Jak wspominacie noc po przegranej w LM z Milanem

Dyskutuj o legendarnych piłkarzach Juventusu, wielkich wydarzeniach z przeszłości i historycznych meczach.
ODPOWIEDZ
paweł (neo)

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 29 maja 2003
Posty: 167
Rejestracja: 29 maja 2003

Nieprzeczytany post 14 lipca 2003, 22:04

ja byłem umówiony z moja dziewczyna....do kina...pozniej na kolacjie gdy wracałem do domu (niewiedziałem jaki jest ynik) o godz 1.30 odrazu właczyłem TV i ogladałem nagrany mecz...ubrałem sie w koszulke JUVE szalik....i inne gadzety piłem herbate z orginalnego kubka JUVE...ogladałem..to tak jakby było na zywo....i wtedy shevo szczelił bramke...
zamarłem w fotelu.....pomyslałem chole1232 bedzie trudno wygrac ten finał...jednak ku mojej uciesze spalony..:)
pozniej juz tylko było gorzej posypała nam sie pomoc....jak doszło do dogrywkki ja siedziałem...z nszykowanym piwkiem...na wygrana...lecz po strzale treze wiedziałem ze niewygramy tego finału....widzialem strach w jedgo oczach...widziałem ze mu sie rece trzesa...tak samo zalayecie(co on wogule tam robił)jednak słowa uznania bla GIGI.obejrzałem tylko jak Juve dostaje srebne bedale...i poszłem płakac jak bobr w moim łuzku...wysłałem jeszcze dziewczynie smsa ze raczej mnie nie zobaczy nastepnego dnia w szkole....


Shadow_Alex

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 30 maja 2003
Posty: 373
Rejestracja: 30 maja 2003

Nieprzeczytany post 14 lipca 2003, 22:33

A ja.... a ja mialem isc do pubu z kumplami, ale cos przeczuwalem ze bedzie zle i sie rozkleje tam i sopbie obciachu narobie i powiedzialem im ze jak Juve przegra to bedzie to moja osobista tragedia i wole byc samemu w tym czasi... Podczas meczu siedzialem soebie na czacie na JuvePoland, zreszta siedzialem chyba na tym czacie do 1 i wspolnie z innymi fanami niemoglismy odzalowac tego meczu... Ja niestety nie mam szalika Juve, ale jedna ze swoich koszulek zalozylem na siebie a druga polozylem na telewizorze, mialem jeszcze zalozyc Predatory ale jak bylem w nich podczas Euro 2000 to Wlochy przegraly wiec zostawilem je na miejscu... I jak ogladalem mecz robilem od czasu do czasu zdjecia cyfrowka zeby miac cos na pamiatke z tego meczu... a tu taki horror.... Niestety bylojak byla, moze za rok sie uda, ale na to trzeba poczekac jeszcze tyle miesiecy i nie wiadomo czy sie uda dojsc do finalu:(((


FORZA JUVE


BIGGI

Qualità Juventino
Qualità Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 grudnia 2002
Posty: 2028
Rejestracja: 01 grudnia 2002

Nieprzeczytany post 14 lipca 2003, 22:34

paweł (neo) pisze:ja byłem umówiony z moja dziewczyna....do kina...pozniej na kolacjie gdy wracałem do domu (niewiedziałem jaki jest ynik) o godz 1.30 odrazu właczyłem TV i ogladałem nagrany mecz...ubrałem sie w koszulke JUVE szalik....i inne gadzety piłem herbate z orginalnego kubka JUVE...ogladałem..to tak jakby było na zywo....i wtedy shevo szczelił bramke...
zamarłem w fotelu.....pomyslałem chole1232 bedzie trudno wygrac ten finał...jednak ku mojej uciesze spalony..:)
pozniej juz tylko było gorzej posypała nam sie pomoc....jak doszło do dogrywkki ja siedziałem...z nszykowanym piwkiem...na wygrana...lecz po strzale treze wiedziałem ze niewygramy tego finału....widzialem strach w jedgo oczach...widziałem ze mu sie rece trzesa...tak samo zalayecie(co on wogule tam robił)jednak słowa uznania bla GIGI.obejrzałem tylko jak Juve dostaje srebne bedale...i poszłem płakac jak bobr w moim łuzku...wysłałem jeszcze dziewczynie smsa ze raczej mnie nie zobaczy nastepnego dnia w szkole....
o kurde, dobry jesteś. Ja chyba bym przełozył tą randkę, musiałbym za wszelką cenę oglądac LIVE.

