LordJuve pisze:Mijasz się z prawdą, obecnie po świecie chodzi masa kosmopolitan, którzy żyją w imię zasady "tu i teraz". Zgodzę się, że być może dawniej relacje między ludźmi nie były tak kolorowe jak teraz się je przedstawia, ale twierdzenie, że obecnie są one na wyższym stopniu aniżeli dawniej jest dla mnie przekłamaniem historii i faktów. Prosty przykład? Pozbywanie się ludzi starszych (domy starców/hospicja) + możliwa eutanazja z rąk własnej rodziny? W imię czego? Współczucia? Nie...częściej wygodnictwa.
Ale jaka historia i jakie fakty z nią związane? Człowieku, sięgając pamięcią kilka dziesięcioleci wstecz (a już najlepiej przed odkrycie penicyliny) zauważysz, że im rok wcześniejszy tym średnia długość życia drastycznie spada. Domy starców w XIX wieku i wcześniej po prostu nie miałyby racji bytu, bo nie miałby tam kto mieszkać. Eutanazja? Sto lat temu ludzie nieuleczalnie chorzy, czy nazbyt leciwi umarliby już na samym początku swojej choroby, na zasadzie "prawa dżungli": słabszy przegrywa. Od razu zaznaczam, że w ogóle nie jestem zwolennikiem eutanazji.
LordJuve pisze:Nie wiem dlaczego czepiłeś się tak tego POSTĘPU? W imię postępu, dziś, w wolnej Polsce neguje się postawy, za które jeszcze nasi dziadkowie przelewali krew, cierpieli i umierali. Neguje się patriotyzm, który przez media i POstępowców pokazywany jest jako przymiot ludu prostego, pobożnego, mieszkającego na zacofanej wsi. Natomiast pisanie, że patriotyzm to zjawisko stosunkowo młode jest zwyczajnym przejawem braku podstawowej wiedzy. Patriotyzm to nie tylko to co kojarzy się z Młodzieżą Wszechpolską. Problem w tym, że "POSTĘP", o którym Ty piszesz, jest wynalazkiem dopiero Rewolucji Francuskiej i wszystkich przemian, które ona pociągnęła. Wywód mocno chybiony.
Postęp jest wynalazkiem Rewolucji Francuskiej? Postęp jest wynalazkiem natury, znany ludzkiej cywilizacji od początków jej istnienia, odkąd nauczyliśmy się wykrzesywać ogień, wynaleźliśmy koło itd...
Wynalazkiem Rewolucji Francuskiej może być za to Twój patriotyzm, bo to zdaje się w tym okresie w społecznej świadomości (mam tu na myśli zwykłego prostego chłopa na wsi czy mieszczanina w mieście) zaczęła kiełkować myśl powszechnej narodowej przynależności do ojczyzny. Wcześniej miażdżąca większość społeczeństwa nie miała większej potrzeby identyfikowania się ze swoim krajem. Widzisz nawet patriotyzm jest więc wynalazkiem POSTĘPU. Teraz mi wytłumacz jak ten postęp neguje ten patriotyzm, jak postęp neguje postawy za które umierali nasi przodkowie, bo za bardzo pojąć tego nie potrafię.
LordJuve pisze:Cholera, dziwne, musisz pogadać z moją babcią i masą innych nieco bardziej doświadczonych od nas ludzi, którzy uparcie twierdzą, że kiedyś to było mimo wszystko lepiej, że ludzie byli tacy jacyś bardziej otwarci, bardziej chętni do pomocy, przyjaźni, potrafili ze sobą dobrze żyć i nawet żyć radośnie w smutnych czasach powojennych czy prlowskich.
