LM 15/16 (1/8): JUVENTUS 2-2 Bayern
- dawid1897
- Juventino
- Rejestracja: 22 lutego 2008
- Posty: 1487
- Rejestracja: 22 lutego 2008
Też bez przesady z tym atakiem, trzeba grać swoje i tyle. Przede wszystkim dłużej utrzymywać się przy piłce, ciągła obrona nie idzie nam z drużynami grającymi ala tiki takę jak Bayern, Barcelona (choć tu i tu bez Kielona) czy Hiszpania (finał euro 2012, jeśli dobrze pamiętam grało BBC?). Niscy, technicznie znakomici, dobrze zgrani i szybcy - po prostu ciężko zamurować bramkę. Najlepszą obroną na takie drużyny nie jest gówniana gra z kontry tylko posiadanie piłki przy nodze, zespół na tym poziomie co Juventus powinien potrafić utrzymać się przy piłce dłużej niż kilka sekund. Co innego było z maszynką do kontr jak Real Madryt, tam można było postawić autobus, bo atak pozycyjny Realu naszym obrońcom po prostu pasował dużo lepiej.Vincitore pisze:W zasadzie to w rewanżu powinniśmy pójść na wojnę z Bayernem i od początku się otworzyć, w myśl zasady - "mordujemy, albo sami giniemy", bramka czy dwie w plecy niewiele zmieniają, musimy w rewanżu strzelać. Gra na 0:0 i liczenie, że około 65 minuty przypniemy do muru Bawarczyków może być strzałem w stopę.
Wszyscy piszą, że granie otwartej piłki z Baceloną czy Bayernem to zakończenie meczu 0:4 lub wyżej. A jednak idzie zaobserwować, że gdy porzuciliśmy obronę częstochowy i zaczęliśmy grać jak równy z równym to te drużyny się gubiły i traciły bramki. Finał z Barcą i teraz z Bayernem to pokazał. Zresztą teraz nie mamy nic do stracenia, zremisować 0:0 czy przegrać 0:3 to przecież jeden pies. Oczywiście trzeba też mieć zawodników do ataku, bo obrona Bayernu to jednak światowa czołówka, ale moim zdaniem jakoś przesadnie nie przyzwyczajona do głębszego cofnięcia się i gry z kontry, a więc pod presją popełniająca błędy. My chociaż w LM z roku na rok łapiemy doświadczenie w tym elemencie gry, bo w lidze za dużo się nie bronimy i gramy podobnie do Bayernu.
Robiąc przegląd naszych "wymiataczy":
Cuadrado wczoraj zagrał dość słabo, myślałem, że łatwiej będzie mu szło na tym skrzydle, a w sumie poza zmarnowaną setką nic nie pokazał. W Dybalę jakoś nie wierzę by wkręcał obrońców w ziemię, jest w tym elemencie dość słaby, chyba słabszy niż Giovinco... No jest jeszcze Pogba i Morata też czasem szarpnie i pędzi przed siebie jak oszalały - czasem wyjdzie, najczęściej nie. Alex Sandro - jest dobry. Pereyra - też potrafi grać 1 na 1, ale czegoś mu zawsze brakuje. Evra, Lichtsteiner niestety w ataku z rywalami z wysokiej półki już rady nie dają. No cóż, brakuje nam takich zawodników w ofensywie jak ma Bayern. Costa, Robben, Muller - oni dają czadu, o klasę lepsi niż nasi i napędzają, napędzają tą maszynę.
Chyba każdy z nas miał podobne odczucie. Ja jednak oglądałem i tłumaczyłem sobie to tak, że na obecną chwilkę Bayern to klub o wiele zamożniejszy od Juventusu - no choćby chłopaki sie posikali to i tak rady nie dadzą. To tylko sport i czasem dla własnego zdrowia lepiej wrzucić na luz A ten wybuch euforii przy golu na 2:2. Coś pięknego!Crunny pisze:Wczoraj nie wytrzymałem i wyłączyłem wszystko po 0:2. Tak jak pisałem, nie mogłem na to patrzeć, bo czułem się, jakby ktoś gwałcił bliską mi osobę, a ja nie mógłbym z tym nic zrobić.
