Czytam sobie i czytam- i jakos tak mnie tez naszlo na zwierzenia (nie ma to jak sesja z papierosem i cola- I'm lovin' it 8) )- opowiem Wam moja historie
Jakies 10 lat mialam na karku kiedy zaczelam trenowac karate- na poczatku delikatnie i spokojnie, pozniej przerodzilo sie to w swoista obsesje ("musisz nabawic sie niegroznej obsesji"- John Irving) - 5 treningow w tygodniu, w weekendy bieganie i takie sprawy... Pozniej przyszly zawody- sukcesy- takie jak dwa (a moze trzy, nie pamietam juz) Mistrzostwa Polski oraz porazki- gorsze wystepy na Mistrzostwach Swiata w Szwajcarii oraz Europy w Holandii. Wszystko ladnie, pieknie, zrobili ze mna wywiad do gazety, ja bylam zacieta- sielanka 8)
I wtedy, wtedy wlasnie zaczelo sie cos psuc. Nie,nie, w zadnym wypadku nie stracilam checi-wrecz przeciwnie, tych bylo coraz wiecej i wiecej. Ktoregos lata, mniej wiecej po 6 miesiacach wzmozonych treningow (przygotowanie do Mistrzostw Europy w Poznaniu tym razem), miedzy jednym obozem a drugim- zaczelo mnie bolec kolano. Prawe. Z poczatku nie bylo najgorzej, lekarz kazal smarowac mascia- jakos dalo sie wytrzymac. Wyjechalam na kolejny oboz. Trenowalam trzy dni, kolano spuchlo tak niesamowicie ze do dzisiaj zaluje ze nie mam zdjecia- bylo na co popatrzec 8) W dzien czwarty w trybie natychmiastowym przewieziono mnie do szpitala. Duzo badan nie bylo, rentgen, takie rzeczy... Calutka prawa noge zagipsowali- na 6 tygodni. W wielkich bolach wytrzymalam kilka dni- w gipsie bolalo jeszcze bardziej- jak sie okazalo- byl zle zalozony. Gips zdjeto, udalam sie do innego lekarza. Ten to byl dobry, do dzis pamietam nasze sprzeczki

Diagnoza- Osgood Schlathera. W jakiejs bardzo zaawansowanej i drastycznej formie. Podobno bardzo dziwne ze nic nie czulam wczesniej. I zastrzyki- 2 razy w tygodniu. Dobre trzy miesiace o kulach. I caly czas wizja zblizajacych sie zawodow- kontuzji doznalam jakos w lipcu, zawody byly w listopadzie. Na poczatku listopada czulam sie w miare dobrze, chodzilam normalnie. I cos mi odbilo- zaczelam blagac tate zeby pozwolil mi startowac w zawodach. Pozwolil. Wystartowalam- caly czas przerazona swoja glupota...
III miejsce. To byl moj ostatni wystep- i chyba ten dla mnie najwazniejszy. Brzmi jak historia z hollywood? Zdecydowanie tak. O jej autentycznosci nie zapewniam- nie mam potrzeby wymyslac sobie przeszlosci, powinnam raczej zaczac wymyslac historyjki zeby urealnic moje zycie...
Co do kolan- przerwalam leczenie. Kolana jeszcze do dzisiaj mnie bola. Moze nie z taka moca ale jednak... Zwlaszcza jesienia i wiosna...
I tak wlasnie sobie mysle- czy warto bylo

Spac mi sie chce, nie mam pojecia
Gratulacje dla tych ktorzy przeczytaja to w calosci- przyznaje, ponioslo mnie...Swoja droga- calkiem niezly wynik jak na kogos z po raz trzeci zlamana prawa reka

... A kurcze blade, wyjatkowo dzisiaj trzezwa jestem
Agnieszka