ps. Nie chce juz wracac do tamtego wieczora :cry: :cry:


Macias

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 19 czerwca 2003
Posty: 114
Rejestracja: 19 czerwca 2003

Nieprzeczytany post 14 lipca 2003, 22:52

Ja byłem napalony na ten mecz.
Na finał byłem zaproszony do kolegi (dzięki, któremu moja historia z Juve się zaczeła). Oczywiście przyszedłem w mojej koszulce Trezeguet oraz z szalikiem. Mój kumpel był przygotowany identycznie (miał jeszcze czarno-białego kota, naszą maskotkę). Od początku martiwła mnie nieobecność Nedveda i wogóle byłem tak inaczej nastawiony do tego meczu, jaby negatywnie, pocieszałem się tym że to w końcu Juve gra, mistrz Włoch kontra jakiś tam Milan, który rozegrał słabe spotkania z Interem. Mecz się zaczoł, po chwili bramka Milanu i... chwila ciszy, zamerłem, jednak to był jak dobrze wiemy spalony który mnie bardzo uszczęśliwił. Gra była jak dla mnie troche monotonna, dobrze bronił Buffon, potem akcje którą dobrze zapamiętałem; zamieszanie pod bramką Milanu, przewrotka Del Piero, nieudane strzały naszych. Kilka kontuzji i zaczołem zauważać że jest źle. Wchodzi Conte i nagle orzywienie nadzieia i słupek. Ostatnie minuty dogrywki; Milan w 10, byłem pewny że Juve strzeli beamke, wtedy "cały" stadion zaczoł głośno wołać JUVE!!! JUVE!!! ... Bramka niestety nie padła. Karne to loteria, jak Treze nie strzelił zdołowałem się, pocieszałem się potem pięknymi interwencjami Buffona, na marne ;(. Myślałem że będe płakał, ale nie płakałem, kumpel miał świeczki w oczach ale powstrzymywał się przed kolegami. Wróciłem do domu i szybko poszedłem spać, myśląc jak sie zachować w szkole. Połowa mojej klasy to kibice Realu, nawet byli spokojni, myślałem że będą coś mówić, zabiłbym.
Musiałem przeżyć jeszcze ten drugi dzień w którym media podniecały się victorią Milanu ...


Seiru

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 05 czerwca 2003
Posty: 554
Rejestracja: 05 czerwca 2003

Nieprzeczytany post 14 lipca 2003, 23:06

Ja ten mecz nagrywałem i oglądałem i na kompie i na TV.
Koszulka Juve to podstawa (tak się złożyło że mam też czarno-białe meble w moim pokoiku :D to przypadek),szalik, miałem wtedy dość wysoką gorączkę no ale czego się nie robi dla miłości..........
..................................................................

Dokładnie pamiętam co było po spotkaniu........
Zamknąłem się w ciasnym kiblu i ryczałem jak krowa, no cóż nawet mnie się to zdarza. Przynajmniej nie musiałem się martwić <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> kumplami ze szkoły tam tylko Real, jeden z Barcelony...........


non mollare mai
Alex-10

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 20 października 2002
Posty: 294
Rejestracja: 20 października 2002

Nieprzeczytany post 15 lipca 2003, 19:29

Ja wolę tego nie wspominać.
Ale następnego dnia poszedłem do szkoły w koszulce Juve - czułem się świetnie, że jestem kibicem Bianconerich - byłem z tego dumny, mimo tych wszystkich szyderczych spojrzeń innych...


I CAMPIONI D'ITALIA SIAMO NOI
JU27
Slim

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 08 października 2002
Posty: 1198
Rejestracja: 08 października 2002

Nieprzeczytany post 16 lipca 2003, 23:59

Ogladalem mecz w takim napiecu ze nic mnie nie obchodzilo... doszlo do karnych... stalem juz przed TV bez ruchu... Trezeguet... i zalamanie... Pozniej skakalem jak glupi ze Buffon broni karne... jednak przyszedl ten moment... Del Piero mowie on strzeli na pewno! Strzelil radosc... ale patrze Sheva.... Strzal... i Gol.... i w tym momencie upadlem na podloge... glowa schowana w rekach... i tlyko czulem jak lzy splywaja mi po rekach i polikach,.... lezalem tam chyba przez 30 minut i tlyko slyszalem jak cieszy sie Milan przez lzawiace oczy patrzylem na puchar... Widzialem Alexa ktory jest smutny i Rui Coste ktory go pociesza... Widzialem Nedveda ktory wylecial ze stadionu wku** jak jaksa chol***....

