Strona 2 z 9
: 20 lipca 2003, 13:16
autor: Johnny777
To była jedna z najczarniejszych nocy w życiu......Szczegółów nie będę opisywał bo wszystko zawiera się gdzieś w innych postach...ale jak sobie to czytam, to trochę mnie to pociesza że Juve ma tylu wiernych fanów, którzy podobnie jak ja przeżywają mecze

: 30 lipca 2003, 15:28
autor: TomekW
Dla odmiany ja napisze o tym, jak to wygladalo z drugiej strony.

Atmosfera meczu zaczela sie udzielac juz od samego rana. Nerwowe spojrzenia na zegarek i liczenie godzin i minut do pierwszego gwizdka sedziego... Wyposazenie standardowe: browarek i koszulka - oczywiscie ze wzgledu na final byla biala a nie pasiasta

I wreszcie zaczeli. Poczatek obiecujacy. Milan ma wiecej pomyslow na gre, a Juventus wyraznie chybil z ustawieniem. Wreszcie gol Shevy. Krotkotrwala eksplozja radosci... Potem dlugie rozpamietywanie decyzji sedziego (na drugi dzien doszedlem do wniosku, ze slusznej

) Druga polowa juz inna... Zmiana w Juve przynosi poprawe ich gry i mecz sie wyrownuje... Im blizej do konca tym bardziej pachnie karnymi... Dogrywka... Uraz Roque Juniora... Zaczynam sie martwic... Ale Juventus gra tak jakby nie chcial wygrac. Zero pomyslów na akcje. Mysle: tego przegrac nie mozna. Wreszcie karne... Podchodzi Trezeguet i pudluje! Okrzyk radosci, ale to przeciez dopiero poczatek. Serginho strzela i znow radosc. Birindelli strzela... Ale Milan wciaz ma przewage... Podchodzi Seedorf... Strzela dobrze... Ale Buffon fantastycznie broni. Radosc troche przygasa, ale Zalayeta powoduje, ze znow krzycze ze szczescia... I znow robi sie smutno gdy Kaladze pudluje, lecz zaraz w jego slady idzie Montero... Nesta sie nie myli i juz ledwo siedze... Jesli Del Piero spudluje to Milan wygra. Od trzymania kciukow az mi bieleja klykcie... Alex sie nie myli. Lecz ostatnie slowo nalezy do Shevy. Zblizenie na jego twarz i juz wiem... Widze ten obled w oczach, to zdecydowanie. On sie nie wycofa. Juz wie jak to zrobic. Gwizdek, strzal, Buffon w prawa, pilka w lewa! Nieopisana radosc. Gdyby nie to, ze sasiedzi tez ogladali mecz to pewnie wezwaliby gliny. Nie szkodzi, ze juz pozno. Wlaczam hymn Milanu, potem We Are The Champions. Wciaz nie wiem co sie dzieje. Odpalam GG i odczytuje gratulacje od kilku znajomych juventini. Sa tez bluzgi od jakiegos zazdrosnego interisty! Sledze szybko radosne opisy GG milanistow i zupelnie inne juventinich. Emocje wciaz nie opadaja. Zmieniam kanaly w TV i ogladam raz po raz sceny sprzed kilkunastu minut. Przegladam wloskie witryny i czytam o wielkim sukcesie Milanu. Wrzucam na stronke radosne nowiny a ekstaza wciaz trwa. Warto bylo czekac 9 lat na ten wieczor. Moj 6 wieczor z Milanem w finale najwazniejszych europejskich rozgrywek... Czwarty wygrany... Jak ten ze Steaua, ktory pamietam jak przez mgle... Jak ten, gdy Rijkaard zatopil Benfice.... Jak ten z 1994 ze zmiazdzeniem Barcelony... Klade sie spac a przed moimi oczami wciaz Paolo Maldini wznosi Puchar Mistrzow...
: 30 lipca 2003, 15:36
autor: Ozzy
uuu... co wy ludzie tacy porozklejani?
Wieczor rozpoczelismy zgodnie z tradycja, przy flaszce dobrej vodki. po dwa driny i mozna jechac do Pubu (przy wczesniej zamowionym stoliku, ogladalismy w "Nr. 1" we Wroclawiu, moze ktos rownierz tam przebywal wtedy :-D )
Na miejscu atmosfera juz goraca, stoimy przy barze, podaja sklady. Na szczescie rozwiewaja sie watpliwosci co do wystepu Pirlo.
Potem juz bylo coraz lepiej, tylko gromkie K***AAA!!!! gdy sedzia odgwizdal spalonego przy bramce Shevy. Meczu nie bede opisywal, bo wszyscy widzieli. Przy karnych serce ledwo wytrzymywalo, tylko przed ostatnim Sheva spojrzal katem oka w strone sedziego, zahipnotyzowany wzrok podzialal kojaco, tam nie bylo miejsca na wahanie juz wiedzialem, ze Buffon nie bedzie mial mozliwosci pokonac Andija. Ale w koncu wielka ulga, i Paolo Maldini po raz kolejny mogl wznisc puchar w gore.
Pozniej jeszcze ostatnie kadry, Billy Costacurta, Pirlo, nawet nie grajacy Redondo, wszyscy w ekstazie, podobnie jak ja...
