: 03 sierpnia 2010, 13:08
Drogi 90-kilowy Przyjacielu, forum internetowej służy do dyskusji, w której podobnie jak w "realnym świecie" nie ma żadnych jasno określonych reguł tego kto z kim rozmawia i do czyich odpowiedzi się odnosi i dlatego jest mi przykro, że tak mnie zbyłeś... :płaczę:Karowiew pisze:Drogi Przyjacielu (skoro jesteśmy już per Kolega, pójdźmy dalej w brataniu się ludzi) Azraelito, na Twoim miejscu odniósłbym się do postu, w którym Tobie odpisałem (bo to do czego nawiązujesz - wskazują na to cytaty z gnębiącego społeczeństwo gada Karowiewa - nie jest akurat częścią dyskusji z Twoją jakże Szlachetną Osobą). Jest merytoryczny, ale odpowiedzi Twojej nie uświadczyłem: http://forum.juvepoland.com/viewtopic.p ... start=1305
Co do Twojego posta traktującego moje wypowiedzi sprzed kilku dni, to faktycznie nie zauważyłem go. Natychmiast nadrabiam zaległości.
Niestety po maturze przyszła pora na literaturę mniej piękną, która skutecznie zniszczyła (i dalej niszczy) mi wzrok. Dlatego teraz poza "Chorobami wewnętrznymi" Szczeklika, "Anatomią człowieka" Bochenka i tego typu pozycjam czas mam tylko na mało ambitną literaturę, a najchętniej sięgam po kryminały. Przeczytałem też całego "Harrego Pottera"!!!Karowiew pisze:A po maturze skończyłeś czytać?Azrael pisze:Melduję, że od pierwszej klasy podstawówki do ostatniej klasy w liceum przeczytałem (chyba) wszystkie zadane mi szkolne lektury. Jestem z tego dumny...Karowiew pisze:A czy lektury wchodzą w zakres Twojej wiedzy Azraelu? Pytam z ciekawości![]()
![]()

Twoje "dowody" też nie rzucają na kolana...Karowiew pisze:No szkoda, bo bez podparcia te Twoje historiozoficzne "wishful thinking" "pisane z serca" tak jakoś są mało przekonujące
Zabawne, ale i znamienne dla Ciebie, że w tym wszystkim przyczepiłeś się do zwykłej i pomniejszej kwestii, którą w rozmowie z LordemJuve rzuciłem jakby mimochodem i uwierz mi nigdy nie był to argument, dla którego byłbym w stanie "umierać". No ale skoro już mam umierać to ciągnijmy to dalej...Karowiew pisze:Primo: Przykład starożytnych Greków nie jest jedyny. O swoją patrię walczyli Ostrogoci w VI wieku (o kraj cały, nie godząc się na ochłapy z płw. Apenińskiego - Italia albo nic). Skłonność do poświęcenia za ojczyznę jest jednym z cech charakterystycznych patriotyzmu.
Secundo: Mieszkańcy Normandii
Tertio: Południe Francji i mieszkańcy tego 'regionu'
Quarto: W średniowieczu patriotyzm był cechą powszednią, wystarczy poczytać trochę filozofów.
Quinto król kasiarzy
Co do świadomości narodowej to dziś odchodzi się od terminus a quo lokowanego gdzieś w rewolucyjnej Francji. Anthony Marx stawia tezę, że świadomość narodowa to produkt XV i XVI wieku, inni badacze tacy jak S. Reynolds, że świadomość narodową można spokojnie ulokować w średniowieczu.
Po drugie podajesz przykład Anthony Marxa, który stawia jakąś tezę. Ja nie jestem historykiem, nigdy nie badałem rozwoju społeczeństw i tym podobnych rzeczy. Tezę jakoby świadomość narodowa, z której wykiełkowało to co dziś nazywamy mianem "patriotyzmu", jest tworem okresu Rewolucji Francuskiej, wielkich polskich powstań, Wiosny Ludów i tym podobnych zdarzeń w okresie przełomu wieków XVIII i XIX, czerpię z lekcji historii w podstawówce czy liceum. Być może nie jest to wiedza specjalistyczna (bo i przyszły lekarz nie ma być specjalistą w każdej dziedzinie), ale wydaje mi się, że na moich lekcjach była owa wiedza dobrze uzasadniana i przykład chłopa (przedstawiciela ogromnej wręcz większości społeczeństwa), któremu obojętne było czy robił dla pana z Polski czy Niemiec, byle jemu się powodziło i pan ów go zbytnio nie wykorzystywał, uważam za bardzo plastyczny i oddający "atmosferę patriotyzmu" wieków minionych.