FORZA JUVE!!!
- Arbuzini
- Juventino
- Rejestracja: 17 sierpnia 2008
- Posty: 5251
- Rejestracja: 17 sierpnia 2008
Masz nauczkę Crunny. Trzeba było oglądać do końca to miałbyś w głowie inny obraz
Strasznie smutno czyta się posty tych wszystkich zrezygnowanych smutasów, którzy twierdzą, że nawet nie warto jechać na Allianz Arena. Przeważnie takie osoby są pierwsze do wytykania pełnych gaci naszym zawodnikom. Gdzie tu sens, gdzie logika? Za cholerę nie pojmuję.
W rewanżu trzymam kciuki za zdrowie Khediry... ale chyba też za to żeby zaczął na ławce. Jego gra jest zbyt statyczna na tak intensywnie napierającego rywala, a teorie, że Bayern wyjdzie na nas bez głodu strzelania bramek można wsadzić między bajki. Liczę tylko na to, że po wczorajszym meczu Allegri rozpatruje Sturaro jako równorzędnego konkurenta dla Niemca. Atuty Samiego powinny być widoczne zdecydowanie bardziej po godzinie gry, kiedy rywal opadnie już trochę z sił. No i Sandro . Choćbym nie wiem jakim wyjadaczem nie był Evra to braków w technice i motoryce względem Brazylijczyka nie nadrobi, a te przeciwko takim zawodnikom jak Robben, czy Costa mają duże znaczenie.
Wspominacie nasze zeszłoroczne starcie z Realem, a ja lubię wracać do dwumeczu grupowego z 2008 roku. Ranieri świetnie rozpracował hiszpański zespół, a my mimo składu złożonego głównie z piłkarskich Januszy, Chielliniego i Nedveda z Del Piero, byliśmy w stanie strzelić im cztery bramki przy starcie tylko jednej, co najciekawsze wywożąc przy tym czyste konto z Santiago Bernabeu. Da się? Da się. Do tej pory pamiętam ich bezradność wobec naszej aktywnej grze w defensywie. Nikt wtedy nie liczył, że rywal odbije się od naszej genialnej obrony, bo takiej zwyczajnie nie mieliśmy i obrona tak naprawdę zaczynała się od ataku.
Zdecydowanie, nasza ofensywa odstaje od reszty światowej czołówki, a Muller to wciąż jeden z najbardziej niedocenianych piłkarzy w naszym kraju. Dlatego póki nie stać nas na kosmiczne pensje, warto inwestować środki w bocznych obrońców (Sandro) i pomocników (przydałby się ktoś bardziej mobilny od Khediry, najlepiej na registę), którzy są tańsi od skrzydłowych i napastników. A z Dybali jeszcze będzie pożytek poza włoskim podwórkiem. Takie uroki Serie A, że na kupno młodych i ogranych w pucharach szanse przeważnie są mizerne.dawid91 pisze:Costa, Robben, Muller - oni dają czadu, o klasę lepsi niż nasi i napędzają, napędzają tą maszynę.
Strasznie smutno czyta się posty tych wszystkich zrezygnowanych smutasów, którzy twierdzą, że nawet nie warto jechać na Allianz Arena. Przeważnie takie osoby są pierwsze do wytykania pełnych gaci naszym zawodnikom. Gdzie tu sens, gdzie logika? Za cholerę nie pojmuję.
