wojti-s pisze:nie pamiętam który to był sezon ale straciliśmy mistrzostwo na skutek meczu z Perugią, gdzie murawa była w fatalnym stanie i chyba piłka sie zatrzymała lecąc do bramki. Wtedy bodajże Lazio zdobyło scudetto
Perugia - Juve 0:1 (Calori) - nigdy nie zapomnę nazwiska tego łajdaka.
Ostatnia kolejka (34); sędziował Collina; zwycięstwo dawało nam tytuł; 1 punkt umożliwiał nam mecz bezpośredni o tytuł z Lazio; z powodu urwania chmury i gwałtownej ulewy, mecz został przerwany, całe Olimpico czekało na rozwój wypadków; mecz został wznowiony... z takim a nie innym skutkiem.
Dramat pełną parą; zważywszy, że na 6 kolejek przed końcem mieliśmy 9 punktów przewagi nad Rzymianami.
Ale nie możemy narzekać na brak szczęścia. Pamiętam LM 98 i 99.
Sezon 1997/98: Gr.B Juventus Turyn - Manchester United 1:0 (Inzaghi 86')
To był mecz 6 kolejki rozgrywek grupowych, który kończył rywalizację w grupie. 'Czerwone Diabły' miały zapewniony awans; w 5 meczach odnieśli 5 zwycięstw, lecz wcale nie zamierzali złożyć przed nami broni. Natomiast my mieliśmy niezwykle skomplikowaną sytuację; jedyną szansą dla nas było zwycięstwo w tymże meczu, dzięki któremu wyprzedzilibyśmy Feyenoord Rotterdam i z dorobkiem 12pkt uplasowali się na 2 pozycji w grupie oraz wiara w to, że na innych boiskach wyniki ułożą się w sposób taki, że spośród 5 drużyn z 2 miejsc z 5 grup pozostałych, conajwyżej jedna legitymować się bedzie lepszym dorobkiem. To było sprawdzanie na bieżąco; a i tak spokojnie zawsze czekałem do nocnych skrótów, aby na własne oczy widzieć szczęśliwy los, bądź klęskę. Najgroźniejszym rywalem był Rosenborg Trondheim, który w Atenach mierzył się z Olympiakosem i kiedy prowadził już 2:1 sytuacja była dla nas tragiczna, aż tu w niemalże ostatniej akcji; 89 minuta; Jugosłowianin Djordjevic z wolnego dał remis swojej drużynie; 250 000 franków szwajcarskich; a co najważniejsze - upragniony awans do ćwierćfinałów Nam, czyli ekipie Juventusu.
Sezon 1998/99 - Gr.C Juventus - Rosenborg Trondheim 2:0 (Zidane;Amoruso)
Sytuacja była znowu dramatyczna, jednakże tym razem nie mieliśmy co liczyć na uprzywilejowany awans z 2 miejsca, gdyż po 5 kolejkach fazy grupowej zgromadziliśmy na swoim koncie zaledwie 5 punktów (5 razy remisowaliśmy). Przed ostatnią serią spotkań, zarówno Rosenborg, jak i Galatasaray Stambuł miały po 8 punktów - stosunek bramek również na zero. I jak tu awansować z 1 miejsca? Po pierwsze musieliśmy wreszcie się przełamać i pokonać na Delle Alpi Norwegów z Trondheim. Plan ten wykonaliśmy z nawiązką, po bardzo ładnym meczu, lecz najważniejsze zostało jak poradzi sobie zespół Hakana Sukura w Bilbao? Athletic Bilbao nie grało już o nic; o prestiż i o pieniądze, ale wygrali 1:0, umożliwiając naszym kolejny, fartowny awans do ćwierćfinałów. I tak jak nie pamiętam czasów świetności Basków, wszakże, jest to najbardziej utytułowany obok Barcy i Realu klub z Hiszpanii; to jednak tamtego spotkania nigdy im nie zapomnę. Podarowali nam awans, który był dla nas cudem.