: 01 marca 2017, 10:08
Był karny czy nie był, jaka to różnica. My wygraliśmy i nas się nie sądzi, ciągnące się w nieskończoność dywagacje zostawmy kibicom Napoli. Ich to boli, oni muszą na coś zwalić i niech oni się martwią. My dziadów pogoniliśmy 3-1 i to się liczy.
Pierwszej połowy nie widziałem, druga mi się podobała - to była kwintesencja Juventusu. Niby bez szału, niby rywal coś próbował, a i tak śmiem zaryzykować stwierdzenie, że kwestię awansu do finału załatwiliśmy pierwszym meczem.
Co do konkretnych piłkarzy, Dybala zaczyna coś w końcu grać. Ciekawe, czy wiąże się to z tym, że w prasie ostatnio o nim trochę ucichło i chłopak skupił się na grze. Cała ta szopka na pewno mu nie pomagała. Cuadrado jak to Cuadrado, ale wczoraj był przydatny. Nie uważam go za świetnego zawodnika i zawsze, jak widzę go na boisku nie nastawiam się na cuda - wolę raz na kilka spotkań miło się zaskoczyć niż regularnie się rozczarowywać. Podobał mi się bardzo Pjanić - facet robi nam porządek w środku pola, daje równowagę i płynność, chociaż nie zawsze widać to gołym okiem. Świetny piłkarz, taki właśnie w stylu Juventusu. Khedira... Gra niby dobrze, ale mam wrażenie, że można bo zastąpić kimś przydatniejszym w ofensywie nie tracąc na jakości w grze defensywnej. Obrona bez zarzutu, Higuain zrobił swoje, Mandżukić w sumie niczym nie zaskoczył ani na minus, ani na plus - zagrał typowo dla siebie odkąd gra na 'nowej pozycji'. Neto nie widziałem 'w akcji' ani razu. Facet niby czasem dostaje szanse, ale w ogóle nie ma czym się wykazywać i oby tak zostało. Moglibyśmy powiesić ręcznik na drugą połowę (jak już mówiłem, pierwszej nie widziałem) i zakładam, że wynik byłby taki sam
.
Parę słów o przeciwniku. Jeżeli kiedyś przeczytam, że Napoli ma w DNA zwycięstwa, to padnę ze śmiechu. Ten zespolik może sobie wygrywać z drużynami pokroju Interu czy Milanu, ale na J-stadium czy Bernabeu nie ma czego szukać i to się chyba nie zmieni. Mogą brnąć do przodu, grać w miarę ładnie dla oka, ale gdy nawet zaczną prowadzić, to totalnie tracą głowy, nie wiedzą co ze sobą zrobić. Mecze z Realem i Juventusem były pod tym względem bliźniaczo podobne. Mam nadzieję, że Zieliński szybko stamtąd ucieknie. Swoją drogą, podobał mi się jak dał zmianę. Gra płynnie, porusza się, ustawia i podaje jak piłkarz na bardzo wysokim poziomie. Boję się tylko, że jak dłużej zostanie w drużynie z Neapolu, będzie z nim jak z Hamsikiem, straci coś ze swojego błysku. W interesie polskiej piłki jest, żeby się rozwijał. Napoli nijak mu tego nie gwarantuje.
Reasumując, ten mecz dobitnie pokazał, to o czym mówi każdy we Włoszech. Juventus ma we krwi wygrywanie. Pod tym względem inne drużyny są sto mil za nami.
Pierwszej połowy nie widziałem, druga mi się podobała - to była kwintesencja Juventusu. Niby bez szału, niby rywal coś próbował, a i tak śmiem zaryzykować stwierdzenie, że kwestię awansu do finału załatwiliśmy pierwszym meczem.
Co do konkretnych piłkarzy, Dybala zaczyna coś w końcu grać. Ciekawe, czy wiąże się to z tym, że w prasie ostatnio o nim trochę ucichło i chłopak skupił się na grze. Cała ta szopka na pewno mu nie pomagała. Cuadrado jak to Cuadrado, ale wczoraj był przydatny. Nie uważam go za świetnego zawodnika i zawsze, jak widzę go na boisku nie nastawiam się na cuda - wolę raz na kilka spotkań miło się zaskoczyć niż regularnie się rozczarowywać. Podobał mi się bardzo Pjanić - facet robi nam porządek w środku pola, daje równowagę i płynność, chociaż nie zawsze widać to gołym okiem. Świetny piłkarz, taki właśnie w stylu Juventusu. Khedira... Gra niby dobrze, ale mam wrażenie, że można bo zastąpić kimś przydatniejszym w ofensywie nie tracąc na jakości w grze defensywnej. Obrona bez zarzutu, Higuain zrobił swoje, Mandżukić w sumie niczym nie zaskoczył ani na minus, ani na plus - zagrał typowo dla siebie odkąd gra na 'nowej pozycji'. Neto nie widziałem 'w akcji' ani razu. Facet niby czasem dostaje szanse, ale w ogóle nie ma czym się wykazywać i oby tak zostało. Moglibyśmy powiesić ręcznik na drugą połowę (jak już mówiłem, pierwszej nie widziałem) i zakładam, że wynik byłby taki sam

Parę słów o przeciwniku. Jeżeli kiedyś przeczytam, że Napoli ma w DNA zwycięstwa, to padnę ze śmiechu. Ten zespolik może sobie wygrywać z drużynami pokroju Interu czy Milanu, ale na J-stadium czy Bernabeu nie ma czego szukać i to się chyba nie zmieni. Mogą brnąć do przodu, grać w miarę ładnie dla oka, ale gdy nawet zaczną prowadzić, to totalnie tracą głowy, nie wiedzą co ze sobą zrobić. Mecze z Realem i Juventusem były pod tym względem bliźniaczo podobne. Mam nadzieję, że Zieliński szybko stamtąd ucieknie. Swoją drogą, podobał mi się jak dał zmianę. Gra płynnie, porusza się, ustawia i podaje jak piłkarz na bardzo wysokim poziomie. Boję się tylko, że jak dłużej zostanie w drużynie z Neapolu, będzie z nim jak z Hamsikiem, straci coś ze swojego błysku. W interesie polskiej piłki jest, żeby się rozwijał. Napoli nijak mu tego nie gwarantuje.
Reasumując, ten mecz dobitnie pokazał, to o czym mówi każdy we Włoszech. Juventus ma we krwi wygrywanie. Pod tym względem inne drużyny są sto mil za nami.