: 21 grudnia 2009, 18:11
Celem wstępu, dziękuję wszystkim, którzy kliknęli na kropeczkę, przy której pojawił się mój nick oraz nieocenionemu Panu Zamrottcie za wsparcie.
Termin ukazania się abecadła został przesunięty, ze względu na tygodniowego bana :>, a potem nie było mnie w Poznaniu, przez co nie miałem jak zasiąść do kompa. Proszę o ułaskawienie.
Alfabet czas zacząć.
`A może Bóg sobie mnie upatrzył na ateistę?` - cytat z `Myśli nieuczesanych` Pana Stanisława Jerzego Leca. Antyklerykalizm i ateizm - dwa bliskie mi pojęcia. Nie istnieje dla mnie takie pojęcie jak `obraza cudzych uczuć religijnych` i śmieszą mnie sporadyczne wiadomości/artykuły w prasie na temat kolejnego przestępstwa `na tle religijnym` . Może przez to, nie szanuję uczuć innych. Nie wiem. Skąd taka postawa? Ciężko powiedzieć. Może przez moją równie antyklerykalną matkę i jej podejście? A może przez wypływające ze środowisk kościelnych coraz to nowsze afery, często z małymi chłopcami w roli głównej :>? Może widok plebanii po 300 m2 mynymum w polskim krajobrazie? Oprócz tych bardziej prozaicznych czynników, zawsze nurtował mnie pogląd zwany agnostycyzmem (również na A jak antyklerykalizm i ateizm). Dla mnie kwestia istnienia Boga jest sprawą nie do udowodnienia, a co za tym idzie, wiara w niego jest nieuzasadniona. Ponadto w obliczu tak wielu religii, licznych schizm, odłamów, czy rozsądnie jest opowiadać się za tą jedną? W końcu czy aby być dobrym człowiekiem należy być członkiem jakiejś rozbudowanej sekty? Pewne wartości moralne są uniwersalne , a opowiastki o tym, że wiara jest `hamulcem moralnym` można o kant pupska roztłuc, czego dowodem są najrozmaitsze akcje sukienkowych, którzy teoretycznie ów hamulec powinni mieć zaciągnięty non stop. Jak jest każdy widzi.
Birra z ichniego na nasz piwo. Zatem od spraw wzniosłych do tych bardziej przyziemnych. :> Złocisty trunek gości w mojej lodówce niezmiennie codziennie. Lubuję się w goryczkowatych, dobrze spienionych, długo warzonych. Jeśli chodzi o markę to jeżeli tylko znajduje się na półce sklepowej to sięgam po Żywca. Zimny, pyszny, butelczany (preferuję małego, zgrabnego w wersji 330 ml). Oprócz smaku, bardzo wysoko cenię sobie żywiecką kampanię reklamową. Wystarczy przypomnieć sobie hasła `prawie jak… prawie robi wielką różnicę` lub ostatnio `nie każdy…`. Fenomen tych reklam polega na tym, że slogany są proste, a zarazem bardzo trafne, dodatkowo dobra otoczka i mamy spot reklamowy na piątkę. Zatem mimo bycia rodowitym Poznaniakiem od Kompanii Piwowarskiej (LECHU) stronię. Inaczej ma się sprawa z innym produktem poznańskim o nazwie Wódka Wyborowa. :> Duma Wielkopolski. Bezsprzecznie najlepsza gorzałka ever. Alkohol stosuję często, gęsto ale głównie w weekendy. W gronie przyjaciół, z koleżankami :>, z kumplami, z ojcem, z dziadkiem, w parku, w domu, gdzie popadnie.
Calcio czy jak kto woli piłka nożna. Od najmłodszych lat [`98] wzbudza we mnie takie same emocje. Złość, radość, smutek, satysfakcja. Podczas meczów o dużą stawkę po prostu mnie roznosi. Jeśli chodzi o aktywność sportową związaną z piłkarstwem to wystąpił u mnie pewien problem, z którym ciężko się było uporać = brak talentu. :> Mimo że zapału i zaangażowania nigdy u mnie nie brakowało, to niestety dużo lepiej zawsze szło mi rzucanie piłki do kosza, aniżeli kopanie do bramki. A szkoda, bo choć lubię basket, to nie wywołuje u mnie takich emocji jak piłka. Od czego się zaczęło? Chyba od Zizou i w ogóle ekipy Lemerre`a sprzed ponad dekady. To, czego dokonywali Francuzi na trwale zakodowało mi się w głowie do dziś. Potem nie utożsamiałem się długo z żadnym konkretnym klubem czy też reprezentacją, aż do pamiętnego dwumeczu, o którym pisało już wielu: Juventus – Real, sezon 2002/2003. Genialny Alex, wszędobylski i rozpędzony niczym pociąg Nedved, niepokonany Buffon oraz inne postaci, które wówczas stanowiły o sile Bianconerich. Wyeliminowanie tak mocarnego wtedy Realu w kapitalnym stylu sprawiło, że do dziś kibicuję Juve. Szkoda tylko tych feralnych karnych z milanistami, o których większość woli nie pamiętać.
