white_wolv pisze:
Zachodze w glowe jak zespol grajacy tak tragicznie, z takim skladem utrzymuje sie w czolowce Serie A a przeciez to nie powinno byc zmartwienie kibica Juventusu.Oby szybko nastapilo przebudzenie bo fart kiedys minie i mozemy bolesnie zleciec o te kilka miejsc w tabeli.
Też trochę nad tym myślałem i doszedłem do wniosku, że nasza pozycja w tabeli to zasługa zadyszki Romy, żenady Ancelottiego z początku sezonu i przede wszystkim mentalności i postawy Chielliniego, Legro, Amauriego, Marchisio, Sissoko, czy Del Piero, reszta miała przebłyski.
Na wstępie powiem, że nie przeczytałem wszystkich waszych wypowiedzi, lub niektóre tylko mimochodem, by mój post był w miarę obiektywny, także mogę się powtarzać.
Zacznę od tego, że czerwień dla Iaquinty na swój sposób ustawiła mecz, bo do tego momentu to Juventus kontrolował to spotkanie. Potem trochę się cofnęliśmy, nie wiem czy to było spowodowane tym, że gramy w '10' czy po prostu tym, że objęliśmy prowadzenie, więc mogliśmy nastawić się na kontrataki. Mniejsza z tym zagraliśmy bezbarwnie, ale najważniejsze są te 3 oczka na naszym koncie, bo ostatnio było z tym krucho.
Poulsen obronił Ranieriego golem, bo pewnie gdyby nie zdobył bramki, byłoby narzekanie dlaczego nasz allenatore wpuszcza defensywnego pomocnika, kiedy trzeba strzelać bramki. No, ale zacznę od początku. Buffon dzisiaj kilka świetnych interwencji, uratował nam tyłek szczególnie w pierwszej połowie, ale wydaje mi się, że zawinił przy bramce dla Catanii. Obrona: Grygera i Molinaro to już standard, obaj są żałośni, i głównie dzięki ich postawie gospodarze sprawiali nam zagrożenie. Zresztą nie będę już więcej chwalił tego Molinaro, to był mój błąd, pewnego poziomu on i tak nigdy nie przeskoczy, poziomu, który pozwoli reprezentować mu naszą koszulkę.
Pomoc. Tiago i Sissoko grali dzisiaj bardzo poprawnie, Portugalczyk działał przede wszystkim z tyłu, Momo działał z przodu, dobrze się uzupełniali. Nedved, walka, ambicja, ale lata nie te. Żal patrzeć kiedy konstruujemy jakąś akcję ofensywną, a Pavel ją psuje. Psuję ją bo po prostu nie nadążą. Jak ja się stęskniłem za Camorenesim, facet robi różnicę, przez te 50 minut zrobił więcej niż Marchionni w ostatnich meczach. Skoro jestem już przy MM, to po raz kolejny żenada, to co wyprawiał wołało o pomstę do nieba, głupie straty, niedokładne podania. Nawet truchtający Mauro, pewnie zdziałałby więcej.
No i Amauri w ataku (Iaquinty nie będę oceniał z wiadomych powodów). Grał bardzo inteligentnie, dojrzale, potrafił przetrzymać piłkę, absorbując obrońców rywala, stwarzając przy tym przewagę w ataku. A jego postawa przy stałych fragmentach gry wręcz bezcenna!
To tyle jak już wspomniałem zagraliśmy bezbarwnie, ale z racji ostatnich wyników wierzę, że ten mecz będzie swoistym przełamaniem.