JuveCracow pisze:Tak jak czytam to, co podlinkowałeś, to jest mowa o "uproszczonej wizji" której Krzemiński jako komentator ulegał, a którą jako naukowiec zbadał

i tak samo mogę określić swój stosunek do Rzepy: wypowiadam się znając mniej więcej poglądy jej publicystów i zestawiając ich słowa z Żakowskim, Paradowską czy innym Najsztubem. Nie jako badacz rynku prasy. Natomiast podany przez Ciebie wywiad z Krzemińskim pochodzi z Rzepy właśnie i przeprowadzajacy go dziennikarz stawia sobie za cel "obalenie mitów" na temat Radia Maryja, propagowanych przez "stereotypową" jak wynika z kontekstu GW. Ten sposób zadawania pytań przypomina mi rozmowę księdza z "nawróconym" apostołem wiary. Oto dlaczego postawiłem Rzepę w jednym szeregu z medialnymi tubami prawicy.
Przepraszam, ale wcześniej nazwałeś "Rzepę" medialną tubą PiSu, a nie prawicy. Z gruntu sprzeciwiam się określaniu socjalistycznej partii jaką jest PiS mianem prawicy. "Rzepa" z założenia jest gazetą o profilu konserwatywno-liberalnym. Przy czym, dla jasności dodam, że chodzi o konserwatyzm obyczajowy i liberalizm gospodarczy. Konserwatywny-liberalizm to ideologia związana z prawicą i w takim sensie można uznać "Rzepę" za tubę medialną prawicy, ale w żadnym przypadku PiSu.
Z ciekawości zapytam, o których publicystach "Rzepy" mówisz?
JuveCracow pisze:Co do samego Radia i narodowców - dla mnie wytarte pojęcie Narodu to jest aktualne w budzącej się, postkolonialnej Afryce czy na lekcjach historii, ale już w kontekście politycznym kojarzy mi się z szowinizmem, faszyzmem, nazimem...
Serio :shock:? Dla mnie naród jest pewną historyczną ciągłością. To są ludzie, którzy byli rzed nami i o których należy pamiętać, ludzie, którzy są teraz i ci, którzy przyjdą po nas. Dlatego nie podoba mi się historyczna amnezja i polityka "tu i teraz" rządu PO.
JuveCracow pisze:A propos - akurat czytam rozdział "Bożego Igrzyska" Normana Daviesa pod tytułem "Antemurale" i widzę, jak Krzemiński mówi w zapodanym przez Ciebie wywiadzie: "Zaskoczyło mnie, jak dalece wątek religijny, wiara jest zrośnięta z polskością, przeżyciem narodowym. Tam nie da się odróżnić jednego od drugiego, i to nie tylko w przekonaniach księży tam pracujących, ale i słuchaczy". Wojny religijne kiedyś toczyły się poza granicami Polski, będącej w myśl Konfederacji warszawskiej krajem tolerancyjnym. Unikatowym jak na swoje czasy. Tymczasem kraj prędko dojrzał do tolerancji, ale pryszcze uprzedzeń i nienawiści do obcych wychodzą nam teraz, kiedy jako wreszcie "pełnoletni, niezależny, samodzielny, wolny od Wielkiego Brata ze Wschodu" naród wstąpiliśmy (z kilkudziesięcioletnim opóźnieniem) do wspólnoty europejskiej.
Co Ty powiesz - "
pryszcze uprzedzeń i nienawiści do obcych wychodzą nam teraz"? No popatrz, a ja dzisiaj wchodzę na portal "Wyborczej" i co widzę?
Tadam.
Prawa autorskie należą się Rafałowi Ziemkiewiczowi, który już od dawna pisze, że:
Rafał Ziemkiewicz: Jak pisałem, wybór, przed którym stawia nas duopol PO-PiS to wybór, przenośnie mówiąc, pomiędzy mafią a sektą. Większość Polaków woli mafię. To w jakiś sposób zrozumiałe. Mafioso postrzegany jest jako bardziej przewidywalny, jeśli da mu się haracz, to zostawi człowieka w spokoju, podczas gdy inkwizytor może się w każdej chwili przywalić do każdego.