W rewanżu trzymam kciuki za zdrowie Khediry... ale chyba też za to żeby zaczął na ławce. Jego gra jest zbyt statyczna na tak intensywnie napierającego rywala, a teorie, że Bayern wyjdzie na nas bez głodu strzelania bramek można wsadzić między bajki. Liczę tylko na to, że po wczorajszym meczu Allegri rozpatruje Sturaro jako równorzędnego konkurenta dla Niemca. Atuty Samiego powinny być widoczne zdecydowanie bardziej po godzinie gry, kiedy rywal opadnie już trochę z sił. No i Sandro . Choćbym nie wiem jakim wyjadaczem nie był Evra to braków w technice i motoryce względem Brazylijczyka nie nadrobi, a te przeciwko takim zawodnikom jak Robben, czy Costa mają duże znaczenie.
Wspominacie nasze zeszłoroczne starcie z Realem, a ja lubię wracać do dwumeczu grupowego z 2008 roku. Ranieri świetnie rozpracował hiszpański zespół, a my mimo składu złożonego głównie z piłkarskich Januszy, Chielliniego i Nedveda z Del Piero, byliśmy w stanie strzelić im cztery bramki przy starcie tylko jednej, co najciekawsze wywożąc przy tym czyste konto z Santiago Bernabeu. Da się? Da się. Do tej pory pamiętam ich bezradność wobec naszej aktywnej grze w defensywie. Nikt wtedy nie liczył, że rywal odbije się od naszej genialnej obrony, bo takiej zwyczajnie nie mieliśmy i obrona tak naprawdę zaczynała się od ataku.
- Alexinhio-10
- Juventino
- Rejestracja: 16 września 2009
- Posty: 2935
- Rejestracja: 16 września 2009
mzm dobrze prawi, ale widzę że tutaj niektórzy( Virgil ) zachowują się jakbyśmy to my grali lepiej. Piszecie tak, jakbyśmy to my mieli większe szanse po tym meczu. Ludzie straciliśmy dwie bramki u siebie, jeśli chłopaki nie zagrają meczu życia i nie strzelimy więcej bramek niż Bayern, a Max nie ustawi zespołu ofensywnie, to nie mamy szans na awans.
Pumex Jak zwykle trafnie
P.S Mandzukic nieźle mimo takiej pauzy. Żeby tylko go nie zawiesili za "główkę"
Pumex Jak zwykle trafnie
P.S Mandzukic nieźle mimo takiej pauzy. Żeby tylko go nie zawiesili za "główkę"
- bajbek17
- Juventino
- Rejestracja: 25 kwietnia 2007
- Posty: 1558
- Rejestracja: 25 kwietnia 2007
Pomimo optymizmu co poniektórych rewanż zdaję się wydawać praktycznie bez szans. Jeżeli Bawarczykom wystarczy sił na chociaż te 60 minut to nas zmiotą. Kurcze wczoraj wyglądało to bardzo źle. 30 minut dobrej gry na JS po takiej grze w lidze nie napawa optymizmem. Jak teraz jestem wściekły za ten mecz z Sewilli...
- filippo
- Juventino
- Rejestracja: 29 listopada 2004
- Posty: 1028
- Rejestracja: 29 listopada 2004
Czytając te wyrazy malkontenctwa rzygać mi się chce. To jest liga mistrzów, gramy z Bayernem, najlepszym obok Barcelony zespołem na świecie. Odpaść z Bayernem go żaden wstyd!
Arsenal 2 razy grał z Bayernem w 1/8 i 2 razy dostal w czapę już w 1 meczu, tak, że potem w zasadzie nie mieli czego szukać.
Naprawdę nie doceniacie czynnika losowego w tym sporcie. Choćby dlatego warto wierzyć, że awansują.
Jeśli odpadną - to trudno. Trzeba się wtedy skupić na 1 miejscu w lidze i rozstawieniu w kolejnej edycji. I tak się żyje powoli, w tym świecie calcio...
Arsenal 2 razy grał z Bayernem w 1/8 i 2 razy dostal w czapę już w 1 meczu, tak, że potem w zasadzie nie mieli czego szukać.
Naprawdę nie doceniacie czynnika losowego w tym sporcie. Choćby dlatego warto wierzyć, że awansują.
