Rick Ross pisze:Nie chcę wchodzić tutaj w sprawy Calciopoli, bo to nie czas i miejsce, ale prawda jest trochę inna, niż starasz się to przedstawić. Calciopoli to była jedna, wielka zakulisowa gra. Grało w nią Juve, grał w nią Milan, Inter, etc. Zmierzam do tego, że Juve zostało ukarane słusznie... ale niesłusznie w kontekście innych klubów, zamieszanych w Calciopoli.
Powiem tyle: nie miałeś problemu, żeby słuszność kary poprzeć sobie wyrokiem włoskiego sądu. Mniejsza, że okoliczności były niejasne.
Więc teraz NIE MIEJ obiekcji i NIE SIEJ fermentu, bowiem ostatnie wyroki wydał - uwaga niespodzianka - również włoski sąd (najwyższy). Gdzie logika? Choć widzę, że masz tajemną wiedzę 'jaka była prawda' - no to opowiedz od początku do końca, chętnie poczytam.
Serio, śmieszy mnie taka (powszechna zresztą) postawa. Kiedyś poszła degradacja za naciągane paragrafy, hihi huhu złodzieje spadli!!111 Dokopać im, super sąd, przecież by sie nie pomylili.
Teraz najwyższy organ sądowniczy odwołuje ówczesne decyzje - hurr durr no coś nie gra, prawda była inna, ja wam opowiem...
A może przejdziemy do wyliczanek ilości zarzutów, rozstrząsania co tak naprawdę oznacza przedawnienie itd. Mieli 9 lat (!!) na udowodnienie - ewidentnego przecież - oszustwa sportowego. Nie zrobili tego. Myślę, że najlepiej podsumowują to słowa Moggiego:
Luciano Moggi pisze: "Przykro stwierdzić, ale przez dziewięć lat nie robiliśmy nic innego, jak żartowaliśmy: koniec końców ów nienormalny proces nie udowodnił w zasadzie niczego. Po dziewięciu latach jedyne, co się okazało, to że rozgrywki ligowe były prawidłowe, losowania również, a rozmów na temat desygnowania sędziów nie było"
Obrazu fajnie dopełnia sraczka Tavecchio, który już jest gotów targować się z Agnellim - tytuły vs odszkodowanie vs nie wiadomo co.
Choć znam takich, którzy wciąż opierają historię na karnym po faulu Iuliano. Myślę, że grubasek zaszczepił wśród kibiców Realu trochę prawdy

.
Ok teraz co do meczu: wychodzimy po awans, reszta się nie liczy. Pełna koncentracja będzie kluczem, trzeba grać spokojnie swoją piłkę bo 0:0 się raczej nie skończy. Trzeba zacząć ostro (coś jak w 1. meczu druga połowa), parę fauli, lekka chamówa. Od razu pojawią się nerwy, frustracja wśród przeciwnika. Przed pierwszym gwizdkiem mamy przewagę i czas płynie dla nas, ale to złudne. Liczę na strzały z pół-dystansu, dystansu - Casillas coś wpuści albo wypluje.