Alvaro Morata

Dyskutuj o legendarnych piłkarzach Juventusu, wielkich wydarzeniach z przeszłości i historycznych meczach.
ODPOWIEDZ
zahor

Juventino
Juventino
Rejestracja: 23 listopada 2009
Posty: 4585
Rejestracja: 23 listopada 2009

Nieprzeczytany post 24 marca 2016, 13:34

gangsta24 pisze: Nie, chodzi mi o to że równie dobrze każdy z naszych mógł tak powiedzieć (myślisz, że Pirlo płakałby tak po przegranym półfinale z realem jak po przegranym finale z barceloną?) i niekoniecznie musiałby być kibicem/sympatykiem realu -łatwiej znieść porażkę w pólfinale niż finale, a że, akurat nieszczęśliwie słowa te wypadły z ust Moraty rodzą się różne insynuacje...
Nie, nie kazdy z naszych moglby powiedziec to, co powiedzial Morata, bo nie kazdy lata w wakacje do Madrytu i nie kazdemu wypominaja gole strzelone Realowi. Na drugi raz jak zaczniesz tworzyc karkolomne interpretacje jakiejs wypowiedzi, upewnij sie ze uprzednio sie z nia zapoznales.
Marat87 pisze:Powiedział co powiedział, można go przynajmniej cenić za szczerość. Jak piłkarze pi...ą farmazony, to oburzenie, głupia dyplomacja. A tak gość przynajmniej powiedział co mu leży na sercu.
Zgodzilbym sie w pelni gdyby chlopak powiedzial cos w stylu "Od zawsze moim marzeniem byl gra w Realu, jezeli tylko beda mnie tam chcieli z powrotem, na pewno skorzystam z takiej okazji, Juventus pozostanie dla mnie zawsze opcja rezerwowa". Ale jezeli on sugeruje ze zle sie stalo, ze jego obecny pracodawca przy jego udziale odniosl wielki sukces i awansowal do finalu LM pierwszy raz od ponad dekady, nie jestem w stanie uznac ze wszystko jest w jak najlepszym porzadku.
gangsta24 pisze: To jest nadinterpretacja większa niż moja...
W jakim sensie? Facet powiedzial ze teraz wolalby zeby Real awansowal kosztem Juventusu. Na dwa mozliwe rozstrzygniecia, to wlasnie by preferowal, byloby lepiej. Czyli sila rzeczy to drugie, to ktore faktycznie mialo miejsce, jest gorsze. Czyli zle sie stalo.
gangsta24 pisze: Ale gubisz pierwszą część zdania; w 90 minucie finału jeszcze "nie wolał"
Ale co to ma do rzeczy? Czy ja gdzies napisalem ze on juz wtedy wolal? Ba, wrecz wolalbym zeby on te slowa wypowiedzial zaraz po ostatnim gwizdku, zdruzgotany po poraze zamiast teraz, na spokojnie stwierdzic, ze wolalby gdyby Juventus tego sukcesu nie odniosl. Jezeli dalej zamierzasz go bronic i twierdzic ze wszystko w tym wywiadzie jest w porzadku, to przytocz mi wypowiedzi jakichs wielkich pilkarzy, niekwestionowanych mistrzow, ktorzy po latach stwierdzili ze woleliby odpasc wczesniej, wygrac mniej, zajsc blizej, osiagnac mniejsze sukcesy i generalnie przegrac zamiast zwyciezyc.
Ostatnio zmieniony 24 marca 2016, 14:21 przez zahor, łącznie zmieniany 2 razy.


gangsta24

Juventino
Juventino
Rejestracja: 06 lutego 2008
Posty: 32
Rejestracja: 06 lutego 2008

Nieprzeczytany post 24 marca 2016, 13:48

zahor pisze: Ale jezeli on sugeruje ze zle sie stalo, ze jego obecny pracodawca przy jego udziale odniosl wielki sukces i awansowal do finalu LM pierwszy raz od ponad dekady
To jest nadinterpretacja większa niż moja...
zahor pisze: Facet powiedzial ze teraz wolalby zeby Real awansowal kosztem Juventusu. Na dwa mozliwe rozstrzygniecia, to wlasnie by preferowal, byloby lepiej. Czyli sila rzeczy to drugie, to ktore faktycznie mialo miejsce, jest gorsze. Czyli zle sie stalo.
Ale gubisz pierwszą część zdania; w 90 minucie finału jeszcze "nie wolał"


mrozzi

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 19 września 2005
Posty: 9904
Rejestracja: 19 września 2005

Nieprzeczytany post 24 marca 2016, 14:39

Od razu zakladacie, ze czeka nas przemeblowanie, a okienko sie jeszcze nawet nie zaczelo.

Morata na pewno bierze pod uwage rozne scenariusze, ale absolutnie nie wierze w to, ze zgodzilby sie na powrot na lawke w Madrycie. Real tak czy owak ma chyba zamiar go wykupic, by zaraz po tym wytransferowac na Wyspy. To tez mogloby sie samemu graczowi nie spodobac, a na pewno ma w calej sprawie decydujace zdanie. Lubie Morate, ale prawda jest taka, ze mocno zawodzi i dobre wystepy w tym sezonie to rzadkosc. W LM robi swoje, ale juz w lidze nie jest dla nas zadna gwarancja. Sam juz nie wiem, co o jego sytuacji myslec. Na pewno obecny stan zwieszenia miedzy klubami moze miec wplyw na jego wystepy.

Skoro uderzylismy w zimie po Gündogana, to nie powinnismy miec w lecie problemow z budzetem. Jednoczesnie oczywistym jest, ze okienko byloby o wiele bardziej okazale w przypadku rozbratu z Pogba.


pumex

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 23 lutego 2008
Posty: 10783
Rejestracja: 23 lutego 2008

Nieprzeczytany post 24 marca 2016, 14:46

CavAllano pisze:na pewno ma w calej sprawie decydujace zdanie
Morata: "Chciałbym pozostać w Juve (...) Ale oczywiście to nie zależy ode mnie".

Albo pieprzy jak potłuczony, albo przechodząc do Juve wcześniej postawił parafkę na kwicie, który po części robi z niego piłkarza ubezwłasnowolnionego.


