Na wstępie pragnę napisać, że nie rozumiem, dlaczego UEFA nie odwołała spotkań ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów. Nie ulega wątpliwości, że wszystkim, a szczególnie Włochom, towarzyszą temu wydarzeniu ogromne emocje, które burzą odpowiednio koncentrację. Moim zdaniem to na pewno musiało mieć swoje oddziaływanie w umysłach piłkarzy.
Nie mniej jednak wizja meczu była nieuchronna i w ostateczności, nie powinno to stanowić żadnej taryfy ulgowej do tego, co BiancoNeri zaprezentowali w pierwszej odsłonie meczu. Odsłonie, której nie widziałem, gdyż spotkanie zacząłem oglądać dopiero od drugiej połowy. Prezentowany przez Was komentarz - 'DNO', bodaj nie pozostawia po sobie żadnych wątpliwości. Potwierdzają to zresztą słowa po meczowe Sira Capello, w których wspomina o widocznym braku zdecydowania, werwy i zaciekłości. Te cechy jednak mają swoje odzwierciedlenie zwłaszcza w sytuacji, kiedy wspomaga piłkarzy wrzawa sprzyjającego tłumu. Nie da się ukryć, że Liverpool w pełni wykorzystał atut własnego boiska. Więc cieszy tymbardziej fakt, że Capello szybko zorientował się o co idzie i potrafił przemówić do nich, albowiem ja osobiście, do naszej gry w drugiej połowie, nie mam zbyt wiele uwag. Od samego początku wyszliśmy z mocnym postanowieniem poprawy

. Dużo ochotę do gry przejawiali Zambrotta oraz Nedved. Szczególnie Czech pokazał się z dobrej strony. I nie chodzi mi tu o preferencje czysto piłkarskie, ale widać było jego ogromną chęć do gry, walki. To dobrze wróży przed rewanżem. Jeżeli w pełni zwalczy strach, który musi mu towarzyszyć (2 kontuzje), swoim poświeceniem będzie mógł uczynić wielkie rzeczy. Dobra gra Camora, bardzo przytomny, ale za to niewidoczny był zupełnie Emerson. Nie ulega wątpliwości, że on wczoraj zawiódł najbardziej. Od niego bardzo dużo zależy i jego bezbarwna gra, odbija się od razu na poczynaniach w przednich formacjach. Tutaj zaś 'króluje' Ibrahimovic. Jego przechodząca ludzkie pojęcie spontaniczność, ma wiele zalet, jak również mnóstwo wad. Na wynik tej konfrontacji wpływa skuteczność, która wczoraj go zwyczajnie zawiodła. Druga zaś sprawa, że otrzymywał bardzo mało podań. Nasza obrona grała bez zarzutów, Buffon nie miał zbyt wiele pracy. Najlepszym zawodnikiem meczu, był bezsprzecznie Fabio Cannavaro. Nie dość, że strzelił niesamowicie ważną bramkę, to również grał porywająco w obronie. Czy jestem zadowolony z wyniku? Tak. Jest to lepszy rezultat, aniżeli ten, który osiągneliśmy w Madrycie. Strzeliliśmy bramkę, więc możemy sobie pozwolić na komfort straty bramki bez uprzednich konsekwencji. Wczoraj łącznie, stworzyliśmy kilka bramkowych sytuacji, tak więc u siebie musimy to powtórzyć, z tą poprawką iż tym razem będziemy musieli to wykończyć. Kluczem do awansu będzie gra na 0, a to przecież potrafimy najlepiej, spośród aktualnych drużyn pozostających na placu boju CL. Najważniejsze będzie nastawienie, a te będzie dobre, gdyż wszyscy z nas, bianconerich na czele z trenerem i pilkarzami wiemy, jak ważnym celem jest dla nas Liga Mistrzów. Na koniec wspomnę o tym, o czym wspomniałem na początku: cały Świat przeżywa trudny czas, jednak już mecz za tydzień, po ochłonięciu, będzie zupełnie inny, mam nadzieję, że zwycięży w nim lepszy. Grunt to rozwaga, a ona jak do tej pory, nie opuszcza naszych na Stadio Delle Alpi. jo.
'Minuta ciszy, a potem radość', 'Też myślałem, że mecz zostanie rozegrany w posępnej atmosferze', 'Cannavaro tańczył po zdobyiu bramki', 'Czarne przepaski', 'Nasi zamiast modlić się i płakać, stali jak kołki, zawiodłem się na nich'.
Wiecie co Wam powiem? wejdźcie na gg, wyślijcie kolejny łańcuszek, zapalcie znicz na gg, a czarną opaskę wsadźcie sobie w dupę.
Co jest złego w tym, że kibice żywiołową dopingują swoją druzynę? Dla wielu z nich może jest to właśnie jeden z ważnych elementów, dla których kochają życie. Oni kochają futbol, dlaczego więc mają tego nie okazywać? ZE ŚMIERCIĄ PAPIEŻA, NIC NIE UMARŁO - zrozumcie to. Wszystko co się dzieje w tej chwili, uświadamia nam, ludziom młodszym i co za tym idzie, nastepnym pokoleniom, jego wielkość. Cieszmy się więc z tego, bo to jest dar uprzytomniający nam wszystkim, jakimi to też wartościami powinniśmy kierowac się w życiu. Każdy swój ból i swoje refleksje z tym związane, przeżywa w indywidualny sposób. Nic nam do tego.