Poszedlem do pokoju i plakalem caly czas... az zasnolem... na 2 dzien jednak dumnie poszedlem do szkoly z koszulka Alexa... smiali sie ze mnie a ja im tylko fakesy pokazywalem... widzialem chyba z 10 koszulek Milanu z napisem Sheva, Maldini i Dida... ale to nic ja przechodzilem obok nich z duma na twarzy ze Juve przegral z chonorem... cieszylem sie ze dotarl do finalu... i co najwazniejsze ze byl to wloski final, ze Calcio guruje i ze pokonalismy Real... bo kibice Realu sie ze mnie smiali... a ja na to "a kto dostal w dupe 3:1" to sie zamkneli... i dumnie chodizlem po szkole w koszulce Juve... jako jedyny... reszta to Rossonerri i te dup** z Realu... ale tylko ja jeden mialem koszulke Juve... + te 10 Milanistow... nikt sie nie odwazyl zalozyc koszulki Juve, a z reszta nie ma u mnie w szkole wielu kibicow Juve...

Bolesnie sobie to przypomnam gdy to pisze ciarki przechodza mnie po plechach... plakac mi sie chce... ale to nic wlacze sobie zaraz Sheve jak strzela z karnego... a pozniej 3 bramki Juve z polfinalu i bedzie lepiej...


juve21

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 26 czerwca 2003
Posty: 599
Rejestracja: 26 czerwca 2003

Nieprzeczytany post 17 lipca 2003, 00:24

Ja się umowiłem z kumplami że pojedziemy do parku chorzowskiego gdzie na ogromnym telebimie miał byc wyświetlany mecz LM. Ubrany jak zwykle w koszulke Del Piero i szalik Juve zasiadłem na takiej mini trybunce. Z zadowoleniem stwierdzilem że wiekszość to kibice juventusu , gdzięs około 300 przy setce milanu. Zaczła sie meczyk, non stop słychac było ryk JUVE, JUVE. Widziałem od razu że juve nie gra swojego i będzie ciężko. Karne...balem sie bo widziałem wczęsniej Dide w akcji. To co strzelali nasi to powiem jedno Katastrofa!! Jestem pewnie że ja sam lepiej wykonałbym te karne. Alex pokazał jak należy to robić.....ale to było za mało. koniec meczu i ogromny ścisk w sercu. Nie patrzałem na rozdanie medali poszedłem na piechte do domu ,a miałem prawie godzinke drogi. Przyznam sie szcerze że sie popłakałem w czasie drogi. Moj trzeci finał z juve i trzeci przegrany :( Szkoda gadac, wrociłem do domu i od razu sie położyłem spać. Ale bylo cięzko, a jeszce gorzej sie czułem na dzień następny kiedy każda gazeta trąbiła o sukcesie milanu. Przeszło mi tak po tygodniu ,ale daje boli.....


Zawsze i wszędzie Juve w moim sercu będzie
Dragon

Qualità Juventino
Qualità Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 23 marca 2003
Posty: 8860
Rejestracja: 23 marca 2003

Nieprzeczytany post 18 lipca 2003, 09:58

BIGGI pisze:o kurde, dobry jesteś. Ja chyba bym przełozył tą randkę, musiałbym za wszelką cenę oglądac LIVE.

ps. Nie chce juz wracac do tamtego wieczora :cry: :cry:
Dokładnie BIGGI to samo chciałem powiedzieć :wink: Ja rownież n miejscu pawła(neo) odłożyłym bym tą randkę, niemógłbym sie skupić :D Ale rozumiem Cię i podziwiam chłopie :wink:
Co do meczu :cry: jak Biggi niechcę już do tego wracać :cry: :cry: :cry: :!: Powiem tyle, że przez caly mecz całowałm i 3małem obrazek BOGA w ręku, gdy sheva strzelił karnego obrazek wypadł mi z rąk :cry: Świat sie na mnie zawalił po 1 karnym :cry: Ponieważ zapisuję maecze(robie na kompie i drukuję) kartkę z finału pomalowałem całą suchą pastelą na czarno :cry: Nic więcej niemówię bo się rozkleję :cry: :cry:


Obrazek
RadeKas

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 12 lipca 2003
Posty: 1200
Rejestracja: 12 lipca 2003

Nieprzeczytany post 18 lipca 2003, 12:21

Aż się płakać chce jak się czyta te historie.