Obrazek
mrozzi

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 19 września 2005
Posty: 9904
Rejestracja: 19 września 2005

Nieprzeczytany post 24 marca 2016, 15:15

Tez mi sie tu cos nie zgadza i byc moze o czyms nie wiemy. Jak zwykle zreszta. Moze mial tez miedzy wierszami na mysli decyzje samego Juve, na ktora nie ma przeciez zadnego wplywu.

Real poslodzi chlopakowi, a potem od razu pusci go do Anglii i pilkarz znajdzie sie w punkcie wyjscia. :ahsisi:


stahoo

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 14 lipca 2006
Posty: 5561
Rejestracja: 14 lipca 2006

Nieprzeczytany post 24 marca 2016, 17:26

pumex pisze:
CavAllano pisze:na pewno ma w calej sprawie decydujace zdanie
Morata: "Chciałbym pozostać w Juve (...) Ale oczywiście to nie zależy ode mnie".

Albo pieprzy jak potłuczony, albo przechodząc do Juve wcześniej postawił parafkę na kwicie, który po części robi z niego piłkarza ubezwłasnowolnionego.
Wydaje mi się, że Morata jest po prostu fair wobec 'swojego' klubu czyli Realu. Jeżeli Madryt go będzie chciał wpłacając klauzulę, ten nie będzie robić problemów. Nawet jeśli nie miałby byc do końca zadowolony (ławka czy sprzedaż do jakiegos Liverpoolu).


Maly

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 08 października 2002
Posty: 7310
Rejestracja: 08 października 2002

Nieprzeczytany post 24 marca 2016, 23:22

koki90 pisze:w tym sezonie Morata to nasz zmiennik. To, że tak się stało i wylądował na ławce to już akurat tylko jego wina.
a czym on zawinił? wygryzł jednego drewniaka to kupili innego i znów ławka tylko, że teraz już tego nie da się wygryźć bo jest najlepszym obrońcą na świecie... drugi do wygryzienia zaś kosztował nas rekordowe pieniądze i mamy go na pewną własność w przeciwieństwie do Moraty ;] także czym zawinił Morata?

ja już pomijam teorię, że celowo trzymamy go na ławce, żeby Real go nie wykupił ;)


Kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę.

magica Juve vinci

A nie mówiłem?
pumex

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 23 lutego 2008
Posty: 10783
Rejestracja: 23 lutego 2008

Nieprzeczytany post 25 marca 2016, 09:30

Maly pisze:także czym zawinił Morata?
Nie no, w niczym. Wiadomo, że w niczym. No bo gdzież...

...po prostu Allegri woli sabotować stawiając na mniej dającego drużynie konkurenta Moraty.


Obrazek
JuveSWD

Juventino
Juventino
Rejestracja: 13 kwietnia 2011
Posty: 45
Rejestracja: 13 kwietnia 2011

Nieprzeczytany post 25 marca 2016, 09:47

Przecież ma rację, nie wszystko zależy od niego. Juve przecież może chcieć oddać go z powrotem do Realu i zgarnąć kasę, albo włączyć w jakiś deal z Realem.


MRN

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 07 listopada 2007
Posty: 8597
Rejestracja: 07 listopada 2007

Nieprzeczytany post 25 marca 2016, 09:54

CavAllano pisze:Tez mi sie tu cos nie zgadza i byc moze o czyms nie wiemy.
Właśnie wychodzi na to, że w ogóle niczego nie wiemy. Przypuszczam, że uwłaczająca godności Juve klauzula jest bardziej uwłaczająca niż przypuszczaliśmy bo już nie mówimy o tym, że decydujące zdanie będzie miał sam Morata tylko o tym, że piłkarz jest ubezwłasnowolniony. Już nie ma nigdzie mowy o tym, że to wola Moraty będzie miała decydujące znaczenie. Sam Marotta w wywiadzie przyznał, że klauzula w kontrakcie jest sporym problemem, czego nie byłoby gdyby wszystko rzeczywiście zależało od Moraty. Jak wiemy, sam zawodnik chciałby zostać w Juve ale jak widać to niczego nie rozwiązuje. Marotta nieźle dał się wydymać choć z drugiej strony jeśli wpłynie 30 baniek to nie zapłaczę bo Alvaro gra w kratkę ( wolałbym jednak aby pozostał bo papiery na granie ma ). A fakt, że Real traktuje zawodników jak towar to wiadomo nie od dziś.


Obrazek
Maly

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 08 października 2002
Posty: 7310
Rejestracja: 08 października 2002

Nieprzeczytany post 25 marca 2016, 10:30

tak jak pisałem - na pewno podpisał już kontrakt powrotny w momencie transferu do Juve i teraz wszystko zależy do Realu

@pumex: dokładnie tak to wygląda ;] poza tym hipotetycznie - jesteś Tevezem ale do drużyny kupując ci Messiego, Neymara oraz Rasiaka a twój trener lubi grać drewnianym klocem na szpicy - czy to twoja wina, że siadasz na ławce?


Kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę.

magica Juve vinci

A nie mówiłem?
gangsta24

Juventino
Juventino
Rejestracja: 06 lutego 2008
Posty: 32
Rejestracja: 06 lutego 2008

Nieprzeczytany post 25 marca 2016, 12:20

zahor pisze: Ale co to ma do rzeczy? Czy ja gdzies napisalem ze on juz wtedy wolal? Ba, wrecz wolalbym zeby on te slowa wypowiedzial zaraz po ostatnim gwizdku, zdruzgotany po poraze zamiast teraz, na spokojnie stwierdzic, ze wolalby gdyby Juventus tego sukcesu nie odniosl. Jezeli dalej zamierzasz go bronic i twierdzic ze wszystko w tym wywiadzie jest w porzadku, to przytocz mi wypowiedzi jakichs wielkich pilkarzy, niekwestionowanych mistrzow, ktorzy po latach stwierdzili ze woleliby odpasc wczesniej, wygrac mniej, zajsc blizej, osiagnac mniejsze sukcesy i generalnie przegrac zamiast zwyciezyc.
Pisząc to wogóle nie miałem zamiaru go bronić, po prostu mam alergię na stwierdzenie: "Ja wiem co ty sobie myślisz". Faktem jest, że z jego ust może nie powinno wypłynąć to stwierdzenie, ale nikt nie może powiedzieć co tam siedzi w tej jego makówce i co myślał rzucając te słowa. A jeśli chodzi o czas i miejsce to równie dobrze to radio mogło złapać go pierwszy raz na wyłączność i w związku z tym wyciągnęło różne "stare pieczki" ich interesujące...


