Pan Mietek pisze:
Skoro tak mówisz to chyba sobie na razie odpuszczę

A czytałeś poza tym inne książki Twardocha może? Za co polecasz się wziąć? Ja przeczytałem "Przemienienie" i wciągnęło mnie tak samo jak "Morfina", natomiast "Wiecznego Grunwaldu" nie byłem w stanie doczytać i przerwałem po 1/5 książki

Teraz zastanawiam się, czy jest sens dalej czytać Twardocha?
Nie, nie miałem okazji. I raczej nie będę czytał. Ze wszystkich stron (czy to na uczelni, czy z ust samego Twardocha) słyszę, że przed "Wiecznym Grunwaldem" to Szczepan podobno... no, szału nie robił

O "WG" słyszałem kilka ciepłych słów w sumie. Czemu nie doczytałeś?
A co do "Dracha", to przede wszystkim duże problemy z narracją i językiem tam są, uderzanie w pretensjonalny ton. Narrator to Matka Ziemia płci męskiej, która sama nie wie czego chce, opisuje ze szczegółami samochody (wtf?) i mówi o Breaking Bad (wtf? again), wyciąga życiorysy wszelkich bohaterów, bez przerwy i - kapkę - bez sensu szafuje kilkoma frazami. Trochę też pozerstwa i pisania o rzeczach, o których nie ma się odpowiedniej wiedzy, ale to u polskiego pisarza standardzik. Momentami uderza banał panteizmu naturowego, z jakim wyskakuje narrator.
A, no i Nikodem Gemander - strasznie marna jest jego historia.
Natomiast tak na dwa wieczory przy kawie, między resztkami makowca i resztkami karpia "Drach" siada. Niektóre historie naprawdę fajne, nieźle osadzone w realiach, czyta się to dobrze i szybko. Klimat jest, konstrukcja niektórych postaci też ciekawa.
W epizodziku pojawia się Kostek Willeman z "Morfiny", też w sumie nie wiem po co, ale jest.
Zarówno językiem, jak i tematyką, wczesna Tokarczuk twardochowi wyszła, tyle że gorzej :v A fanem "Prawieków" etc. i tak nie jestem.
EDIT: No i znowu trochę rżnie z Kirsta

I polemizuje z Remarkiem, ale niezbyt spektakularnie.