A co Ci ma powiedzieć Twoja babcia czy inni starsi ludzie? To były najlepsze lata ich życia, byli piękni i młodzi, pełni wigoru i pomysłów na świat. Niestety zegar biologiczny pędzi do przodu i dziś mimo rozwoju medycyny, ich ciała i umysły się osłabiły. Taka kolej rzeczy - może za jakiś czas będziemy w stanie poprawiać jakość starości. Jeśli nie to gwarantuje Ci, że za 40-50 lat, nawet żyjąc w świecie Twoich własnych ideałów (bez homoseksualizmu, aborcji, eutanazji, za to w katolickim kraju, gdzie każda rodzina będzie mogła wychować radośnie gromadkę dzieci), będziesz z uśmiechem wspominał lata własnej młodości, gdzie pomimo iż gdzieś tam w Warszawie raz w roku przeszła Parada Równości, to przeżywałeś swoje pierwsze fascynacje erotyczne, pierwszy raz się zakochałeś, realizowałeś się szkole, na uczelni czy w pracy. Chyba Cie to nie smuci? Młodość póki co jest mimo wszystko fajniejsza od starości i Twoja babcia to tylko potwierdza.
LordJuve pisze:Kiedyś, jest to opinia powszechna, dzieci były bardziej zdyscyplinowane i posłuszne, teraz dziecko może zmienić sobie rodzina albo na niego donieść. Teraz napiszesz, że wtedy dzieci cierpiały itp. Teraz nie cierpią? Jeśli nie to po co rząd wprowadza tzw. "ustawę zapobiegającą przemocy w rodzinie"?
Opinia powszechna, a może raczej stereotyp? Od zarania dziejów "starzy" narzekają na młodzież. Narzekali 1000 lat temu, narzekali na Twoich dziadków, którzy narzekają dzisiaj i za kilkadziesiąt lat Ty też będziesz na to narzekał.
LordJuve pisze:Matko...a czy przed XIX wiekiem medycyna się nie rozwijała, czy nauka stała w miejscu?! Ty, jako przyszły lekarz, chyba wiesz conieco o historii medycyny?
Nie trafiłeś. Akurat medycyna tak jak niewiele innych dyscyplin wiedzy rozwijała się bardzo dziwacznie, zupełnie odmiennie niż chociażby matematyka czy fizyka, które miały mniej więcej regularny linijny rozwój w każdym ze stuleci. Medycyna jak wiadomo dotyczy ludzkiego ciała, a to bardzo delikatna materia - również z ideologicznego punktu widzenia. Były lata (setki lat) gdy postępu medycyny praktycznie się nie odnotowywało, a wręcz zauważalny był regres. Mam tu na myśli okresy w dziejach gdy np. przekonania religijne zakazywały sekcji ludzkich zwłok czyli podstawowego narzędzia dzięki, którym dawni lekarze mogli poznawać mechanizmy funkcjonowania ludzkiego organizmu, a bez tego nie ma szans na jakikolwiek sensowny postęp. Nowoczesna medycyna tak naprawdę "ruszyła z kopyta" pod koniec XIX wieku, a największym przełomem w całej historii było odkrycie działania penicyliny na bakterie. To zrewolucjonizowało nasze społeczeństwa, dokonał się POSTĘP.
LordJuve pisze:Mieszasz pojęcia. Twój POSTĘP to postęp obyczajowy, nie mieszaj go z postępem technicznym bo ten, na dużą skalę, rozpoczął się jeszcze na 100 lat przed rewolucjami obyczajowymi! Ludzie mieli gromady dzieci, opierali swoją przyszłość na potomstwie i jednocześnie odkrywali, wynajdywali, tworzyli! Mylisz pojęcia bracie. O ile wiem niektórzy naukowcy, którzy odpowiadali i ciągle odpowiadają za postęp, byli/są wierzącymi czy mają też gromadne rodziny. Czy to świadczy o tym, że zmiany w OBYCZAJOWOŚCI wpływają na zmiany w postępie czegokolwiek? Może to miało wpływ w wiekach średnich (ale przecież nawet wtedy, NA MIARĘ MOŻLIWOŚCI, postęp się odbywał), ale nie w społeczeństwach bliższych nam, nie odnosimy się przecież do czasów feudalnych! Przynajmniej ja nie...