potem byla najdluzsza i najpiekniejsza noc w roku. Najpierw szybko do domu, zamrazony szampan nie czekal dlugo. Potem juz delektowanie sie zwyciestwem i calonocne obcowanie z Paolo przed oczami wznoszacym puchar. Na koniec z pubu do pubu, maraton skonczony nad ranem. Piwo smakowalo jak nigdy.
: 30 lipca 2003, 16:07
autor: Maggie Del Piero
Ti_Amo_Juventus_Dragon pisze:Aha zapominałem dodać w moim poście, że ja oczywiście też beczałem :!: :!: W 97 po Borussi pociekło mi kilka łez w 98 po realu beczałem jak cholera! Prawdziwa rozpacz!!! A po milanie dokładnie po 10 min. niemiałem juz łez. To niebył płacz tylko szlochanie, jak male dzieci. Łzy ciekły ciurkiem i szybko sie skończyły
Tylko w kółko powtarzałem ,,Boże za co?'' , ,,Dlaczego?!'', ,,Co ja zrobiłem!!?''
Po 1 tyg. dopiero wróciłem do normalnego życia i potrafiłem sie śmiać...
A ja myślałam iż tylko ja mam takie schizy i ryczę po meczach
A jednak nie !!!
Ja na drugi dzień miałam ustną maturę z matmy i stwierdziłam że jak Juve wygra to mam szansę na 5 a tu ci pech oni przegrali straszne nie??
Ale poważnie to myślałam że się potnę ale na maturę przy plecaku miałam przywieszony
szal z Juve bo dla mnie to oni byli zwycięzcami!!!!!!
: 30 lipca 2003, 16:12
autor: Ozzy
Maggie Del Piero pisze: na maturę przy plecaku miałam przywieszony szal z Juve bo dla mnie to oni byli zwycięzcami!!!!!!
To sie nazywa miec dobre samopoczucie...
: 30 lipca 2003, 16:24
autor: Kobe
Na mecz poszedłem do kumpla kumpel niby za Juve ale taki przyszywany kibic niezna nawet jedynastki.Ubrałem się w koszulke Del Piero i zawiązałem sobie szalik Juve na głowie mecz się zaczoł kumpel czytał brawo sport a ja oglądałem mecz. Gol Shev'y zamarłem w fotelu. kumpel jest <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> więc poszedł spać po meczu.ja <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> jak dziki wół na dogrywkę i zdążyłem w sam raz dogrywka jeszcze większe emocje Karne serce w gardle! a tu porażka mój pierwszy finał odkąd jestem prawdziwym fanem Juve był jeszcze mecz z Realem w 98'roku a wtedy byłem fanem na być nie być po meczu położyłem się spać płakałem zaraz po strzale shevy i do końca jednak że szanowałem rywala oglądnolem ceremonie do końca jednak miałem ochotę <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> tv kumple zadreczali mnie smsami typu ViVa Milan Juve Slabe na następny dzień w szkole komple ze mnie lali ale ja ich ignorowałem.to było straszne :evil:
Podniosę Was na duchu!!!
: 30 lipca 2003, 16:30
autor: bartol
Początek tegorocznej LM dla Juve nie był najlepszy. Z resztą do fazy pucharowej grali nie najlepiej. Dobrze to wiecie! Pamiętam jak kilku znajomych szydziło ze mnie po przegranej z MU. Hasła typu: "Do dupy z JUVE", były na porządku dziennym. Ale ja się nie przejmowałem. Myślałem: nadejdzie taka chwila, kiedy bedziecie mnie mogli pocałować, a ja i tak jestem dumny że jestem kibicem JUVE. Mam na osiedlu kilku kibiców MU (głównie cwaniakują jak MU wygrywa). Czekałem na moment w którym MU dostanie tęgie lanie. Ale wracając do JUVE. Większość kibiców innych drużyn, mówiło mi, że wyjście z grupy to już koniec dla JUVE. Barca!!! Nie do przejścia- mówili. Ale ja wierzyłem! I Barca popłynęła. Później mówili, że Real jest poza zasięgiem (ja też byłem sceptycznie nastawiony do konfrontacji z Realem). Mam kumpla -wierny kibic Realu. Umówiliśmy się że jak mecz będzie w Madrycie to oglądniemy u niego, a w Turynie u mnie. I tak było. Szanuję go za to, że po przegranej Realu pogratulował mi zwycięstwa i życzył powodzenia w finale. A reszta cykorów klepała mnie tylko po plecach, gratulując, że JUVE zaszło do finału. I nadszedł sądny dzień. Gra się w finale nie układała. Czekam na kolejny puchar od finału z Ajaxem. To już dobrych kilka lat... i nadal wierzę że Alex podniesie ten Puchar i pokaże całemu światu, że jedyne barwy jakie się liczą to biało-czarne!!! Bądźcie dumni z bycia kibicem JUVE. To zaszczyt!!!
Pozdrawiam!
: 30 lipca 2003, 16:50
autor: Maggie Del Piero
Ozzy pisze:Maggie Del Piero pisze: na maturę przy plecaku miałam przywieszony szal z Juve bo dla mnie to oni byli zwycięzcami!!!!!!
To sie nazywa miec dobre samopoczucie...
Ale wierz mi dobre to ono nie było