JuveCracow

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 20 stycznia 2008
Posty: 343
Rejestracja: 20 stycznia 2008

Nieprzeczytany post 25 marca 2016, 18:56

pumex pisze:Nawet jeśli wiedziałby, że z góry mecz jest przegrany, to i tak jego psim obowiązkiem jest walka o udział w wielkim finale, bo właśnie dzięki obecności Juventusu w Berlinie mówiono o drużynie przez dobrych kilka tygodni i zespół osiągnął dzięki temu wymierne korzyści.
I walczył, i mówiono, i osiągnął, i awansowaliśmy także dzięki niemu, i za to możemy mu być do dzisiaj wdzięczni, bo kto wie, jak potoczyłyby się bez niego te półfinały, nie mówiąc o ostatnim dwumeczu z Bayernem, gdzie traciliśmy gole tylko wtedy, gdy nie było go na boisku. Za porażkę w finale też nie on ponosi winę, wręcz przeciwnie, dzięki jego bramce wróciliśmy wtedy na jakiś czas do gry. A z jego obecnym paplaniem w mediach to jak z tym "psim obowiązkiem" - piesek mający chwilowo jednego, ale de facto dwóch panów, którzy nie mogą się póki co zdecydować, gdzie będzie na stałe, pewnie miałby taką samą mordkę, jak Morata myślący o swojej przyszłości :P i poszczekiwał tak samo smutno i żałośnie, co już Alvaro mógł sobie darować, ale skoro nawet nasz zarząd nie wie, na czym stoi...
Beppe Marotta dwa dni temu pisze: Niezależnie od tego czy (Morata) zostanie, to nie do końca zależy od nas. Jego klauzula to miecz Damoklesa, który jest nad nami.
Nad Alvaro też. Jego sytuacja jest i była przez tę klauzulę od początku inna niż pozostałych zawodników, od początku wyglądało to tak, że ogrywamy Realowi piłkarza, którego Królewscy mogą jeśli zechcą ściągnąć z powrotem, który był tam bardzo lubiany i który nigdy nie ukrywał swoich uczuć względem Realu, więc wysypiamy się teraz tak, jak sami sobie pościeliliśmy i nie ma co traktować Alvaro tak, jakby tej klauzuli nie miał i nagle dziwić się, że mówi inaczej, niż piłkarz, który ma w klubie jasną sytuację. To trochę tak, jakby szanowana, miejscowa dziewczyna (Stara Dama), która blisko 2 lata temu - ku zdumieniu rodziny (kibiców Juve) - zgodziła się być "tymczasową" partnerką dla nowo przybyłego z Hiszpanii faceta (Moraty), chociaż jego była (Real), z którą jest silnie emocjonalnie związany, została za granicą, teraz ustami niektórych kibiców nagle zaczyna się dziwić, że jednak Alvaro nas całym sercem nie pokochał :smile: że nie myśli o nas przez cały czas, że wraca myślami do byłej, że podobnie czuje się w epoce dominacji Barcelony jak fani Królewskich, że pisał do byłej listy