Kolego ja niczego nie mieszam tylko łączę jedno z drugim, bo jedno z drugiego wynika. Pomieszało to się chyba Tobie: piszesz, że postęp zaczął się 100 lat przed jakimiś "rewolucjami obyczajowymi". Jaki postęp? Jakie rewolucje? Napiszę to jeszcze raz: postęp to wynalazek już pierwszych ludzi, a te rewolucje obyczajowe dokonywały się już wówczas gdy chociażby zmienili obyczaje gdy nauczyli się budować domy i zaczęli mieszkać w nich z rodzinami zamiast grupować się stadnie w jaskiniach. To dopiero rewolucyjny pomysł!
Obyczaje zmieniały się zawsze i nie potrzeba z tego wyłączać czasów feudalnych ani nawet okresu brązu czy kamienia łupanego. Obyczaje kreują potrzeby, a potrzeba - ja powszechnie wiadomo - jest matką wynalazków, które z kolei wpływają na zmianę obyczajowości i koło się zamyka. Myślę, że jesteś w stanie to zauważyć.
LordJuve pisze:Niestety, płodzili, mimo tego, że antykoncepcja i aborcja była znana już od zalania dziejów. Ludzie, którzy nie lubią się bzykać są najczęściej chorzy. Jednak, powtórzę pewne słowa: "życie nie polega na tym żeby się nażreć!", przyjemność nie powinna mieć większego znaczenia w życiu. Może natomiast, i powinna, temu życiu towarzyszyć. Jeśli przewartościujemy przyjemność to łatwo można w paść w takie postawy jak egoizm, zazdrość, mściwość itp. emocje, które opierają się i władają ciałem i zmysłami. Wtedy krótka droga do zatracenia.
Przyjemność nie powinna mieć znaczenia w życiu? O matko, nie wiem czy wiesz o czym piszesz. Wiesz jak się nazywa ludzi, którzy nie odczuwają przyjemności w życiu? Samobójcy! Przyjemność jest motorem ludzkości, przyjemność jest motorem świata zwierząt, rośli, jest motorem całego Wszechświata. Tak nas natura skonstruowała, żebyśmy całe życie dążyli przede wszystkim do zaspokajania podstawowych (oczywiście nie tylko) potrzeb (oprócz jedzenia, zaliczamy do nich także potrzeby seksualne), a wówczas nasz mózg wydziela endorfiny, które powodują, że czujemy się przyjemnie. To samo się tyczy wyższych pobudek: nawet asceta wierzący, że umartwianie ciała i duszy w imię wzniosłych idei zmienia świat, odczuwa przyjemność wierząc, że robi coś pożytecznego - zaspokaja swoje potrzeby.
Świat bez przyjemności byłby światem martwym - ja mając do wyboru życie pomiędzy 6 miliardami potencjalnych samobójców, a życie wśród jakiejś tam części egoistów czy zazdrośników, wybieram to drugie.
LordJuve pisze:Myślę, że wszyscy dyktatorzy i mordercy XX wieku w pewien sposób byli właśnie hedonistami.
A ja myślę, że w większości (bo pewnie nie wszyscy) oni byli ludźmi bardzo nieszczęśliwymi, którym nikt nie potrafił pomóc. Ja bardziej wierzę w ludzi i to, że każdy z nas może być potencjalnie dobrym człowiekiem.
LordJuve pisze:Obecnie żyję w czasach, kiedy jedni zżerają drugich, kiedy w otoczeniu brakuje powietrza bo pochłaniają je kolejne spory ideologiczne. Brakuje mi poszanowania prywatności - tak zainteresowanych jak i osób trzecich. Obecne społeczeństwo jest targane przez "POSTĘPOWCÓW" obyczajowych, którzy próbują na przekór wszystkim forsować swoje wymagania. Przecież homoseksualizm jest stary jak świat, feminizm też nie jest nowym pojęciem, dlaczego więc teraz czuję się zaszczuty przez homosiów i narwane babochłopy skoro nic do nich nie mam, dlaczego czuję się jak w jakimś show, które polega na bombardowaniu ludzi reklamami (ideami)?
