Puchar Świata w skokach narciarskich
- jsduga
- Juventino
- Rejestracja: 04 sierpnia 2009
- Posty: 467
- Rejestracja: 04 sierpnia 2009
I po kwalifikacjach. Nasi jak zawsze ostatnio poradzili sobie, szkoda tylko Żyły, ale to chyba wypadek przy pracy, bo chłopak mocno się rozwinął.
Cieszy dobra forma Stocha, pierwszy skok w inauguracyjnym konkursie to był wypadek przy pracy. Szkoda z jednej strony, bo miał szansę na zwycięstwo w TCS, a teraz o to będzie ciężko.
PS: Pierwszy komentarz na forum w 2014 roku. Będzie jakaś nagroda?
Cieszy dobra forma Stocha, pierwszy skok w inauguracyjnym konkursie to był wypadek przy pracy. Szkoda z jednej strony, bo miał szansę na zwycięstwo w TCS, a teraz o to będzie ciężko.
PS: Pierwszy komentarz na forum w 2014 roku. Będzie jakaś nagroda?
„Będąc na początku sezonu czwartą-piątą siłą tej ligi, udało nam się zdobyć mistrzostwo. Gdybym mógł, podpisałbym je własną krwią." - Gigi Buffon
- Lucas87
- Juventino
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
- Posty: 2035
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
Noooo stary, chyba nawet karnet na mecze Juve, by się należałjsduga pisze: PS: Pierwszy komentarz na forum w 2014 roku. Będzie jakaś nagroda?
Nie wiem czy Kamil może jeszcze włączyć się do walki o podium TCS.
Dobrze jednak byłoby gdy utrzymał po tym turnieju - pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej. No TCS będzie jeszcze czas, natomiast olimpiada tylko co 4 lata...Różnie może być z formą naszych skoczków po tak długim czasie, nie wiadomo również czy talenty Ziobro czy Murańki, wystrzelą na dłuższą metę. Zatem rywalizacja w Soczi, zapowiada się niezwykle pasjonująco w tym nowym roku, anno domini 2014 :!:
SANCTI PER FIDEM VICERUNT REGNA OPERATI SUNT IUSTITIAM.
- Bruce Badura
- Juventino
- Rejestracja: 24 maja 2011
- Posty: 740
- Rejestracja: 24 maja 2011
Popis systemu punktowego w Innsbrucku. Lukas Hlava dostaje silny podmuch w plecy, pewnie z 6 m/s jak nie więcej, ledwo ratuje się przed upadkiem - zostaje mu odjęte 4,4 pkt. Przecież, żeby to zrekompensowac powinien dostac z 60 punktow in plus.
- Lucas87
- Juventino
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
- Posty: 2035
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
Ja się zacząłem obawiać, że całe przedstawienie zakończy się czymś na wzór, pamiętnego wypadku a la Mazoch z Zakopanego. Jeszcze gorzej niż Hlava, miał Loitzl. Mafia tego cyrku pod kierownictwem Hoffera, poszła po rozum do głowy, jak skoczyło 20 z 30 zawodników w serii finałowej. Tymczasem, należało przecież od razu, uznać wyniki pierwszej tury, jako ostateczne rezultaty. Dobrze, że chociaż Stoch ucieka w generalce Szliriemu i Bardalowi.
Jednak najwięcej problemu, będzie miał pewnie z mistrzem udawanego telemarku ze Szwajcarii. Dzisiejsze zwycięstwo Fina to taki wypadek przy pracy jak inauguracyjny wyskok Bieguna
Jednak najwięcej problemu, będzie miał pewnie z mistrzem udawanego telemarku ze Szwajcarii. Dzisiejsze zwycięstwo Fina to taki wypadek przy pracy jak inauguracyjny wyskok Bieguna
SANCTI PER FIDEM VICERUNT REGNA OPERATI SUNT IUSTITIAM.