Ja w tym czsie byłem na wycieczce szkolne. Przed meczem byłem załamany że nie moge obejrzeć. Poszliśmy z kumplami załatwiać mecz w jedny z barów. Nie mieli Polsatu ale mieli RTL. Przyszliśmy zaczynał się mecz. I nagle czarny obraz. Myślałem że to chwilowe zakłucenia, ale sie nie poprawiało. I nagle słysze: Szewczenkoooooooooooo. Trybuny wrzeszczą ale nic nie widze. No i nie słyszałem słowa gol. Wkurzyłem się i poszliśmy z kumplem do hotelu w którym spaliśmy. Tam był telewizor, ale bez Polsatu i RTL. Włączyłem telegazete na 1 i patrzyłem na niezmienijący się wynik 0-0. W międzyczasie tata przez telefon powiedział mi o nie uznanym golu szewy. W casie dogrywki siedziałem z innymi w pokoju dziewczyn. Starszy zadzwonił że karne i zaczął relacjonowac przez telefon. Razem z kumplami ustawiliśmy sie na balkonie, złapaliśmy się. Wiecie tak że każdy kładł innemu ręce na ramionach i skakaliśmy. Najpierw Treze i załamanie. Potem ktośtam z milanu strzelił i strzelił też Birindelli. I wtedy Buffon obronił. Na balkonie zapanowała wielka radość. I tak na zmiane radość i smutek. I wkoncu Alex. Byłem pewien że trafi i trafił. No i ten nie dorobiony, jak ja go nie nawidze, Szewczenko. Gol. Wyłączyłem telefon i chwiejnym krokiem poszedłem do swego pokoju. Inni za mnął wołali żebym został a ja nie mogłem im spojrzeć w oczy i nie mogłem powiedezieć ani słowa. Łzy chciały polecieć ale ja nie pozwalałem im. W gruncie rzeczy chciałem płakać ale nie mogłem. Wszedłem do pokoju i położyłem się na łóżku. Czytałem Clicka, ale nie rozumiałem co czytam. Przyszli koledzy i siłą zaciągneli mnie spowrotem do pokoju dziewczyn. Nie miałem siły się im przeciwstawić choć chciałem być sam. W tamtym pokoju siedziałem cicho, bo nadal nie mogłem powiedzieć ani słowa. Siadłem na balkonie i myślałem jak to się mogło stać. Było tak blisko szczęścia, ale po raz kolejny się nie udało. To już 4 raz razem z mistrzostwami Europy. Po każdym wcześniejszym płakałem a teraz nie mogłem, a napewno zrobiło by mi sie lepiej. Następnego dnia była wycieczkapo górach. Wszyscy mnie wyśmiewali a ja udawałem że nie słysze, albo bluzgałem im. A oni specjalnie szli koło mnie i dawali aluzje do tego przeklętego meczu. Przez pół drogi nie odzywałem się prawie wcale. Nauczycielki próbowały mnie pocieszać, a mi się wtedy chciało tylko płakać. Ale nie mogłem. Dopiero rozmowa z jednął dziewczynął sprawiła ze zapomniałem o poprzednim dniu. Ale tak naprawde to nigdy o nim nie zapomne. To był jeden z najgorszych dni w moim życiui. Może gdybym mógł zapłakać. Ale nie mogłem.

Kiedy to pisałem ręce mi się trzęsły i miałem świeczki w oczach. Kilka razy musiałem przestać żeby odetchnąć. Ale lepiej mi że podzieliłem się tym z innymi, którzy przeżywali to samo.


srali muszki będzie wiosna
Siewier

Administrator
Administrator
Awatar użytkownika
Rejestracja: 25 kwietnia 2003
Posty: 9966
Rejestracja: 25 kwietnia 2003

Nieprzeczytany post 19 lipca 2003, 23:33

Oglądając ten mecz zapomniałem o całym świecie i poprostu skupiłem się na 21 calowym prostokącie i obserwowałem przebieg akcji w manchesterze.A jak wspominam --wole tego nie wspominać bo pierwsze co widze to dwa pionowe pasy ------czrno..........czerwony :evil: Jednak jestem i tak dumny z tego że Juve dotarło do tego finału i było gorsze o ten jeden karny ale najbardziej jestem zadowolony gdy wspominam to że wyeliminowaliśmy WIELKI real madryt :D :D :D


Slim

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 08 października 2002
Posty: 1198
Rejestracja: 08 października 2002

Nieprzeczytany post 20 lipca 2003, 00:25

RadeKas pisze: (historia)
Jak to czytalem to autentycznie sie poplakalem i znow placze... na pocieszenie ogladam bramki z Realem z tym wspanialym komentarzem gdzie to komentujacy gosciu wrzeszczy z radosci jak Treze, Alex i Nedved trafiaja do bramki... I cieszy sie razem z Buffonem z obronionego karnego...

