szczypek pisze:
Ja nie rozumiem jednego. Gdzie ma być ta prawdziwa katolicka rodzina jak nie w ludziach? Jeśli to przetrwa, jeśli ludzie sami będą chcieli wyznawać te wartości, o które tak zabiegasz, to nikt i nic im tego nie odbierze, nigdy. Zachowanie Kościoła mnie czasami irytuje, ponieważ za wszelką cenę chce się ludziom czegoś zabronić, tak, aby nie mieli możliwości popełnienia grzechu i czynienia zła zamiast pokazywania tego, że to jest złe i tak robić nie wolno, a człowiek, który jest katolikiem, mając ten wybór (między dobrem i złem) nie zrobi nikomu krzywdy, ani sobie, ani Bogu, ani Kościołowi.
Rob dzieci, póki jeszcze możesz, wtedy przetrwamy.
Po pierwsze, nie wiem czy wiesz (pewnie wiesz), ale aby rodzina i jej wartości przetrwały dalej to muszą zostać przekazane dzieciom. Dalej. Dzieci nie są kształtowane wyłącznie przez rodzinę, ale także w jakimś stopniu przez geny a w największym przez otoczenie, rówieśników czy społeczeństwo (a nawet państwo). Teraz. Jeśli dziecku wtłacza się pewne wyjałowione wartości, typu: życie nie jest wartością bezwzględną i jeśli nie masz ochoty cierpieć to masz najświętsze prawo do odebrania sobie życia poprzez eutanazję (pół biedy, najwyżej zabiję samego siebie) lub co gorsza pozwala się na przerywanie życia ludzi nienarodzonych w imię chociażby
wygody (
przypominam, że najmniejszym odsetkiem charakteryzują się aborcje z przyczyn zdrowotnych a największy stanowią tzw. aborcje na życzenie!) itd. itd. to nie licz na to, że młody człowiek, który nie jest przecież Jezusem i który nie pała do wszystkich i wszystkiego dookoła nieskończonym miłosierdziem i poświęceniem nie ugnie się przed tą wizją świata "równego" i "przyjemnego" (tudzież wygodnego).
Siłą lewactwa jest to, że oni pokazują świat i ludzi w cudowny, "braterski", sposób. Wmawiają ludziom, że świat jest doskonały albo że doskonały może być, że każdemu należy się tyle samo, że każdy ma wszystkiego po równo. Otóż - to kłamstwo, bujda na kółkach. Świat nigdy nie będzie doskonały, nikt nigdy nie będzie miał po równo i trzeba pokazywać młodym ludziom, że nie mogą iść za pustymi hasłami.
Życie zgodnie z wartościami jest zdecydowanie trudniejsze aniżeli bez nich. Nie wiem czy trafię z tym przykładem w Ciebie, być może nie, ale wspomnę np. o fakcie ściągania na lekcjach. O ile łatwiej było jechać na ściągach (np. z przedmiotów których nie lubię/nie są mi potrzebne) niż być w 100% czystym i uczyć się wszystkiego. Przykład bardzo prozaiczny, ale w łatwy sposób obrazuję sprawę.
Co do kościoła, zakładam, że chodzi Ci o KK? Mnie też zachowanie Kościoła często irytuje, mimo tego, że jestem jego członkiem. Wydaje mi się, że irytuje mnie właśnie z trzech powodów:
1) Nie mam ochoty/sił aby żyć zgodnie z wartościami, których KK strzeże bo w dzisiejszym świecie przestrzeganie ich wymaga dużego wysiłku.
2) Irytuje mnie to, że ktoś kto powinien tych zasad przestrzegać nie robi tego, czasem powody są jak najbardziej szlachetne, czasem przemawia przeze mnie czysta zazdrość (poważny grzech), że ja muszę a ktoś sobie to olewa.
3) Nie rozumiem do końca Prawa Bożego i tego dlaczego tak to wszystko jest ułożone. Czasem się buntuję, czasem poszukuję, ale to dobrze, wiara bez rozumu nie istnieje.
Wydaje mi się, że Twój argument odnośnie zakazów w Kościele jest nieco nietrafiony. Przecież mamy wiele rodzajów praw (tradycyjne, stanowione, nadane), które reprezentują pewne wartości i zasady współżycia społecznego. Dlaczego Kościół ma być pozbawiony swojego prawa (kanoniczne), które wynika z istoty i sensu istnienia tej organizacji, czyli Prawa Bożego? Zakazy są po to, aby hamować ludzi, aby dawać im szansę do namysłu, być może dzięki temu zakazowi ktoś się dwa razy zastanowi i podejmie lepszą decyzję.
Jak widać w lewackim świecie nie ma absolutów, jest za to relatywistyczna moralność. Tam zakazy są umowne. To co wczoraj było zakazane - dziś jest dozwolone, na przekór wywraca się porządek świata a efekty tego są widoczne za naszą zachodnią granicą.
Szczypku, jeśli kiedyś będziesz tatą to zrozumiesz, że Twój wpływ na Twoje dziecko nie jest wcale taki oczywisty. Zdasz sobie wtedy sprawę, że wielu rodziców, podobnie jak Ty, liczyło na inny efekt wychowania. Oczywiście nie twierdzę, ze rodzice nie popełniają błędów.