W kolejnym poście natomiast wrzuciłeś link do Fundacji Kaleckiego i do niego się odnosiłem.
Wskaźnik o którym mowa nie może stanowić wyznacznika wysokości podatków i innych danin płaconych przez przeciętnego Kowalskiego. Choćby dlatego, że jak zwolnimy z podatków korporacje albo one unikną opodatkowania u nas to mamy podmiot, który wytwarza PKB a nie płaci podatków (dlatego notowaliśmy wzrost gospodarczy przy spadku dochodów z CIT). Dlatego możemy sobie wyobrazić łatwo sytuację kraju, w którym obywatele płacą bardzo wysokie podatki i składki a duże przedsiębiorstwa nie płacą ich wcale i wskaźnik ten MYLNIE wskazuje na niewielkie obciążenia podatkowe w danym kraju.
Co do zasady używany jest on do tego by państwo mogło ocenić swój system podatkowy, przewidzieć wpływy do budżetu z podatków i danin, gdyż przyjmuje się, że wskaźnik ten utrzymywać się będzie rok rocznie na podobnym poziomie. Państwu obojętnie czy Iksiński zapłaci 500 złotych i Nowak 500 złotych czy jeden z nich 1000 a drugi nic.
Aby ocenić wysokość podatków w różnych państwach należałoby rozbić ocenę na kategorię i porównać jakie jest efektywne opodatkowanie osób fizycznych, jakie podmiotów gospodarczych płacących podatek dochodowy od firm, etc.. Nie zajmuje się tym na co dzień, ale takie rozbicie, które pokazało by jakie jest realne obciążenie podatkami i składkami poszczególnych grup daje prawdziwy obraz wysokości podatków w kraju. Wpływy do budżetu zestawione z PKB to może i zgrabna miara, ale za wiele ukrywa by można było na jej podstawie określić czy obywatele danego kraju płacą wysokie czy niskie podatki.
Otóż przyrównałeś Polskę do średniej z UE, chyba najbardziej "socjalnego" ugrupowania na świecie. Średnią tą, zarówno w UE, jak i w OECD zawyża Dania, Szwecja, Francja (ostatnio nawet słynna z proponowanego podatku dla najbogatszych), Finlandia, w OECD też Norwegia. Wszystkie kraje z dużo wyższym wskaźnikiem niż Polska (może z wyjątkiem Włoch, choć w ich socjalu się nie orientuje) oferują usługi publiczne na bardzo wysokim poziomie, niektóre z nich, jak kraje skandynawskie, są podawane jako przykłady "państw dobrobytu". Ale już pomijając stosunek wysokości podatków do tego, co w zamian otrzymujemy. Zapytałem też o kraje najszybciej rozwijające się w ostatnich latach czy powiedzmy dwóch dekadach. Mam ograniczone zaufanie do Wikipedii, ale tutaj powołują się na to samo źródło, co Ty
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_c ... age_of_GDP
I tak: w krajach BRICS tylko Brazylia ma ten wskaźnik na podobnym do nas poziomie, pozostałe kraje niższe i dużo niższe
Azjatyckie Tygrysy: nie ma nawet co porównywać
Rozwijające się kraje Ameryki Południowej: poza Brazylią i Argentyną (która odstaje do góry) - niższe i dużo niższe
Jeśli wierzyć temu opracowaniu to na 179 państw w nim ujętych zajmujemy 145 miejsce. Wśród 10 państw z najwyższym wskaźnikiem na świecie aż 7 to państwa UE, 8 OECD. Co tłumaczy to, że jesteśmy "poniżej średniej".
Resumując, dzielnie spisujesz się na froncie PiSowskiej propagandy, gimnastykując się by tłumaczyć co kto miał na myśli. Przelew na pewno przyjdzie.
Podatki i daniny w Polsce nie są niskie, wpływy z tego tytułu do budżetu są, w najlepszym razie, średnie (wskaźnik byłby pewnie wyższy przy lepszym systemie podatkowym), a stosunek wysokości danin do jakości tego, co obywatel otrzymuje - fatalny. Polecam powiedzieć ludziom czekającym długie miesiące i lata na publiczne świadczenia zdrowotne, że płacona przez nich składka wcale nie jest wysoka

Albo tym, którzy ją płacą całe życie a od lat nie byli u lekarza "na NFZ".
Tu masz jeszcze zestaw kolejnych bzdur, które Ci wymieniłem:
Morawiecki zwyczajnie gada głupoty, to nie ma nic wspólnego z byciem technokratą.
Polityka gospodarcza PiSu to czysty populizm, a osoby takie jak Zyta Gilowska czy były prezes banku Morawiecki do lewicy socjalnej pasują jak pięść do nosa. Polityka gospodarcza PiSu idealnie wpisuje się w model partii faszystowskiej, o czym było powyżej.
PiS nie demontuje żadnego systemu powiązań polityczno-biznesowych, jedynie wsadza swoich ludzi gdzie się da, zastępując często fachowców - amatorami. Chyba, że za demontaż powiązań polityczno-biznesowych uznajemy ofiarowanie intratnych posad osobom, które udzielały pożyczek ludziom z wierchuszki PiSu, z Kaczyńskim na czele.
Gdyby Morawiecki tak kręcił jako prezes banku, jak to robi, jako polityk, nie ostałby się na stanowisku nawet miesiąc.
A skoro już próbujesz być dużo mniej inteligentną wersją Urbana na tym forum, wytłumacz jeszcze co miał na myśli Kaczyński mówiąc, że wzrost PKB blokują przedsiębiorcy związani z opozycją, którzy na złość nie wydają pieniędzy
