JuvePoland

Mehehehe pisze: ↑21 grudnia 2024, 22:58

https://www.tuttosport.com/foto/calcio/ ... iago_motta

No i potwierdziły się przewidywania.

Dobry skład. Zamiast Koopa wolałbym Thurama, ale Motta na siłę próbuje udowodnić przydatność Holendra, więc niech mu będzie. To trener, nie zawodnik, poleci pierwszy po słabych wynikach.

Niech wygrają i zrobią sobie porządne święta.

Wyjściowy wygląda obiecująco, ofensywnie. W końcu na skrzydłach skrzydłowi! Po latach eksperymentów na tej pozycji - Pirlo z Chiesą i Kulu na jakichś wahadłach, albo skrzydłowego za plecami dziewiątki jak za Toskańskiego, doczekaliśmy się meczu w którym na skrzydle zagrają ofensywni, nominalni skrzydłowi. Yildiz zamiast Kupmajnera za plecami Vlaho również bardzo przyjemny widok. Mecz do wygrania, obowiązkowo.

Kalulu baaaardzo elektryczny dzisiaj dobrze weszliśmy w meczu ale standardowo po strzelonej bramce odcięło nam prąd...

Ale dno ....

Znowu bardzo bardzo słabo. Jakieś 2-3 zrywy pressingu, no ale gramy z ostatnia Monza...

Gra bez piłki to dalej termin nieznany w Juve.

Nie obawiam się o wynik. Manza przez niemal cała pierwszą połowę była tylko tłem dla naszych. Spokojnie jezscze jednego gola powinniśmy i sadzić.

Zobaczymy czy rożne staną się pozytywnym trendem w naszej grze czy to było tylko kilka wypadków przy pracy.
Tradycyjnie po stracie bramki robimy wszystko by zremisować

Ależ mnie to irytuje kiedy jest okazja szybko podać do przodu to jest przetwarzanie myśli a potem podanie do tyłu. Kalulu do zmiany. Jak Cambiaso wroci to Savona leci na ławkę bo Amerykaniec zaslugiuje by grać czy na boku czy w pomocy.

Kurde niby człowiek wiedział, że nie ma powodu wierzyć w ładną, ofensywną grę- ale się łudził

W końcu 3 punkty. Jest postęp, zamiast grać słabo i zremisować, zagraliśmy słabo ale wygraliśmy. A o drugiej połowie szkoda gadać. Są powroty po urazach, kadra już nie taka okrojona, ciekawe kiedy w końcu drużyna złapie formę, albo chociaż cień formy, tak żeby komfortowo ograć dół tabeli.

A następny mecz z Fiorentiną. Już się boję.

Z plusów na pewno znalezienie optymalnej pozycji dla Koopa. Wreszcie.
Z plusów też Gonzalez, wreszcie tam z przodu to jakoś wyglądało (w pierwszej połowie).
Z trzeciego plusa wreszcie bramki ze stałych fragmentów. Nie zawsze będzie szło, więc dobrze mieć też takie perspektywy.

Natomiast minusy to są proszę Państwa nasze obrońce. Raz mecz 10/10 a raz pełno idiotycznych decyzji, błędów w prostych sytuacjach. Wiem, że Święta, ale to co dziś wyprawiał Kalulu to jest wyczerpany limit na cały sezon...

Rzeczywiście Koop i Gonzalez to był taki przebłysk tego ze to może działać, ale obawiam się że jak Holender został prewencyjnie zmieniony to 2 mc będzie po za kadrą.

A tak ogólnie to dalej 5 metrów mułu jak za Maxa. W moim odczuciu oni są mega słabi fizycznie. Mam wrażenie że jak piłkarz Juve ma wykonać jakiś zwrot, bądź reakcje na 2-3 metry to najpierw mija jakiś ulamek sekundy a dopiero później jest działanie. Coś co jest niespotykane na takim poziomie, a bardziej przypomina mi podmęczonych kolegów z orlika, którzy także im dłużej grają tym czas reakcji gorszy.

Obawiałem się kolejnego remisu, są na szczęście trzy punkty, chociaż wcale nie takie pewne. Pierwsza połowa zjadliwa, druga już niestrawna.
Popieram powyżej piszących, że obrona to kryminał. Kalulu błędy, Gatti niepewny, Savona to raczej poziom serie B. Z drugiej strony, staramy się grać ofensywnie i mam wrażenie, że nie potrafimy tego pogodzić z grą w obronie. Jak trzeba było się cofnąć z ManC, to obrona była spójna, nieustępliwa. W momencie kiedy próbujemy grać ofensywnie, brakuje balansu, a może umiejętności naszym obrońcom w bronienieniu wyżej...?
Trzeba też nadmienić, że aktualnie w składzie nie mamy solidnego defensywnego pomocnika, takiego przecinaka, który by kasował akcje przeciwnika w zarodku, ubezpieczał tych bardziej kreatywnych. To też można podpiąć pod brak balansu.
Natomiast wracając do plusów, są trzy punkty i mimo wszystko było lepiej niż tydzień temu.

Nie dało się na to patrzeć w drugiej połowie. Żeby nie potrafić wymienić trzech podań i utrzymać się przy piłce z Monzą...drżenie o wynik do ostatniej minuty. Maksiu by się nie powstydził.