Źródło
Oczywiście fakt, że Ziemkiewcz krytykuje obie strony nie przeszkadza niektórym w przyprawianiu mu gęby "pisowskiego dziennikarza".
JuveCracow pisze:Vimes pisze:Również nie zabraniam posiadania dziennikarzom własnych poglądów. Jednak wkurza mnie łatwość z jaką publicyści "Wyborczej" przypinają łatki politycznego zaangażowania innym redakcjom. Jak mówi przysłowie - przyganiał kocioł garnkowi.
Zgadza się

ale skrajni publicyści z prawa i lewa też się czepiają "wybiórczej", więc ja w mediach świętych autorytetów nie szukam. Zwłaszcza, że parę lat temu sam bardzo chciałem być dziennikarzem, imponowała mi praca reporterów i felietonistów. Potem miałem wątpliwą przyjemność przez parę chwil zobaczyć, jak to cudo wygląda z "bliższej" perspektywy i uciekłem tam, gdzie pieprz rośnie

Mam dystans do prasy, mediów "opiniotwórczych" i straciłem wiarę w (politycznie rozumiany) dziennikarski obiektywizm. Co do tekstu Kuczyńskiego, to ja go rozumiem w ten sposób: atakuj politycznego wroga, który kieruje państwem, w którym mieszkasz, domem wszystkich Polaków z rozwagą, a nie "huzia na Józia" i psy wieszać "z zasady" bo dorwały się "darmozjady" do koryta
Przepraszam bardzo, ale pod względem politycznego zaangażowania po jednej ze stron "Gazeta Wyborcza" bije wszelkie rekordy. W "Rzeczpospolitej" nigdy nie spotkałem się z artykułem w stylu Żakowskiego: "
Odwalcie się od Tuska!. Żaden publicysta "Rzepy" nie wzywał do autocenzury i zmniejszenia krytyki jakiegolwiek polityka. Redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" w odróżnieniu od swojego odpowiednika w "Wyborczej" nie ogłasza wszem i wobec na łamach swojej gazety na kogo będzie głosować: "
Będę głosował na Bronisława Komorowskiego". Czasami zastanawiam się po co Platformie "
Pogłos" skoro ma "Gazetę Wyborczą"?
JuveCracow pisze:W mojej opinii Ziemiewicz nie dostrzega jednej rzeczy. Zestawiając ze sobą Michnika i Rydzyka, nie bierze pod uwagę tego, jaką rolę historyczną odegrały te dwie postaci. Michnik - jakby go nie oceniać - uczestniczył w polskiej transformacji razem z GW.
Uczestniczył i to jeszcze jak - nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym poznać rolę Michnika w tej transformacji. Ciekawi mnie m. in. jego rola i odkrycia jakich dokonał w archiwach w ramach tzw. "komisji historyków".
JuveCracow pisze:Nie bylo już peerelowskiej cenzury, (...)
Przepraszam, że wydzieliłem ten fragment z reszty, ale jest on ważny. Formalnie cenzury nie było, ale polecam zapoznać się z historią rynku medialnego w Polsce i sposobem w jaki Radio Zet (początkowo Radio Gazeta) i RFM FM zdominowały prywatny rynek radiowy w Polsce. Podpowiem, że chodzi o mechanizm przyznawania koncescji na nadawanie. Ciekawym przypadkiem była również klęska telewizji RTL7.
JuveCracow pisze:(...) więc mógł wreszcie zacząć w latach '90 toczyć słowną (i pokazówkową) walkę z nieistniejącym już wówczas przeciwnikiem (tak jak Kaczyński z bohaterem Wałęsą i mitycznym "układem"), bo wcześniej - kiedy walczyli inni - był na to za słaby, siedział cicho. Kiedy inni skończyli już walkę z przeciwnikiem rzeczywistym ("komuna") to on sobie znalazł urojonego i jak Don Kichot "też chce być bohaterem". No to ma swoją armię, swoich wrogów, swoje metody walki...
