Przypomina mi się taki dowcip:
"Lata 60. Pewien człowiek poszedł do spowiedzi i opowiada księdzu:
-W czasie wojny wziąłem pod swój dach pewną Żydówkę i ukrywałem ją przed Niemcami.
-No tak... to były cięzkie czasy... -odpowiada ksiądz.
-No i ja powiedziałem jej, że będe ją ukrywał jeśli każdej nocy będe do niej przychodzil i będziemy się kochać.
-No tak... to były bardzo ciężkie czasy... Bóg Ci na pewno to przebaczy...
-Ale mam takie pytanie... czy ja musze jej powiedziec że wojna się już skończyła???"
Pisałem ten dowcip z pamięci więc może coś sie wydawać niejasne

Ale puenta związana z całym tematem....
Co do tych Japończyków. Przecież nic im się wielkiego nie stało... Niech lepiej pomyślą o tym co by mieli gdyby żyli podczas wojny np. w Polsce!!!
Niech się cieszą, że przeżyli. A to, że się nie zorientowali co się dzieje to tylko i wyłącznie ich wina... byli pewnie tchórzami i bali się wyjść. No chybaże zgubili się w tej dżungli i dopiero teraz znaleźli wyjście