: 30 lipca 2003, 17:09
autor: Ozzy
Maggie Del Piero pisze:Ozzy pisze:Maggie Del Piero pisze: na maturę przy plecaku miałam przywieszony szal z Juve bo dla mnie to oni byli zwycięzcami!!!!!!
To sie nazywa miec dobre samopoczucie...
Ale wierz mi dobre to ono nie było

No domyslem sie :twisted: . Teraz kolejny pojedynek z Milanem.
Nie chcialbym byc nieuprzejmy, ale jednak wolalbym, zeby i tym razem to mi humor po meczu dopisywal. Ale jestem spokojny Paolo znow poprowadzi Czerwo-czarnych do zasluzonego zwyciestwa.
: 30 lipca 2003, 17:50
autor: Dionizos
Tak Maldini poprowadzi ich do zwycięstwa 8) . To sa w NY jakieś rozgrywki w Cymbergaja w tym czasie?
: 30 lipca 2003, 17:51
autor: Dionizos
A po finale to pamietam tylko, że złamałem krzeslo i oblałem się sokiem. :evil:
: 30 lipca 2003, 18:03
autor: Gość
To byl smutny wieczór.W ogule jak czytam wasze posty to mi tak smutno jest.Przed meczem byłem na wycieczce szkolnej ale byłem taki niemrawy,myślałem jusz o finale.Moich dwóch kumpli było za Milanem jeden za Juve ale ich ten mecz tak nie obchodził.Na osiedlu wszyszcy kibicowali JUVE.Mecz usiadłem w koszulce NEDVEDA z szalikiem i flagą Juve przed TV.Patrzyłem gol szewy i i ścisk w sercu jednak po chwili okorzyk radości.W przerwie postanowiliśmy z kumplami że jeśli Juventus wygra to wyjdziemy na dwór fetować po ceremonii.Jeśli przegra to tez wychodzimy.Poprzeczka Conte i wielka złóść okrzyk"jak to nie weszło"
KArne;Treze nie strzela, załamka to samo przy karnych Zalayety i Montero.Po interwencjach Buffona wyskakiwałem z pokoju do salonu gdzie karne oglądał mój tata (cały mecz równierz ogłądałem w salonie ale przy karnych potrzbowałem samotności bo były to wielkie emocje)i krzyczałem z radości KOCHAM CIE BUFFON!!Karny szewy, ja widziałem ze strzeli no i strzelił.W jedenej chwli poczujem sie podle.Wyszedłem z pokoju mając łzy w oczach, tata powiedział tylko "przykro" mi",pokazałem jeszcze fucka jakiemuś kolesiowi z Milanu i wyszedłem z domu.Na klatce schodoej cisze zakłociłó tylko moje szlochanie.Pod klatką mojego kolegi płacząc czekałem na niego chodząc bezładnie.....