Dystans do siebie + Dobre poczucie humoru to Dwa komponenty, które muszą pojawić się u człowieka, którego będę cenił. Niezależnie od tego, czy to moja dziewczyna, przyjaciółka, dobry kumpel. Bardzo wysoko cenię sobie ludzi, którzy potrafią się śmiać z samych siebie, być świadomym własnych braków, a swoim zachowaniem niekiedy doprowadzają mnie do konwulsji spowodowanych nieustannym śmiechem. Co to znaczy dobre poczucie humoru? Sprawa względna. Mnie na przykład nigdy nie bawiły kabarety. Żadne. A widziałem ich sporo. Może zbyt ambitne? Nie mam pojęcia. Najbardziej rozbrajające są dla mnie polskie komedie. I nie mam tu na myśli takich gniotów jakie ostatnio się pojawiają w multipleksach typu: Lejdis, Testosteron, Ryś etc.
E jak Ewelina. Dziewczyna, z którą jestem już od półtora roku. Wiele mieliśmy wspólnych perypetii, , ale wszystko wyszło na prostą. Na szczęście. Ładna, inteligentna, z poczuciem humoru, wyrozumiała. Najważniejsze cechy na tę chwilę dla mnie. Może gdybym pisał ten alfabet kilka lat później to te priorytety byłyby zgoła odmienne. (Może poza pierwszym ;>.) Od dobrych kilku lat żadna inna mnie nie zainteresowała do tego stopnia. Czasem kiedy rozmawiam z innymi kobietami to mam przed oczami pewną znaną scenkę z Dnia Świra. Jakoś nie jestem sobie w stanie wyobrazić związku z kimś innym, ani bycia tzw. singlem, co jest podobno popularne i trendi.
F jak forum Juvepoland. Nie sposób o nim nie napisać, skoro to właśnie na nim zrodziła się idea alfabetu, który mam przyjemność pisać. Fenomen. Kilkadziesiąt tysięcy <?> zarejestrowanych użytkowników robi wrażenie. Brawa dla tych, którzy wyszli z pomysłem utworzenia wielkiego pokoju dyskusyjnego dla wszystkich kibiców Juventusu i nie tylko, o czym można się przekonać wchodząc do tematu Wszystko o Interze … Zarejestrowałem się 4 lata temu i początkowo nie udzielałem się prawie w ogóle. Teraz częściej coś skrobnę, ale nadal mam braki w czasie, aby pisać tyle, ile bym chciał. Warto też wspomnieć o użytkownikach, którzy są dla mnie esencją tego forum. Wymieniłbym: Azraela (mimo, że od niedawna zarejestrowany to szybko zyskał moją sympatię); JuventinoPS (Jeden z pierwszych użytkowników, z którym nawiązałem kontakt) ; Mistera Madmo (za inteligentne wypowiedzi, za Rzepkę i Frondę i za Ronniego w awatarze ;>) ; no i jakże Pana Misia Coccolino Zambrottę, za najbardziej wysublimowane poczucie humoru ;>
Gówno w polu, chyba jednak wolę niż fiołki w Neapolu. Mocno zastanawiam się nad emigracją na studia w tym roku, bo nie chcę żeby moje ślęczenie w klasie wstępnej i 3 klasach z maturą IB poszło się pieprzyć, czyli żeby po prostu wylądować na UAM-ie. Jasne, to dobra uczelnia, tylko po prostu chcę spróbować postawić się w warunkach obcych, nieznanych i trudniejszych niż pobyt w Poznaniu przez kolejne pięć lat. Mimo to, stoję przed dosyć sporym dylematem, bo ciężko mi wyobrazić sobie życie w innym kraju niż Polska. Owszem dziurawe drogi, rozbudowana biurokracja, skorumpowani politycy, ale z drugiej strony wyjazd łączy się z pozostawieniem najbliższych, dziewczyny, znajomych, przyjaciół. To na pewno nie jest łatwa decyzja i coraz bardziej przekonuję się, że coraz bliżej mi do pozostania w kraju. Po nowym roku prawdopodobnie będę wiedział już wszystko.
Historia, polityka, stosunki międzynarodowe, szeroko pojęte tzw. Przedmioty humanistyczne. Zdecydowanie wolę je od ślęczenia nad pochodnymi, algorytmami, macierzami i innymi jakże wspaniałymi elementami matmy. Ble. Póki co jeśli chodzi o plany pomaturalne to zamierzam studiować Stosunki międzynarodowe + francuski i włoski jako jeden kierunek. To w wypadku, gdy powiedzie mi się matura i mój brytolski uniwerek zapragnie mnie zaprosić. W wypadku, kiedy matura pójdzie kiepsko, albo po prostu zdecyduję się zostać to smykam na wydział prawa i administracji UAM-u.
International Baccalaureate (IB), czyli po naszemu międzynarodowa matura. Mój cel, a jak się okazuje po czasie największa zmora. Robota, robota i jeszcze raz robota. Eseje, `orale`
, prezentacje, internale, lab projekty, obowiązkowe zajęcia pozaszkolne w ramach CAS-u, zaliczenia, prace statystyczne. Do dzisiaj zastanawiam się czy dobrze zrobiłem, że się na to porwałem. Jak komuś nie straszne tracenie najlepszych chwil liceum spędzonych na bibkach weekendowych, zarwane noce, pieprzony wyścig szczurów, to serdecznie polecam. Program ten ma swoje wady i zalety, jak wszystko na tym świecie. W największym skrócie można to ująć w ten sposób. Zamiast uczyć się kilkunastu przedmiotów, tak jak ma to miejsce w polskim liceum, tu wybiera się sześć. Z jednej strony to dobrze, ale… tak jest jedno ale. Wszystkie te sześć przedmiotów trzeba zdawać na maturze. Ponadto język wykładowy, a ostatecznie egzaminacyjny to oczywiście angielski. Może i na studiach jest więcej zasuwania, a matura przy sesji to pryszcz, ale na pewno ten egzamin oznacza dużo więcej wysiłku niż matura polska. Daje jednak więcej perspektyw jak już się ją zda. Dla zainteresowanych polecam poczytać http://www.ibo.org/
Juve Master – nick z dupy. Kiepski, ale jakoś mi nie przyszło do głowy nic mądrego, a nie zależało mi na wymyślaniu czegoś oryginalnego bądź też zabawnego jak to niektórzy mają w zwyczaju. Na imię mi Mateusz, ale tego imienia raczej też niewiele osób używa, bo za nim nie przepadam.
