Były sygnały od Interu, Milanu i Lyonu, ale nic sobie z nich nie zrobiliśmy, to jest gong na którego czekałem od dawna i szczerze wam powiem, że jeżeli on nic nie zmieni, to już chyba nic nie pomoże nam odmienić naszej gry.
Mam pretensję jedynie o podejście do poszczególnych spotkań, wyniki są spoko, ale nasza determinacja i cechy wolicjonalne u każdego z zawodników to kpina, wychodzimy na mecze jakby były za kare i jakby miały się same wygrać, nie tylko w Serie A ale i Lidze Mistrzów.
Obrzydliwe było to, że nawet w drugiej połowie, kiedy wręcz byłem pewien, że zaczniemy sunąć na bramkę Genui, to graliśmy tego samego stojaka. Coś ruszyło w 80 minucie, kiedy już było totalnie po jabłkach i kiedy graliśmy w 10tkę po zejściu Alvesa.
No właśnie - Dani Alves, czy ktoś mi powie po co on przyszedł tutaj grać? Bo ja widzę tutaj 'ligowca', który na koniec kariery przyszedł grać do B-klasy, do rodzinnej miejscowości i robi tutaj co chce - piętki, tricki, gram tam gdzie mi się podoba. Lata jak poparzony po środkowej strefie boiska, bierze się za rozgrywanie, jest 'pod grą' w każdym sektorze boiska. Żenujące filmiki na instagramie i innych portalach, to temat na zupełnie inną książkę. Co gorsza, Allegri ustawia go jako środkowego obrońcę, a ten zabiera minuty Ruganiemu, który swoją postawą zwyczajnie na nie zasługuje.
O kontuzjach mięśniowych to nawet mi się już nie chce pisać, czujecie to, że Dybala naciągnął przywodziciela oddając durny strzał z połowy boiska z Milanem, a Bonucci dzisiaj chciał ratować niemożliwą do uratowania piłkę i spotkało go to samo? Kontuzje to jedno, ale styl w jakim nasi się ich potrafią nabawić również jest wart zastanowienia. Czekam kiedy któryś poślizgnie się pod prysznicem i zerwie więzadła. Bonucci pewnie wyleci na 3 tygodnie, obronę mamy w stanie opłakanym - Barzagli wiadomo, Chiellini jest, ale pewnie na krótko, Benatia to również tykająca bomba, Alves się rozleciał, zostają nam Rugani, Lichtsteiner i Evra, a w perspektywie rozpędzona Atalanta (brzmi to zabawnie, ale takie są fakty, bo grają super piłkę), derby, Roma i Superpuchar Włoch. Świetnie.
Genoa dała wspaniały wzór reszcie ligi i przepis "Jak ogolić Juventus?". Wystarczy wyjść z pianą w gębie i grać z takim zaangażowaniem, a spokojnie można nas ograć, bo ostatni raz walczący Juventus widziałem w Lidze Mistrzów z Bayernem, a w Serie A takiego meczu już długo nie pamiętam.
E:
Aha, kolejny gol z rożnego/stałego fragmentu gry, ale nie chce mi się póki co mojej listy odświeżać.
