Skoro pierwszy z Białostoczan dorwałem się do kompa, to skrobnę sobie kilka słów o meczu, a co mi tam, i tak mało kto to przeczyta, jeszcze mniej ludzi zwróci na to uwagę, a nikomu i tak nie zechce się weryfikować moich poglądów
Po raz kolejny nie popisaliśmy się w Lidze Europejskiej, do tej pory jako jedyny pozytywny wynik w LE możemy rozpatrywać remis z Manchesterem City, który jednak co by nie mówić jest teraz w miarę uznaną marką europejskiego futbolu. Natomiast z Lechem czy RedBullem jak dziś musimy gonić wynik ze średniakami LE. Co tu się czarować, wyniki czy to z RedBullem czy z Lechem są odzwierciedleniem ogólnej siły drużyny Juventusu. Z oczywistych względów pomijam brak na boisku Aqulianiego czy pana Q., bowiem ze średniakami pokroju RedBulla czy Lecha powinniśmy poradzić sobie bez dwóch ważnych zawodników wyjściowej formacji. Tak więc po kolei:
Na dużego plusa za dzisiejszy mecz zasługuje
Alex Manninger. Ba, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że dzięki niemu zremisowaliśmy ten mecz, wystarczy przypomnieć sobie sytuację z doliczonego czasu gry gdzie uratował nas od klęski, ogólnie patrząc na przebieg całego spotkania bardzo pewnie poczynał sobie między naszymi słupkami. Wypiąstkował kilka dośrodkowań, pewnie chwycił kilka strzałów, mamy solidnego bramkarza, nie musimy się bać o obsadę bramki. Patrząc na
Grygerę mam nieco mieszane uczucia - niby dał się ograć przy straconej bramce, niemniej jednak gość przez cały mecz grał co najmniej powyżej swojego stałego poziomu, zupełnie nie odstawał od reszty zespołu.
Chiellini zagrał bardzo dobre zawody, wyczyścił nam naprawdę potężną ilość górnych i dolnych piłek, przynajmniej dwukrotnie uratował nas wślizgiem z krytycznej sytuacji. Przyzwoicie zagrał również
Bonucci, jednak przy tak grającym Chiellinim ciężko o jakiekolwiek zauważalne błędy, nasz stoper łata wszystko po wszystkich. Według mnie niezłe spotkanie rozegrał nasz Aszton, czyli
Paolo De Ceglie. Szarpał, starał się, biegał, walczył, po jego wrzutce padła bramka.
Motta grał za krótko, by porywać się na ocenę ale cośtam z Krasiciem się kręcili po prawej flance, od oceny Włocha jednak się wstrzymam.
Pomocnicy to zupełnie inna bajka,
Sissoko starał się, walczył, ale w sumie niewiele z tego wynikało, choć serducha odmówić mu nie można to przegrywa na obecną chwilę z
Felipe Melo, który w dzisiejszym meczu choć grał krótko, to okazało się, że piłki na dwa metry nie umie podać, natomiast przerzuty na trzydzieści metrów robi bez większego problemu, rzuca piłę niemalże na nos.
Pepe grał słabo, 45 minut to właśnie o 45 za dużo w dzisiejszym meczu dla Simone. Niestety, nie pokazał ani chęci, ani wybiegania, ani zadziorności z której zawsze słynął. Kolejne pokraczne nieporozumienie które biega w naszej drugiej linii to
Martinez który wziął się niemalże z innej planety, w ogóle nie wie co robi na boisku, gdzie jest, skąd się tu wziął i gdzie jest piłka. Dno w wykonaniu Malaki, jak tak dalej pójdzie to dostanie złoty bidon, będzie mógł sobie postawić na półce. Aaa, z pomocników to o
Marchisio byłbym zapomniał, ale facet przez swoje granie powoduje, że łatwo o nim zapomnieć - znika i go nie ma, piłkarz widmo.
Krasic - wejście smoka, bramka, ale miał piłkę meczową na nodze, przeniósł. Cóż zrobić, pretensji mieć nie można, gdyby nie blondyn to ten sezon byłby takim samym dnem jak poprzedni, a może nawet i większym. Tylko, że nie wiadomo czy Serb da rady pchać ten wagon przez cały rok, zadanie może go przerosnąć.
Jednakże według mnie nie wygraliśmy tego meczu przede wszystkim przez to jakich mamy napastników, a w zasadzie dlatego, że w ogóle ich nie mamy.
Amauri to zupełna padaka, dno, wodorosty i metr mułu. Nie da się na to patrzeć, jak gość spaceruje sobie po boisku zamiast walczyć, wymachuje rękami i próbuje wymuszać bzdurne i wyimaginowane faule. Najsłabsze ogniwo naszego zespołu, gość zasługuje tylko i wyłącznie na jak najszybsze opchnięcie gdzieś z dala od Juve, zwłaszcza, że to już jest któryś z rzędu mecz gdzie koleś zupełnie nic nie pokazuje. Poprawia tylko włosy i rzuca pretensjami na lewo i prawo, sprawia wrażenie gwiazdy brazylijskiej telenoweli. Niestety, jego czas w Juve już minął (o ile kiedykolwiek nadszedł).
Del Piero ma już swoje lata i co mecz nie będzie w wyborowej formie, w chwili obecnej powinien już funkcjonować tylko i wyłącznie jako joker, wpuszczany z ławy na ostatnie 20-25 minut, poszarpać, pobiegać, strzelić wolnego i pod prysznic, a nie jako grający przez 90 minut podstawowy cofnięty napastnik drużyny. Dziś próbował, ze stojącej piłki, z gry, z woleja, nie wychodziło, niestety, a będzie wychodzić coraz rzadziej. Wiek robi swoje
W grupie sobie też skomplikowaliśmy sprawę, nie ma miejsca na wpadkę, chcąc wyjść z pierwszego miejsca musimy teraz wygrywać wszystko jak leci, co niekoniecznie musi być taką prostą sprawą, patrząc chociażby na Man City i nasze granie. Może nie być pozytywnie. ale może z drugiego miejsca się wyczłapiemy. Optymistą trzeba być.
Ps. podziękowania dla wszystkich kibiców z Białegostoku za wspólne oglądanie meczu. Atmosfera pierwsza klasa. Pozdrawiam!