Jeśli odpadną - to trudno. Trzeba się wtedy skupić na 1 miejscu w lidze i rozstawieniu w kolejnej edycji. I tak się żyje powoli, w tym świecie calcio...
forumowy ujadacz
- Sila Spokoju
- Juventino
- Rejestracja: 18 marca 2009
- Posty: 2356
- Rejestracja: 18 marca 2009
Crunny, ale tu nie chodzi o to kto jest prawdziwym truuuu kibicem, a kto nie. Po prostu większość parów na tym forum miała pełne gacie, bo zagraliśmy JEDNĄ bardzo słabą połowę. Płakali i wypisywali tu żale i durnoty jakby byli panienkami, a nie facetami. Ja na ich miejscu bym się wstydził, że po jednej marnej połowie nie potrafią nadal wierzyć i zachowują się jak wspomniane rozkapryszone 13 latki.Crunny pisze: Jedni ludzie się bardziej emocjonalni, inni mniej. Jedni przeklinają przy meczu, inni nie. Jedni skaczą, inni siedzą z kamienną twarzą. Ja przed finałem LM z Milanem miałem biegunkę. Chce mi się płakać, widząc taki Juventus, jak 3 lata temu w dwumeczu z Bayernem czy wczoraj z pierwszej połowy. Nie chcę rozpoczynać jakieś dyskusji na temat tego, kto bardziej kocha klub, bo nie da się tego zmierzyć. Staram się jakoś zrozumieć tych, którzy nazywają się prawdziwymi kibicami i byli w stanie dalej oglądać mecz po bramce Robbena, ale nie piszę i nie twierdzę, że nie kochają Juvnetusu, bo mogli na to patrzeć.
Ja jeszcze mógłbym zrozumieć pełne gacie, gdyby to miało miejsce w 2009 czy 2010 roku, gdy byliśmy 7 zespołem ligi i lały nas kluby pokroju Chievo, ale do cholery jasnej, my jesteśmy mistrzem Włoch, finalistą zeszłorocznej ligi mistrzów i drużyną, która niczym nie odstawała od galaktycznej Barcelony, więc wylewanie wiadra pomyj po jednej słabej połowie to po prostu żal. Założę się, że te same osoby onanizowały się po 15 zwycięstwie w lidze, by teraz pisać takie głupoty w przerwie.
Max Allegri przed przegranym 5:1 meczem pisze: “Mam względem Luciano olbrzymi szacunek. To naprawdę zabawne, że od czasu do czasu zdarza nam się pokłócić… Ja przy nim w ogóle nie jestem trenerem, pracuję w tym fachu z przypadku“
- filippo
- Juventino
- Rejestracja: 29 listopada 2004
- Posty: 1028
- Rejestracja: 29 listopada 2004
Nie no panie, bądźmy poważni. Jesteś zwykłym kłamcą oświęcimskim. Juventus istniał na boisku tylko przez 15 minut (po strzeleniu gola przez Morate). W pozostałym czasie byliśmy gwałceni przez BarceSila Spokoju pisze:Ja jeszcze mógłbym zrozumieć pełne gacie, gdyby to miało miejsce w 2009 czy 2010 roku, gdy byliśmy 7 zespołem ligi i lały nas kluby pokroju Chievo, ale do cholery jasnej, my jesteśmy mistrzem Włoch, finalistą zeszłorocznej ligi mistrzów i drużyną, która niczym nie odstawała od galaktycznej Barcelony, więc wylewanie wiadra pomyj po jednej słabej połowie to po prostu żal. Założę się, że te same osoby onanizowały się po 15 zwycięstwie w lidze, by teraz pisać takie głupoty w przerwie.Crunny pisze: Jedni ludzie się bardziej emocjonalni, inni mniej. Jedni przeklinają przy meczu, inni nie. Jedni skaczą, inni siedzą z kamienną twarzą. Ja przed finałem LM z Milanem miałem biegunkę. Chce mi się płakać, widząc taki Juventus, jak 3 lata temu w dwumeczu z Bayernem czy wczoraj z pierwszej połowy. Nie chcę rozpoczynać jakieś dyskusji na temat tego, kto bardziej kocha klub, bo nie da się tego zmierzyć. Staram się jakoś zrozumieć tych, którzy nazywają się prawdziwymi kibicami i byli w stanie dalej oglądać mecz po bramce Robbena, ale nie piszę i nie twierdzę, że nie kochają Juvnetusu, bo mogli na to patrzeć.