Kabza, kabona, kapusta, kasa czyli innymi słowy po prostu pieniądze. `It's a rich man's world`- jak śpiewała kiedyś Abba :> Niestety pieniądze rządzą tym światem i nic na to nie da się poradzić. Szkoda tylko że sfera finansowa coraz bardziej wdziera się do futbolu. Dzisiaj o wyniku decyduje przede wszystkim sumka dolków wyrzucona na danego piłkarza, a w przypadku takiego Realu kilku piłkarzy, którzy mogą zrobić różnicę. Bez ogromnych inwestycji bardzo ciężko zbudować ekipę, na miarę Ligi Mistrzów. Na szczęście co roku zdarzają się przypadki, ale to są ewenementy, które swoją przygodę z najbardziej prestiżowymi rozgrywkami piłkarskimi kończą na fazie grupowej.
Lewica – to z nią się utożsamiam, szkoda tylko, że takowej brakuje na polskiej scenie politycznej. Należy tylko rozgraniczyć dwie sprawy. Lewicowość przejawia się u mnie głównie w kwestiach obyczajowych, światopoglądowych czy jak kto woli `rozporkowych`. Co do ekonomii to zdecydowanie daleko mi do takich pojęć jak centralnie sterowana gospodarka, plany gospodarcze, wysokie podatki etc. Zastanawia mnie tylko czasem do czego doprowadziłoby w takim kraju jak Polska sprywatyzowanie takich instytucji jak służba zdrowia…
Muzyka - `Ktoś, kto lubi muzykę, nie powinien się zawężać do jednego gatunku.` Te słowa Kaśki Nosowskiej, której twórczość bardzo sobie cenię, trafiają chyba w sedno sprawy. Słucham niemalże wszystkiego, co przedstawia dla mnie jakąś wartość artystyczną. Oczywiście są pewne wyjątki jak np. death metal albo hardstyle, których raczej nie puszczam sobie do poduszki, ale poza tym jestem dość otwarty. Jeśli chodzi o polskich wykonawców współczesnych pozostały już tylko niedobitki, niestety. Wystarczy spojrzeć na Lejdi Agę Chylińską i jej `Kcę ci tyle dać`, Dody elektrody, mrozy, rubiki, Gosie andrzejewicz i inne tego typu miernoty. Po drugiej stronie barykady umieściłbym na przykład wspomniane wyżej Hey, T.Love, Tomasza Stańko, Kazika Staszewskiego, OSTR`ego, Fisza i Emade. Ci wykonawcy z polskiej sceny przychodzą mi do głowy najszybciej kiedy myślę dobra muzyka.
Nightster Sportster 1200 – czyli motor znajdujący się w mojej sygnaturze należący do mojej matuli, a który sporadycznie mam niezmierną przyjemność użytkować. Kiedy tylko nadarzyła się taka okazja, to zdałem egzamin na kategorię A. Motocykle to dla mnie coś więcej niż pasja. Nie skupiam się jednak na nowinkach technicznych, dłubaniu przy silniku i tym podobnych rzeczach. Mam dwie lewe do takich rzeczy, czego strasznie żałuję. Ja czerpię przyjemność tylko i wyłącznie z jazdy. Mimo, że ta maszynka wiele potrafi, to nawet na trasach, na których da się pędzić, staram się nie przekraczać tych 120 km/h, bo nie chcę skończyć tak jak tysiące motocyklistów na polskich i nie tylko zresztą drogach. Zresztą jazda powyżej tej prędkości, to już bardziej strach aniżeli frajda. Mówimy tu o polskich drogach. Przeważnie propaguję wśród ludzi zwracanie większej uwagi na jednoślady i wpuszczanie motorów w korku, ale patrząc na zachowanie kierowców w godzinach szczytu, raczej z miernym skutkiem…
Ojciec i Matka – dwie najważniejsze osoby w moim życiu – rodzice. Oni dali mi wszystko, na nich się wzoruję, na nich zawsze mogę liczyć, bez nich byłbym na pewno kimś zupełnie innym. To oni, a nie środowisko mają największy wpływ na moją osobę. Choć mamy dla siebie mało czasu, często się kłócimy o różne istotne i te mniej ważne kwestie, to są dla mnie wszystkim. Więcej słów przy tej literce nie potrzeba.