http://www.realmadrid.com/en/news/2014/ ... rom-morata

i że jak od początku było wyraźnie zaznaczone, obecny "związek" jest prawdopodobnie jedynie tymczasowy i zależy od woli byłej panny - prawdziwego decydenta - i tego, czy Moratę do siebie z powrotem za granicę sprowadzi. Co Stara Dama chciała, na co się zgodziła, to ma:
Maly w lipcu 2014 pisze:znajomy kibic Realu powiedział, że to u nich standardowa procedura, i odkupują tak każdego na kim mogą zarobić by jeszcze w te samo okno sprzedać (patrz chociażby ostatni news o Etoo, Negredo etc), biznes... więc jeśli Arsenal powie im, że da im 33mln to zwyczajnie nam go zabiorą ;]
jeśli więc te wszystkie paragrafy są prawdziwe to ten deal kompletnie nam się nie opłaca, nawet jeśli mielibyśmy za 2 lata ogrywania go dostać te 10mln (- kontrakt) to jest to śmiech na sali dla tak poważnego klubu
:ok: jeżeli chcemy być traktowani w stu procentach poważnie przez pozyskiwanego piłkarza i ważniejsi dla niego od Realu, to w takie układy nie wchodzimy, bo robi się telenowela z trójkątem miłosnym i kochanką, która wiedziała w co się pakuje, a teraz jej rodzina albo jak Marotta opowiada w mediach o mieczach Damoklesa, które sam zgodził się nad nami zawiesić, albo jak niektórzy kibice Juve, robi tragedię, domaga się uwagi :smile: pięknych słówek i lepszego traktowania, kiedy same warunki transferu postawiły nas w sytuacji klubu ogrywającego piłkarza drużynie, w której podstawowym składzie się nie mieścił. Alvaro oczu nikomu nie mydli, bo i jak mógłby to robić, skoro sam nic nie wie. Mógłby się w mediach nie żalić, bo on też wiedział, co podpisuje, chociaż młody chłopak, to może miał jakieś złudzenia, że to wszystko się szybciej rozstrzygnie i pewnie tego rozstrzygnięcia doczekać się nie może. Temu, co Alvaro czuje się nie dziwię, ale pokrzywdzony to on nie jest, bo wszystko w umowie ma i od początku miał zapisane, kasa się zgadza i oba kluby muszą się uzgodnionych zapisów trzymać, on sam też, więc zamiast jęczeć powinien skupić się na grze i treningach. Wywiady, dziwić się potem, że piłkarze ich nie lubią :P Ale do jego gry, boiskowej postawy obecnie nie mam zastrzeżeń, jestem pod wrażeniem i sam jestem ciekaw, jak to się skończy.
pumex w lipcu 2014 pisze:Zapłacimy Realowi za Moratę 20 baniek, zaś w okresie do dwóch lat Hiszpanie będą mogli go odkupić za maksimum 30 mln. Czyli max 10 mln do przodu, lipa trochę, bo nie wierzę, że przy udanym rozwoju Moraty ten odrzuci możliwość powrotu na Bernabeu :/
I dla sytuacji Moraty to jest czynnik decydujący, a nie obecna - jeśli zechce Real, tymczasowa - przynależność klubowa, bo tą może jeśli dobrze rozumiem słowa Marotty i Moraty jedną decyzją zmienić Real, więc jak można wymagać całkowitych i bezwarunkowych medialnych deklaracji wierności i oddania od piłkarza, który wcale nie jest całkowicie i bezwarunkowo naszą własnością, wręcz przeciwnie, jest na łasce Realu i to od Realu zależy najwięcej, a nie od Juve czy samego Alvaro. Morata po prostu mówi, jak jest, nieco się przy tym uzewnętrzniając :P Ze słów Alvaro i Marotty wynika, że Hiszpan jest i będzie własnością Juventusu tylko o tyle, o ile Real mu na to pozwoli: sami sprowadziliśmy się do takiej roli. Ze słów Moraty bije niepewność, rozdarcie między dwoma klubami, ale inna sprawa, że powinien iść z tym do trenera czy do podobno z nim korespondujących decydentów Realu albo Juve, a nie do mediów: robienie z nich pośrednika w takiej sytuacji to marny pomysł i traci na tym powaga każdej z zainteresowanych stron: Moraty, który się publicznie żali, Juve i Realu, które trzymają gracza i kibiców w niepewności i sprawy nie rozwiązują. A media zacierają ręce, bo mają na czym żerować i potem przeczytamy, że ten czy ów wywiad, mimo kapitalnej boiskowej postawy zawodnika w kluczowych meczach, kogoś oburzył czy zniesmaczył, ktoś coś opacznie zrozumiał. A to nie media stworzyły tę sytuację.
Arbuzini pisze:Morata potwierdził wcześniejsze przypuszczenia, że jest w dołku psychicznym i niejasna sytuacja na temat przyszłości ryje mu banie.
Ano, wymarzony temacik dla szukających sensacji sportowych brukowców i szkoda, że Alvaro dał się w to wpuścić, nawet jeśli sprawa jest znana od prawie dwóch lat, to można powiedzieć "latem wszystko się wyjaśni, nie mogę się tego doczekać, żeby wiedzieć, na czym stoję". A ten się żali. Miłości fanów takim gadaniem nie zdobędzie, a boiskową postawą owszem, może, więc sens takiego żalenia się w wywiadach jest zrozumiały chyba tylko dla niego :think: będą go niby bardziej lubić w Madrycie? W Turynie się na niego obrażą, będą mieli go dość i wymusi w ten sposób rozwiązanie sytuacji? :lol: No bez jaj, nie wierzę, żeby Alvaro rozpoczął z rozpaczy nad własnym położeniem medialną ofensywę przeciwko Juve :stop: Alvaro robi swoje w ważnych meczach, na ile potrafi, na tyle się stara. W lidze teraz ładuje bramki aż miło pomimo odpadnięcia z LM.
Kadziel pisze:Alvaro nienawidzi Barcelony i wolałby odpaść w 1/2 z Realem niż przegrać finał z Barca i oglądać jak Katalończycy cieszą się z sukcesu, a on musi się zadowolić drugim miejscem.
Ano, dla niego, w głębi serca, ból z powodu porażki z Barceloną był silniejszy, niż radość z awansu do finału. Wyobraźcie sobie odwrotną sytuację: wypożyczamy / sprzedajemy z klauzulą powrotną do Milanu napastnika, który u nas nie mieści się w podstawowym składzie. W półfinale LM Milan niespodziewanie pokonuje nas po jego bramkach, w finale przegrywają z Interem, który już szykował się na Derby d'Italia z Juve w finale Ligi Mistrzów i wściekły zawodnik mówi, że od porażki z tym cholernym Interem, która boli jak nic innego, wolałby nawet odpadnięcie w półfinale z nami, gdyby wtedy znał wynik finału. Ponieważ znać nie mógł, to nie można rozważać zajścia w realnym świecie wydarzenia uwarunkowanego zdarzeniem niemożliwym - poznaniem zawczasu przyszłości czy podróżą w czasie. Moim zdaniem tak to należy interpretować, jako - zrozumiałe u kibica Realu - porównanie tego, "co by biednego Alvaro, gdyby zawczasu znał wynik finału, zabolało mniej", a nie jako żadne lekceważenie Juventusu. Żalowe jest takie gadanie i użalanie się nad sobą i swoją sytuacją w mediach, tak czy inaczej, ale po pierwsze sami sobie to dwa lata temu zgotowaliśmy i do dziś z Realem nie umiemy ostatecznie rozwiązać, a po drugie, gdyby Alvaro nie zależało na zwycięstwach w Juventusie, to by nie grał jak ostatnio z Torino, Bayernem czy rok temu z samym Realem. Czyli na boisku chłopak bierze się w garść - i o to chodzi. Niejeden nawet twardy boiskowy wojownik to poza murawą spokojny i miły człowiek, a Alvaro jak widać medialny płaczek :placze: co nie przekłada się na jego postawę w meczach, bo jak pokazują i ostatnie tygodnie, i mecze z Realem, i wiele innych, stara się dla Juve jak umie, drybluje, asystuje, strzela po dwie bramki w meczu :bravo: Nie zapominajmy przy tym, że chociaż dla Juve sam awans do finału był w porównaniu z poprzednimi sezonami dużym skokiem naprzód, to dla Moraty przegrana w finale była krokiem w tył, bo rok wcześniej przecież Ligę Mistrzów wygrał i w samym finale wystąpił. Mało tego, to podczas jego obecności na boisku Real zdobył w finale wszystkie cztery bramki :smile: nie żebym coś z ostatnich tygodni przypominał ;)
zahor pisze:zamienilby chetnie to sportowe osiagniecie jakim byl awans do finalu na swiety spokoj podczas pobytu w Madrycie.
