad to, co grał Juventus. Nie wiem, może należy złożyć ofiarę z cielaka albo świni żeby odczarować tę klątwęMarian. pisze: Nie oddaliśmy strzału na bramkę, co jest z deka przykre, ale nie można powiedziec, żę bylismy gorsi od Atletico. Na pewno nie zasłużyliśmy na porażke.
Przeczytaj jeszcze raz moją wypowiedź, tam jest wyraźnie napisane jaki wspólny mianownik mają wszystkie pucharowe porażki Juventusu ostatnimi czasy.sebatiaen pisze:Zahor a co ma mecz z Galatą i Athletico?
Przegraliśmy. I jak tu nie marudzić?meda11 pisze:Pytanie do maruderów. Rozumiem, że gdyby w linijce "celne strzały" przy Atletico widniała cyfra 7, przy Juve 3, a wynik byłby identyczny jak w dzisiejszym spotkaniu to bylibyście mniej zawiedzeni? Ja wiem, że 0 celnych strzałów po naszej stronie to nie powód do dumy ale nie nadawajcie tonu jakby Buffon musiał przynajmniej 8 razy wyciągać się jak długi, bo tak nie było. Zluzujcie na litość boską... :roll:
Ale Stary, mnie nie chodzi o to, czy Atletico zagrało świetnie, czy zagrało słabo. Mnie chodzi o sposób ich gry. Sposób, który Simeone niezmiennie stosuje grając przeciwko drużynom, które prawdopodobnie będą przez dłuższy czas przy piłce. Oni się cofnęli, co akurat sprzyjało jałowemu klepaniu Juventusu, ale to nie powód, by forsować tezę, że Atletico zostało w jakiś sposób zneutralizowane. Poza tym pisanie, że Atletico przyfarciło... wychodzi na to, że Hiszpanie są źródłem szczęścia, skoro tak często udaje im się strzelać bramki pozornie z niczego. Natomiast Juventus to kopalnia pecha - zawsze zagrają niby nieźle, a wynik nie będzie korzystny.Marian. pisze:pumexie, mówisz, że Atletico grało to co zwykle. Czyli co, zawsze grają taki piach?pumex pisze:W pierwszej połowie nic nie grali, ale w drugiej już grali. Ciekawa tezaalessandro1977 pisze:Że co proszę ? Założyli sobie walenie głową w mur ? Nic nie graliAtletico grało to samo, co zwykle. Od początku, do końca. Non stop całą drużyną przed linią piłki, czekając na kontrę i możliwość dośrodkowania. Oczywiście możesz próbować kontrować moją opinię pustym "piszesz brednie", tylko ciekawy jestem, czy ktoś jeszcze będzie zdania, żeśmy zneutralizowali Atletico.
Pominę zupełnie tak oczywistą kwestię jak to, że jak drużyna przegrywa, goni wynik, rzuca wszystko na jedną szalę, to zasadniczo prawdopodobieństwo stworzenia groźnej sytuacji jest większe, niezależnie od formacji. Ale czekaj, czekaj, a kto to wykonał taki rajd prawą stroną? Czyżby nie był to Lichtsteiner? Ten, który ponoć nic nie daje w ofensywie, którego trzeba przesunąć na prawą obronę w 4-3-3 (czy czymkolwiek innym), bo z przodu jest jałowy (2 asysty i gol w tym sezonie), za to kapitalnie broni (tylko dzisiaj zgubił krycie)?squinter pisze:nasza najgrozniejsza sytuacja, ktora o maly wlos zakonczylaby sie swojakiem bodajze Garcii, miala miejsce chwile po przejsciu na gre 4 w obronie, ale to na pewno przypadek, a nie wina 3:5:2, prawda zahor?
