booyak pisze:
Mniejsza lub większa dominacja to nie to samo co świetna gra jak ujął to cytowany przeze mnie alina.
A dla mnie (i dla włoskiej piłki) to właśnie to samo. Zadaniem trenera jest, by drużyna grała tak, by wygrać mecz, a najłatwiej to zrobić przez zdominowanie przeciwnika. Bokser wygrywający na punkty po trzymaniu przeciwnika na dystans i spokojnym punktowaniu na koniec dnia notuje takie samo zwycięstwo jak taki, który przyjmie cios i skontruje potężną, nokautującą kombinacją. Co więcej, to pierwsze jest bezpieczniejsze, bo co jeśli w tym drugim przypadku ów rozpoczynająca bomba przeciwnika okaże się nokautująca?
Więc, jeśli przeciwnika udało się trenerowi i jego drużynie zdominować, to ich praca została wykonana świetnie. Piłka nożna to nie freestyle, nie ma tu punktów za styl.
booyak pisze:
A z naszych klepek i piętek coś wynikało? Z biegania Giovinco coś wynika?
Wynika to, że kiedy wychodzą, to przeciwnik musi dopasować swój styl gry do tego co robimy na boisku, co już ma dla nas swoje konsekwencje. Taktyka drużyny to nie jest zbiór niezależnych od siebie elementów, tylko ogromne naczynia połączone. Których to zasada naczyń połączonych wcale nie dotyczy.
Nie mówiąc o tym, że dobra akcja to zawsze w jakimś stopniu wytrącenie rywala z równowagi i uniemożliwienie mu złapania rytmu gry własnej piłki. Vide druga bramka Rossiego, pod wieloma względami.
booyak pisze:SKAr7 pisze:Juve wyglądało z Fiorą dokładnie tak, jak dziś, tylko przeciwnik był bardziej wymagający.
Litości... Takim tokiem rozumowania to zawsze gramy wspaniałe mecze tylko że nie raz trafi się bardziej wymagający przeciwnik
Niezupełnie. Ale jeśli jeden przeciwnik swoim "kryciem" i łamaniem spalonego na dwa metry daje nam miejsce, by spokojnie przyjąć piłkę i zagrać to, co chcemy to ta sama gra da inny efekt, jak kiedy jakiś fiołek ciągle siedzi nam na tyłku, a zawodnik ma sekundę, zamiast 2,5 na wykonanie swoich zadań. Choćby strzał w poprzeczkę Vidala z 20 metra. To był 20 metr, a chyba przez cały mecz we Florencji, żaden zawodnik nie zostawił mu tyle miejsca nawet na 80 metrze.
Dlaczego Southampton potrafi a my nie? Z tego samego powodu, dla którego Tevez nie ma już we Włoszech fantazyjnych rajdów z piłką i tuzina bramek po indywidualnych akcjach ze środka boiska- tutaj trenerzy z miejsc 6-20 80% swojej uwagi poświęcają na to, żeby wytrącić przeciwnika z równowagi, zostawić jak najmniej miejsca do oddania strzału, przyjęcia piłki i nałożenia defensywnego wzoru ustawienia na najpopularniejsze "ścieżki" konstruowania akcji ofensywnych przeciwnika. We Włoszech punkty zdobywa się tracąc mniej bramek niż przeciwnik, w Hiszpanii strzelając więcej, a w Anglii i Niemczech jest to zróżnicowane.
W Anglii Tevez mógł minąć 3 przeciwników i znaleźć wolne miejsce do strzału. Tutaj po minięciu 3 przeciwników znajduje 4,5, opcjonalnie zablokowaną linię strzału, więc trzeba szukać innych rozwiązań.