Azrael pisze:
Jak wówczas spojrzysz na to zdjęcie? Masz w ogóle pojęcie co ono przedstawia?!
Tak, mam i nie umieściłem go z braku szacunku do kogokolwiek. A Ty masz,
lekarzu, świadomość co
to zdjęcie przedstawia? Wyobraź sobie dziecko, któremu jakiś pseudolekarz rozpuszcza ciało albo je rozrywa, bez jakiegokolwiek znieczuleni...i co, mam się teraz szczycić, że walnąłem jakąś cudną mowę tak jak Ty, reagując na to zdjęcie?
Potrafisz się rozczulać nad tymi, którym medyna pomaga, ale nie widzisz dramatu tych, która ta sama medycyna morduje.
Hipokryzja.
Poza tym, jeżeli ktoś umieścił TAKIE zdjęcie (zauważ, że nie jest to zdjęcie np. z aktów medycznych) to należy się zastanowić, czy dramatyczna sytuacja zobrazowana przez Ciebie pasuje do sytuacji. Zobacz adres strony, z ktorej pochodzi ta fotka, ktora ktos sobie ewidentnie trzasnal i poslal w eter.
Antichrist pisze:LordJuve pisze:Ciemnogród, bo?
Skoro wg szeroko pojętego Kościoła in vitro (dla niektórych par jedyny sposób na to, by mieć własne dziecko) jest czymś złym, to jak inaczej to nazwać?
Po pierwsze, są kościoły chrześcijańskie, które do kwesti in vitro podchodzą bardziej liberalnie. Powiem Ci coś, in vitro i sama idea nie jest zła, jest szczyta, ale jest takie powiedzenie: "Dobrymi intencjami to piekło jest wybrukowane" (czy wierzysz w pieklo, czy nie, nie ważne, sens metafornyczny łapiesz). Chodzi o to, że my jako ludzie, istoty rozumne i moralne mamy pewna odpowiedzialnosc za swoje czyny. Teraz, wg mnie in vitro byloby super fajne, gdyby w tym procesie uczestniczyly:
1) Gamety małżonków, albo nawet nie, tylko byle rodzicow dziecka, tymczasem czesto jest tak, ze gdy facet nie moze, albo babka ma problemy, to korzysta sie z gamet innych ludzi. Skoro wiesz, ze "twoje dziecko" jak na prawde jest dzieckiem innego faceta (Twoje nasienie sie nie nadaje) to po co powolywac na swiat nowa istotę, kiedy mamy tyle potrzebujacych i cierpiacy? Bo co? Bo CHCE MIEĆ dziecko? Od kiedy chęci są usprawiedliwieniem czegokolwiek, szczegolnie checi POSIADANIA, ukierunkowane na egoistyczne "ja"?
2) Tylko te zadorki, ktore beda wprowadzone do kobiety. In vitro jest zawodna metoda, osiaga gora 30pare %, ale to i tak tylko w najlepszych klinikach na swiecie. Wiec zeby szansa byla jak najwieksza to od razu, hurtowo, robi sie 8 zarodkow, z tego wykorzystuje 1, 2 czy 3 a reszta do lodowki. I teraz, co z tym zrobic? W zlew? Zimny Lech? Czy co? Niektorzy zwolennicy mowia, ze taki zarodek moze czekac na swoja kolej, problem w tym, ze juz sa ich setki tysiecy a do tego dochodzi jeszcze problem spadania przydatnosci takiego zarodka i po kilku latach moze sie do niczego nie nadawac. Przypominam, ze zarodek to informacja o czlowieku, wiec bawimy sie w skladowanie ludzi, albo przynajmniej, potencjalnych ludzi.
Gdyby ograniczyc dostepnosc (nie tylko dlatego, ze jetem katolem i uwazam, ze tylko w malzenstwie mozna, ale tez dla dobra tych dzieci, aby zostaly powolane do zycia wsrod ludzi dojrzalych, emocjonalnie i materialnie gotowych - nie wiem czy macie swiadomosc, ale przypadki
abocji dzieci urodzonych metoda in vitro tez sie zdarzaja - <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> paradoks, najpierw umierac z pragnienia POSIADANIA a potem zabijać...) i zakazac stosowania zarodkow nadliczbowych to mysle, ze nawet KK po pewnym czasie przekonalby sie do tej metody.