Praca – mimo, że jeszcze 20-tka mi nawet nie stuknęła, to miałem w życiu już szansę trochę popracować. Póki co najdłużej pracowałem jako tak zwany animator dziecięcy na krytych placach zabaw o dużej powierzchni. Organizacja imprezek urodzinowych, krojenie tortu, wymyślanie zabaw i konkursów :>.. Dość oryginalne zajęcie dla faceta, ale mimo że koszmarnie męczące zajęcie, to całkiem dobrze mi płacono, a samo zajęcie dawało radochę, jak się oglądało roześmiane dzieciuchy. Ponadto obecnie pracuję tylko dorywczo, dając korepetycje z angielskiego, też głównie młodszym, choć zdarza się czasami, że uczę osoby starsze, a nie tylko dzieci z podstawówki i gimnazjalistów. Przez krótki okres czasu, pracowałem też jako selekcjoner w jednym z poznańskich klubów. Bodaj 1,5 miesiąca. Nie należy mylić tego zawodu z bramkarzem/ochroniarzem. Do tego raczej bym się nie nadawał, bo do postury typowego karkola mi dużo brakuje. :> Całe szczęście zresztą. To było chyba najbardziej emocjonujące stanowisko. Bardzo dobrze płatne, ale dość ryzykowne no i mimo, że za dużo się nie namęczyłem, to w zimniejsze wieczory stanie po kilka godzin w przedsionku robiło swoje. Zrezygnowałem, bo w tym roku matura, więc przychodzenie do pracy 3-4 razy w tygodniu i zarywanie nocek nie byłoby wskazane.
Raczkowski Marek – polski artysta, rysownik. Mój najulubieńszy :> Techniką rysunku według mnie ustępuje Panu Mleczce, natomiast, co do treści „chmurek” to zdecydowanie wygrywa. Nie wiem dlaczego, ale jego poczucie humoru zamknięte w krótkich historyjkach, które znaleźć można w „Przekroju” lub „Polityce” pasuje mi idealnie. Serdecznie polecam tym, którzy jeszcze nie widzieli, albo widzieli raz i akurat ich nie rozbawiło.
Snowboard – mój drugi ulubiony sport po koszykówce, który uprawiam, niestety tylko sezonowo. Jak tylko nadchodzi słynna złota polska jesień, z niecierpliwością wyczekuję na zimę, żeby tylko pofrirajdować, poskakać, pozjeżdżać po białym puchu. Fenomenem dla mnie jest to, że ludzie wyjeżdżają pohasać po śniegu w polskie góry, gdzie warunki zjazdowe są fatalne, a za podobną cenę mogą zafundować sobie wyjazd do Czech, czy też nawet Słowacji. Ja najczęściej wybieram się poszaleć we włoskich Dolomitach, a jak fundusze nie zezwolą, to Spindlerovy Mlyn w Czechach, o ile są warunki pogodowe. W tym roku na sylwestra lecę pojiżdżać na Słowację ze znajomymi i dziewczyną, ale póki co z tego co obserwuję sytuację na miejscu, to o zjeżdżaniu chyba trzeba będzie zapomnieć. Na desce jeżdżę dopiero 4 sezon, wcześniej byłem amatorem nart, ale jakoś po czasie mnie znudziły. Model, który używam to Ride Fleetwood i póki co jestem z niego jak najbardziej zadowolony.
Technologia – obserwując, to w jakim oszalałym tempie rozwija się technologia, zaczynam się gubić. Nigdy nie pasjonowało mnie długoterminowe ślęczenie przed monitorem i granie w gry komputerowe. Nigdy też nie ciągnęło mnie do tworzenia kompilacji, miksowania muzyki za pomocą jakiś zaawansowanych programów, rysowania grafów w Excelu. Dla mnie wystarczy przeglądarka Firefox, Outlook Express no i ze dwa komunikatory. Jak widzę, co się z ludźmi dzieje, od nadmiaru nowinek technologicznych i Internetu, to mnie strach ogarnia. Hitem są dla mnie tzw. Portale społecznościowe. Grono, nieco zapomniane, Nasza klasa, Fejsbuk. Ludzka głupota, której tam można uświadczyć przerasta najśmielsze oczekiwania. Umieszczanie półnagich zdjęć, fotografowanie się przy cmentarzu, ocenianie czyjejś buźki, robienie kłizików na fejsbuczku <???> O co chodzi w tym całym szaleństwie?
Ulubione, czyli moje naj:
Typ kobiecej urody: długonoga niebieskooka blondynka z dużym biustem. :>
Papierosy: Czerwone Lucky Strike
Alkohol: Piwo Żywiec, inny trunek: Jagermaister z sokiem jabłkowym
Jedzenie: Kuchnia włoska w każdej postaci
Marka samochodu/motocykla: Audi, Harley Davidson
Książki: Cała twórczość Agathy Christie
Filmy: Wszystko co dobre i polskie: Dzień Świra, Nic Śmiesznego, Wszyscy jesteśmy Chrystusami, Ajlawju, Dług, Komornik, Sztos, Kariera Nikosia Dyzmy, Kiler, Psy, Dekalog, Przesłuchanie, Chłopaki nie płaczą, Miś, Symetria, Pianista, Poranek Kojota, Rejs. Kolejność przypadkowa zarówno ze względu na gatunek jak i pozycję w moim osobistym rankingu.
Z ostatnio widzianych polecam: Rewers, Dom zły, Generał Nil.
Przedmiot(y): Historia, języki obce
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy
Jedyna organizacja charytatywna, którą aktywnie wspieram, co roku. Ten jednorazowy, coroczny zryw, to coś, czym Polacy naprawdę mogą się poszczycić. Ileż to już milionów Pan Jurek Owsiak zdołał zebrać a szczytne cele. Człowiek autorytet, z całą pewnością. Mój i wielu innych Polaków. W tym roku, również zapisałem się jako wolontariusz i liczę, że uda się pobić zeszłoroczną sumę, a ludzie naprawdę bywają szczodrzy dla kwestujących. Serdecznie zachęcam do udziału. Z tego co mi wiadomo, to w tym roku WOŚP zbiera pieniądze na onkologię.