Szczują Cie geje i lesbijki, biją Cię kobiety? Jaką krzywdę Ci oni wyrządzili?!?!?!
LordJuve pisze:Obecnie masa lekarzy "pomaga" w ten sposób, że zabija się nienarodzone dzieci (obecnie już ponad 50 mln!) przy okazji nabijając niezłą kasę w kieszeń.
Ja nie wiem jaką masę lekarzy masz na myśli, bo ja nie znam dokładnych statystyk. W każdym środowisku znajdują się czarne owce i jeśli ludzi Ci łamią prawą - tak jak w przypadku nielegalnych aborcji - to narażają się na moją dezaprobatę tak samo jak inni przestępcy. Co do kwestii aborcji to w środowisku lekarskim problem bardzo złożony i nie życzę nikomu się wokół niego obracać, bo dramaty ludzkie bywają ogromne. Aborcja to niestety bardzo brzydkie słowo, za którym kryje się wiele różnych kwestii, a nie tylko standardowo "brzuchata 16-nastka", która po kolejnej narkotykowo-seksualnej orgii szuka "pomocy" w tzw. "podziemiu aborcyjnym". Trzeba wiedzieć o czym się pisze, bo życie nie jest jednowymiarowe.
LordJuve pisze:Ludzie, którzy zamiast cierpienia wybierają samobójstwo (lub są zabijani przez osoby trzecie) pokazują bardzo niebezpieczną postawę wobec życia, postawę bardzo przekłamaną gdyż człowiek cierpi od pierwszych chwil życia i nie da się tego wyeliminować w 100%. Przykładów jest wiele, masa osób, które błagały o eutanazję teraz, kiedy zostali obdarzeni zainteresowaniem i ciepłem (ludzie muszą uczyć się poświęcenia i przekazywania pozytywnych uczuć innym!) żyją i są szczęśliwe. Wymagania, w raz z rozwojem sytuacji, zmieniają się, często taki chory czy stary człowiek potrzebuje trochę zainteresowania i ciepła - co to za społeczeństwo, w którym nie może tego dostać i posuwa się do samobójstwa?!
Bardzo dobrze, tu w pełni się z Tobą zgadzam. Ja również jestem zaciekłym wrogiem wszystkiego co sprawia ludziom cierpienie, odbiera im chęć do życia, jestem wrogiem eutanazji i samobójstw w ogóle. Ja także uważam, że należy wypracować takie rozwiązania SOCJALNE, które mogłyby sprawić, że każdy taki nieszczęśliwy człowiek (czy to sparaliżowany w łóżku czy niedołężny starzec) odnalazł w swoim życiu radość.
LordJuve pisze:To tak jak z aborcją, jakimi słabymi ludźmi jesteśmy, kiedy napędzani popędami powołujemy na świat nowe życie a potem chcemy się go pozbyć, gdzie tu miejsce na miłość czy odpowiedzialność? To przeczy samemu sobie.
Kolejny raz zgoda. Jestem absolutnym przeciwnikiem aborcji i całego tego okropnego podziemia aborcyjnego. Czasami jednak sankcjonowanie prawne takich kwestii wydaje się rozwiązaniem lepszym niż dopuszczanie do rozwoju takich nielegalnych procederów. Tak to już jest, że nie każdy uważa, że życie rozpoczyna się od poczęcia i nikomu swojej (jedynie słusznej?) ideologii chciejstwem do głowy nie wbijesz.
Poza tym - zupełnie na marginesie - wiesz kto jest odpowiedzialny za największą liczbę aborcji? Matka natura. Miliony ludzkich spłodzonych zarodków giną rokrocznie "mordowane" przez matkę naturę, w mechanizmach doboru naturalnego. Życie!
LordJuve pisze:Nowatorskie rozwiązania? Znasz takie w socjalistycznym wydaniu, które zadziałają w obecnej sytuacji? Nikt jakoś się nie spieszy z ich wdrażaniem a kolejne bankructwa się szykują.