forumowy ujadacz
- binio
- Juventino
- Rejestracja: 20 czerwca 2003
- Posty: 628
- Rejestracja: 20 czerwca 2003
Rzadko się udzielam ale jak widzę posty gościa o nicku "SIła Spokoju" (szacun dobry człowieku) to mam wrażenie jakbyśmy się znali z 20 lat i mieli podobne podejście do życia czy bardziej trafnie - do kibicowania. Kurde, tyle już lat kibicuję Juve że takie mecze nie robią na mnie wrażenia, ale będąc bardziej precyzyjnym mam na myśli pierwszą połowę. Czy to pierwszy raz nasz Juventus grał tak słabo by potem się pozbierać ? Powiem więcej, kto pamięta mecz z MU w 2002 roku w fazie grupowej ? Dostaliśmy 0:3 na Delle Alpi by potem zagrać w finale. Jeden mecz, jedna połowa czy nawet kilkadziesiąt minut nie przekreślą jednego - Juventus to Juventus i nawet gdy coś nie idzie, gdy wiatr wieje nie z tej strony co chcemy i tak jesteśmy w stanie się podnieść.
Mecz w Monachium będzie zupełnie inny, nie będzie żadnej kalkulacji, Max to wie najlepiej. Zapewne zauważył jak i większość oglądających kiedy Bayern miał największe problemy i jak to wykorzystać. Dużo gorzej ma Guardiola bo Juve go niczym nie zaskoczyło, niczego go nie nauczyło. Ot udało nam się trochę dzięki szczęściu ale i zimnej krwi. Będąc kibicem Bayernu nie wiedziałbym co właściwie pokazało Juve i co spowodowało stratę prowadzenia. Z kolei Bayern wyłożył się jak na tacy, jak się im daje pograć to zniszczą każdego, jak się w obecnej sytuacji ich przyciśnie to tracą głowę. Może nie jestem zbyt obiektywny w ocenach ale właśnie tak to widzę. Szanse nadal stawiam na 50 do 50. Czy się sprawdzi to zobaczymy, ale moim zdaniem wszystko jest do zrobienia.
Mecz w Monachium będzie zupełnie inny, nie będzie żadnej kalkulacji, Max to wie najlepiej. Zapewne zauważył jak i większość oglądających kiedy Bayern miał największe problemy i jak to wykorzystać. Dużo gorzej ma Guardiola bo Juve go niczym nie zaskoczyło, niczego go nie nauczyło. Ot udało nam się trochę dzięki szczęściu ale i zimnej krwi. Będąc kibicem Bayernu nie wiedziałbym co właściwie pokazało Juve i co spowodowało stratę prowadzenia. Z kolei Bayern wyłożył się jak na tacy, jak się im daje pograć to zniszczą każdego, jak się w obecnej sytuacji ich przyciśnie to tracą głowę. Może nie jestem zbyt obiektywny w ocenach ale właśnie tak to widzę. Szanse nadal stawiam na 50 do 50. Czy się sprawdzi to zobaczymy, ale moim zdaniem wszystko jest do zrobienia.