Yyyyy, często słyszę w wypowiedziach polskich piłkarzy, kiedy jeden z dziennikarzy zapyta takiego, o coś co wykracza poza jego horyzonty.
Zakończenie, muszę przyznać, że całkiem dobrze robi takie napisanie własnego alfabetu, ponad 2500 słów, z tego wyszło. Rozbudowany esej, można by rzec. W każdym razie dziękuję tym, którzy poszli za głosem Pana Zambrotty ;> Mam nadzieję, że kilka literek was zainteresuje i trochę przybliżyłem Wam moją osobę.

Alfabet czas zacząć.
`A może Bóg sobie mnie upatrzył na ateistę?` - cytat z `Myśli nieuczesanych` Pana Stanisława Jerzego Leca. Antyklerykalizm i ateizm - dwa bliskie mi pojęcia. Nie istnieje dla mnie takie pojęcie jak `obraza cudzych uczuć religijnych` i śmieszą mnie sporadyczne wiadomości/artykuły w prasie na temat kolejnego przestępstwa `na tle religijnym` . Może przez to, nie szanuję uczuć innych. Nie wiem. Skąd taka postawa? Ciężko powiedzieć. Może przez moją równie antyklerykalną matkę i jej podejście? A może przez wypływające ze środowisk kościelnych coraz to nowsze afery, często z małymi chłopcami w roli głównej :>? Może widok plebanii po 300 m2 mynymum w polskim krajobrazie? Oprócz tych bardziej prozaicznych czynników, zawsze nurtował mnie pogląd zwany agnostycyzmem (również na A jak antyklerykalizm i ateizm). Dla mnie kwestia istnienia Boga jest sprawą nie do udowodnienia, a co za tym idzie, wiara w niego jest nieuzasadniona. Ponadto w obliczu tak wielu religii, licznych schizm, odłamów, czy rozsądnie jest opowiadać się za tą jedną? W końcu czy aby być dobrym człowiekiem należy być członkiem jakiejś rozbudowanej sekty? Pewne wartości moralne są uniwersalne , a opowiastki o tym, że wiara jest `hamulcem moralnym` można o kant pupska roztłuc, czego dowodem są najrozmaitsze akcje sukienkowych, którzy teoretycznie ów hamulec powinni mieć zaciągnięty non stop. Jak jest każdy widzi.
Birra z ichniego na nasz piwo. Zatem od spraw wzniosłych do tych bardziej przyziemnych. :> Złocisty trunek gości w mojej lodówce niezmiennie codziennie. Lubuję się w goryczkowatych, dobrze spienionych, długo warzonych. Jeśli chodzi o markę to jeżeli tylko znajduje się na półce sklepowej to sięgam po Żywca. Zimny, pyszny, butelczany (preferuję małego, zgrabnego w wersji 330 ml). Oprócz smaku, bardzo wysoko cenię sobie żywiecką kampanię reklamową. Wystarczy przypomnieć sobie hasła `prawie jak… prawie robi wielką różnicę` lub ostatnio `nie każdy…`. Fenomen tych reklam polega na tym, że slogany są proste, a zarazem bardzo trafne, dodatkowo dobra otoczka i mamy spot reklamowy na piątkę. Zatem mimo bycia rodowitym Poznaniakiem od Kompanii Piwowarskiej (LECHU) stronię. Inaczej ma się sprawa z innym produktem poznańskim o nazwie Wódka Wyborowa. :> Duma Wielkopolski. Bezsprzecznie najlepsza gorzałka ever. Alkohol stosuję często, gęsto ale głównie w weekendy. W gronie przyjaciół, z koleżankami :>, z kumplami, z ojcem, z dziadkiem, w parku, w domu, gdzie popadnie.
Calcio czy jak kto woli piłka nożna. Od najmłodszych lat [`98] wzbudza we mnie takie same emocje. Złość, radość, smutek, satysfakcja. Podczas meczów o dużą stawkę po prostu mnie roznosi. Jeśli chodzi o aktywność sportową związaną z piłkarstwem to wystąpił u mnie pewien problem, z którym ciężko się było uporać = brak talentu. :> Mimo że zapału i zaangażowania nigdy u mnie nie brakowało, to niestety dużo lepiej zawsze szło mi rzucanie piłki do kosza, aniżeli kopanie do bramki. A szkoda, bo choć lubię basket, to nie wywołuje u mnie takich emocji jak piłka. Od czego się zaczęło? Chyba od Zizou i w ogóle ekipy Lemerre`a sprzed ponad dekady. To, czego dokonywali Francuzi na trwale zakodowało mi się w głowie do dziś. Potem nie utożsamiałem się długo z żadnym konkretnym klubem czy też reprezentacją, aż do pamiętnego dwumeczu, o którym pisało już wielu: Juventus – Real, sezon 2002/2003. Genialny Alex, wszędobylski i rozpędzony niczym pociąg Nedved, niepokonany Buffon oraz inne postaci, które wówczas stanowiły o sile Bianconerich. Wyeliminowanie tak mocarnego wtedy Realu w kapitalnym stylu sprawiło, że do dziś kibicuję Juve. Szkoda tylko tych feralnych karnych z milanistami, o których większość woli nie pamiętać.