Pewno czytales moja historie... to tez bylo tragiczne... ale nad twoja na prawde placze... Wierz mi ze wszyscy plakalismy i bedziemy jeszcze to dlugo pamietali ale przed nami nowy sezon nowa LM i musimy pokazac wreszcie ze Juventus to Juventus ktory sie nie poddaje!! DAMY RADE mamy nowych zawodnikow ktorzy nam pomoga! Mamy Siebie Juventus i Lippiego tym razem nam sie uda wierze w to!! Tym razem final bedzie nasz!!

Wg mojej teori 7 ktora sprawdza sie tylko z 2Pacem to jednak postanowilem ja zastosowac i z Juve moze sie uda... dokladie 7 lat temu zdobylismy LM wiec teraz tez sie uda!! po 7 latach to Alex podniesie puchar!!

Forza Juve... ide bo bede chyba plakal... to nienormalnie nigdy nie placze, a jednak takie mecz doprowadzaja mnie do placzy... pamietam tez ME... 1:0 za sprawa Delvecchio... 2 akcje Alexa i klapa.... Wiltord i wtedy wiedzialem ze to juz koniec... ale to byl poczatek koszmaru... Trezeguet wykonal to co musial.... i Francja pokonala Wlochy... gdyyby Alex strzelil... to byl mecz po kotrym obrazilem sie na Alexa... ale w glebi duszy i tak go kochalem... przeszlo mi po 4 dniach i pozniej juz tylko rozpcaczalem nad przegrana a wszyscy sie ze mnie smiali ze Wlochy przegraly ale ja wierzylem i wierze w Squadra Azzura!! tak samo jak w Juve!! FORZA!


ForzaJuve

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 31 maja 2003
Posty: 110
Rejestracja: 31 maja 2003

Nieprzeczytany post 20 lipca 2003, 00:34

Jak czytam te Wasze wspomnienia to, az chce mi sie plakac, wiec moze i ja opowiem jak przezylem tamten dzien.

28 maja(środa)-na ten dzien czekalem cale 4 lata, ale mysle ze warto bylo.Tuz przed drugim meczem polfinalowym z realem madryt zlozylem przysiege Bogu- jezeli awansujemy do finalu 28 maja wybiore sie do kosciola, aby mu podziekowac i poproscic o zwyciestwo mojego kochanego klubu.Jak wiemy wygralismy tamten mecz, a ja obietnice dotrzymalem, mimo ze kumple akurat szli grac w pilke, ja musialem odmowic.Kiedy wrocilem z kosciola, przebralem sie w koszulke i szalik Juve, zamknąłem sie w pokoju i z niecierpliwoscia oczekiwalem na mecz.W moim srodowisku opinie byly podzielone na temat kto wygra ten final.Najbardziej martwilo mnie to , ze w tym meczu nie zagra Pavel Nedved, ale najlepsi kumple pocieszali mnie, ze z Milanem w takiej formie przegrac sie nie da(chodzilo tu glownie o slabe mecze przeciwko Interowi, a takze slaba koncowka w seriea).Mecz sie zaczął, juz na samym poczatku widac bylo brak Nedveda i lekka przewage milanu, ale pocieszalem sie ze bedzie lepiej, ze Juve w miare uplywu czasu zacznie grac "swoja" pilke.Gdy Szewczenko strzlil gola, zamarlem, serce zaczęło mi bic tak mocno ze niemali nie wyskoczylo mi z klatki piersiowej, ale po kilku chwilach ulzylo mi- spalony :D .Pozniej niestety feralny wypadek Tudora- musial opuscic boisko, byla to duza strata dla naszej defensywy.A wiec do przerwy 0-0.Po przerwie pierwsza grozna akcja Juve, strzal Conte i...,poprzeczka wkurzylem sie wtedy na caly swiat, pomyslalem ze bylo tak blisko, i za milan jak zawsze ma szczescie.Druga polowa minęła bardzo szybko.Zaczęła sie dogrywka, i tym razem feralna kontuzja Roque Juniora,a ancelotti nie mial juz zmian, co mnie ucieszylo (mama mnie uczyla zeby nie cieszyc sie z cudzego nieszczescia :-D ).W koncu szczescie zaczęło nam sprzyjac.Dogrywka to napor Juventusu, a ataki milanu ograniczaly sie do nielicznych kontr, jednak i w tej czesci gry nic sie juz nie wydarzylo.KARNE :!: :!: .Od razu przypomnial mi sie final z Ajaxem kiedy to wlasnie po karnych pokonalismy jedenastke z amsterdamu.Kiedy Trezeguet, Zalayeta i Montero nie strzelil karnych opentala mnie zlosc, czulem sie strasznie, przezywalem dramat,a gdy Buffon bronil karne wrecz przeciwnie skakalem z radosci i cieszylem sie jak male dziecko.Ale stalo sie szewczenko trafil z rzutu karnego i bylo po wszystkim, pozniej zobaczylem tylko kawalek ceremonii wreczenia medali Juventusowi, bo jak widzialem jak patrzyli z pokorą na puchar to serce mi sie krajalo.Pozniej poszedlem szybko do lozka i tam dlugo, dlugo plakalem.Na zajutrz w szkole nie mialem problemow bo ogolnie kumple z klasy mi wspolczuli i starali sie nie wspominac o tym mecz (przynajmniej nie w moim towarzystwie).Piszac ten tekst mam swieczki w oczach a po plecach przechodza mi ciarki i jak chyba kazdy kibic Juve chcialbym zapomniec o tamtym dniu.
Ostatnio zmieniony 29 września 2004, 22:50 przez ForzaJuve, łącznie zmieniany 1 raz.


