http://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna/ ... i-mistrzow
Robert Lewandowski uważa, że faworytem do wygrania tegorocznej edycji Champions League nie jest jego Bayern, ale FC Barcelona, czym potwierdza to, co pisałem
wczoraj:
Barcelona utrzymuje się w czołówce, zwycięża, bo się zmienia. Adaptuje do okoliczności. Team Luisa Enrique - o czym w finale zeszłorocznej Champions League przekonał się boleśnie Juventus, a w półfinale Bayern Guardioli - potrafi wykorzystywać zarówno proste środki (grę z kontry opanowali do perfekcji i stosowali w decydujących momentach poprzedniej, zwycięskiej kampanii) jak i cały dorobek dwóch dekad kompleksowego w skali całego klubu wałkowania Cruyffowych pomysłów. To - wraz z idącymi w parze z sukcesem wielomilionowymi inwestycjami w graczy pokroju Suareza czy Neymara, legendarną już pracą z młodzieżą a także - równie ważnymi - właściwymi decyzjami na finansowo mniejszą skalę, jak zatrudnienie bohatera z Berlina, Ivana Rakiticia czy wcześniej Jordiego Alby - czyni z niej drużynę kompletną, być może pierwszą, która wygra Ligę Mistrzów po raz drugi z rzędu. I nie będzie to, panie Guardiola, triumf tiki-taki, tylko konsekwentnej, piłkarskiej dialektyki i będącej jej konsekwencją ciągłej zmiany. Futbolowej ewolucji i mieszania ognia z wodą, łamania swoistego tabu, jakim w maniakalnie przywiązanej do mikropodań i mozolnie budowanego ataku pozycyjnego Barcelonie były jeszcze kilka lat temu dalekie wykopy i żywiołowa gra z kontry - proste i jak pokazał czas skuteczne patenty na sukces.
Największą motywację do pobicia Barcy mają rozbite przez nią przed rokiem Juve i Bayern, więc rzeczywiście zwycięzca tego dwumeczu ma największe szanse, żeby Katalończykom zagrozić. Z oczywistych powodów groźny dla Blaugrany będzie także Real, który jak na razie ma najlepszy bilans w 1/8 finału po wykopaniu Romy cztery do jaja. Do tego dochodzi ojciec sukcesu PSG w meczu z Chelsea, Zlatan, który też ma Barcelonie wiele do udowodnienia. Na kogo Barca z tej grupy nie trafi, podtekstów i motywacji będzie mnóstwo, a mecze zapewne najbardziej pasjonujące w tym sezonie. Nawet chyba za Guardioli Duma Katalonii nie była tak wyraźnym punktem odniesienia, co teraz. Wtedy ich tiki-taka i zachwyty nad mikropodaniami mnie irytowały, podobnie jak "popis" sędziego Toma Henninga Øvrebø w 2009 w półfinale z Chelsea Hiddinka, która najpierw wyeliminowała nas, a potem gniotła Barcę aż miło. Dziś podziwiam to, jaką drogę przeszli i jak się zmienili za Luisa Enrique.
Manchesterowi City nie wróżę niczego wielkiego w tych rozgrywkach, ani w lidze, ani w LM, za nadchodzącej kadencji Guardioli zresztą też nie: przejście Dynama Kijów to średni powód do chwały, a co do ich przyszłości to mam spore wątpliwości, czy w Anglii sprawdzi się styl Pepa. Atletico ma moim zdaniem zbyt wąską kadrę, żeby się liczyć w walce o finał, chyba że do półfinału awansuje Wolfsburg czy Benfica, w co wątpię. Tak czy inaczej dla mnie kolejność "faworytów" tegorocznej LM to na obecną chwilę
1. Barca
2. Juve / Bayern
3. PSG i Real
i jeżeli te trzy zespoły plus zwycięzca dzisiejszego meczu na siebie nie wpadną w ćwierćfinale, to zdziwiłbym się, gdyby skład 1/2 finału LM był inny. Barca po wygraniu czterech pucharów w ciągu ostatnich 10 lat, dokładając teraz piąty i będąc pierwszym zespołem, który "obroni" trofeum, wygra LM drugi rok z rzędu zyska sobie status hegemona, jakiego nie miał nawet zespół Guardioli, pokonany w 2010 przez Mourinho i dwa lata później przez Chelsea. A prawdę mówiąc ze wszystkich drużyn, jakie grają jeszcze w LM właśnie Juve i Bayern mogą moim zdaniem zagrozić Barcelonie najbardziej.