Kamciu, z jednej strony masz rację - 10/7 punktów to nie jest na tyle dużo, żeby nie można było sytuacji odwrócić, ale żeby tak było to potrzeba nagłego wstrząsu. A już to pisałem w innym temacie - takich wpadek, które powinny owy wstrząs w Juventusie wywołać, mieliśmy już w tym sezonie kilka i jak widać reset działa tylko przez chwilę. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że Juventus do tej pory nie miał zbyt trudnego terminarza, a przed nami cholernie ciężki maraton i ryzyko, że dystans do klubów z Mediolanu pod koniec stycznia będzie jeszcze większy, jest bardzo duże.
Kolejna sprawa to to, że podczas ostatnich dziewięciu sezonów, chyba tylko w dwóch mieliśmy mega poważną konkurencję - Milan w pierwszym sezonie Conte i Napoli, które niemal nie odwróciło losów rywalizacji na finiszu w 17/18. Nie mieliśmy w tym czasie za bardzo rywali, a nawet gdy mieliśmy, to była to jedna drużyna - wspomniany Milan, kilka razy do walki aspirował Neapol i Inter. Ale to tyle. W tym roku trzeba liczyć się z obiema ekipami z Mediolanu i obie wiedzą, że to jest właśnie "ten" moment, w którym rzeczywiście można zdetronizować Juve. A do tego Roma, Napoli i Atalanta, które mają chętkę na top 3 i niewygodne mimo wszystko Lazio. Za późno Juventus wziął się za odświeżanie kadry, bo trzeba było to robić, gdy Inter i Milan były po prostu słabe. Chyba gdzieś tam każdy w duchu wiedział, że jeśli ktoś ma zepchnąć Juventus z tronu, to będzie to któryś z klubów mediolańskich.
Jednocześnie jestem też w stanie zrozumieć to, że brak Ci wiary po tym, co Twój klub odpieprza w Europie, ale no cóż... tak to już jest z tym Conte, że to trener nie do bicia się z najlepszymi, tylko do golenia ligowych średniaków, czym często zdobywa się mistrza. Antonio chyba Champions League nigdy nie zwojuje, ale do naprowadzenia pogrążonego w degrengoladzie klubu jest idealny. Niedługo pewnie Inter znowu uderzy po jakiegoś Simeone. Zresztą to, że nie gracie w Europie, jest dla Was atutem w tym dziwnym sezonie.
Trzymam kciuki za to, żeby Twoje obawy się sprawdziły i żeby czołówka znów sfrajerzyła na korzyść Juventusu, ale mój rozum mówi jednak, że to będzie przełomowy rok i w maju ktoś inny będzie się cieszył. Ale dopóki piłka w grze i są matematyczne szanse, dopóty wszystko może się zdarzyć.

Nie takie historie piłka widziała.
Pozdro, wesołych i spokojnych i trzymajcie się tam w tych Turynach, Mediolanach i Neapolach czy gdzie tam kibicowskimi serduchami siedzicie, forumowicze.