Chelsea była gwałcona przez 120 minut w finale w 2012 roku i co z tego ? Ostatni finał dobrze pamiętam, i to nie było jednostronne widowisko, odrobina szczęścia i byłoby zupełnie inaczej niż się zakończyło.filippo pisze:Nie no panie, bądźmy poważni. Jesteś zwykłym kłamcą oświęcimskim. Juventus istniał na boisku tylko przez 15 minut (po strzeleniu gola przez Morate). W pozostałym czasie byliśmy gwałceni przez BarceSila Spokoju pisze:Ja jeszcze mógłbym zrozumieć pełne gacie, gdyby to miało miejsce w 2009 czy 2010 roku, gdy byliśmy 7 zespołem ligi i lały nas kluby pokroju Chievo, ale do cholery jasnej, my jesteśmy mistrzem Włoch, finalistą zeszłorocznej ligi mistrzów i drużyną, która niczym nie odstawała od galaktycznej Barcelony, więc wylewanie wiadra pomyj po jednej słabej połowie to po prostu żal. Założę się, że te same osoby onanizowały się po 15 zwycięstwie w lidze, by teraz pisać takie głupoty w przerwie.Crunny pisze: Jedni ludzie się bardziej emocjonalni, inni mniej. Jedni przeklinają przy meczu, inni nie. Jedni skaczą, inni siedzą z kamienną twarzą. Ja przed finałem LM z Milanem miałem biegunkę. Chce mi się płakać, widząc taki Juventus, jak 3 lata temu w dwumeczu z Bayernem czy wczoraj z pierwszej połowy. Nie chcę rozpoczynać jakieś dyskusji na temat tego, kto bardziej kocha klub, bo nie da się tego zmierzyć. Staram się jakoś zrozumieć tych, którzy nazywają się prawdziwymi kibicami i byli w stanie dalej oglądać mecz po bramce Robbena, ale nie piszę i nie twierdzę, że nie kochają Juvnetusu, bo mogli na to patrzeć.
- SKAr7
- Juventino
- Rejestracja: 26 maja 2009
- Posty: 1876
- Rejestracja: 26 maja 2009
No nie. Barca miała piłkę przez cały mecz, a my graliśmy w defensywie, ale graliśmy swoją piłkę. Rozgrywaliśmy na spokojnie, nie dawaliśmy sobie łatwo zabierać piłki, ani im dochodzić do dobrych sytuacji strzeleckich. Właściwie robiliśmy dokładnie to samo co w półfinale, tylko w jednym przypadku "nie ostawanie" przeturlało się w naszą stronę, a w drugim w stronę przeciwnika.filippo pisze: Nie no panie, bądźmy poważni. Jesteś zwykłym kłamcą oświęcimskim. Juventus istniał na boisku tylko przez 15 minut (po strzeleniu gola przez Morate). W pozostałym czasie byliśmy gwałceni przez Barce
Zupełnie inaczej to wyglądało wczoraj, kiedy Muller robił przewagę, pomocnicy nie nadążali za nim, przez co Evra z Lichtem ustawiali się za wąsko i w efekcie byli objeżdżani raz za razem.
- Alexinhio-10
- Juventino
- Rejestracja: 16 września 2009
- Posty: 2935
- Rejestracja: 16 września 2009
Kolego, a kto był w finale poprzedniej edycji LM ? Można nas stawiać na rowni z Bayernem, a nie Bayern wyżej. Szanse oczywiście są, ale musimy się zdecydowanie poprawić i tyle. Poza tym nie fajnie jak jakikolwiek zespół gniecie nas jak frajerów. Nikt nie będzie jednak tego meczu pamiętał jeśli awansujemy dalej.filippo pisze:Czytając te wyrazy malkontenctwa rzygać mi się chce. To jest liga mistrzów, gramy z Bayernem, najlepszym obok Barcelony zespołem na świecie. Odpaść z Bayernem go żaden wstyd!