Taki ktoś kosztuje niestety 50mln+ więc jest spore ryzyko że długo jeszcze taki piłkarz do nas nie zawita. Z tym się już pogodziłem jakiś czas temu. Natomiast Atletico pokazuje konsekwentnie jak można sobie bez takiego gracza poradzić.gucio_juve pisze:Unfortunetli, dalej w zespole nie mamy tego "kogoś" kto w takim meczu przedryblowałby 2,3 gości i zza 16 (lub w jakikolwiek inny sposób) huknął na 1:0, albo zagrał otwierające podanie.
Nie wiem co to w ogóle ma do rzeczy. Ja po prostu stwierdziłem fakt. Atletico nie grało nic i nie zasłużyło na zwycięstwo. Powinien być remis i tyle. Niestety go nie ma i trzeba żyć dalej.zahor pisze:Przypomnij mi proszę kiedy to ostatni raz miała miejsce sytuacja odwrotna, tzn. taka, że byliśmy gorsi i na wygraną nie zasługiwaliśmy, ale udało się mimo wszystko odprawić rywala z kwitkiem. Bo co wejdę na forum po przegranym meczu, to czytam właśnie że w sumie nie byliśmy słabsi, że należał nam się przynajmniej remis itd. natomiast nigdy nie działa to w drugą stronę. Galatasaray na awans nie zasłużyło, Benfica wykopsała nas z LE mimo że to uczciwiej byłoby, gdybyśmy to my zagrali w finale, Real w dwumeczu wcale nie wyglądał lepiej, Atletico również te trzy punktu zgarnęło dzisiaj nie zaprezentowawszy niczego ponad to, co grał Juventus. Nie wiem, może należy złożyć ofiarę z cielaka albo świni żeby odczarować tę klątwęMarian. pisze: Nie oddaliśmy strzału na bramkę, co jest z deka przykre, ale nie można powiedziec, żę bylismy gorsi od Atletico. Na pewno nie zasłużyliśmy na porażke.Nigdy nie są gorsi, ale jak przychodzi co do czego to w pucharach zawsze rywalowi się przyfarci, wiatr krzywo zawieje, sędzia się pomyli, któryś z naszych wstanie z łóżka lewą nogą albo diabli wiedzą co jeszcze.
owszem, rajd Lichtsteinera ale przy pomocy Pereyry (i jego swietnego podania) i podwojeniu na skrzydle, co przy 3:5:2 nie jest mozliwe. a Lichy "gral dalej swoje" przez to, o czym wspomniales wczesniej - przegrywalismy i sila rzeczy musial grac ofensywnie. o jego grze w defensywie nic nie wspominalem, aczkolwiek smiem zaryzykowac, ze moglby nie byc tak spozniony z kryciem, gdybysmy grali 4 w obronie.zahor pisze:Pominę zupełnie tak oczywistą kwestię jak to, że jak drużyna przegrywa, goni wynik, rzuca wszystko na jedną szalę, to zasadniczo prawdopodobieństwo stworzenia groźnej sytuacji jest większe, niezależnie od formacji. Ale czekaj, czekaj, a kto to wykonał taki rajd prawą stroną? Czyżby nie był to Lichtsteiner? Ten, który ponoć nic nie daje w ofensywie, którego trzeba przesunąć na prawą obronę w 4-3-3 (czy czymkolwiek innym), bo z przodu jest jałowy (2 asysty i gol w tym sezonie), za to kapitalnie broni (tylko dzisiaj zgubił krycie)?squinter pisze:nasza najgrozniejsza sytuacja, ktora o maly wlos zakonczylaby sie swojakiem bodajze Garcii, miala miejsce chwile po przejsciu na gre 4 w obronie, ale to na pewno przypadek, a nie wina 3:5:2, prawda zahor?
Ta sytuacja miała miejsce tylko i wyłącznie dlatego, że do Lichego jakby nie dotarło że jest on w tym momencie czwartym obrońcą i grał dalej swoje czyli to, do czego przywykł będąc wahadłowym. Na krótką metę może się to sprawdzić, natomiast obawiam się że na dłuższą wyglądałoby to tak, jak gra Lichtsteinera w kadrze narodowej.