dla niedocenianego wcześniej Juve pokonanie Realu było osiągnięciem, dla Alvaro sam finał to nadal mniej, niż wygrał z Realem w 2014 ;) A Królewskich, jak nietrudno się domyslić, bardziej bolał triumf Barcy niż porażka z Juve. Zauważ jaki warunek tej "zamiany" podaje Alvaro: sytuację niemożliwą - posiadanie na kilka tygodni przed spotkaniem wiedzy, jakim rezultatem się zakończy - której prawdopodobieństwo zajścia jest równe 0. Nie podaje żadnego z realnych argumentów, przemawiających za awansem do finału Los Blancos, którymi gdyby myślał tak, jak mu zarzucasz, mógłby się kierować - a nie kieruje się i nie kierował, bo robi i robił to, co do niego należało i w ogóle o nich nie wspomina. A mógłby idąc Twoim tokiem rozumowania powiedzieć, że rok temu eliminacja Los Blancos była sensacją i większość "znawców" już nastawiała się na pierwsze w historii Gran Derbi w finale LM, epickie starcie między obrońcą trofeum a najlepszą drużyną zeszłego sezonu, w którym nic na starcie nie jest przesądzone i także przez Moratę do niego nie doszło i tego żałuje. Nie mówi o tym, nie padają takie słowa: Alvaro mówi o posiadaniu wiedzy na temat przyszłości - zwycięstwa Barcelony, które na kilka tygodni przed meczem - w trakcie półfinałów - było bez podróży w czasie / nadnaturalnych, proroczych zdolności niewykonalne, czyli według obecnego stanu wiedzy niemożliwe. My byliśmy przed półfinałami postrzegani jako mający wcześniej farta w losowaniu kopciuszek na tle rozpędzonej Barcelony, Bayernu Pepa i obrońców tytułu z Madrytu. Los Blancos jeszcze parę miesięcy wcześniej, przez cały 2014 rok parli jak burza i zdołali w sezonie 14/15 rozbić tę samą Barcelonę, późniejszego mistrza, zdobywcę pucharu Hiszpanii i triumfatora LM 3:1 na własnym obiekcie po golach Ronaldo z karnego, Pepe i Benzemy - myśmy w takim samym stosunku z Blaugraną przegrali. Nic o tym Morata nie mówi, nie podaje żadnego z realnie istniejących powodów "odpuszczenia" w meczu z Realem, podobnie jak tego, że nasz awans do finału rok temu był dużą niespodzianką i zdaniem niektórych ułatwieniem dla Barcelony, która w lidze w tamtym roku z Realem miała negatywny bilans (3:4 w dwumeczu), a nam szans w końcowym rozrachunku nie dała, wyrównująca, a koniec końców honorowa bramka to wszystko, na co było nas stać: Morata nie przypomniał, że w odróżnieniu od nas Real tej samej Barcelonie kopnął w dwumeczu cztery, a Bayern trzy bramki. Jedyne, co powiedział, to argument ad absurdum - "gdybym był Bogiem / prorokiem / podróżował w czasie i znał przyszłość" - którego użycie wskazuje na niemożliwość zajścia przewidywanej przez zahora sytuacji "zamiany przez Moratę awansu Juve do finału na spokój w Madrycie" i kolejnych podobnych wniosków. Porażka w finale boli, ale jako kibic Juve nie powiem, że wolałbym nie oglądać tego meczu - powiem, że chcę się na Barcelonie odegrać, nie można w tym sezonie, to w przyszłym. Alvaro nie jest kibicem Juve, ale z szacunku do nas (i do siebie swoją drogą) nie powinien łazić po mediach i się żalić, kiedy krzywda mu się nie dzieje, klub z szacunku do niego powinien rozwiązać tę sytuację, bo chwały nam ona żadnej nie przynosi, a z szacunku dla marki i historii klubu nasz zarząd mógł dwa lata temu pomyśleć, w co się pakuje. Skoro uznaliśmy, że odpowiada nam w tej sytuacji rola, jaką wobec potentata pełni klub satelicki, w którym potentat ogrywa sobie rezerwę, młodego piłkarza, którego weźmie sobie z powrotem, kiedy się ogra, to pijmy to piwo, które sami sobie nawarzyliśmy :roll:
zahor pisze:Facet powiedzial ze teraz wolalby zeby Real awansowal kosztem Juventusu. Na dwa mozliwe rozstrzygniecia, to wlasnie by preferowal, byloby lepiej. Czyli sila rzeczy to drugie, to ktore faktycznie mialo miejsce, jest gorsze. Czyli zle sie stalo.
Sytuacja Moraty jest powszechnie znana i w jej kontekście postrzegane są jego wypowiedzi, podobnie usuwając z wypowiedzi Moraty punkt odniesienia,
gangsta24 pisze:gubisz pierwszą część zdania; w 90 minucie finału jeszcze "nie wolał"
zahor pisze:wolalby gdyby Juventus tego sukcesu nie odniosl
To Twoja konkluzja z wypowiedzi Moraty, Alvaro miał pewnie na myśli, że znając zawczasu wynik finału, wolałby znieść wszystko niż zwycięstwo znienawidzonej Barcelony i tak go odczytuję, jako stwierdzenie "chłopaki, na widok triumfującej Barcelony czuję to samo, co wy, przecież nie po to Real wykopałem, żeby Barcelona ten finał wygrała". Mówi w hiszpańskich mediach do kibiców Realu i hejterów Barcelony jako jeden z nich, bo też Real ciągle ma do niego prawa i nie może o tym zapominać - wręcz przeciwnie, jak napisał wyżej stahoo, Alvaro jest fair wobec Realu. Umów należy dotrzymywać. Przez Alvaro w rozmowach w rodzinnym kraju przemawia zrozumienie dla uczuć kibiców Królewskich, którym nie kłamie, że go zwycięstwo Barcelony nie boli. Mimo tego, na boisku robił przeciwko Realowi i robi obecnie dla Juve dalej to, co do niego należy - ale nie zapomina przecież o tym, skąd się wywodzi i kim jest w głębi serca, poza boiskiem, po pracy, którą wykonuje u nas. Podziwiam piłkarzy, którzy rzeczywiście kochają całym sercem klub, w którym występują, ale też cenię sobie szczerość. Najwyraźniej Alvaro przeżywa w głębi serca bardziej zwycięstwo znienawidzonej Barcelony niż awans do finału Juventusu, ale jako profesjonalista robi na boisku wszystko, by się do wygranej Juve przyczynić. Prorocze przewidywanie przyszłości jest mocno wątpliwą dyscypliną wiedzy :smile: a przesyłania informacji z przyszłości nie praktykujemy, więc nie można rozpatrywać słów Alvaro, jak wyżej zahor, jako realnego postanowienia "nie, następnym razem nie strzelę Realowi, bo jeszcze znowu przegramy z Barcą a Real może wygra". Bo z wypowiedzi Alvaro na podstawie logiki i rachunku prawdopodobieństwa wypływa dokładnie przeciwny wniosek: Morata stawiając warunek niemożliwy do spełnienia - wiedza o wyniku spotkania kilka tygodni naprzód - jasno stwierdza, że nie widzi realnie możliwości innej, niż staranie się dla obecnego klubu jak przed rokiem, bo tylko takie podejście ma rację bytu, bo tylko takie jest dla niego realnie możliwe, tylko to się przecież może - w odróżnieniu od podróży w czasie - naprawdę wydarzyć, chociaż - i tu Alvaro się roztkliwia, uzewnętrznia i fantazjuje - w głębi serca boli go triumf Barcelony, życzy jej jak najgorzej i jakby wiedział, że tak się skończy - co jest niemożliwe - to by zrobił inaczej. Ponieważ takich rzeczy przed spotkaniem wiedzieć nie możemy, to Alvaro tak nie zrobi :P bo jeżeli możliwość realnego zaistnienia przyczyny jest równa 0, to tym samym niemożliwy jest również uwarunkowany wyłącznie nią skutek i na pewno nie nastąpi "póki ludzkość nie nauczy się odczytywać informacji z przyszłości", czyli póki piłka nożna, sport i rywalizacja w ogóle mają jakiś sens. Ale "jakby Alvaro znał przyszłość" - czyli gdyby był Bogiem, prorokiem, albo podróżnikiem w czasie - to tak, dałby Realowi szansę dokopania Barcelonie. Ponieważ jednak jest zawodowcem, dokopał byłemu / być może przyszłemu pracodawcy, wyszedł na boisko, zagrał co umie i kopnął też Barcelonie, i ponieważ tylko taka sytuacja jest realnie możliwa za drugim, trzecim i każdym następnym razem, to tylko tak się zachowa, dopóki nie nauczymy się odczytywać wiadomości z przyszłości. Skoro obecnie możliwość wystąpienia tej sytuacji jest zerowa, to na podstawie słów Moraty zerowe jest prawdopodobieństwo, że Alvaro w barwach Juve podejdzie do meczu inaczej, niż rok temu. Słowa Moraty znaczą mniej więcej tyle: "jeżeli mógłbym w połowie rozwiązywania równania podzielić przez zero, to bym to inaczej obliczył" = nie można jego zdaniem tego inaczej obliczyć :P