Nie znam niestety odpowiedzi na wszystkie pytania. Nie jestem specjalistą od polityki społecznej. Po to jednak mamy demokrację, by takie rozwiązania wypracowywać. Osobiście wątpię by był to jakiś jeden genialny pomysł.
LordJuve pisze:Jedynie ODPOWIEDZIALNOŚĆ i PRZEDSIĘBIORCZOŚĆ może dać efekt, połączona z radykalną reformą. Zniósłbym obowiązek składek emerytalnych, powinien być dobrowolny, ludzie powinni sami sobie odkładać pieniądze a Ci, którzy nie są w stanie to robić niech robią to dalej za pomocą państwa pracując do śmierci i zastanawiając się czy ta emerytura wystarczy od 1. do 1..
Opieki społecznej nie da się w 100% wyeliminować, jednak powinno się ją ograniczyć i skierować na AKTYWIZACJĘ społeczną. Każda pomoc z kasy państwa powinna, w zamyśle, przynosić jakieś ogólnospołeczne korzyści. Nie widzę korzyści w momencie, kiedy pijak ojciec maltretuje rodzinę a przy okazji przepija pół socjału.
Domagasz się skrajnie liberalnych rozwiązań dotyczących składek emerytalnych, a jednocześnie skrajnie socjalnie pragniesz roztaczać opiekę nad każdym niepełnosprawnym i niedołężnym by tylko nie chciał poddać się eutanazji. Twoje wizje są strasznie niespójne, nierealne i radziłbym na coś konkretnego się zdecydować.
LordJuve pisze:No a lekarze proponują takie sposoby rozwiązywania "problemów" jak aborcja czy sztuczna antykoncepcja (od razu mówię, że gumki są dla mnie do przyjęcia, ale wszelkie środki, szczególnie bardzo popularne pigułki, które, jak wiadomo, są bardzo szkodliwe dla zdrowia kobiety, już nie, dla mnie babki, które się tym szprycują są po prostu nierozsądne a faceci, którzy dla opróżnienia jąder nakłaniają swoje partnerki do brania tego świństwa powinny dostać po mordzie, jak kocham to nie szkodzę - podstawowa zasada, no, ale w hedonistycznym społeczeństwie przyjemność jest ważniejsza od miłości :lol:).
Ależ jesteś obłudny. Prezerwatywa jest ok, a antykoncepcja hormonalna już nie? Dla Twojej wiadomości podam, że aktualnie stosowane preparaty są bardzo bezpieczne dla zdrowia. Dawki hormonów w nich zawarte są minimalne, a potencjalne skutki uboczne, o których możesz przeczytać na ulotkach, to głównie oddźwięk przeszłości, gdy pierwsze tabletki faktycznie były szkodliwe, bo zawarte w nich były końskie (poważnie!) dawki hormonów. Mało tego, w niektórych przypadkach stosowanie doustnej antykoncepcji, oprócz ochrony przed ciąża, mają bardzo korzystne działanie w leczeniu i profilaktyce, np. niektórych raków piersi. Ryzyko zgodny po zastosowaniu hormonalnej antykoncepcji oczywiście istnieje, ale - umówmy się - gigantyczna większość z tych kobiet umrze z powodu sercowo-naczyniowego, na nowotwór lub w jakimś nieszczęśliwym wypadku.
LordJuve pisze:Azrael pisze:
A jeśli Twoja "ideologia"
LordzieJuve, nakazuje Ci mieć dużo dzieci - bo jak mniemam póki co nie masz ani jednego - to wal śmiało do sypialni!!! Tylko "po bożemu" - wcześniej musi być ślub...

Moja ideologia zakłada odpowiedzialność za własne czyny, oddanie i poświęcenie dla tych, których kocham i poszanowanie wszystkich innych osób.
Niestety trochę pokrętnie to zabrzmiało. Mam wrażenie, że w życiu nie stosujesz się do wszystkich tych pięknych haseł, idei na temat konserwatywnych: rodziny, obyczajów i tradycji.