- jsduga
- Juventino
- Rejestracja: 04 sierpnia 2009
- Posty: 467
- Rejestracja: 04 sierpnia 2009
Obecnie skoki straciły swój klimat całkowicie. Przypomnijmy sobie czasy Małysza, Ahonena, kiedy czekało się na skoki. Gdy zaczynała skakać ostatnia "10-tka" klasyfikacji generalnej i emocje sięgały zenitu. Kiedy liczył się głównie talent i umiejętności skoczka, a nie przelicznik punktów...Tak samo jak w biegach mafia norweska sieje spustoszenie, tak samo w skokach robi to Hofer i spółka. :naughty:
Gratulacje dla Stocha. Życzę mu kryształowej kuli, naprawdę
Gratulacje dla Stocha. Życzę mu kryształowej kuli, naprawdę
„Będąc na początku sezonu czwartą-piątą siłą tej ligi, udało nam się zdobyć mistrzostwo. Gdybym mógł, podpisałbym je własną krwią." - Gigi Buffon
- Lucas87
- Juventino
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
- Posty: 2035
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
Koniec TCS dobry z dwóch powodów. Stoch ma dalej pozycję lidera PŚ, a cały turniej wygrał Diethart, bedąc takim bohaterem znikąd...Ale to co sędziowie wyprawiali przy swoich werdyktach, to chwilami wołało o pomstę do nieba O ile dobrze pamiętam - Ammann (w swoim pierwszym skoku) który przejechał się tyłkiem po zeskoku i dostał chyba dwie noty 18.0 nawet :rotfl: , nie było niżej niż 16.5. Za coś podobnego komuś innemu nie daliby więcej niż 14.0. Coraz ciężej oglądać tego typu przedstawienia...
SANCTI PER FIDEM VICERUNT REGNA OPERATI SUNT IUSTITIAM.
- artur07
- Juventino
- Rejestracja: 25 sierpnia 2010
- Posty: 170
- Rejestracja: 25 sierpnia 2010
Jeśli chodzi o Ammana to jego lądowania nigdy szału nie robiły, a wysokie noty dostaje. Ale to co dziś zostało pokazane to już jest żenada. Gość ledwo uniknął podpórki a dostał wyższe noty niż niejeden skoczek, który wylądował z poprawnym telemarkiem ale nie posiada "nazwiska".
Stoch całkiem nieźle, ale zastanawiam się czy te wyniki są związane z nagłą zwyżką formy przeciwników czy obniżką Kamila(raczej to pierwsze).
Oby Kamil utrzymał jak najdłużej koszulkę lidera, bo Amman jakby nie lądował jest mocny.
Stoch całkiem nieźle, ale zastanawiam się czy te wyniki są związane z nagłą zwyżką formy przeciwników czy obniżką Kamila(raczej to pierwsze).
Oby Kamil utrzymał jak najdłużej koszulkę lidera, bo Amman jakby nie lądował jest mocny.
- Bruce Badura
- Juventino
- Rejestracja: 24 maja 2011
- Posty: 740
- Rejestracja: 24 maja 2011
Organizatorzy oczywiście postąpili pro-austiacko i ustawili króciutki rozbieg - nie było szans, aby ktoś wyprzedził Dietharta.
- artur07
- Juventino
- Rejestracja: 25 sierpnia 2010
- Posty: 170
- Rejestracja: 25 sierpnia 2010
Niestety kolejny groźny upadek Morgensterna. Tym razem na mamucie w Bad Mittendorf. Miejmy nadzieję że nic mu nie będzie chociaż wyglądało to bardzo nieciekawie. Po wyjściu z progu stracił równowagę i w okolicy 100m uderzył w zeskok i bezwładnie zsunął się po skoczni.
- Lucas87
- Juventino
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
- Posty: 2035
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
On to ma szczęście do tych nieszczęśliwych upadków. Zaczęło się w 2003 w Kuusamo, gdy jeszcze trenował go Lepistoe. Tymczasem do jutrzejszego konkursu awansowali wszyscy Polacy oprócz Kubackiego.
SANCTI PER FIDEM VICERUNT REGNA OPERATI SUNT IUSTITIAM.