Obrazek

Skoro P(B) = 0, to powyższe równanie nie ma rozwiązania (ani sensu) i wobec zerowego prawdopobieństwa zajścia podanego przez Alvaro warunku B nie da się w ogóle liczyć w realnym świecie prawdopodobieństwa zajścia wydarzenia A - zachowania się przez Moratę inaczej, niż rok temu, co postulują niektórzy, atakując Hiszpana jak wyżej. Przeciwnie, zastosowanie argumentu ad absurdum implikuje, że zdaniem Moraty na boisku w barwach Juve nie można zachować się inaczej, bo nie istnieje taka realna przyczyna, która skłoniłaby go do odpuszczania - jest to sytuacja całkowicie absurdalna i niemożliwa do zaistnienia. Można za to na boisku pokazywać swoje umiejętności, co Alvaro robił dla nas i robi nadal. Morata dopóki grał o zwycięstwo, dawał z siebie wszystko, a kiedy okazaliśmy się za słabi na Barcelonę, to ma poczucie, że zawiódł wszystkich - Juve, Real, siebie samego - którzy liczyli na jej pokonanie. Czasu się nie cofnie, więc od takiego paplania zapiekłego hejtera Barcelony i żalenia się w mediach lepsze byłoby wyłożenie byłemu / przyszłemu lub obecnemu pracodawcy kawy na ławę i poczekanie bez zwierzeń na antenie radia na decyzję Realu.
pumex pisze:Morata: "Myślałem, że dojście do półfinału jest niemożliwe. Jeśli wiedziałbym, że nie wygramy finału, wolałbym, żeby wygrał Real"
Wg mnie powyższe słowa jasno ilustrują to co siedzi w głowie Moraty i które miejsce traktuje jako przejściowe, a które jako docelowe. Człowiek, który wiąże swoją przyszłość z Juve nigdy nie chlapnąłby tego typu tekstu.
Powyższe słowa ilustrują, że nie dostrzegasz absurdalności postawionego przez Moratę warunku, tym samym braku realnej możliwości zarówno zaistnienia zarzucanej Alvaro sytuacji, jak i podchodzenia Moraty w zarzucany mu na podstawie tej wypowiedzi sposób do Juventusu. To, gdzie będzie grał, nie od niego zależy.
Wojtek pisze:Wg mnie to zdanie jest bezsensu ponieważ nigdy nie możesz wiedzieć czy wygrasz finał czy nie, więc zawsze chcesz wygrać i awansować
Dokładnie tak :ok:
Maly pisze:nie rozumiem waszego poruszenia :).
ja również.
Maly pisze:przecież wiadomo, że jest kibicem Realu od dziecka to co miał powiedzieć? jest profesjonalistą, zagrał w tych meczach najlepiej jak mógł i dał nam awans
:ok:
Maly pisze:co więcej wierzył, że wygramy finał czego np nie było widać po niektórych...
a za to słychać było wiele niepopartych boiskową postawą pięknych słówek, a brak mydlenia oczu kibicom przez Moratę zaczyna być mu przez niektórych stawiany jako zarzut :smile:
pumex pisze:Panowie, krótko i na temat: wyobrażacie sobie, że piłkarz prawdziwie zaangażowany w życie klubu (niezależnie od klubu), wiążący z pobytem w nim nadzieje (abstrahując od nazwiska) równie duże jak ów klub wiąże nadzieje z piłkarzem, mówi, że w sumie lepiej byłoby odpaść w półfinale niż dojść do finału, bo...
Nie mówi - Ty mówisz ;) Morata stosuje argument ad absurdum, którego użycie implikuje zerowe prawdopodobieństwo przyjęcia na boisku postawy, o którą go oskarżasz.
pumex pisze:No litości, przecież tu nie wiadomo czy śmiać się czy płakać
Nie dzielić przez zero ;)
pumex pisze:Uderzyło mnie z jaką łatwością rozszyfrowała się kwestia podejścia Moraty
Dokładnie - stosowanie argumentu ad absurdum oznacza że nigdy, za żadne skarby świata, w żadnej realnie możliwej do zaistnienia sytuacji nie odpuści :ok: Patrząc na jego postawę w meczach z Realem rok temu, z Torino kilka dni temu i z Bayernem w ubiegłym tygodniu, było to rzeczywiście łatwo dostrzegalne i potwierdzone bramkami, slalomami, boiskowym zaangażowaniem itd.
Marat87 pisze:Jednocześnie noga mu jakoś nie zadrżała, jak przyszło dwa razy strzelić im w półfinale. Jak już napisałem wcześniej, to profesjonalista, kompletną bzdurą są dla mnie twierdzenia, że być może wyciągnie wnioski na przyszłość i następnym razem w takim starciu zagra specjalnie gorzej, żeby Real awansował...
Dla mnie również.
ForzaItanimulli3vujcm pisze:skoro te słowa rzeczywiście padły, są zinterpretowane poprawnie - to moim zdaniem nie ma miejsca dla kogoś takiego w Juve.
Czyli miejsce jest :) bo jeśli - jak powiedziałby prawnik - interpretacja danego przepisu prawnego prowadzi do rozstrzygnięć jaskrawo niedorzecznych (z punktu widzenia celów prawodawcy, możliwości praktycznego wykonania, itp.), to taką interpretację należy odrzucić :ok:
zahor pisze:on sugeruje ze zle sie stalo, ze jego obecny pracodawca przy jego udziale odniosl wielki sukces i awansowal do finalu LM pierwszy raz od ponad dekady
Nie sugeruje - sugerowałby w sytuacji, której możliwość zaistnienia jest (i będzie, póki sport i rywalizacja mają jakikolwiek sens) równa 0, więc - opierając się o jego słowa - zerowe jest również prawdopodobieństwo, że cokolwiek zrobiłby w podobnej sytuacji z innym nastawieniem niż pokazane na boisku przed rokiem. Alvaro 2 lata temu odchodził z klubu, dla którego "tylko" obecność w finale byłaby rozczarowaniem. Dla niego też była, tym bardziej biorąc pod uwagę to, kto wygrał. A medialne narzekanie Moraty jest pochodną sytuacji, w której znajdują się pociągający za sznurki Real, Juve które na to przystało i jęczący w radiu Alvaro, zdany na łaskę byłego / być może przyszłego pracodawcy, który z tego powodu o byłym / być może przyszłym pracodawcy i swoim położeniu zapomnieć nie może, ale takim paplaniem raczej nic nie zmieni, chyba że zacznie publicznie na Juve najeżdżać, więc powinien się dla swojego i naszego dobra skupić na grze i treningach, a nie na roli dyżurnego płaczka hiszpańskich mediów, bo smutno to czytać i żadnej ze stron chwały ta sytuacja nie przynosi.
zahor pisze:Jemu wadzi nie to, ze wygrala znienawidzona Barcelona tylko to, ze ryja mu beret o tego gola w Madrycie.
Morata w wywiadzie pisze:Jeśli wiedziałbym, że nie wygramy finału, wolałbym, żeby wygrał Real. Kiedy po sezonie wróciłem do Madrytu, wszyscy mnie za to atakowali.