Vimes pisze:Azrael pisze:Nazwij sobie to jak chcesz, bo nawet jeśli twierdzisz, że geje i lesbijki są dewiantami, czyli osobami chorymi to dla mnie POSTĘP sprawia, że mogą oni paradować na ulicy w barwnym korowodzie czy zawierać związki "małżeńskie". Dla mnie właśnie na tym polega ów POSTĘP - który powiedzmy szczerze jeszcze się nie dokonał - iż ludzie ci mogą jawnie funkcjonować w społeczeństwie, nawet jeśli twierdzisz, że są chorzy.
Wszak osobom fenyloketonurię, mukowiscydozę czy drobnokomórkowego raka płuc nie zabroniłbyś organizować parady. To jest dopiero regres w myśleniu, kompletna niekonsekwencja.
Azraelu, czy ulica ma być miejscem do demonstrowania swojej "orientacji seksualnej"? Nazwa tej parady brzmiała Europride, czyli po naszmu "euroduma" czy "europejska duma". W takim razie rozumiem, że jej celem było okazanie dumy ze swojej "orientacji seksualnej". Jeżeli heteroseksualiści chcieliby zorganizować podobną paradę to uznałbym to za równie bezsensowny pomysł. Poza tym, osoby organizujące tą paradę roszczą sobie prawo do reprezentowania wszystkich homoseksualistów w Polsce, w podobny sposób jak feministki uważające, że reprezentują wszystkie kobiety. Przeczytaj sobie wywiad z dwoma homoseksualistami opublikowany przez "Wyborczą": "
Geje, którzy nie idą na EuroPride: "Parada nas odrzuca"":
"Ta forma nas odrzuca, powoduje niesmak, a czasem wręcz złość. Nie dziwi nas, że społeczeństwo reaguje na parady negatywnie i emocjonalnie. Bo pokazują całe środowisko LGTB przez pryzmat seksualności. Roznegliżowani panowie o wymuskanych torsach i wymalowanych brwiach mają reprezentować nasze interesy? Zdecydowanie nie. Bo wtedy ludzie postrzegają nas jako istoty niecywilizowane, które swoją prywatność i intymność wynoszą na ulicę. To tak jakby sto heteroseksualnych par w obscenicznych skórzanych strojach wskoczyło na lawetę i ruszyło w miasto, namiętnie się całując. Uwagę to przykuwa, ale co z tego wynika?". Jak widać nie wszyscy homoseksualiści pragną manifestować swoją seksualność na ulicach miasta.
Świetny przykład. Ja chyba też podpiszę się pod słowami tych gejów. Także uważam, że odrębność seksualną można demonstrować o wiele bardziej estetycznie. No cóż ale ile ludzi tyle pomysłów na życie. Wszak w Kościele Katolickim również znajdzie się kilku przedstawicieli mojego wyznania, którzy moim zdaniem działają na szkodę wierze w Zmartwychwstanie. No ale działają i pchają za sobą masy ludzi. No trudno. Może obaj jesteśmy zbyt idealni do tego świata...
Madmo pisze:PS Widzę, że nowy nick się nie przyjął.
Trochę się z Tobą przekomarzam dla żartu. A "Vimes" jakoś mi się średnio kojarzy z książki "Piąty elefant", która po przeczytaniu połowy gdzieś mi się zawieruszyła i jej nie dokończyłem. Smutna historia...
Co do ciekawej kwestii izraelsko-palestyńskiej, to niestety tego wątku nie pociągnę, bo dotychczasowe wątki okrutnie mnie wymęczyły.

_____________________
Karowiew pisze:No przecież stanowisko "bo brakuje rzetelnego porównania do czasów minionych" działa tylko w jedną stronę, gdy dowodzą inni, ja zaś mogę dowodzić jak się żywnie podoba

Azreal odrzuca tylko te mity, które nie są zgodne z Jego ideologią, sam zaś tworzy nowe.