- Antek666
- Juventino
- Rejestracja: 17 stycznia 2012
- Posty: 872
- Rejestracja: 17 stycznia 2012
No fakt. Pamiętam ten jego upasek z 2003 gdy był jeszcze gnojkiem... wtedy skoki jeszcze oglądałem i sprawiało to frajdę,choć mieliśmy tylko Adama a nie taką ekipę jak teraz Szczerze,jeszcze nawiązując do ostatnich sukcesów naszych-wtedy,za czasów Małysza nie pomyślałbym,że doczekamy tak owocnych czasów w skokach jak obecne.Lucas87 pisze:On to ma szczęście do tych nieszczęśliwych upadków. Zaczęło się w 2003 w Kuusamo, gdy jeszcze trenował go Lepistoe.
Co do Morgensterna jeszcze coś.... To taki Kubica skoków narciarskich.Ja rozumiem pasję,wolę walki ,fakt że nie potrafią nic innego itp itd ale... bez przesady. Jeśli obaj będą kontynuować swoje kariery to angielski bukmacher powinien wprowadzić zakłady typu "kto pierwszy zginie na skoczni/na trasie". Tyle.
- Dydux666
- Juventino
- Rejestracja: 27 czerwca 2013
- Posty: 136
- Rejestracja: 27 czerwca 2013
Coś w tym jest, a Morgenstern już przed Kuusamo 2003 miał na skoczni dramatyczne momenty i zastanawiam się czy nie upada tak często ze względu na swój styl, przecież on lata nieprawdopodobnie agresywnie. Ale w sumie to inni już skakali agresywniej... Nie wiem.Antek666 pisze:Co do Morgensterna jeszcze coś.... To taki Kubica skoków narciarskich.Ja rozumiem pasję,wolę walki ,fakt że nie potrafią nic innego itp itd ale... bez przesady. Jeśli obaj będą kontynuować swoje kariery to angielski bukmacher powinien wprowadzić zakłady typu "kto pierwszy zginie na skoczni/na trasie". Tyle.
- Lucas87
- Juventino
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
- Posty: 2035
- Rejestracja: 13 kwietnia 2013
Po dzisiejszym konkursie do historii przechodzi Kasai. Nie było to jakieś przypadkowe zwycięstwo, lecz istny nokaut :-D Japończyk skacze na niespotykanym luzie, przeżywa trzecią młodość i super, że nie wygrał jeden z ulubieńców Hofera - Szliri czy sztywny Prevc. Już niedługo zawody Pucharu Świata w Wiśle. Zobaczymy co pokażą nasi.
SANCTI PER FIDEM VICERUNT REGNA OPERATI SUNT IUSTITIAM.
- MichałJuve124
- Juventino
- Rejestracja: 09 kwietnia 2011
- Posty: 155
- Rejestracja: 09 kwietnia 2011
Mam nadzieje że odbędą się skoki w Wiśle.Kasai dziadek jest ostatnio w ostrym gazie.
- Bruce Badura
- Juventino
- Rejestracja: 24 maja 2011
- Posty: 740
- Rejestracja: 24 maja 2011
Szliri znów pokazał mega talent. Ja go osobiście nie lubię, ale nie ma drugiego takiego zawodnika w stawce, który nie będąc w formie potrafił stawać na podium, a nawet wygrywać.
Kasai to jest oczywiście, pomijając już jego wiek, zawodnik wybitny. Ponad 40 razy na podium, kilkanaście zwycięstw, medale wielkich imprez, od lat w czołówce. To jeden z moich ulubionych skoczków od lat, ze względu na styl skakania. A robi to pięknie - głęboko wychylony do przodu, agresywny, bardzo odważny.