Dystans do siebie + Dobre poczucie humoru to Dwa komponenty, które muszą pojawić się u człowieka, którego będę cenił. Niezależnie od tego, czy to moja dziewczyna, przyjaciółka, dobry kumpel. Bardzo wysoko cenię sobie ludzi, którzy potrafią się śmiać z samych siebie, być świadomym własnych braków, a swoim zachowaniem niekiedy doprowadzają mnie do konwulsji spowodowanych nieustannym śmiechem. Co to znaczy dobre poczucie humoru? Sprawa względna. Mnie na przykład nigdy nie bawiły kabarety. Żadne. A widziałem ich sporo. Może zbyt ambitne? Nie mam pojęcia. Najbardziej rozbrajające są dla mnie polskie komedie. I nie mam tu na myśli takich gniotów jakie ostatnio się pojawiają w multipleksach typu: Lejdis, Testosteron, Ryś etc.
E jak Ewelina. Dziewczyna, z którą jestem już od półtora roku. Wiele mieliśmy wspólnych perypetii, , ale wszystko wyszło na prostą. Na szczęście. Ładna, inteligentna, z poczuciem humoru, wyrozumiała. Najważniejsze cechy na tę chwilę dla mnie. Może gdybym pisał ten alfabet kilka lat później to te priorytety byłyby zgoła odmienne. (Może poza pierwszym ;>.) Od dobrych kilku lat żadna inna mnie nie zainteresowała do tego stopnia. Czasem kiedy rozmawiam z innymi kobietami to mam przed oczami pewną znaną scenkę z Dnia Świra. Jakoś nie jestem sobie w stanie wyobrazić związku z kimś innym, ani bycia tzw. singlem, co jest podobno popularne i trendi.
F jak forum Juvepoland. Nie sposób o nim nie napisać, skoro to właśnie na nim zrodziła się idea alfabetu, który mam przyjemność pisać. Fenomen. Kilkadziesiąt tysięcy <?> zarejestrowanych użytkowników robi wrażenie. Brawa dla tych, którzy wyszli z pomysłem utworzenia wielkiego pokoju dyskusyjnego dla wszystkich kibiców Juventusu i nie tylko, o czym można się przekonać wchodząc do tematu Wszystko o Interze … Zarejestrowałem się 4 lata temu i początkowo nie udzielałem się prawie w ogóle. Teraz częściej coś skrobnę, ale nadal mam braki w czasie, aby pisać tyle, ile bym chciał. Warto też wspomnieć o użytkownikach, którzy są dla mnie esencją tego forum. Wymieniłbym: Azraela (mimo, że od niedawna zarejestrowany to szybko zyskał moją sympatię); JuventinoPS (Jeden z pierwszych użytkowników, z którym nawiązałem kontakt) ; Mistera Madmo (za inteligentne wypowiedzi, za Rzepkę i Frondę i za Ronniego w awatarze ;>) ; no i jakże Pana Misia Coccolino Zambrottę, za najbardziej wysublimowane poczucie humoru ;>
Gówno w polu, chyba jednak wolę niż fiołki w Neapolu. Mocno zastanawiam się nad emigracją na studia w tym roku, bo nie chcę żeby moje ślęczenie w klasie wstępnej i 3 klasach z maturą IB poszło się pieprzyć, czyli żeby po prostu wylądować na UAM-ie. Jasne, to dobra uczelnia, tylko po prostu chcę spróbować postawić się w warunkach obcych, nieznanych i trudniejszych niż pobyt w Poznaniu przez kolejne pięć lat. Mimo to, stoję przed dosyć sporym dylematem, bo ciężko mi wyobrazić sobie życie w innym kraju niż Polska. Owszem dziurawe drogi, rozbudowana biurokracja, skorumpowani politycy, ale z drugiej strony wyjazd łączy się z pozostawieniem najbliższych, dziewczyny, znajomych, przyjaciół. To na pewno nie jest łatwa decyzja i coraz bardziej przekonuję się, że coraz bliżej mi do pozostania w kraju. Po nowym roku prawdopodobnie będę wiedział już wszystko.
Historia, polityka, stosunki międzynarodowe, szeroko pojęte tzw. Przedmioty humanistyczne. Zdecydowanie wolę je od ślęczenia nad pochodnymi, algorytmami, macierzami i innymi jakże wspaniałymi elementami matmy. Ble. Póki co jeśli chodzi o plany pomaturalne to zamierzam studiować Stosunki międzynarodowe + francuski i włoski jako jeden kierunek. To w wypadku, gdy powiedzie mi się matura i mój brytolski uniwerek zapragnie mnie zaprosić. W wypadku, kiedy matura pójdzie kiepsko, albo po prostu zdecyduję się zostać to smykam na wydział prawa i administracji UAM-u.
International Baccalaureate (IB), czyli po naszemu międzynarodowa matura. Mój cel, a jak się okazuje po czasie największa zmora. Robota, robota i jeszcze raz robota. Eseje, `orale`

Juve Master – nick z dupy. Kiepski, ale jakoś mi nie przyszło do głowy nic mądrego, a nie zależało mi na wymyślaniu czegoś oryginalnego bądź też zabawnego jak to niektórzy mają w zwyczaju. Na imię mi Mateusz, ale tego imienia raczej też niewiele osób używa, bo za nim nie przepadam.