Klasyczny chwyt z repertuaru "michnikowszczyzny", przeanalizowany przez Ziemkiewicza. Zatem oszczędzę sobie trochę czasu i posłużę się metodą kopiuj-wklej:
Wypada zauważyć, że w politycznym sporze z Michnikiem znaleźli się w roku 1990 ludzie, z których wielu w więzieniach spędziło nie mniej czasu od niego, nawet jeśli mniej wyraźnie było to odnotowywane przez zachodnie media i „Wolną Europę". Przypisanie przeciwnikom, że dziś są wobec komunistów odważni, bo wtedy, gdy trzeba było odwagi, oni byli „ostrożni", było więc zagraniem, mówiąc delikatnie, w oczywisty sposób nieuczciwym.
Ale nie ma się co szczypać i silić na delikatność. Można by, gdyby Michnik, do czego zawsze miał tendencję, po prostu zapędził się i w polemicznym ferworze tak akurat palnął. Ale i ten wątek z cytowanego przemówienia będzie potem przez michnikowszczyznę wielokrotnie powtarzany: ci, którzy dziś są przeciwko komunistom, to tchórze, nic w peerelu nie zrobili, a teraz niewczesnym radykalizmem leczą swe kompleksy. To „druga albo i trzecia brygada". „Radykałowie ostatniej godziny". Ci, którzy się na prawdziwą bitwę spóźnili, i teraz chcą się pastwić nad bezbronnymi jeńcami. Prawdziwi bohaterowie oporu, jak Adam Michnik, dziś są z byłymi komunistami w przyjaźni.
No cóż, przekartkujmy dzieła Michnika, szukając konkretnych nazwisk jego wrogów. Antoni Macierewicz - cokolwiek o nim sądzić, to on przyjmował Michnika i Kuronia do KOR, a nie odwrotnie. Jan Olszewski, obrońca w niezliczonych procesach działaczy opozycji. Krzysztof Wyszkowski, niestrudzony działacz Wolnych Związków Zawodowych. Zbigniew Romaszewski, działacz KOR nie mniej zasłużony od przywódców „lewicy laickiej". Kornel Morawiecki, przywódca najintensywniej prześladowanej przez bezpiekę „Solidarności Walczącej"... Kto głosił poglądy, przypisane przez michnikowszczyznę tym, którzy teraz są odważni, bo kiedy było trzeba, byli ostrożni? Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda, Piotr Naimski, Kaczyńscy, Rokita, Szeremietiew, Niesiołowski - muszę wyliczać dalej?
Teraz będzie coś ode mnie w temacie "bohatera" Wałęsy. Pozwól, że w ramach ilustracji posłużę się fragmentem mitologii greckiej. Zapewne czytałeś lub słyszałeś historię wojny trojańskiej. Mnie interesuje jeden epizod z tej historii. Mianowicie pojedynek Hektora z Achillesem. Hektor stanął do pojedynku, jednak w momencie gdy zobaczył Achillesa zaczął przed nim uciekać, ponieważ opanował go strach. Po pewnej chwili Hektor zdołał jednak zapanować nad swoim strachem i stanął do walki. Stąd postać Hektora stanowi archetyp obrońcy ojczyzny, a zarazem prawdziwego człowieka, który ma chwile zwątpienia, ale jest w stanie je pokonać. Po co o tym wszystkim mówię? Dzisiaj już wiemy, że Wałęsa taką chwilę zwątpienia miał, a TW Bolek to fakt. Uznałbym Wałęsę za bohatera, gdyby potrafił przyznać się do tej chwili słabości, powiedzieć, że na początku trochę się bał, dlatego poszedł na współpracę, ale potem mężnie stawił czoła wrogowi. Wałęsa woli jednak udawać, że nic takiego nie miało miejsca. Będąc prezydentem posunął się nawet do czyszczenia archiwów z obciążających go dokumentów. Potwierdzili to nie tylko Gontarczyk i Cenckiewicz, ale nawet sprzyjający Wałęsie prezydent Kwaśniewski: "
Kwaśniewski potwierdza "czyszczenie" teczki Wałęsy". Na pytanie czy Lech Wałęsa jest bohaterem odpowidam - nie, Lech Wałęsa nie jest bohaterem, Lech Wałęsa jest hipokrytą.