Kasai był już raz blisko zakończenia kariery. Było to chyba po sezonie 2003/2004, po tym sezonie kiedy to tak fantastycznie wystrzelił z formą Sigurd Pettersen i w ogóle Norwegowie. Wprowadzono wtedy te słynne przeliczniki BMI, które definiowały stosunek wagi ciała do wzrostu i do długości nart. Wielu w owym czasie stosowało głodowe diety, ocierając się o anoreksję wręcz. Ahonen w swojej biografii pisał, że rozmaite metody mieli, aby nie czuć głodu, począwszy od palenia papierosów, na połykaniu wacików kończąc. Wiadomo o co chodziło - niska waga - dłuższe narty - lepsze noszenie. Każdy centymetr się liczył. Wielu skoczków nie poradziło sobie z tymi nowymi przepisami, wielu z nich nigdy później nie prezentowało tego co do wtedy. Najlepszymi przykładami będą słynny Sven Hannavald, który kompletnie się pogubił, Pettersen, który miewał przebłyski, ale przepadł na dobre po kolejnych zmianach-tych dotyczących nowych kombinezonów. Pamiętacie tego Austriaka Floriana Liegla? Niedawno można go było oglądać podczas TCS -startował Dietharta w Innsbrucku. No to więc cały ten Liegl to facet o wzroście ponad 1,90m, posiadacz ówcześnie najdłuższych nart świata. Austriacy, a w ślad za nimi i inne reprezentacje, wpadli na pomysł aby szyć specyficzne kombinezony - były bardzo luźne na dole, sięgały skoczkom do kolan. Nie trudno sobie wyobrazić jaką przewagę dawał taki strój wysokim zawodnikom - szczególnie gdy zawiewało z dołu skoczni. FIS w pewnym momencie postanowił ukrócić nieco te praktyki wprowadzając limity na luźność kombinezonu. No i oczywiście zaczęły się problemy, przeliczniki BMI+ciaśniejsze kombinezony na długie lata wyeliminowały niektórych zawodników z walki o czołowe lokaty. Wśród nich znajdował się Noriaki Kasai. Nie licząc sobotniego konkursu w Tauplitz po raz ostatni wygrywał w roku 2004 - w Park City, czy jak kto woli Salt Lake City, w stanie Utah. Warto wspomnieć, że mający wtedy 32 lata, te same 32 w lata, po których osiągnięciu wielu rezygnuje ze skakania, był jednym z najlepszych zawodników. Rok 2003 - Val di Fiemme. Adam Małysz dwa razy złoto, Noriaki dwa razy brąz, a i jeszcze srebro w drużynie dorzucił. Taki to był wtedy skoczek, trzy medale podczas jednej wielkiej imprezy. Po sezonie zaczęły się schody. Trenował normalnie skakał przeciętnie. Trenował dwa razy mocniej skakał dwa razy słabiej. Trenował trzy razy mocniej skakał fatalnie. Trzeba było coś zrobić. Podjąć męską decyzję, albo w prawo, albo w lewo jak to się mówi. Jedna opcja, kończymy, druga-zmieniamy wszystko w skakaniu, uczymy się od nowa. Noriaki stanął przed najtrudniejszą decyzją w swojej, nie krótkiej już wtedy przecież, karierze. Postanowił zacisnąć zęby i zaryzykować. Zatrudnił indywidualnego trenera, którego opłacał z własnej kieszeni. Nie trenował z kadrą, wynajął sobie małą salkę, w której to się przygotowywał do startów. Wiele lat rozczarowań, wiele lat treningów nie poszły na marne. Ale czy byłoby to możliwe gdyby on tego sportu rzeczywiście nie kochał. On się tym bawi, to widać. Sam nawet mówi, że póki sprawia mu to radość, to nie odejdzie. Oby pozostał jak najdłużej, bo to wybitny skoczek i fajny człowiek zarazem. Dzisiaj nawet fajny obrazek. Po jego skoku wszyscy wybiegli mu gratulować. Zawsze jak wygrywa ktoś inny, to tego nie ma, najwyżej koledzy z drużyny wybiegną, ale i to nie zawsze. A tutaj poklepywanie po plecach, miłe słowa. Miło się ogląda takie obrazki.
Kasai to jest oczywiście, pomijając już jego wiek, zawodnik wybitny. Ponad 40 razy na podium, kilkanaście zwycięstw, medale wielkich imprez, od lat w czołówce. To jeden z moich ulubionych skoczków od lat, ze względu na styl skakania. A robi to pięknie - głęboko wychylony do przodu, agresywny, bardzo odważny.
