Brazylijskiemu piłkarzowi Serginho, który zmarł w czwartek na skutek zawału serca, jakiego doznał podczas meczu ligowego, lekarze cztery miesiące temu zalecali zakończenie kariery - poinformowały w sobotę lokalne media.
30-letni obrońca San Caetano stracił przytomność w 59. minucie środowego spotkania ekstraklasy przeciwko Sao Paulo i zmarł po przewiezieniu do szpitala.
W czerwcu piłkarz był badany przez specjalistów kardiologów, którzy stwierdzili, że ze względu na problemy z sercem, powinien przerwać wyczynowe uprawianie sportu.
Dziennik "Folha" napisał w sobotę, że lekarze z instytutu kardiologii w Sao Paolo ostrzegali Serginho, że w przypadku kontynuowania kariery jego życie może być zagrożone.
Informacjom prasowym zaprzeczył lekarz klubu Sao Caetano, Paulo Forte. Według niego ani on, ani Serginho nie byli informowani przez specjalistów, że problemy z sercem, jakie miał piłkarz, mogę zagrażać jego życiu.
Kłopoty z sercem wyszły na jaw w lutym tego roku. Lekarze, według pisma "O Estado de Sao Paulo", stwierdzili wówczas u piłkarza "poważną wadę mięśnia sercowego".
Kierownictwo klubu Sao Caetano i rodzina zmarłego przyznali, że wiedzieli o problemach z sercem Serginho, ale nikt ich nigdy nie informował, że mogą one zagrażać jego życiu i uniemożliwiają kontynuowanie kariery sportowej.
Prokuratura i służby medyczne prowadzą śledztwo w sprawie przyczyn zgonu Serginho, który osierocił czteroletniego syna.
Piłkarze i działacze Sao Caetano i Sao Paulo podczas akcji ratunkowej płakali i modlili się w utworzonym przez siebie okręgu (wszyscy trzymali się za ramiona), a kibice skandowali imię Serginho. Wiadomość o jego śmierci obiegła wszystkie brazylijskie stadiony, na których odbywały się wówczas mecze ligowe. Na znak solidarności wszystkie spotkania zostały na minutę przerwane.
http://sport.onet.pl/1002124,wiadomosci.html
Sam jest sobie winny ?