Poza tym, w procesie selekcji zarodkow wybiera sie te najsilniejsze...wlasnie po to, aby sie udalo. To juz jest pewien przedsionek eugeniki, zaraz zacznie sie wybieranie koloru oczu i kształtu nosa....
Antichrist pisze:
LordJuve pisze:Wyobraźcie sobie sytuację, że rozmawiacie o seksie z eunuchem? Po co? Skoro on wie, że dla niego coś takiego nie istnieje, nic Wam sensownego nie powie, jego doświadczenia są zerowe. Mądry eunuch nie zacznie dyskutować o sprawach łóżkowych z Rocco S.
A ksiądz wie cokolwiek w temacie seksu? Nie powinien.

No a co pastor czy pop wie o sprawach seksu? Rozumiem, że tych się Twoje pytanie nie dotyczy? Czyli, że tamci są bardziej kompetentni? Nie mowie, że nie, ale zauważ pewną ciekawą rzecz, której nie widza zaślepieni ateiści w momencie używania tego argumentu.
Zgadzam sie, że ksiadz nie powinien wypowiadać się na temat pewnych faktów związanych z odczuciami zmysłowymi. Ksiądz nie może mowić, że: słuchajcie, ta pozycja będzie najfajniesza czy, że seks analny nie daje frajdy. Nie może, bo nie ma takich doświadczeń (zakładamy) a ich odbiór jest niezwykle subiektywny. Są jednak pewne aspekty, o których księża wiedzą z doświadczenia innych. Skąd je zdobywają? No, przecież masa ludzi się spowiada, przecież istnieją przeróżne poradnie w strukturach Kościoła, Kościół też wspolpracuje ze swieckimi specjalistami.
Dodatkowo, pewne dogmaty zostaly objawione w Piśmie Świętym i są absolutem, którego zmieniać nie można bo to przeczy istocie wiary.
I tak, żaden ksiądz nie może wchodzić w kompetencje ginekologa, seksuologa itp. specjalistów, ale ksiądz ma prawo wykładać naukę wynikającą z wiary, z jej zasad. Jeżeli w Bibli jest napisane, że przed ślubem nie można, to tak się nucza, dobrze się dzieje, kiedy np. specjalisci uznaja (niezależymi badaniami), ze ta nauka ma jakiś sens. Otóż ma, niektórzy specjaliści są zdania, że masa kobiet przeżywa psychiczne traumy, kiedy to otwarte na poważne związki trafiają na napalonych nastolatków, którzy chcą tylko jednego. Wtedy czystosc przedmalzenska moze takie kobiety ochronic przed masa nieprzyjemnosci, szczegolnie, gdy kolejny wybranek z pogarda popatrzy na taka "niedziewice" a zdarza sie czesto.
Antichrist pisze:
LordJuve pisze:Po co więc Wy wypowiadacie się w sprawach wiary, czyż nie wiecie, że tylko idioci wypowiadają się na tematy, o których nie mają pojęcia?
Luknij wyżej.
Wzajemnie. Uważam, że ksiądz jest od wiary a inni specjaliści od swoich dziedzin. Jesli jednak seksualność jest poruszona w samej Bibli a chrzescijanstwo to religia, ktora odnosi sie do kazdego elementu naszego zycia to nie mozna duchownym odbierac prawa do gloszenia pewnych pogladow - nie sa sluszne czy nie, inna sprawa.
Dlaczego bede sie sprzeciwial jesli jakis ksiadz bedzie grzmial: seks analny to nic przyjemnego! Zapytam, skad wiesz? Jednak jesli powie, ze jest to grzech bo w Bibli zostal potepiony to jakim prawem mam z nim dyskutowac? To tak, jakbym dyskutowal z kims i kto by mi sie powolal na paragraf z konstytucji - mozna dyskutowac o sensie, ale nie o zasadnosci.
Teraz, tak jak ksieza w pewnych kwestaich nie sa doswiadczeni, tak niewierzacy, ateisci (gnostycy juz mniej wg mnie) absolutnie nie powinni z takim przekonaniem wyrzucac z siebie takich epitetow jak: "zabobony", "ciemnogrod", co oni wiedza o duchowosci i przezyciach tych ludzi, ktorzy sie modla? Nic nie moga wiedziec, bo sa pozbawieni takich odruchow.
Poza tym, ta wielka dolerancja...nie mozna krytykowac ludzi "oswieconych", ale po tej calej reszcie mozna trzaskac slicznymi epitetami. To uraga czlowiekowi oswieconemu.