Jak należy rozumieć opublikowany w niemieckiej gazecie artykuł Korneliusa? Czy jego "wizje" mają kształtować niemiecką opinie publiczną czy są pewną emanacją tego co Niemcy o Międzymorzu i wizycie w Warszawie prezydenta USA, Donalda Trumpa myślą?
Stefan Kornelius jest znaną postacią w Niemczech. Ma dobre kontakty z niemieckimi politykami i z rządem. Jego głos często jest głosem niemieckiej polityki. Artykuł należy traktować po części, więc jako przykład tego, o czym i jak mówi się w Niemczech w kontekście wizyty prezydenta Trumpa w Warszawie i rozmowy w sprawie idei Trójmorza.
Z tekstu Korneliusa przebijają się
obawy o interesy gospodarcze Niemiec. Tak to oceniam. Pretekstem są oczywiście sprawy ideologiczne, ale to pozory, bo chodzi o politykę gospodarczą. Berlin prowadzi w naszym regionie bardzo aktywną politykę. Niemiecka gospodarka i polityka ma decydujący wpływ na nasze kraje. A tu nagle ktoś usiłuje stworzyć nową jakość, która ze strefy niejako „skolonizowanej” przez Niemców, chce stworzyć strefę gdzie się współpracuje. Rodzi się nowy podmiot uzupełniający, który
podważa niemiecki monopol w regionie.
Czy ten artykuł to rodzaj sumy niemieckich obaw o utratę wpływów czy świadomość zmian, które mogą trwale zmienić mapę politycznych wpływów w Europie Środkowo Wschodniej?
Nasz region powoli zaczyna
samodzielnie myśleć geopolitycznie. Zaczynamy dostrzegać siebie samych jako podmiot polityki. Oznacza to, że
koncepcja dominacji Niemiec, na tej przestrzeni, wymyka się spod kontroli niemieckich architektów. Do tego dochodzi Donald Trump, którego niemieckie media atakują od dawna. I on przyjeżdża na spotkanie do Warszawy, a Niemcy nie wiedzą co z tego będzie. Powoli zdają sobie sprawę, że ten twór G20 już nie istnieje. W Hamburgu, moim zdaniem, zmieni się ten dotychczasowy, korzystny dla Niemiec porządek.
W interesie Polski jest inna polityka energetyczna, która jest zbieżna z polityką amerykańską. W polskim interesie gospodarczym i politycznym jest, aby uniezależniać się od rosyjskich dostaw i od samej Rosji. I tu dochodzimy do zbieżności polsko-amerykańskich interesów.
To jest korzystne dla Polski, a dla Niemiec wręcz przeciwnie. Oni stawiają od końca lat 60. na dostawy surowców energetycznych z Rosji. Niemcy zastosowały egoistyczna gospodarkę i uprawiają politykę krótkowzroczną w naszym regionie.
Na czym to polega?
70 proc. gazu do niedawna było pompowane do Europy przez Ukrainę. Rosja nie mogła sobie pozwolić na konflikt zbrojny dopóki nie rozwiązała tego problemu. I rozwiązała go.
Z pomocą Niemiec, zbudowała rurociąg Nord Stream. Wtedy wszystkie rozwiązania, włącznie z możliwością rozpętania konfliktu zbrojnego, stały się możliwe. Jeżeli Amerykanie weszliby mocno na rynek Międzymorza, to wprowadzi to również nową jakość do polityki. Jeżeli teraz spojrzymy na niemieckie media i to jak one piszą i relacjonują obecną sytuację, to
widać całą hipokryzję.
Jak zatem powinniśmy rozumieć głos Sueddeutsche Zeitung? Jako niewybredny, emocjonalny atak czy jednak jako przejaw niemieckich słabości i obaw?
Głos Korneliusa powinniśmy traktować poważnie.
Nie chodzi w nim o obronę jakichś europejskich wartości. To może budzić co najwyżej nasz śmiech. To jedynie pretekst do zdeprecjonowania inicjatywy i prób uniezależnienia się krajów naszego regionu od niemieckiego wpływu na te kraje. Dlaczego? Bo w dłuższej perspektywie czasowej, jeśli projekt Trójmorza zostanie zrealizowany, to będzie to oznaczało prawdopodobnie
utratę politycznej i gospodarczej kontroli przez Niemców nad regionem Europy Środkowo Wschodniej. Taka właśnie prawda przebija się spod emocjonalnych i krzywdzących słów wpływowego, niemieckiego dziennikarza.
Źródło