Kasai był już raz blisko zakończenia kariery. Było to chyba po sezonie 2003/2004, po tym sezonie kiedy to tak fantastycznie wystrzelił z formą Sigurd Pettersen i w ogóle Norwegowie. Wprowadzono wtedy te słynne przeliczniki BMI, które definiowały stosunek wagi ciała do wzrostu i do długości nart. Wielu w owym czasie stosowało głodowe diety, ocierając się o anoreksję wręcz. Ahonen w swojej biografii pisał, że rozmaite metody mieli, aby nie czuć głodu, począwszy od palenia papierosów, na połykaniu wacików kończąc. Wiadomo o co chodziło - niska waga - dłuższe narty - lepsze noszenie. Każdy centymetr się liczył. Wielu skoczków nie poradziło sobie z tymi nowymi przepisami, wielu z nich nigdy później nie prezentowało tego co do wtedy. Najlepszymi przykładami będą słynny Sven Hannavald, który kompletnie się pogubił, Pettersen, który miewał przebłyski, ale przepadł na dobre po kolejnych zmianach-tych dotyczących nowych kombinezonów. Pamiętacie tego Austriaka Floriana Liegla? Niedawno można go było oglądać podczas TCS -startował Dietharta w Innsbrucku. No to więc cały ten Liegl to facet o wzroście ponad 1,90m, posiadacz ówcześnie najdłuższych nart świata. Austriacy, a w ślad za nimi i inne reprezentacje, wpadli na pomysł aby szyć specyficzne kombinezony - były bardzo luźne na dole, sięgały skoczkom do kolan. Nie trudno sobie wyobrazić jaką przewagę dawał taki strój wysokim zawodnikom - szczególnie gdy zawiewało z dołu skoczni. FIS w pewnym momencie postanowił ukrócić nieco te praktyki wprowadzając limity na luźność kombinezonu. No i oczywiście zaczęły się problemy, przeliczniki BMI+ciaśniejsze kombinezony na długie lata wyeliminowały niektórych zawodników z walki o czołowe lokaty. Wśród nich znajdował się Noriaki Kasai. Nie licząc sobotniego konkursu w Tauplitz po raz ostatni wygrywał w roku 2004 - w Park City, czy jak kto woli Salt Lake City, w stanie Utah. Warto wspomnieć, że mający wtedy 32 lata, te same 32 w lata, po których osiągnięciu wielu rezygnuje ze skakania, był jednym z najlepszych zawodników. Rok 2003 - Val di Fiemme. Adam Małysz dwa razy złoto, Noriaki dwa razy brąz, a i jeszcze srebro w drużynie dorzucił. Taki to był wtedy skoczek, trzy medale podczas jednej wielkiej imprezy. Po sezonie zaczęły się schody. Trenował normalnie skakał przeciętnie. Trenował dwa razy mocniej skakał dwa razy słabiej. Trenował trzy razy mocniej skakał fatalnie. Trzeba było coś zrobić. Podjąć męską decyzję, albo w prawo, albo w lewo jak to się mówi. Jedna opcja, kończymy, druga-zmieniamy wszystko w skakaniu, uczymy się od nowa. Noriaki stanął przed najtrudniejszą decyzją w swojej, nie krótkiej już wtedy przecież, karierze. Postanowił zacisnąć zęby i zaryzykować. Zatrudnił indywidualnego trenera, którego opłacał z własnej kieszeni. Nie trenował z kadrą, wynajął sobie małą salkę, w której to się przygotowywał do startów. Wiele lat rozczarowań, wiele lat treningów nie poszły na marne. Ale czy byłoby to możliwe gdyby on tego sportu rzeczywiście nie kochał. On się tym bawi, to widać. Sam nawet mówi, że póki sprawia mu to radość, to nie odejdzie. Oby pozostał jak najdłużej, bo to wybitny skoczek i fajny człowiek zarazem. Dzisiaj nawet fajny obrazek. Po jego skoku wszyscy wybiegli mu gratulować. Zawsze jak wygrywa ktoś inny, to tego nie ma, najwyżej koledzy z drużyny wybiegną, ale i to nie zawsze. A tutaj poklepywanie po plecach, miłe słowa. Miło się ogląda takie obrazki.