A ryją mu beret, atakują go, bo koniec końców wygrała znienawidzona Barcelona :P Jest takie ładne angielskie określenie, "Team to beat". Takim była i jest Barca i rozmawiamy w odniesieniu do niej i jej sukcesów, w epoce jej dominacji, która frustruje fanów Królewskich pewnie bardziej, niż ich porażki :smile: To o to mogli mieć pretensje do Alvaro, a nie o same bramki przeciwko nim w półfinale, bo o to mogą mieć pretensje do działaczy, którzy go nam sprzedali, nie do Alvaro, że zrobił to, co do niego należało i co chyba każdy kibic rozumie :think: Moim zdaniem źle odczytałeś uczucia Królewskich i to, co boli ich naprawdę, a nie jest to odpadnięcie z Juve w półfinale tylko uśmiechy na twarzach fanów znienawidzonego rywala i porażka z Juve wkurzała ich przede wszystkim w tym kontekście.
zahor pisze:nie kazdy lata w wakacje do Madrytu i nie kazdemu wypominaja gole strzelone Realowi.
W kontekście końcowego triumfu Barcelony, który zasmucił całą królewską część Madrytu, w epoce dominacji Blaugrany, która wkurza tam wszystkich do dzisiaj. To jest to, co wkurza Królewskich najbardziej, obecny europejski dominator i punkt odniesienia, także tej wypowiedzi Alvaro. Moracie nie można odmówić tego, że mierzy ku najlepszym i w meczach z nimi wychodzi z siebie, żeby ich pokonać. A i przeciwko słabszym (w październiku Bologna - gol i asysta, zimą Chievo i Torino - doppietty) można na niego liczyć, choć nie zawsze, ale po to mamy innych napastników i rotację w składzie, żeby Alvaro ani żaden z konkurentów na laurach nie spoczywał.
zahor pisze:Jak za rok znowu zagramy z Realem i znowu w finale czekac bedzie piekielnie silna Barcelona, to Morata da z siebie 100%, czy tez raczej bedzie sie zastanawial czy nie lepiej gdyby awansowal klub z Madrytu, ktory ma wieksze szanse na triumf? Z jego wypowiedzi nalezy wywnioskowac ze facet wrecz zaluje ze strzelil decydujacego gola. Moze za rok wyciagnie ze swojego bledu wnioski i sie poprawi?
Na boisku Morata się nie zastanawiał, grubo po fakcie uzewnętrznia się w radiu ;) Twój powyższy, stawiany Alvaro zarzut opiera się na niezrozumieniu celu, w jakim w dyskusji używa się argumentu ad absurdum. Samo medialne jęczenie jest żalowe, ale na boisku im silniejszy rywal, tym Alvaro gra lepiej, bo mobilizują go wyzwania. Wyzwaniem było pokonanie wtedy Barcelony, teraz Bayernu, nie sprostał obu, więc czuje, że zawiódł siebie i Królewskich, a jego wypowiedzi po samym finale wskazują, że bolał go również zawód, jaki sprawił kibicom Juve, nie widziałem wtedy u niego żadnego lekceważenia, wręcz przeciwnie:
Alvaro po finale LM 2015 pisze:Mieliśmy szansę, by wygrać ten mecz, jednak nie wykorzystaliśmy jej. Drużyna starała się zrobić wszystko, by zwyciężyć. To zawsze boli, kiedy dochodzisz do finału i nie zostajesz mistrzem, także dla naszych kibiców, którzy przybyli tutaj i tych oglądających nas na całym świecie.
i później:
Alvaro po finale LM 2015 pisze:Hiszpan nie wymienił się koszulkami z żadnym z zawodników Barcelony, co więcej, srebrny medal otrzymany po meczu oddał przyjacielowi. "Ostatnie dni były dla mnie bardzo trudne" - powiedział w wywiadzie udzielonym dziennikarzom Cadena Ser. "Przegraliśmy finał, a to dużo. Nie chcę żadnych wspomnień z tamtego wieczoru, dlatego nie wymieniłem się z nikim koszulkami, a medal podarowałem przyjacielowi, który przez miniony rok zawsze był blisko mnie" - wyjawił. "Osobiście bardzo dużo się nauczyłem, czasem porażka jest najlepszą lekcją. Muszę przemyśleć wszystko, co się wydarzyło przez miniony rok. Uważam, że rozegraliśmy świetny sezon, ale jestem pewien, że mogę dać Juventusowi jeszcze więcej, niż do tej pory. Jestem tu bardzo szczęśliwy".
Dla niego to był krok w tył za sprawą znienawidzonego rywala, więc nic dziwnego, że chyba wszystko, także odpadnięcie z Realem, byłoby dla "biedaczka", gdyby znał zawczasu wynik finału, mniej bolesne - nie podoba mi się to, że zawodowy sportowiec jęczy o swoich bólach i żalach na antenie radia, ale po pierwsze jest też kibicem - po pracy, a po drugie ma tak dziwną, nierozstrzygniętą i niepewną sytuację, że jeszcze chyba nie raz niektórzy będą się dziwili :P chociaż w świetle tego, na co się dwa lata temu zgodziliśmy, powinniśmy się dziwić sami sobie przede wszystkim. W ubiegłym tygodniu Morata był naszą najgroźniejszą bronią, miał udział przy obu bramkach z Bayernem, potem strzelił dwie Torino, serio uważacie, że jest już myślami w Madrycie? Będąc piłkarzem Juve, którego przyszłość jest na łasce Realu, daje Panu Bogu świeczkę - strzela gole i gra dla nas - i diabłu ogarek, rzucając na pocieszenie fanom Los Blancos takie paplanie hejtera Barcelony. Alvaro zależy tylko na zwycięstwie, jak wiele razy podkreślał i o czym świadczy także to oddanie medalu za występ w finale, który by mu przypominał o wiktorii Barcelony, jaką Duma Katalonii odniosła także nad nim, na jego oczach. Morata jest zapewne sfrustrowany i tym, i swoją niepewną sytuacją, i odpadnięciem z Bayernem (a dopóki w rewanżu był na boisku, byliśmy także dzięki niemu w ćwierćfinale), co nie wpływa na jego boiskową postawę, bo cztery dni po tamtym meczu zdobył doppiettę przeciwko Torino. Takimi bramkami i slalomami najlepiej odpowiada swoim krytykom i szkoda, że poszedł się żalić do radia, jak to mu nie jest źle i że nie wie, gdzie dom kupić ani gdzie będzie grał za pół roku. Ja czekam na decyzje Realu w tej sprawie, od której jeśli dobrze rozumiem słowa Marotty i Moraty jesteśmy zależni, Alvaro też, więc ciężko się cieszyć i mydlić oczy, kiedy kto inny w sprawie naszego zawodnika pociąga za sznurki. A sam Alvaro mówi tak:
Chciałbym grać dalej w Juve i zostać w tym klubie. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że nie wszystko zależy w tej sprawie ode mnie, ale jeśli chodzi o moje zdanie, to jest one sprecyzowane. Dobrze mi w Turynie.
http://www.seriea.pl/327874-morata-chce ... tusie.html