Kabza, kabona, kapusta, kasa czyli innymi słowy po prostu pieniądze. `It's a rich man's world`- jak śpiewała kiedyś Abba :> Niestety pieniądze rządzą tym światem i nic na to nie da się poradzić. Szkoda tylko że sfera finansowa coraz bardziej wdziera się do futbolu. Dzisiaj o wyniku decyduje przede wszystkim sumka dolków wyrzucona na danego piłkarza, a w przypadku takiego Realu kilku piłkarzy, którzy mogą zrobić różnicę. Bez ogromnych inwestycji bardzo ciężko zbudować ekipę, na miarę Ligi Mistrzów. Na szczęście co roku zdarzają się przypadki, ale to są ewenementy, które swoją przygodę z najbardziej prestiżowymi rozgrywkami piłkarskimi kończą na fazie grupowej.
Lewica – to z nią się utożsamiam, szkoda tylko, że takowej brakuje na polskiej scenie politycznej. Należy tylko rozgraniczyć dwie sprawy. Lewicowość przejawia się u mnie głównie w kwestiach obyczajowych, światopoglądowych czy jak kto woli `rozporkowych`. Co do ekonomii to zdecydowanie daleko mi do takich pojęć jak centralnie sterowana gospodarka, plany gospodarcze, wysokie podatki etc. Zastanawia mnie tylko czasem do czego doprowadziłoby w takim kraju jak Polska sprywatyzowanie takich instytucji jak służba zdrowia…
Muzyka - `Ktoś, kto lubi muzykę, nie powinien się zawężać do jednego gatunku.` Te słowa Kaśki Nosowskiej, której twórczość bardzo sobie cenię, trafiają chyba w sedno sprawy. Słucham niemalże wszystkiego, co przedstawia dla mnie jakąś wartość artystyczną. Oczywiście są pewne wyjątki jak np. death metal albo hardstyle, których raczej nie puszczam sobie do poduszki, ale poza tym jestem dość otwarty. Jeśli chodzi o polskich wykonawców współczesnych pozostały już tylko niedobitki, niestety. Wystarczy spojrzeć na Lejdi Agę Chylińską i jej `Kcę ci tyle dać`, Dody elektrody, mrozy, rubiki, Gosie andrzejewicz i inne tego typu miernoty. Po drugiej stronie barykady umieściłbym na przykład wspomniane wyżej Hey, T.Love, Tomasza Stańko, Kazika Staszewskiego, OSTR`ego, Fisza i Emade. Ci wykonawcy z polskiej sceny przychodzą mi do głowy najszybciej kiedy myślę dobra muzyka.
Nightster Sportster 1200 – czyli motor znajdujący się w mojej sygnaturze należący do mojej matuli, a który sporadycznie mam niezmierną przyjemność użytkować. Kiedy tylko nadarzyła się taka okazja, to zdałem egzamin na kategorię A. Motocykle to dla mnie coś więcej niż pasja. Nie skupiam się jednak na nowinkach technicznych, dłubaniu przy silniku i tym podobnych rzeczach. Mam dwie lewe do takich rzeczy, czego strasznie żałuję. Ja czerpię przyjemność tylko i wyłącznie z jazdy. Mimo, że ta maszynka wiele potrafi, to nawet na trasach, na których da się pędzić, staram się nie przekraczać tych 120 km/h, bo nie chcę skończyć tak jak tysiące motocyklistów na polskich i nie tylko zresztą drogach. Zresztą jazda powyżej tej prędkości, to już bardziej strach aniżeli frajda. Mówimy tu o polskich drogach. Przeważnie propaguję wśród ludzi zwracanie większej uwagi na jednoślady i wpuszczanie motorów w korku, ale patrząc na zachowanie kierowców w godzinach szczytu, raczej z miernym skutkiem…
Ojciec i Matka – dwie najważniejsze osoby w moim życiu – rodzice. Oni dali mi wszystko, na nich się wzoruję, na nich zawsze mogę liczyć, bez nich byłbym na pewno kimś zupełnie innym. To oni, a nie środowisko mają największy wpływ na moją osobę. Choć mamy dla siebie mało czasu, często się kłócimy o różne istotne i te mniej ważne kwestie, to są dla mnie wszystkim. Więcej słów przy tej literce nie potrzeba.
Praca – mimo, że jeszcze 20-tka mi nawet nie stuknęła, to miałem w życiu już szansę trochę popracować. Póki co najdłużej pracowałem jako tak zwany animator dziecięcy na krytych placach zabaw o dużej powierzchni. Organizacja imprezek urodzinowych, krojenie tortu, wymyślanie zabaw i konkursów :>.. Dość oryginalne zajęcie dla faceta, ale mimo że koszmarnie męczące zajęcie, to całkiem dobrze mi płacono, a samo zajęcie dawało radochę, jak się oglądało roześmiane dzieciuchy. Ponadto obecnie pracuję tylko dorywczo, dając korepetycje z angielskiego, też głównie młodszym, choć zdarza się czasami, że uczę osoby starsze, a nie tylko dzieci z podstawówki i gimnazjalistów. Przez krótki okres czasu, pracowałem też jako selekcjoner w jednym z poznańskich klubów. Bodaj 1,5 miesiąca. Nie należy mylić tego zawodu z bramkarzem/ochroniarzem. Do tego raczej bym się nie nadawał, bo do postury typowego karkola mi dużo brakuje. :> Całe szczęście zresztą. To było chyba najbardziej emocjonujące stanowisko. Bardzo dobrze płatne, ale dość ryzykowne no i mimo, że za dużo się nie namęczyłem, to w zimniejsze wieczory stanie po kilka godzin w przedsionku robiło swoje. Zrezygnowałem, bo w tym roku matura, więc przychodzenie do pracy 3-4 razy w tygodniu i zarywanie nocek nie byłoby wskazane.