Ech, nie dają mi spokoju. Kolego, widzę, że lubisz łapać za słówka, wyciągać zdania z kontekstu. Brawo: udało Ci się. Jeśli bliżej się przyjrzysz moim wypowiedziom znajdziesz pewnie kilka innych nieścisłości czy niekonsekwencji. Staram się być obiektywny, choć faktycznie moje przemyślenia - jak słusznie zauważyłeś - są całkowicie prywatne. Znacząco odbiegają od myśli konserwatywnych, ale i z wieloma liberalnymi bardzo się różnią. Bardzo rzadko popieram się jakimiś cytatami czy obcymi linkami. Wszystko co napisałem płynie z mojego "serca", w oparciu o w miarę obiektywną wiedzę o życiu jaką wyniosłem ze szkół, mediów, z rodziny. Jeśli tego nie doceniasz to trudno, nie jest mi przykro. Właściwie to się tego spodziewałem. Ot, urok dyskusji.
Karowiew pisze:Azrael twierdzi, że patriotyzm liczy sobie kilka/kilkanaście dziesiątek lat (sic!). W VII wieku p. n. e żył niejaki Tyrtajos, którego poezję uważa się za patriotyczną, a jego samego za patriotę. W VII wieku n. e. tym razem, pojęcie patria istniało oficjalnie w tzw. języku politycznym. Sam patriotyzm jest pojęciem znanym ze starożytności. To chyba więcej niż azraelowe: "b]liczący sobie kilka/kilkanaście dziesiątek lat,[/b]".
Ja będę się upierał, że patriotyzm z obecnym ujęciu to twór młody, tak samo jak młode są nasze ojczyzny. Owszem w historii znajdziesz kilka przypadków gdy dawne zjawiska przypominają te dzisiejsze. Jeśli jednak piszesz o pojęciach znanych ze starożytności i używanych w języku politycznym, to chyba doskonale musisz sobie zdawać, że z dzisiejszym pojęciem patriotyzmu ma to niewiele wspólnego. Wszak patriotyzm jest ponad polityką, dotyczy zwykłych ludzi. Politycy z patriotyzmu żyją, to dla nich źródło dochodów.
Karowiew pisze:Azrael pisze:To, że kiedyś ludzie gnieździli się gęściej w ciasnych izbach, nie oznacza wcale, że byli sobie bardziej bliscy niż wówczas gdy analogiczna para dysponuje własnym mieszkaniem, a każde z dzieci w nim własny pokój
"Kiedyś" to dosyć niedokładne określenie przeszłości. Może by tak epoką rzucić?
Ale po co to w tym konkretnym przypadku. To kompletnie nieistotne. Kolejny raz wyciągasz zdanie z kontekstu. Było setki epok i okresów, w których ludzie żyli w złych warunkach socjalnych. Dopasuj sobie wg uznania.
Karowiew pisze:W społeczeństwach koczowniczych chorób takich jak dżuma, cholera, grypa prawie w ogóle nie znano. Więc Azraelu nie generalizuj, bo rzucasz hasełkami, które mogą się sprawdzać lub nie.
Poważnie? Nie wiedziałem o tym. Proszę zupełnie serio, jeśli jesteś w stanie jakoś wyjaśnić przyczyny, które powodowały, że ludzie ci byli odporni na choroby zakaźne. Mniemam, że to jakieś wiarygodne dane (w przeciwieństwie do tych moich), a nie zwyczajna niewiedza tychże koczowników i nieświadomość faktu, że to co ich zabija to zwykły drobnoustrój, na którego dziś od pierwszych dni życia jesteśmy szczepieni.
Karowiew pisze:Tak każdy, na pewno. Jak generalizujesz to już na całego co Azraelu? Są ludzie, którzy nie "lubiom", "nie chcom" itd. W średniowieczu też byli tacy, co unikali seksu, bo się nim brzydzili. Był nawet taki Bolesław Wstydliwy

Tak, że "każdy" to raczej "wishful thinking" żeby nam pasowało do tezy, co nie Azraelu?
Po części już odpowiedziałem na to kilka tysiecy literek wyżej. Endorfiny. Każdy ma inne upodobania, różnych ludzi podniecają różne rzeczy.
