@Railis nie musisz wiecznie przyjmować pozycji antagonisty, który staje na jedynej słusznej pozycji obrońcy logiki i źródła człowieczeństwa, które odróżnia nas od reszty zwierzyny - przecież zwierzęta w czasie kopulacji też potrafią być bardzo zmysłowe! Jednakże, z drugiej strony, nie potrafią one logicznie myśleć i posługiwać się matematyką...
Mnie się nie chcę, nie lubię matmy - nie muszę lubić wszystkiego. Nie uważam się za humanistę, ale rozumiem to pojęcie dlatego staram się do niego dążyć bo humanista to ktoś, kto nie zna podziałów i bierze wszystko: nauki ścisłe także.
Powiem więcej, masa ludzików na politechnikach, którzy siedzią w binoklach i klepią swoje ciągi i równania mają te samo pochodzenie co ów rzesza bezrobotnych "humanistów" - tyle tylko, że Ci jedynie co potrafią robić to sprawne posługiwanie się aparatem matematycznym, który (zapewne z większej pracowitości) wykorzystują.
Tzw. "humaniści" to ludzie, którym się po prostu nie bardzo chce...a wybić się w dzisiejszych czasach z tytułem magistra filozofii antycznej to cholerna sztuka.
Jak pisałem wyżej: nie lubię matematyki (sensu stricte), fizyki, chemii. Chemię przeżyłem, fizykę też. Z matematyki się pouczę i zdam tą maturę (myślę, że nawet z dobrym wynikiem, przecież największe głąby mają ją zdać). Uważam jednak, że pojęcie trzeba mieć o wszystkim, bez względu czy na studia się idzie, czy nie. Nie dzielmy się na studentów i resztę, lepsze są bardziej uniwersalne podziały: na ludzi mądrych i tych mniej.
@m-a-t-t-e-o pracodawcy patrzą przede wszystkim na potrzeby rynku. Co ich obchodzi, że ktoś ma doktora z filozofii i jest poważnie mądrym człowiekiem (a jego poziom logiki przewyższa umiejętności niejednego stjudenta politechniki), skoro właściciel zakładu potrzebuje n-inżynierów i jednego speca od PRu?!
Co do tych wspomnień...przypomnij sobie stosunek osób, które przepadały za matmą do tych, które nie darzyły ją sympatią (i nie piszę tutaj o skrajnych przypadkach obrzydzenia)...
Uważam, że szkoła do lat 18 w RP jest obowiązkowa, czyli dla wszystkich. Nie każdy musi mieć maturę - to fakt. Jeśli ktoś na nią nie zasługuje to mieć jej nie powinien. Więcej! Uważam, że matura jest całkowicie niepotrzebna! Moim zdaniem kryterium przyjęcia na studia powinny być egzaminy wstępne.
Dlaczego? Już tłumaczę.
Egzamin wstępny to zdecydowanie bardziej dojrzała forma sprawdzenia wiedzy aniżeli obecny "egzamin dojrzałości". Ktoś kto jedzie pisać egzamin wstępny ma jasno określony cel: chce iść na tą uczelnię! Chce się tego czy tego uczyć! Czym jest matura? Matura jest obowiązkowym egzaminem państwowym - niczym więcej.
Uczelnie narzekają na poziom? Same sobie zgotowały taki los pozwalając na durną reformę, która zrzuciła obowiązek rekrutacji i selekcji z uczelni wyższych na nieudolny aparat państwowy.
Przecież matura to żaden elitarny certyfikat czy świadectwo. Po podstawówce czy gimnazjum też się pisze państwowe egzaminy. Nie dziwcie się więc i nie róbcie głupich min bo prawda jest taka, że społeczeństwo polskie nie ma ochoty na uczenie się ciężkich rzeczy na uczelniach technicznych. Wolą łatwe i przyjemne studia, które gwarantują jedynie pewną wiedzę. Wiedza ta sama się nie obroni, aby dziś mieć coś po studiach humanistycznych to trzeba być konkretnym gościem...na całą resztę czekają studia techniczne.
Nawet dziś, kiedy politechniki biorą każdego z pocałowaniem ręki, większa część ludzi wybiera uniwersytety a większość z wybranych kierunków tam to kierunki humanistyczne. Nie pomagają nawet wysokie stypendia czy żałosne kampanie reklamowe, za które płacą wszyscy (przecież my też dokładamy się do budżetu unii!). Nie pomagają także realia panujące na rynku pracy. Proces ten wymaga zmian, ale zmian znacznie głębszych niż zabawy z maturą.
Co ciekawe, większość maturalnych krzykaczy to przyszli studenci politechnik...