Po trzecie: choćbyś nie wiem ile przykładów na patriotyzm wśród starożytnych Ateńczyków, Siuksów czy innych Normanów mi podał, to i tak nie udowodnisz mi tego jakoby ów "patriotyzm" był tym, z którego powstało to co tak dumnie na swoich sztandarach niosą co poniektórzy politycy.
Fakt iż ten wątek uważam za bezsensowny, bo tyczył się nieistotnej dla mnie kwestii już pomijam... Cokolwiek mi powiesz o urokach życia, na drzewie, w jaskini czy proletariackim domu, to w moim odczuciu statystycznie ludziom we wiekach minionych żyło się gorzej niż dzisiaj. Statystycznie długość ich życia była krótsza, umierali z błahych powodów i w kiepskich warunkach. To chyba ostateczny, bo suchy matematyczny argument. Więcej mi nie potrzeba.Karowiew pisze:No coś Ty, a ja żem myślał, że drzewiej było tylko gorzej. Albo, że nie wiemy jak to było kiedyś, bo brakuje... itd. Zależy gdzie tego robotnika szukasz i jaką skalę stawiaszTo już trzecia teza (sprzeczna z poprzednią) w ciągu paru stron Azraelity
![]()
To Ty ze Siuksów nie rób - za przeproszeniem - <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>, którzy żyli wieki w dany sposób, w jakiejś "błogiej nieświadomości", poczuciu "szczęścia objawionego" i niczego nie zauważyli: nie znali plusów i minusów takiego sposobu życia. Ludzie to naprawdę inteligentne bestie.Karowiew pisze:Siuksowie nie zauważyli tylko koczowali odkąd wiemy o nich z przekazów pisanych. 'Historycznie' nigdy nie zmienili swego trybu życia, aż do momentu kiedy biały człowiek przyniósł im śmierć i zniszczenie.
Ależ ja z Arikarów nie robię żadnych niechlujów. Ja tylko szukam przyczyn stanu jaki opisałeś kilka postów wcześniej jakoby koczownicy Siuksowie chorowali rzadziej od Arikarów. Ty żadnych argumentów na poparcie swojej (jak sądzę prawdziwej) tezy nie podałeś, więc życzliwie starałem się poszukać na własną rękę. Koczowanie samo w sobie nie chroni przed chorobami zakaźnymi - wie to każde dziecko.Karowiew pisze:Zrobienie z Arikarów niechlujów żyjących w złych warunkach sanitarnych jest wyjątkowo niestosowne. Nie wiem czy wiesz, ale Indianie Wielkich Równin i wschodniej części wybrzeża zwykli myć się codziennie i ogólnie byli ludźmi czystymi, czego nie można powiedzieć o europejskich kolonizatorach (gdybym był jakimś lewicowym człekiem rzekłbym: rasizm względem Ariakara na Juvepoland :lol: )
W przyszłym roku będę miał psychiatrię i nie zdziwię się, jeśli dowiem się z "mądrych ksiąg mądrych ludzi", że właśnie KAŻDY. Póki co nie mam zamiaru udowadniać tego stwierdzenia, bo mam za małą wiedzę z dziedziny seksuologii, ale... tak na chłopski rozum: skoro człowiek jest jest istotą żywą to musi się rozmnażać - jeśli zaś nie potrafi się rozmnażać to jest chory (psychicznie bądź jest zwyczajnie bezpłodny). I nie chodzi mi o to, że ktoś potrafił powstrzymywać całą swoją chuć, bo to jednocześnie nie oznacza, że jej nie miał wcale.Karowiew pisze:No to nie kłap dzióbkiem, że każdy
"Powstrzymywanie pożądania" nie jest chorobą (to się ceni, to można nawet nazywać świętością), ale to, że tego pożądania nie odczuwa się wcale, to moim zdaniem można uznawać za stan odbiegający od zdrowia (wtedy nie ma żadnych wyrzeczeń i w gruncie rzeczy nie ma mowy o świętości życia, bo co to za świętość bez wysiłku).