Mecz pod nasze dyktando. Tradycyjnie jak nie dajemy rywalowi pograć to przy stałym fragmencie przychodzi rozprężenie i tracimy gola. Typowe Juve jest typowe. Człowiek, który rozpracuje fenomen tego zjawiska i pozostawi zespół na obecnym poziomie sportowym stworzy maszynkę do wygrywania na wzór dawnej Barcelony.
Technicznie jako zespół stoimy na wysokim poziomie, taktycznie i mentalnie niszczymy resztę Serie A. Wciąż uważam odejście Pogby za bolesne dla naszego środka pola, ale u nas gra drużyna, a nie jeden zawodnik. Patrz -> akcja przy golu na 1:0. Propsy Giorgio, propsy Sami.
Khedira jest świetny, stworzony żeby grać dla włoskiego zespołu. Motoryką nie powala, ale myśli z szybkością błyskawicy. Gdyby nie kłopoty zdrowotne to nie miałbym problemu żeby powiedzieć, że jest to zastępstwo 1:1 dla Vidala (tego w formie, a nie często irytującego z ostatniego sezonu).
Alternatywny środek pola zaskoczył na plus. Lemina w pierwszej połowie miał długie okresy gry, kiedy biegał bez ładu i składu, ale w końcu uspokoił swoją grę. Fajne, mierzone strzały z dystansu w jego wykonaniu. Asamoah zagrał bardzo dobre zawody. Jeśli problemy zdrowotne już za nim to będziemy mogli na niego liczyć. Zdrowy Asa był nie do zdarcia. Dziś zagrał tak, że nie myślę już o jego kontuzjach, tylko że znów będzie dołował po PNA.
Odwrotne odczucia mam względem dream teamu na wahadłach. Brazylijczycy zawiedli mnie w tym meczu. Sandro brakowało dokładności w ofensywie i nie był tak groźny jak potrafi być (choć trzeba odnotować świetną akcję indywidualną w końcówce), a w defensywie to chyba nawet Cuadrado nie miał tak słabej partii. Gra Alvesa jakoś mnie nie podnieciła, super klepka z Dybalą i koniec efektu wow. W obronie niezły, ale czasami miałem wrażenie, że nie do końca ogarnia nową rzeczywistość. A to, że wahadło to nie skrzydło i po stracie trzeba zapierniczać do obrony, a to że Serie A i Juventus to dla sędziego nie to samo, co Primera Division i Barcelona, gdzie wystarczyło pomachać rękami żeby odgwizdano faul. Alonso gładko sobie z nim radził i autentycznie wyglądał na zdziwionego, że arbiter pozwala na taką grę.
Może to tylko moje zdanie, ale od jakiegoś czasu uważam, Marcosa Alonso za najlepszego zawodnika Fiołków. Z charakteru wydaje się bucem totalnym, ale daje radę facet. Była Roma, było Napoli...
Aaaa... last but not least. Igła wszedł i ukuł. I BIEGAŁ. Ciężko nie było odnieść wrażania, że snajpera tej klasy nie było w Turynie od lat (może poza krótkim okresem Fabio Q., kiedy był w kosmicznej formie). Choć Dybala zagrał dzisiaj grubo poniżej oczekiwań to będziemy mieli z naszego Argentyńskiego duetu duuużo uciechy.