Odkopuję trochę temat, ale myślę że mam powód.
Od czasu jak napisałem, że całe życie spędziłem w klasach humanistycznych, a wybrałem Politechnikę, trochę osób pyta mnie o rady.
Napiszę więc.
Gimnazjum ->profil humanistyczny: polak, historia, wos i wiedza o regionie
Liceum ogólnokształcące ->rozszerzony angielski, polski pluS wybrany język fakultatywny.
Wybrałem Politechnikę. Czemu? za dużo humanów, za mało ścisłowców w tym kraju. Wiadomo, branża IT wymaga multum ludzi. Łatwiej pracę znaleźć niż po studiach humanistycznych.
ALE.
Ci, którzy myślą że wystarczy zdać studia by zarabiać krocie, niech lepiej przejrzą łaskawie na oczy. Na szczęście do ludzi coraz bardziej dociera, że uczelnia wyższa to tylko papierek. Dla pracodawcy liczy się doświadczenie. Warto łapać się na staże, w końcowych latach studiów pracować na 1/2 etatu, czy 3/4, byle zdobywać cenne doświadczenie.
Żadna Politechnika, nawet elitarna Wrocławska, nie nauczy was wszystkiego. Uczyć się musicie na własną rękę, tzn sami zdobywać wiedzę, interesować się swoją profesją. Uczelnia pokazuje tylko pewne podstawy, sami musicie zgłębiać tajniki. Więc nie zdziwcie się jak z dyplomem w ręku pójdziecie do pracodawcy, a on was wyśmieje. Musicie coś umieć, zdany dyplom to nie jest jeszcze coś.
Po co ja to piszę.
Zastanówcie się, czy CHCECIE poświęcać swój czas na wybrany kierunek studiów, zarywać nocki, czasem weekendy, czasami rezygnować z imprez czy głupiego picia na ławce. Jeśli ktoś uczył się polaka i histy i chce iść na politechnikę, niech się zastanowi, czy sprawi mu radość takie poświęcenie. Nie warto trudzić sobie życia ucząc się nudów. Bo większość to jest nuda, dla mnie elektronika to nuda. Ale nie wyobrażam sobie robienia w życiu cokolwiek innego.
Czasami lepiej być wesołym drwalem niż smutnym profesorem.
Tako rzekłem ja, wyrocznia na tym podwórku.