w nocy jusz nie płakałem szybko zasnąłem, w szkole byłem taki przygnębiony kompletnie rozwalony...Całe szczęscie koledzy niewiele muwili na temat tego feralnego meczu..
: 30 lipca 2003, 18:06
autor: JUVEJAH90
To ja bylem tyleże sie nie zalogowalem
.
./\
.
.
.
.
: 30 lipca 2003, 18:34
autor: laeti74
jesoo..... aż ciężko mi to wspominać... to była katastrofa

Mecz oglądałam z bratem i jego dziewczyną, którą chyba zaraziłam miłością do JUVE. Chyba dobrze, że nie było u mnie wtedy koleżanek (chociaż przeważnie mecze oglądamy razem), bo po meczu nie mialam ochoty na żadne rozmowy. One chyba też bo, żadna się nie odezwała, nastąpiło ogólne milczenie... Dogrywkę oglądałam przerażona i zrywałam się z fotela. Karne już na stojąco, z wbitymi w skórę poznokciami. Na ostanie dwa strzały już nie patrzyłam

...i skończyło się... Nie chciało mi się z nikim rozmawiać

Na szczęście nie zadzwonił do mnie nikt, z tych którzy kibicowali Milanowi, chociaż wcześniej obiecali mi, że zadzwonią po meczu. Chyba wiedzieli co przeżywam. Dziękuję im, że mi wtedy oszczędzili głupich rozmów.
: 30 lipca 2003, 18:35
autor: ForzaInter
Ja moze powiem jak to wygladalo z trzeciej strony. czyli kibica w sumie postronnego, ale tylko w sumie. Ja pisal juz JUVEJAH90, rzeczywiscie kibicowalem wtedy Juve. Nie dlatego ze Milan wygral z Interem polfinal[

] ale dlatego ze jesli mam wybierac miedzy Juve a Milanem wole Juve. Milanu tak swoja droga nienawidze, ale to taki drobny szczegol. No wiec zaraz przed rozpoczeciem meczu siedzialem juz z herbatka przed TV. Czekalem az sie zacznie. Bramka Shevchenki troche smutno ale nie przejalem sie strasznie. Na szczescie okazalo sie ze jest spalony. Caly mecz czekalem na rozstrzygniecie. Milan mial kilka dobrych akcji, Juve tez(najlepsz byla poprzeczka Conte). Dogrywka. Mysle sobie niech nikt nie strzela, bo wole karne(uwielbiam karne). Pare ladnych intewencji i pare ladnych goli, ale nie obylo sie tez bez dennych strzalow. W koncu poznalem mistrza. Milan. Jednak smutek byl. Nie odbil sie on na mojej psychice zbyt mocno. Bylo juz pozno wiec zdazylem sie umyc i do lozka bo jutro do szkoly. Prawie sie polozylem zadzwonil po mnie Janek (JUVEJAH90) zszedlem jeszcze do nich wszyscy byli zalamani. Niektorzy plakali. Mi bylo szkoda, ale w koncu to nie ostatni final.