Od razu nasuwa się pytanie: Czy wobec zwycięstwa odniesionego nad utytuowanym rywalem powinno się w ogóle na cokolwiek narzekać, oraz oczekiwać diametralnej poprawy gry naszych ulubieńców. Ja sam oczywiście parę razy wspominałem na forum JP, iż zawsze najważniejsze są 3 PKT, więc nie interesują mnie ewentualne piękne porażki (może to syndrom pamiętającego finał L.M 2003 z naszym wczorajszym rywalem, choć oczywiście wg. powszechnej opinii- mecz w którym w regulaminowym czasie gry nie pada bramka nie może być fascynujący, ale ja jestem przekonany, że w tamtej chwili Juventus jak nikt zasłużył na końcowy triumf- będąc najlepszą ekipą na świecie, na dodatek odprawiając po drodze- Galaktycznych. To było znacznie gorsze niż przegrane finały 97 i 98 ).
Przechodząc do samej oceny meczu. Nie będę usprawiedliwiał nikogo deszczowymi warunkami, a także słabszą formą Vidala (nasz ukochany Arturo w końcu nie jest robotem). Bramki stracone przez naszą ekipę w ogóle nie powinny mieć miejsca :!: I trzeba sobie to śmiało powiedzieć.
Gol stracony w pierwszych sekundach meczu- to nic innego, tylko konsekwencja faktu, iż nasi myślami byli jeszcze w szatni (lub tam gdzie się znajdowali dzień, dwa przed meczem). Milan nie mógł wystawić do gry aż 3 kluczowych graczy swojej ofensywy (tak, Kakę również do nich zaliczam), a w całym meczu zarówno Matri jak również wieczny talent Robinho nie pokazali nic oszałamiającego. A pomimo to straciliśmy 2 bramki. Jednak powtarzam, nie wynikały one z ofensywnych poczynań rywala, lecz braku koncentracji. Muntari staje się powoli- naszym koszmarem (pamiętam również jego nieuznany gol z debiutanckiego sezonu Conte). W 90 minucie byliśmy już tak uśpieni, zadowoleni z prowadzenia, że postanowiliśmy dać Milanowi (po niepewnej interwencji Bonu) nadzieję...I aż boję się zapytać, jakie gromy tutaj byłyby ciskane na Conte i na cały zespół gdyby w doliczonym czasie gry- Zapata precyzyjnie trafił w piłkę. Myślę, że stwierdzenie o frajerstwie do kwadratu (mając świeżo w pamięci okoliczności remisu z Galatą) to jeszcze eufemizm :doh: Po czerwonej kartce dla Mexesa i golu na 3-1 mieliśmy rywala na deskach. Można go było dobić, a nie tylko spokojnie czekać na końcowy gwizdek...Milan to taki rywal, że obojętnie jak słabo by wyglądał- w żadnej sytuacji nie można go lekceważyć. Szkoda, że nie potrafimy zachować tej koncentracji przez pełne 90 minut oraz tego, że ciągle musimy mieć nóż na gardle,
aby zacząć grać z pełnym zaangażowaniem.
Wyróżniona część ostatniego zdania, nie dotyczy oczywiście wszystkich naszych graczy. Trochę mi było szkoda Teveza, że nie udało mu się strzelić bramki skoro widziałem, że znów cały czas walczył za trzech, dryblował- jednym słowem nie odpuszczał. Pogba udowodnił, że nie musi być przywiązany do jednej pozycji. Wejście Francuza zdecydowanie odmieniło poczynania naszego zespołu (nie wiem czy dobrze pamiętam czy to Padoin niemalże nie doprowadził do bramki dla Milanu). Pirlo może jeszcze nie pokazuje pełni możliwości, lecz krótko mówiąc to jemu zawdzięczamy zwycięstwo. Dwa rzuty wolne- wykonane perfekcyjnie (jeden gol), a Chiellini niedługo będzie równie pożyteczny w ataku co w obronie

Giovinco wczoraj wszedł i od razu zrobił rzecz, której pewnie 90% by się po nim nie spodziewało
Moja wypowiedź może wydawać się kompletnie nie na miejscu, ale wbrew pozorom nie jestem osobą, która przewiduje nieudany sezon dla Juventusu. Wręcz przeciwnie, ja ciągle wierzę w możliwość triumfu na wszystkich frontach :!: Nie gramy olśniewająco, lecz pomimo to- wygraliśmy 6 na 7 spotkań w Serie A. Łącznie z L.M i finałem Superpucharu Włoch nie przegraliśmy 10 meczu. Wczorajsze spotkanie- oczywiście wygraliśmy w pełni zasłużenie i jest to sprawa bezdyskusyjna. Błędy, które wspomniałem mogą się wydawać banałem. Lecz wyeliminowanie właśnie tego
banału z całą pewnością pomoże nam w odnoszeniu wielkich sukcesów. Bowiem nie wydaje mi się, iż głównymi problemami są kłopoty z ustawieniem lub tym bardziej brak umiejętności poszczególnych graczy.
Nie ma lepszej okazji niż 180 minut rywalizacji z Realem Madryt na trwalszą zmianę oblicza naszego zespołu. W mojej ocenie Galacticos sprzed lat dziesięciu było silniejszym rywalem, lecz my też nie mamy już Alexa, który jak nikt miał na nich swój sposób
Inne czasy, zupełnie inne składy i trochę odmienny sposób gry.
Ale nie zmieniło się to, że wg. wielu to Real jest faworytem. W tym również jest nasza siła. Bez presji, bez zbędnego napinania, za to z zaangażowaniem, wolą walki na 1000% i pełną koncentracją- Juventus zarówno w tej rywalizacji jak w pozostałych będzie górą :!:
I w to bardzo głęboko wierzę
