Strona 72 z 89
: 27 stycznia 2014, 08:28
autor: mibor
Wybieram się na American Hustle, mam nadzieję, że będę się bawił równie dobrze jak na Wilku z Wall Street. Czekam także z niecierpliwością na nowy film Nolana ,,Interstellar'' ale to jeszcze troche

: 27 stycznia 2014, 09:05
autor: pan Zambrotta
Byłem na wilku, mocno się zawiodłem. żenujące żarty i sceny z seksem i dragami znudziły mi się po pierwszych 20 minutach, a najgorsze jest to, że ten film został nakręcony tylko po to by je móc pokazać. To jest film Scorsese. Oczekiwałem o wiele więcej od niego, facet zamiast wejść głębiej w temat, naświetlić problem, tylko wyważał otwarte drzwi. Zero jakiegokolwiek zakończenia. Film jest płytki. Postacie są płytkie. Podejrzewam, że będzie królował w polskich gimnazjach ze względu na niespotykane sceny seksu i narkotyków, tak pożądanych przez polskie młode gimbuski.
Jeżeli ktoś chce zobaczyć, jak można opowiedzieć historię w dobrej reżyserskiej narracji, polecam "Dallas Buyers Club", przetłumaczone genialnie jako "Witaj w klubie". Moim zdaniem McConaughey zgarnie za niego oscara, a przynajmniej powinien.
Co do nominacji - pominięcie Emmy Thompson za "Ratując Pana Banksa" to skandal, lepiej upchnąć Bullock i setny raz Streep :doh: Zaskakuje też pominięcie "Wyścigu", czy "Co jest grane, Davis" Coenów.
Pan Mietek pisze: Mimo wszystko, po raz kolejny w ostatnich latach, beka z oscarów i ich nominacji.
a mógłbyś rozwinąć?
Dla mnie beką jest uwielbienie O. Russella przez akademię, facet w drugi rok z rzędu obsadza nominacje aktorskie swoimi podopiecznymi co nie zdarzyło się nigdy. Tylko Lawrence to nie jest raczej nowa Streep, A Bradley Cooper nie jest nowym Nicholsonem, czy Hopkinsem. Zupełnie nie ta półka.
Beką jest też nominowanie jako aktora drugoplanowego jakiegoś murzyna z "kapitana Phillipsa". Facet nie grał dotąd w żadnym filmie (a przynajmniej IMDB milczy na ten temat), zagrał karton i bum - nominacja. Sam film jest niezły, końcówka to popis aktorski Hanksa, ale co w tym aktorze jest takiego, by go wyróżniać?
: 27 stycznia 2014, 11:03
autor: Cabrini_idol
pan Zambrotta pisze:
Jeżeli ktoś chce zobaczyć, jak można opowiedzieć historię w dobrej reżyserskiej narracji, polecam "Dallas Buyers Club", przetłumaczone genialnie jako "Witaj w klubie". Moim zdaniem McConaughey zgarnie za niego oscara, a przynajmniej powinien.
Potwierdzam, <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> kreacja McConaugheya i świetnie zrealizowany film. Co do Wilka mialem ochote wyjsc po godzinie, tak slabego filmu Martina i tak roli Leonarda nie pamietam od czasów Niebiańskiej Plaży ;/.
Polecam film ,, Flith'' dramat Szkocki z Jamesem McAvoyem w roli policjanta-narkomana, trochę ciężki film, ale ostatnia scena pozostawia wiele do myślenia