i oryginał sprzed dwóch dni:

http://www.football-italia.net/81774/morata-i-want-juve


koki90

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 15 października 2004
Posty: 1045
Rejestracja: 15 października 2004

Nieprzeczytany post 26 marca 2016, 01:57

Maly pisze:
koki90 pisze:w tym sezonie Morata to nasz zmiennik. To, że tak się stało i wylądował na ławce to już akurat tylko jego wina.
a czym on zawinił? wygryzł jednego drewniaka to kupili innego i znów ławka tylko, że teraz już tego nie da się wygryźć bo jest najlepszym obrońcą na świecie... drugi do wygryzienia zaś kosztował nas rekordowe pieniądze i mamy go na pewną własność w przeciwieństwie do Moraty ;] także czym zawinił Morata?

ja już pomijam teorię, że celowo trzymamy go na ławce, żeby Real go nie wykupił ;)
Swoją grą ? ;) Na liczbę szans nie może narzekać, bo nawet w okresie kiedy widać było, że Zaza jest w formie, to Hiszpan nadal był wyżej w hierarchii napastników od Zazy


ozob

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 15 grudnia 2006
Posty: 922
Rejestracja: 15 grudnia 2006

Nieprzeczytany post 26 marca 2016, 04:46

Niektorzy widze musza sie zapytac samych siebie i szczerze odpowiedziec czy Morata zasluguje na pierwszy sklad?


La fidanzata d'Italia
ODPOWIEDZ