yanquez pisze:Nie mogłem znaleźć odpowiednie go tematu, więc założyłem nowy.
Oglądam właśnie Cafe Futbol i jestem zażenowany poziomem merytorycznym. Jak to możliwe, że ludzie tak słabo przygotowani prowadzą specjalistyczny program?
Michniewicz - "Guardiola niepotrzebnie pozbył się Balotellego, który strzelał masę bramek" :shock: :shock: :shock:
Kowalczyk - "Tak naprawdę nie wiemy, czy Ferguson, to dobry trener, bo poza United nic nie osiągnął" :shock: :shock: :shock:
Tragedia...
Bez Borka ten program traci niemal całe zaplecze merytoryczne.
Sorry, stary, ale trochę popłynąłeś, wyciągając błędne wnioski.
Przede wszystkim, pamiętaj, że Michniewicz wystąpił tam jako gość, a nie jako prowadzący. Walnął głupotę, to fakt, ale natychmiast go poprawiono.
A co do Kowalczyka, to wyrwałeś zdanie z kontekstu, co jednak trochę wypaczyło sens tego, co powiedział. Dyskusja toczyła się na temat tego, czy Guardiola poradziłby sobie jako trener Chelsea. I Kołtoń stwierdził, że widzi argumenty na "tak i na "nie". A te argumenty na "nie" to było to, że Barcelona to tak naprawdę dom Pepa, bo on tam zna całe środowisko, atmosferę, miał świetne relacje z włodarzami Blaugrany i doskonale orientował się w sektorze młodzieżowym klubu, natomiast objęcie Chelsea oznaczałoby dla niego zupełnie nowe wyzwanie, pewną niewiadomą, bo musiałby zaczynać od zera, w nowym otoczeniu. I w odpowiedzi na to Kowalczyk stwierdził, raczej ironicznie, co można choćby z kontekstu wywnioskować, że idąc tym tokiem myślenia można by powątpiewać, czy Ferguson to dobry trener, bo niemal nigdy nie prowadził żadnej drużyny poza MU. Wniosek, który z tego wysnułeś, jest zdecydowanie zbyt daleko idący, bo tutaj Kowal tylko bronił kunsztu Guardioli, a w żaden sposób nie podważał kompetencji Fergusona.
Ja generalnie lubię ten program. W sam raz na wypicie kawy przed telewizorem, jak ktoś to wyżej trafnie określił, taki "program śniadaniowy". Dyskusje są często ciekawe i sporo się można dowiedzieć. Acz mój zarzut do panów prowadzących jest taki, że najłatwiej przychodzi im krytykowanie PZPN wówczas, kiedy wśród gości nie ma nikogo ze związku. Wtedy Borek z Kołtoniem przeskakują się nawzajem, który to jest bardziej zbulwersowany, który większy szok zaliczył i dyskusja na temat tego, co z ostatniego tygodnia zasługuje na miano największego kabaretu. Niestety tracą zapał, kiedy już jakiś przedstawiciel PZPN pofatyguje się do nich osobiście. Wówczas natychmiast łagodnieją, nie zadają nawet połowy pytań, które rzucają retorycznie w eter, kiedy nie ma nikogo, kto mógłby na nie odpowiedzieć, a kiedy już jakieś zadadzą, to zadowalają się nawet najgłupszą, najbardziej niezrozumiałą odpowiedzią. Można powiedzieć, że w decydującym momencie brakuje im dziennikarskiej ikry.