Napotkałem w internecie dobry tekst o tym, jak Real dokonał zakupów w tym lecie. Tekst obnaża słabe strony galacticos, więc fanom Realu może się nie podobać

ale oto i on:
23 maja 2004 r, bar piwny niedaleko Santaigo Bernabeu, Madryt, godz. 23.40. Fotoreporterzy znaleźli graczy Realu Madryt po ostatnim, kompromitującym meczu Premiera Division z Realem Sociedad (1:4). Upijali swoje smutki przy piwie i innych drinkach. A o czym mogli rozmawiać ??? :
-Słuchajcie panowie, tak być już nie może - pierwszy odezwał się Raul Gonzalez - przegrywamy mecz za meczem, fani nas krytykują a na dodatek musimy grać w eliminacjach LM. Proponuję, by jeden z nas odszedł z Realu i spróbował gry gdzie indziej. Mnie się to nie dotyczy bo jestem kapitanem, oczywiście.
-No ja też nie mogę odejść - powiedział Zidane - wprawdzie dźwigam już czwarty krzyżyk i jestem pozbawiony łękotek w kolanach ale przecież to ja, genialny Zizou i jestem najlepszym piłkarzem na świecie. Mnie się wygryźć po prostu nie da.
-A gdyby nie ja to byśmy dostali do zera ostatni mecz - wtórował mu Figo - gdyby nie moje karne, to Real sięgnął by dna. Sztuki strzelania z wapna może się uczyć ode mnie sam Beckham, nie Becks ?
- Daj spokój z tymi karnymi. Na treningach mi nic nie wychodzi z tymi jedenastkami, ale może na Euro będzie lepiej ? poza tym jestem maskotką Madrytu: gdyby nie moje włosy, plotki o mnie, wywiady, reklamy....
-Ale twoje reklamy umywają się co do mojej - przerwał mu Roberto Carlos - widziałeś moją reklamę z lizakami ? Po prostu mistrzostwo świata ! Można dużo się z niej nauczyć. Ty, Ronnie - skierował swoje słowa do Ronaldo, który objadał się jak zwykle fast-foodami - wiedziałeś, że jak się liże lizaki to się ma więcej glukozy w mózgu ???
-A skąd ja mam to wiedzieć ? - odpowiedział - przecież jestem analfabetą i nie umiem czytać. Poza tym jestem symbolem seksu Ameryki Południowej i nazywam się drugi Pele. Ja też nie mogę odejść.
- To może jak nikt nie odejdzie, to może zakupimy wartościowego obrońcę? - resztką inteligencji wykazał się Raul - chodzi mi tu głównie o solidnego obrońcę, chociażby Allesandro Nesta.
-Chyba żartujesz - parsknął Becks - Nesta swoich fanów potrafiłby zmieścić w budce telefonicznej. Lepiej kupić nowego ofensywnego galacticos, który podniósłby nasze morale i dzięki któremu potrafilibyśmy zwyziężać. Proponuję mojego ziomka, Michaela Owena. Chłop się marnuje w Liverpoolu. Trzeba go koniecznie kupić tego lata.
-No a co z obrońcą ? - Raul nadal nie dawał za wygraną - jak tak dalej pójdzie to w meczu będziemy tracić po 3-4 bramki.
-Proponuję obrońcę Romy, Waltera Samuela. - odezwał się Carlos - gość ma medialne nazwisko, takie galaktyczne. Podobne do tego, jak się nazywał ten znany aktor...no wiecie...-w tym momencie zmarszczył czoło i usiłował sobie coś przypomnieć. Jednak machnął ręką i ciągnął dalej:
-Poza tym ma gębę jak z tych thrillerów kinowych.
- Chłopaki, mamy ważniejsze sprawy na głowie - przerwał znowu Becks - zastanówmy się lepiej, gdzie pojechać na tournee, bo od tych sajgonek i skośnookich reporterów robi mi się niedobrze.
Tu rozmowa umilkła. Po paru piwach i drinkach galacticos wyszli z baru i pojechali do swoich domów.
Teraz znamy kulisy transferów Realu Madryt. Raul i spółka przekonali zarząd co do kupna Owena z Liverpoolu i Waltera Samuela z AS Romy i ci piłkarze od nowego sezonu występują na Santiago Bernabeu. Co do tournee, to Beckham nie miał szczęścia, ale oprócz niego wszyscy są szczęśliwi. Acha! nie ma tu nic o Jonathanie Wootgate'cie, ale przecież w powyższym tekście, tak jak i w polityce Realu, liczą się tylko prawdziwi GALACTICOS...