: 27 stycznia 2014, 11:04
autor: Pan Mietek
pan Zambrotta pisze:Pan Mietek pisze: Mimo wszystko, po raz kolejny w ostatnich latach, beka z oscarów i ich nominacji.
a mógłbyś rozwinąć?
Dla mnie beką jest uwielbienie O. Russella przez akademię, facet w drugi rok z rzędu obsadza nominacje aktorskie swoimi podopiecznymi co nie zdarzyło się nigdy. Tylko Lawrence to nie jest raczej nowa Streep, A Bradley Cooper nie jest nowym Nicholsonem, czy Hopkinsem. Zupełnie nie ta półka.
Beką jest też nominowanie jako aktora drugoplanowego jakiegoś murzyna z "kapitana Phillipsa". Facet nie grał dotąd w żadnym filmie (a przynajmniej IMDB milczy na ten temat), zagrał karton i bum - nominacja. Sam film jest niezły, końcówka to popis aktorski Hanksa, ale co w tym aktorze jest takiego, by go wyróżniać?
Zasadniczo miałem na myśli mniej więcej to co Ty - nominacje są irracjonalne, podyktowane chyba względami innymi niż artystyczne.
Ogólnie ta nagroda straciła swój prestiż bo poziom mainstreamowego kina generalnie spada (a na oscara niezależna produkcja szans nie ma) także muszą wybierać spośród słabszych filmów. Aczkolwiek o ile jeszcze kilka lat temu był jakiś wybór i emocje to teraz wygrywają filmy, które dawniej przeszłyby bez echa.....
Weźmy taki "American Hustle" - sprawnie zrealizowany, dobry film rozrywkowy dostaje 6 nominacji w tym dla kwartetu aktorów w pierwszoplanowych rolach. Zagrali wszyscy dobrze, a Jennifer Lawrence jest naprawdę urocza ale zamierzenie chyba było takie, żeby nagrody dostawali ludzie wybitni a nie ci, którzy solidnie zagrali swoje partie...... Jeszcze jakiś czas temu ten film nie dostałby ani jednej nominacji a dzisiaj mówi się, że jest jednym z faworytów do wygrania.
Rozwijając trochę temat, oscary ogólnie oceniam źle. Chyba nawet o tym pisałem ale Akademia jest bardzo przewidywalna, nie daje nagrody głównej filmom, które są mocno kontrowersyjne, brutalne ("Łowca jeleni" czy "Nocny kowboj" to nieliczne wyjątki). Często podejmuje decyzje powiedziałbym "dyplomatyczne" (epicki "Czas Apokalipsy" przegrywa ze "Sprawą Kramerów" a "Pianista" skandalisty Polańskiego - z bardzo fajnym wprawdzie ale jednak dużo bardziej płytkim musicalem "Chicago"). Nagradza ludzi kina zasłużonych, którzy do tej pory zawsze przegrywali, w momencie w którym nagroda należy im się najmniej (vide Scorsese i "Inflitracja" - film w mojej opinii ZUPEŁNIE przeciętny, Pacino z nagrodą za "Zapach kobiety"). No i warto podkreślić, że nagrodę główną dostają prawie zawsze filmy amerykańskie a już na pewno anglosaski bo takich przypadków, że wygrał inny film to chyba było ze 2 razy (ale mogę się mylić).
: 27 stycznia 2014, 17:59
autor: Alfa i Omega
Pan Mietek pisze:No i warto podkreślić, że nagrodę główną dostają prawie zawsze filmy amerykańskie a już na pewno anglosaski bo takich przypadków, że wygrał inny film to chyba było ze 2 razy (ale mogę się mylić).
A jakie mają dostawać? Przecież to nagrody amerykańskie, przeznaczone dla amerykańskich filmów. Coś jak Złota Kaczka w Polsce.
Miały potencjał marketingowy i pamiętały Złote Czasy Hollywood, toteż do teraz są traktowane ponadprzeciętnie poważnie, na tyle że ludzie interesują się nimi bardziej niż Cannes, Berlinem, czy Wenecją niestety.
Jeśli jakiś film nieanglojęzyczny dostaje nominację w kategoriach ogólnych, znaczy to zazwyczaj, że ma producenta z USA, był tam kręcony, ma reżysera stamtąd albo w jakiś inny sposób powiązany jest ze Stanami.
Dla Leo natomiast (do którego talentu aktorskiego, jak już mówiłem, mam raczej dystans) Wilk z Wall Street to najlepsza rola od czasów Całkowitego Zaćmienia. I to raczej nie ulega wątpliwości.
: 27 stycznia 2014, 18:11
autor: Adrian27th
Cabrini_idol pisze: do Wilka mialem ochote wyjsc po godzinie, tak slabego filmu Martina i tak roli Leonarda nie pamietam od czasów Niebiańskiej Plaży ;/.
Z calym szacunkiem ale Leo zagrał tak jak powinien. Fenomenalnie grał role która wybrał. Nie rozumiem jak mozna tego nie zauwazyć.
Osobiscie polecam jak juz mowil deszczu: Ratujac p. Banksa,12 Years a Slave i Rush. Nawet ciekawy jest także Her, ale to dlatego że Skarlet ma tak piękny głos..
: 27 stycznia 2014, 18:15
autor: Pan Mietek
Naturalnie jankesi będą bardziej skłonni nagrodzić swoich ale jednak nigdzie (chyba) nie jest napisane, że filmy nieanglojęzyczne nie konkurują......
Alfa i Omega pisze:Jeśli jakiś film nieanglojęzyczny dostaje nominację w kategoriach ogólnych, znaczy to zazwyczaj, że ma producenta z USA, był tam kręcony, ma reżysera stamtąd albo w jakiś inny sposób powiązany jest ze Stanami.
Chyba jednak nie. Tak na szybko: Życie jest piękne, Pianista (nominowane do nagrody głównej), Angielski pacjent, Gandhi (wygrały nagrodę główną!)......
: 27 stycznia 2014, 18:19
autor: Alfa i Omega
Pan Mietek pisze:Naturalnie jankesi będą bardziej skłonni nagrodzić swoich ale jednak nigdzie (chyba) nie jest napisane, że filmy nieanglojęzyczne nie konkurują......
Alfa i Omega pisze:Jeśli jakiś film nieanglojęzyczny dostaje nominację w kategoriach ogólnych, znaczy to zazwyczaj, że ma producenta z USA, był tam kręcony, ma reżysera stamtąd albo w jakiś inny sposób powiązany jest ze Stanami.
Chyba jednak nie. Tak na szybko: Życie jest piękne, Pianista (nominowane do nagrody głównej), Angielski pacjent, Gandhi (wygrały nagrodę główną!)......
Mietku...
Życie jest piękne - Begnini to aktor i reżyser tworzący w Stanach lata przed tym obrazem, Pianista, Gandhi i Angielski pacjent to filmy anglojęzyczne, ba, Pacjent jest produkowany w USA.
Angielskie filmy od lat Stany sobie przyjmują jak swoje, bo napisów nie muszą robić

