: 05 lipca 2010, 20:43
Wszystko się zgadza. Głosowałem na Olechowskiego, ponieważ Komorowski wyraźnie mnie zniechęcił w tej kampanii. Podejrzewam, że gdyby nie słaba kampania Bronka (także jego gafy) i jednak dosyć spora aktywność Palikota, oraz rewelacyjna kampania PiSu, rozstrzygnięcie mogłoby nastąpić w I turze. A tak, trzeba było czekać aż do ostatniej chwili. Tajemnicą również nie jest, że w II turze osobiście głosowałem bardziej przeciwko Kaczyńskiemu niż za Komorowskim. Tutaj też trafiłeś.Vimes pisze: Twoje euforyczne posty po II turze zinterpretowałem jako radość z triumfu Komorowskiego, a to była radość z porażki Kaczyńskiego. Mój błąd, w ramach zadośuczynienia obiecuję przykładać większą uwagę do Twoich wypowiedzi. Wybacz, że zapomniałem na kogo zagłosowałeś w I turze. Zresztą, jak teraz patrzę na Twoje posty, to widzę, że nie określiłeś wprost swojego wyboru. Stawiam, że głosowałeś na Andrzeja Olechowskiego, trafiłem?
Ponownie się zgadzam. Kaczyński ma ambicje ciągać za sznurki, a nie jedynie być tym osławionym "żyrandolem". To też jeden z argumentów dlaczego Komorowski będzie lepszym prezydentem. Nie będzie forsował czegoś co nie leży w jego kompetencjach. W przypadku Kaczyńskiego byłoby to możliwe. Owszem, boję się wyborów parlamentarnych bo rzeczywiście PiS może je wygrać. Tylko też zastanawiam się, co ja będę mógł zrobić gdyby PO nie spełniła moich oczekiwań? Nie widzę alternatywy. Wcześniej mogła być to lewica. Teraz z żenującym Napieralskim odrzucam ją na starcie. Czyli, w tym przypadku wyjściem dla mnie byłoby - cytując klasyka "zamknąć oczy, zatkać uszy" i głosować na PO lub też nie iść w ogóle na wybory.Vimes pisze:Zakładam, że w wyborach parlamentarnych, Ty i reszta tych ludzi nie zagłosuje już na Platformę. Natomiast, tych którzy głosowali na Kaczyńskiego, z antypatii do Komorowskiego jest zdecydowanie mniej. Ci wyborcy zostaną przy PiSie. Paradoskalnie, te wybory to wielki sukces Kaczyńskiego. Nie zakończyły się nokautem, tylko porażką na punkty po 12 rundach. Szczerze mówiąc, to wątpię, aby taki człowiek jak Jarosław Kaczyński rzeczywiście chciał być prezydentem, bo jego funkcje reprezentacyjne chyba nie bardzo interesują. Poza tym, gdyby został prezydentem, to PiS mógłby tego nie przetrwać, ta partia istnieje dzięki obecności Kaczyńskiego. Moim zdaniem, jego celem jest premierostwo i uważam, że ma bardzo duże szanse ten cel osiągnąć.
Rzeczywiście może nie byłeś aż tak agresywny, jednak drażliwy był ten sarkazm powiązany z kontestacją wszystkiego co pisałemVimes pisze:Czy mógłbyś to rozwinąć? Polemizowałem tutaj z różnymi osobami, jednak o ile mnie pamięć nie myli, nigdy nie sugerowałem nikomu z moich dyskutantów, żeby przestał głosić swoje poglądy lub że nie powinien mieć prawa ich głosić. Jeżeli się z czymś nie zgadzam, to jasno to mówię. Prawda, że bywam przy tym czasem uszczypliwy, ale taki już (nie)stety jestem. Moja skłonność do zawierania kompromisów w sprawach, które uważam za fundamentalne jest bardzo niska. Jeśli chcesz, to nazwij mnie radykałem, ekstremistą, fundamentalistą. Mnie to loto. Ja rymowankę "A na drzewach zamiast liści, niech zawisną komuniści" zawsze traktowałem dosłownie.