Raczkowski Marek – polski artysta, rysownik. Mój najulubieńszy :> Techniką rysunku według mnie ustępuje Panu Mleczce, natomiast, co do treści „chmurek” to zdecydowanie wygrywa. Nie wiem dlaczego, ale jego poczucie humoru zamknięte w krótkich historyjkach, które znaleźć można w „Przekroju” lub „Polityce” pasuje mi idealnie. Serdecznie polecam tym, którzy jeszcze nie widzieli, albo widzieli raz i akurat ich nie rozbawiło.
Snowboard – mój drugi ulubiony sport po koszykówce, który uprawiam, niestety tylko sezonowo. Jak tylko nadchodzi słynna złota polska jesień, z niecierpliwością wyczekuję na zimę, żeby tylko pofrirajdować, poskakać, pozjeżdżać po białym puchu. Fenomenem dla mnie jest to, że ludzie wyjeżdżają pohasać po śniegu w polskie góry, gdzie warunki zjazdowe są fatalne, a za podobną cenę mogą zafundować sobie wyjazd do Czech, czy też nawet Słowacji. Ja najczęściej wybieram się poszaleć we włoskich Dolomitach, a jak fundusze nie zezwolą, to Spindlerovy Mlyn w Czechach, o ile są warunki pogodowe. W tym roku na sylwestra lecę pojiżdżać na Słowację ze znajomymi i dziewczyną, ale póki co z tego co obserwuję sytuację na miejscu, to o zjeżdżaniu chyba trzeba będzie zapomnieć. Na desce jeżdżę dopiero 4 sezon, wcześniej byłem amatorem nart, ale jakoś po czasie mnie znudziły. Model, który używam to Ride Fleetwood i póki co jestem z niego jak najbardziej zadowolony.
Technologia – obserwując, to w jakim oszalałym tempie rozwija się technologia, zaczynam się gubić. Nigdy nie pasjonowało mnie długoterminowe ślęczenie przed monitorem i granie w gry komputerowe. Nigdy też nie ciągnęło mnie do tworzenia kompilacji, miksowania muzyki za pomocą jakiś zaawansowanych programów, rysowania grafów w Excelu. Dla mnie wystarczy przeglądarka Firefox, Outlook Express no i ze dwa komunikatory. Jak widzę, co się z ludźmi dzieje, od nadmiaru nowinek technologicznych i Internetu, to mnie strach ogarnia. Hitem są dla mnie tzw. Portale społecznościowe. Grono, nieco zapomniane, Nasza klasa, Fejsbuk. Ludzka głupota, której tam można uświadczyć przerasta najśmielsze oczekiwania. Umieszczanie półnagich zdjęć, fotografowanie się przy cmentarzu, ocenianie czyjejś buźki, robienie kłizików na fejsbuczku <???> O co chodzi w tym całym szaleństwie?
Ulubione, czyli moje naj:
Typ kobiecej urody: długonoga niebieskooka blondynka z dużym biustem. :>
Papierosy: Czerwone Lucky Strike
Alkohol: Piwo Żywiec, inny trunek: Jagermaister z sokiem jabłkowym
Jedzenie: Kuchnia włoska w każdej postaci
Marka samochodu/motocykla: Audi, Harley Davidson
Książki: Cała twórczość Agathy Christie
Filmy: Wszystko co dobre i polskie: Dzień Świra, Nic Śmiesznego, Wszyscy jesteśmy Chrystusami, Ajlawju, Dług, Komornik, Sztos, Kariera Nikosia Dyzmy, Kiler, Psy, Dekalog, Przesłuchanie, Chłopaki nie płaczą, Miś, Symetria, Pianista, Poranek Kojota, Rejs. Kolejność przypadkowa zarówno ze względu na gatunek jak i pozycję w moim osobistym rankingu.
Z ostatnio widzianych polecam: Rewers, Dom zły, Generał Nil.
Przedmiot(y): Historia, języki obce
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy
Jedyna organizacja charytatywna, którą aktywnie wspieram, co roku. Ten jednorazowy, coroczny zryw, to coś, czym Polacy naprawdę mogą się poszczycić. Ileż to już milionów Pan Jurek Owsiak zdołał zebrać a szczytne cele. Człowiek autorytet, z całą pewnością. Mój i wielu innych Polaków. W tym roku, również zapisałem się jako wolontariusz i liczę, że uda się pobić zeszłoroczną sumę, a ludzie naprawdę bywają szczodrzy dla kwestujących. Serdecznie zachęcam do udziału. Z tego co mi wiadomo, to w tym roku WOŚP zbiera pieniądze na onkologię.
Yyyyy, często słyszę w wypowiedziach polskich piłkarzy, kiedy jeden z dziennikarzy zapyta takiego, o coś co wykracza poza jego horyzonty.
Zakończenie, muszę przyznać, że całkiem dobrze robi takie napisanie własnego alfabetu, ponad 2500 słów, z tego wyszło. Rozbudowany esej, można by rzec. W każdym razie dziękuję tym, którzy poszli za głosem Pana Zambrotty ;> Mam nadzieję, że kilka literek was zainteresuje i trochę przybliżyłem Wam moją osobę.