Zresztą, teraz nawet Ci lepsi mówiący w języku Shakespeare'a (jak Coenowie, Tarantino czy Jarmusch) produkują filmy z myślą o festiwalach raczej niż o Oscarach.
: 27 stycznia 2014, 18:51
autor: Pan Mietek
Ta kłótnia jest trochę bez sensu bo nie wiem czy my mamy jakiś cel tej dyskusji?

Mi się wydawało, że nagrody akademii są dla filmów z całego świata. Przywołałeś Złote Kaczki i one są nagrodą od Polaków dla Polaków, to jest co innego a oscary chyba nie mają w statucie (czy czymś takim), że film musi być chociaż w części produkowany przez Amerykanina?
Alfa i Omega pisze:Życie jest piękne - Begnini to aktor i reżyser tworzący w Stanach lata przed tym obrazem, Pianista, Gandhi i Angielski pacjent to filmy anglojęzyczne, ba, Pacjent jest produkowany w USA.
Benigni jest Włochem, film jest po Włosku i dzieje się we Włoszech a to, że zagrał kilka filmów w Stanach to chyba nie a znaczenia. [SPOJLER - Życie jest piękne]
Amerykańscy są tam tylko żołnierze, którzy w nim się pojawiają na sam koniec [KONIEC SPOJLERA] (swoją drogą, nie podobał mi się ten film zupełnie). Pacjent w sumie jest koprodukcją amerykańską, wprawdzie reżyser i lwia część obsady jest z Wlk. Brytanii, ale tutaj przyznaję rację. Gandhi - koprodukcja Indyjsko-Brytyjska, 0% jankesów. W Pianiście amerykański jest tylko Adrien Brody.
Alfa i Omega pisze:Zresztą, teraz nawet Ci lepsi mówiący w języku Shakespeare'a (jak Coenowie, Tarantino czy Jarmusch) produkują filmy z myślą o festiwalach raczej niż o Oscarach.
Ja przypuszczam, że oni raczej tworzą zgodnie ze swoją wizją a nie na potrzeby szerszej czy węższej publiki, chociaż w sumie to ciężko ocenić co im siedzi w głowach?

Coenowie oscarów nawygrywali dużo więc pewnie już kładą na nie lachę, Quentin podobnie

: 27 stycznia 2014, 19:05
autor: Alfa i Omega
Pan Mietek pisze:Ta kłótnia jest trochę bez sensu bo nie wiem czy my mamy jakiś cel tej dyskusji?