- Dybala 4ever
- Juventino
- Rejestracja: 28 października 2007
- Posty: 1847
- Rejestracja: 28 października 2007
Po takim meczu zrozumiałem czemu masz taki nick. Faktycznie spokój to jest ogromna siła. O wiele większa niż pełne gacie oraz płacz. Jak po meczu z Bologną zachowałem spokój do meczu z Napoli. Tak teraz po 1 połowie też miałem pełne gatki. Co prawda niczego w przerwie nie pisałem tu na stronie czy gdziekolwiek indziej. Posypuję jednak głowę popiołem, biję się w pierś że zwątpiłem. Niech to będzie dla mnie nauczka, że zawsze trzeba wierzyć w swoich do samego końca. Już wszystko zostało napisane na temat tego meczu, nie będę wiec powielał wypowiedzi i opinii tutaj. Powiem tylko: zachować SIŁĘ SPOKOJU w rewanżu, zagrać go z głową i bez paniki.Sila Spokoju pisze:Crunny, ale tu nie chodzi o to kto jest prawdziwym truuuu kibicem, a kto nie. Po prostu większość parów na tym forum miała pełne gacie, bo zagraliśmy JEDNĄ bardzo słabą połowę. Płakali i wypisywali tu żale i durnoty jakby byli panienkami, a nie facetami. Ja na ich miejscu bym się wstydził, że po jednej marnej połowie nie potrafią nadal wierzyć i zachowują się jak wspomniane rozkapryszone 13 latki.Crunny pisze: Jedni ludzie się bardziej emocjonalni, inni mniej. Jedni przeklinają przy meczu, inni nie. Jedni skaczą, inni siedzą z kamienną twarzą. Ja przed finałem LM z Milanem miałem biegunkę. Chce mi się płakać, widząc taki Juventus, jak 3 lata temu w dwumeczu z Bayernem czy wczoraj z pierwszej połowy. Nie chcę rozpoczynać jakieś dyskusji na temat tego, kto bardziej kocha klub, bo nie da się tego zmierzyć. Staram się jakoś zrozumieć tych, którzy nazywają się prawdziwymi kibicami i byli w stanie dalej oglądać mecz po bramce Robbena, ale nie piszę i nie twierdzę, że nie kochają Juvnetusu, bo mogli na to patrzeć.
Ja jeszcze mógłbym zrozumieć pełne gacie, gdyby to miało miejsce w 2009 czy 2010 roku, gdy byliśmy 7 zespołem ligi i lały nas kluby pokroju Chievo, ale do cholery jasnej, my jesteśmy mistrzem Włoch, finalistą zeszłorocznej ligi mistrzów i drużyną, która niczym nie odstawała od galaktycznej Barcelony, więc wylewanie wiadra pomyj po jednej słabej połowie to po prostu żal. Założę się, że te same osoby onanizowały się po 15 zwycięstwie w lidze, by teraz pisać takie głupoty w przerwie.
- Adrian27th
- Juventino
- Rejestracja: 14 sierpnia 2011
- Posty: 4000
- Rejestracja: 14 sierpnia 2011
Mój Boże. Ja rozumiem żeby sobie ubzdurać że może jest na równi z BBC, ale wg. Ciebie to najlepszy obrońca na świecie.mzm pisze:Thiago Silvę, czy nawet Ramosa.
Jest jedna rzecz która nie kłamie - statystyki.
Popatrz, przeanalizuj, jak nie rozumiesz - pytaj.
Mogę Ci zrobić takie samo zestawienie dla powyższej dwójki i wypadnie jeszcze bladziej.
Twoja opinia bazuje na słowach Guardioli i jego komentarzach o najlepszym na świecie. O ile do Bonucciego można go przyrównać to stawianie go wyżej niż Chiellinego,Ramosa czy Silve jest po prostu kryminałem.
Grafika
"It seems today, that all You see, it's violence in movies and sex on Tv..."
"per noi altri terza stella, per voi altri terzo dito!"
"per noi altri terza stella, per voi altri terzo dito!"
Pumex pisze:Francuz (Pogba) nie ma najmniejszych szans na realną walkę o pierwszy skład.
- Piotrekmmz
- Juventino
- Rejestracja: 14 lutego 2010
- Posty: 199
- Rejestracja: 14 lutego 2010
Adrian27th pisze:Jest jedna rzecz która nie kłamie - statystyki.
Według whoscored i ich wspaniałych ocen i statystyk, Ranocchia był przez jakiś czas najlepszym obrońcą w Europie