: 17 grudnia 2012, 00:31
Powiem tak - nie ma sensu dyskutować ogólnie o "naszych innych prawych skrzydłowych", bo jest ich w zasadzie dwóch. Caceresa nie liczę, bo facet jest wszechstronnym obrońcą. Jeżeli już wchodzi na pozycję wahadłowego to po to, żeby bronić, stąd też konfrontowanie go z Padoinem wchodzącym na mecz, w którym każdy chce sobie coś strzelić mija się z celem.K.M. pisze:I zazwyczaj inni nasi prawi skrzydłowi nie mieli tyle do zaoferowania co Padoin, a nie uważam, że można całą winę zrzucać np. na zmęczenie. On tymczasem potrafił się popisać np. bardzo fajnym dryblingiem - i choć nie uważam tego za osiągnięcie z kategorii nieziemskich to chciałbym go zobaczyć z wyżej notowanym rywalem, niekoniecznie od początkowego gwizdka.
Do nominalnych prawoskrzydłowych zaliczyć należy Lichtsteinera i Islę. Ten pierwszy jest piłkarzem o przynajmniej klasę lepszym niż Padoin, co udowadniał nieraz przeciwko naprawdę mocnym rywalom. Ostatni raz chociażby z Szachtarem, ale wierzysz mi chyba że przykładów znalazłbym więcej. Może nie aż tyle, ile Misha zna zespołów które nie awansowały z grupy będąc na miejscu Juventusu, ale też sporo. Zresztą sam chyba zdajesz sobie z tego sprawę pisząc że nie chcesz od od pierwszego gwizdka z silnym rywalem.
Natomiast co do Isli - fakt, do tej pory Chilijczyk nie zachwycał. W obecnej chwili to jest trzeci prawoskrzydłowy w hierarchii, z tym nie mam zamiaru polemizować. Tyle że mimo wszystko nie wierzę że faceta nie stać na lepszą grę. Czymś jednak w tym Udinese przecież błysnął, chyba nie grał cały czas tak jak ostatnio z Milanem.
Swoją drogą to ciekaw jestem innego eksperymentu, a mianowicie - jak Padoin zagrałby (nawet ze słabym rywalem) od pierwszej minuty? W tym sezonie jeszcze mu się to nie zdarzyło, a dałoby to odpowiedź na pytanie na ile w jego dobrej grze świeżości i chęci błyśnięcia, podczas gdy reszta zespołu człapie, a ile umiejętności.
Podsumowując, fajnie że jest taki zawodnik, który pobiera niską pensję, nie narzeka na ławkę, a do tego wchodząc z ławki nie schodzi poniżej pewnego poziomu, ale nie przeginałbym też w drugą stronę. Nawet jeżeli raz czy drugi popisał się jakąś kiwką, której byśmy się po nim nie spodziewali, to i tak uważam że pisanie o tym że przeskoczył jakiś pułap jest już mocno naciągane.