Mi się wydawało, że nagrody akademii są dla filmów z całego świata. Przywołałeś Złote Kaczki i one są nagrodą od Polaków dla Polaków, to jest co innego a oscary chyba nie mają w statucie (czy czymś takim), że film musi być chociaż w części produkowany przez Amerykanina?
A jakaż to kłótnia? Oscary lubią sobie asymilować niektóre produkcje, szczególnie tych twórców, którzy mieli do czynienia z USA (Begnini, Haneke). Natomiast są nagrodą amerykańską, powstałą w Hollywood, z myślą o Hollywood, czemu w Akademii są wierni do dziś.
Dlatego też istotnym jest, że Begnini grywa w Stanach. Bo go sobie uznali za część tego swojego hermetycznego Hollywood. Promocja tego filmu w Stanach zresztą wskazuje na to, z myślą o jakich widzach nakręcony został.
Natomiast jakbyś poszukał, to byś znalazł zapewne odstępstwa od tej reguły. Niektóre filmy po prostu Akademia chce pokazać szerszej publiczności z różnych powodów.
A co do angielskich filmów, wypowiadałem się na ten temat w pierwszym poście
Ja przypuszczam, że oni raczej tworzą zgodnie ze swoją wizją a nie na potrzeby szerszej czy węższej publiki, chociaż w sumie to ciężko ocenić co im siedzi w głowach? Smile Coenowie oscarów nawygrywali dużo więc pewnie już kładą na nie lachę, Quentin podobnie
Jedno nie wyklucza drugiego. Poszukaj sobie ich wypowiedzi na temat wymienionych festiwali ; ) Zresztą już Pulp Fiction i Barton Fink premierę miały w Cannes. Najwybitniejsi twórcy spinają często dupy, byleby na Cannes, Berlin zdążyć.
Reasumując: Fellini, Antonioni czy Bergman mają na koncie wiele nominacji/wygranych Oscarów za kategorie takie jak scenariusz, reżyser, film nieanglojęzyczny. Nie mają natomiast nominacji za Najlepszy Film (wyjątek: Szepty i krzyki I.B.). Czy dlatego, że ich dzieła są gorsze?

Nie, one po prostu nie są częścią Hollywood. Oscary to święto kina amerykańskiego, gdzie wszystko kręci się wokół Ameryki. Czy to źle? Nie. Wszak tamten rynek jest chyba największy na świecie i takie show jest im wręcz należne.
Kontekst przywołania Złotej Kaczki jest faktycznie nieprecyzyjny.
: 27 stycznia 2014, 20:24
autor: pan Zambrotta
Panowie Mietek i AlfaiOmega - żeby rozmawiać o czymś merytorycznie, najpierw trzeba się na tym znać.

O tym, czy film może być kandydatem do Oscara decyduje jeden fakt - musi być wyświetlany minimum 14 dni w kinie na terenie USA, i to nie każde kino spełnia to kryterium. Po dokładną listę kin zapraszam do internetów. Np. rok temu "Miłość" Hanekego była zgłoszona do wyścigu po Oscary, bo Haneke specjalnie dopilnował (czyt. zapłacił), żeby wyświetlano jego film w juesendej. Oczywiście nie dotyczy to kategorii "film nieanglojęzyczny" - tutaj akademia robi ukłon w stronę kina światowego.
: 28 stycznia 2014, 21:35
autor: Pan Mietek
Dzięki za wyjaśnienie,
Miśku
Sam nie wiem czemu tego sam nie sprawdziłem?
Tak poza tym, macie jakichś faworytów do wygrania nagrody głównej? Ja od kilku lat już nie oglądam tylu filmów więc ciężko mi się wypowiadać ale podobno Grawitacja i American Hustle to mocni kandydaci, ja preferuję ten pierwszy. Naprawdę przypadł mi ten film do gustu i dziwi mnie tyle negatywnych opinii.
: 29 stycznia 2014, 00:47
autor: Castiel
Oglądał ktoś tą bajkę o indykach?
: 02 lutego 2014, 00:32
autor: joy
Właśnie oglądnąłem Dallas Buyers Club. Jak myślicie czy Leto ma szanse na Oscara, nie oglądałem wszystkich filmów z nominowanymi do roli drugoplanowej. Ogólnie film dobry bardzo fajnie się go oglądało (jeśli można tak powiedzieć o filmie z tą tematyką), ale Ci bardziej spostrzegawczy już zauważyli kilka błędów np. plakat Lamborgini Aventadora mimo, że akcja dzieje się w latach '80.
: 02 lutego 2014, 20:38
autor: M.R.
Nie żyje Philip Seymour Hoffman. Muszę przyznać że jest to dla mnie niemały szok i smutna wiadomość. Pierwsze podejrzenia co do śmierci są powiązane z narkotykami. Ale wiadomo że najlepiej poczekać na oficjalny komunikat z otoczenia aktora. Wielka szkoda.