Skibil pisze:Widzę, że znaleźli się kolejni co chcą z Lordem sobie "podyskutować"... Powodzenia chłopaki. Czasem mam wrażenie, że ten facet to jakiś hipster i specjalnie ma całkowicie odmienne zdanie od reszty, żeby go tylko wszyscy dookoła mieszali z błotem i uważali za idiotę.
Co do samego tematu: gastronomia w Polsce (w szczególności ta "przydrożna") to dramat do potęgi. Społeczeństwo gnębione tyle lat komuną (a co za tym idzie niską jakością życia i jedzenia) nie jest w stanie zapewniać usług gastronomicznych na, choćby, przyzwoitym poziomie bo nie wie jak. Nie ma u nas, tak jak w krajach śródziemnomorskich, kultury jedzenia w knajpach. Jeszcze nie tak dawno ludzie srali pod siebie ze szczęścia w barach mlecznych, więc taki McDonalds czy KFC to jak błogosławieństwo dla podniebienia. Nie mam pojęcia jak naprawdę jest to robione i zdaję sobie sprawę, że jest sztucznie ulepszane, ale mam gwarancję, że to co zjem nie spowoduje rewolucji w moim żołądku. Jak chce zjeść coś smacznego i zdrowego to sam tobie takie danie przyrządzam albo idę do restauracji z wyrobioną już jakąś marką. A argumenty, że jak się jest w obcym mieście to nie wiadomo gdzie jeść są w dzisiejszych czasach mocno chybione - internet w telefonie kosztuje grosze, po za tym są przewodniki kulinarne na papierze.
Zgodzę się w całej rozciągłości, z jednym tylko wyjątkiem - sprawdzenie co jeść w obcym mieście. Z powodów które wymieniłeś, gusta kulinarne Polaków są takie a nie inne i akurat kierując się tylko i wyłącznie opiniami w internecie naprawdę ciężko wypatrzeć coś dobrego.
Żeby daleko nie szukać przykładów - mam swoją ulubioną restaurację włoską w Murzasichlu, kiedy tylko jestem na Podhalu staram się wpadać tam bo to chyba jedyne miejsce w Polsce w którym jest aż tyle autentycznych włoskich potraw. Sery, wędliny, desery, wina sprowadzane prosto z Włoch, dania przyrządzane według oryginalnych receptur. Oczywiście ceny również włoskie. Wchodzę na jeden z popularniejszych portali gastronomicznych i co czytam? Że beznadzieja, że pizza za cienka, że osmolona, że keczupu nie dają, że ceny z kosmosu, że porcje makaronu małe - generalnie lepiej by było jakby składniki były syfiaste ale za to dużo i tanio. Stąd też do opinii w necie mam baaaaardzo duży dystans. A co do drukowanych poradników - możesz polecić jakiś dobry?
LordJuve pisze:
Jak możesz coś takiego pisać skoro ty jesz tylko syfiaste hamburgery a, jak rozumiem, placka po węgiersku to ty na oczy nie widziałeś nigdy? Zachowujesz się jak kolo, którego rzuciła laska, po czym postanawia on nigdy więcej nie wiązać się z nikim i "grać w jednorękiego bandytę".
Tak, przyznaję się, jem same hamburgery, ważę 160 kilo, nigdy nie byłem za granicą, z kuchni polskiej próbowałem tylko golonki ale mi nie smakowała to wróciłem do jedzenia w KFC.
Jak tak czytam te Twoje posty to dochodzę do wniosku że albo jesteś Cejrowskim czy Palinem i faktycznie zjeździłeś cały świat i widziałeś więcej niż całe to forum razem wzięte, albo gostkiem który ma o sobie nie wiadomo jakie, niczym nie poparte mniemanie i wszystkich dookoła uważa za durniów. Jest też trzecia opcja - dalej nie rozumiesz o czym dyskutujemy.
DYSKUTUJEMY O JEDZENIU W PRZYDROŻNYCH KNAJPACH W POLSCE. Może w Twojej wiosce przy autostradzie na trzech kilometrach jest restauracja sushi, dwie tajskie knajpy, pizzeria prowadzona przez Neapolitańczyka, knajpa specjalizująca się w potrawach z ryżu prowadzona przez Manuela i Jose z Walencji, norweska restauracja serwująca łososia na trzysta sposobów, dwa meksykańskie bary, trattoria z kuchnią toskańską, portugalska knajpa z daniami z dorsza, argentyńska parrilleria serwująca soczyste steki z polędwicy wołowej i do tego stołówka z szerokim wyborem jedzenia z kuchni polskiej. Jeżeli tak do zazdroszczę. Tam gdzie ja jeżdżę wybór jest mniej zróżnicowany i sprowadza się do wybrania mniejszego zła MCD vs. tłuste mięcho.