zahor pisze:Alina, wszystko fajnie, tylko nie bierzesz poprawki na to jak specyficzny jest ten klub. Tłumaczyłem to już kilka stron temu. W skrócie - diabli wiedzą jak by zareagowała baskijska społeczność na to, gdyby "zdrajcy" pozwolono odejść inkasując za to odpowiednią kwotę. Sam prezes może nawet i dostrzegać bezsens takiego a nie innego działania i być świadom tego o czym piszesz, ale bez względu na to musi postępować tak jak postępuje, żeby nie narazić się baskijskiej społeczności, dla której Llorente jest wrogiem numer jeden. Tak długo jak Athletic Bilbao uchodzi za jeden z symboli baskijskiej tożsamości narodowej, tak długo wszystkie utalentowane chłopaki z tego regionu będą marzyć o grze dla tej drużyny i klub da sobie radę bez tej forsy ze sprzedaży FL. Natomiast gdyby niepopularną decyzją naruszyć to status quo, konsekwencje mogłyby być opłakane. Nie twierdzę że z powodu sprzedaży Llorente na bank dumni Baskowie z miejsca wypięliby się na Athletic, niemniej jednak sądzę że prezes ma świadomość tego po jak kruchym lodzie stąpa i woli nie ryzykować dla nie tak dużej w końcu kwoty.
Dobrze rozumiem, że wolą kibiców jest trzymać zdrajcę na siłę w klubie, płacąc mu niemałe pieniądze (i rezygnując z sowitego odstępnego, co też działa na niekorzyść klubu)? Przecież od początku kibice wywieszają transparenty "precz z najemnikami!". No więc sprzedać, prawda?
Ja uważam, że zarząd powinien być rozsądny, nie kierować się emocjami i nie zawsze kierować się vox populi <w tym wypadku "jastrzębi", bo "gołębie" raczej też dostrzegą tutaj marnowanie pieniędzy> - vide: zatrudnienie Lucio. Pomijam fakt, że zarząd mógłby to ładnie PR-owo opakować, np. "w Bilbao nie ma miejsca dla zdrajców!". Klub zarabia, fani palą koszulki, całe zło spada na zawodnika-sprzedawczyka. A tak przez rok mamy w klubie bardzo śmierdzącą kupę.
AdiZ pisze:alina pisze:Więc policzmy. 15 mln za transfer w lecie + 4 mln brutto pensji rocznie - łącznie 19 mln euro - wszystko w imię zasad. Mogli by za to utworzyć 5 dodatkowych zespołów młodzieżowych i utrzymywać je 10 lat. Do tego, powiedzmy, podwojenie siatki skautów.
Czyste twoje widzimisię. Po co utrzymywać te dodatkowe 5 zespołów młodzieżowych jak wystarcza im tyle co mają. Po co maja marnować na te 5 dodatkowych jak z tych młodziaków tak nic nie będzie selekcja zrobiła swoje i potrzebują tyle ile mają. W dodatku to specyficzny klub z specyficznym myśleniem. Gdzie oni w kraju Basków znajdą tyle młodziaków by zapełnić te dodatkowe 5 drużyn. Starcza im tyle ile mają.
Ależ argument. Podałem tylko pierwszy z brzegu przykład. Możliwości wydania takiej kasy jest mnóstwo. Choćby mieli je trzymać w banku i kosić odsetki. Ale masz rację - po co im pieniądze.
Polskim klubom też starcza tyle, ile mają i potem żadnych wychowanków nie ma. I dopóki federacja nie wymusi tego - jak w Niemczech - to nadal będzie to samo. Nie mówię, że Bilbao ma mało, ale zawsze można poprawić to i owo i argument 'kasa im niepotrzebna' jest z pupy.
AdiZ pisze:Sięgasz płytko problemu jak 99% ludzi tutaj. Ty tylko widzisz karne trzymanie na ławie, honor, baskijska duma etc. Piłkarz nie musi grać jego obwiązuje kontrakt, który podpisał. Równie dobrze może jak u Wojciechowskiego po schodach biegać w klubie kokosa. Sprawa jest bardziej złożona i głębsza. Llorente zwodził Athletic z podpisaniem kontraktu dobry rok zanim ogłosił brak chęci parafowania go, a miał dobrą propozycje finansową (coś koło 4mln). Obecnie nie siedzi karnie na ławie tylko też gra. Mało bo mało ale jak ktoś jest kompletnie bez formy to co chce? Przegrywa rywalizacje z skuteczniejszym Adurizem. Gdy dostaje szanse kopie się po czole i marnuje steki za stekami. Bielsa to też nie byle kto. To nie Del Neri. Fachowiec, jeśli piłkarz na treningu miga się od pracy i nie wykonuje poleceń to normalne, że trener nie widzi go w pierwszej jedenastce. W dodatku Hiszpan nabluzgał Bielsie jak ten mu zwrócił uwagę i pojechał sobie jakby nigdy nic do domu. I to nie jest pojedyncza sytuacja takie coś zdarza się Llorente co jakiś czas. Llorente uważa, że jest gwiazdą i pierwsza jedenastka należy mu się za nazwisko. Sodówka uderzyła po Euro, na którym prawie nie grał do głowy. Juventus też święty nie jest. Iaquinta, Amauri, Grosso też trenowali i grali. Też mieli ważne kontrakty i też powinni grać. Iaquinta ma ważny kontrakt i gra? Nie. Ta sytuacja jest bardziej złożona niż komuś się tu wydaje a problem widzicie powierzchownie. Abstrahując od tego, że Llorente nie jest żadnym fenomenem jak to pewien pan powiedział. Jest średniakiem pokroju Matriego czy FabioQ. W dodatku w podobnym wieku.
Slogan "piłkarz ma kontrakt do wypełnienia kontrakt" zawsze dobry. Z tego, co słyszałem, Ll z początku karnie nie grał, potem dopiero zaczęli go wpuszczać. Jak mówiłem - obie strony nie mogły normalnie, po ludzku, jak choćby Montolivo i Fiora?
Przypominam Ci, że Twój guru mawiał "nie chcą cię puścić? rób burdy, to sami zaczną szukać nabywcy". Jak widać, na koniec wypadało dodać "...jeśli są rozsądni". Można sobie gadać o wypełnieniu kontraktu, ale robiących syf, niezadowolonych zawodników się po prostu sprzedaje. Moggi też by tak zrobił, fanboyu.
Nie wiem po co mieszasz w to Juve, skoro to zupełnie odwrotna sytuacja - klub chce sie pozbyć zbędnych graczy. Tu akurat Juve zachowało się bardzo poprawnie, po prostu sobie trenowali osobno, żadnych klubów kokosa. Amauri miał gorzej, ale jego to akurat można posądzać wręcz o sabotaż po odrzuceniu świetnie płatnej oferty z Francji. Tylko agenci i rodzinka przekonana, ze Amauri z Iaquintą walczyliby o tytuł capocannoniere gdyby tylko ich wystawiać, miała pretensje.