Arbuzini pisze:
Za to był burdel przy stałych fragmentach gry. Albo rybka, albo śledź. Atak i obronę mamy najlepsze w lidze, wyniki w Europie mocno przeciętne, ale jeszcze nic nie zostało przekreślone. Na tym etapie sezonu nic nie pokazuje, że Conte > Allegri. Jak na trenera z łapanki Max sprawuje się powyżej oczekiwań.
Nie do końca mnie chyba zrozumiałeś. Ja nie próbuję porównywać jednego trenera z drugim i wykazywać że Conte jest lepszy, bo nie ma to sensu. Po pierwsze, Antek sobie poszedł i go już nie ma, po drugie, przy obecnym poziomie zacietrzewienia i tendencji do szukania błędów wszędzie dookoła, tylko nie u siebie, facet raczej nie dałby Juventusowi tyle, ile się oczekuje. Chodzi mi raczej o to, żeby wykorzystać te pozytywne elementy, które Allegri otrzymał po nim w spadku, zamiast rzeźbić wszystko od zera. Czy w celu wypracowaniu nowego, skutecznego systemu bronienia przy stałych fragmentach trzeba było zaorać do tego stopnia mechanizm asekuracji?
Arbuzini pisze: Nie bądź smutnym wujem, zahorze. Wszak zwycięskie zespoły poznaje się po tym, że grając lipę wygrywają. I to bez Ibry w składzie.
Jasne, czasem zdarza się tak, że niby wszystko jest jak należy, niby teoretycznie wszystko powinno hulać, zespół powinien wygrać bez problemu, a w praktyce męczy się niemiłosiernie. I wtedy faktycznie miło, jeżeli mimo złego dnia zgarnia trzy punkty, można przejść nad tym do porządku dziennego i myśleć o następnym meczu. Natomiast wczoraj mieliśmy do czynienia z czymś innym. Juventus znalazł się w trudnej sytuacji niejako na własne życzenie i ważniejsze od tych trzech punktów jest moim zdaniem to, żeby z tego meczu zostały wyciągnięte odpowiednie wnioski. Co za tym idzie, dużo bardziej niż wczorajsze zwycięstwo ucieszy mnie zauważenie w najbliższym czasie sporej poprawy w tych elementach, które wypunktowałem.
szczypek pisze:Każdy mecz to oddzielna historia, można niezasłużenie przegrać i wygrać, ale %^&* dziś wygraliśmy mecz derbowy golem w końcówce mając jednego zawodnika mniej, z tego się trzeba cieszyć, a nie lamentować... Zahorze, potrafisz się cieszyć?
Pomijając to, co napisałem wyżej, jest jeszcze jedna kwestia. O ile z reguły przed meczem wkurza mnie pisanie typu "lajtowe 3:0 dla nas, innej opcji nie widzę", o tyle akurat przed tym starciem sam coś takiego mógłbym naskrobać. Każdy pisze "derby to, derby tamto, derby rządzą się własnymi prawami". Guzik. Nieprzypadkowo historia ostatnich 10 meczów derbowych jest dla Torino skrajnie hańbiąca. Atmosfera tego spotkania mobilizuje piłkarzy, sprawia że wychodzą na boisko zmotywowani bardziej niż na Empoli czy inne Cagliari, a przeciwnik piłkarsko jest gdzieś właśnie na tym poziomie. Teoretycznie mamy więc mistrza Włoch zdeterminowanego, żeby rozjechać drużynę z dolnej części tabeli. Nie pisz mi tylko że Torino jest potrójne zmobilizowane, bo na Juventus spina się każda drużyna w Italii. Co za tym idzie, po tym zwycięstwie nie piłem szampana z podobnych powodów, dla których nie biję brawa po tym jak samolot wyląduje. Jedno i drugie było czymś, co uznałem za oczywiste, coś co należy mi się niejako z automatu.
ewerthon pisze:
Nie wiem jak ci się to pisać. Komuś, kto nigdy nie był kibicem Juve i nie wie co to emocje z cieszenia się po zwycięstwie nie przetłumaczysz takich rzeczy.
Srogi hejt. Teraz możesz już uciec na wypadek, gdybym chciał coś odpisać i zabrakło ci rzeczowych argumentów.