przemek

Juventino
Juventino
Rejestracja: 12 lipca 2003
Posty: 31
Rejestracja: 12 lipca 2003

Nieprzeczytany post 20 lipca 2003, 01:14

Gdy zaczął sie mecz byłem w domu z 3 kumplami i wszystko było dobrze.
Gdy Sheva strzelił gola myślałem ze już jest wszystko stracone i JUVE sie nie podniesie,ale jak wiemy był spalony i to mi przyniosło ulge.
Pózniej gdy Inzaghi strzelił ze strzupaka i piekna paradyja sie popisał BUFFON byłem wniebowziety,a gdy A.CONTE strzelił w poprzeczke juz wiedziałem ze Juve jest bliski strzelenia bramki.
Zawiodło mnie to że kontuzji nabawił sie DAVIDS,TUDOR i ze NEDVED nie mógł grac przez jakąś głupią kartke która dostał w meczu z realem(bo dotkną jakiegos cwoka i paniusia z realu-<brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>).
Pózniej gdy zaczeła sie dogrywka wiedziałem że JUVE nie chce wygrac ponieważ jego gra nie przypominała stylu JUVENTUSU jaki nas przyzwyczajił do gry w meczach w serie A,ale wciaż wierzyłem że wygra z odwiecznym rywalem.
Gdy doszło do karnych złapaliśmy sie za rece z kumplami i trzymaliśmy się.
Gdy podchodził TREZEGUEt myślałem że strzeli ale nie wiem co on zrobił bo ponieważ powinien strzelać tak jak w serie A czyli w środek BOMBA i pod poprzeczke.
Trudno jeszcze JUVE ma BUFFONA który jest najlepszym bramkarzem na świecie i to co zrobił z obroną strzału seedorfa to jest mistrzostwo świata.
Gdy podchodzili do strzału MONTERO i ZALAYETA to myślałem że choć jeden strzeli,a tu pech-nie nie pech tylko oddanie piłki bramkarzowi,bo to tak można nazwac. I wtedy JUVE sie podłamał i wiedziałem że oni tego meczu nie wygraja.
Ponieważ taki Zalayeta to nie zasługuje na taki klub jak JUVENTUS,po tym meczu to bym go sprzedał do 4 ligi polskiej.
Byłem zdruzgotany tą porazką gdyż to 3 porażka w finale,którą przeżyłem.
Wtedy Wyszedłem z domu i chodziłem i chodziłem bo nie mogłem zapomnieć tej porażki i miny DEL PIERA z której można było wyczytać że to 3 finało LM i do tego przegrany.
Do szkoły nie poszedłem bo juz byłem po maturze i na szcęście mogłem cały czas siedziec i rozmyślać nad tym meczem.


maldini
Dragon

Qualità Juventino
Qualità Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 23 marca 2003
Posty: 8860
Rejestracja: 23 marca 2003

Nieprzeczytany post 20 lipca 2003, 11:16

Aha zapominałem dodać w moim poście, że ja oczywiście też beczałem :!: :!: W 97 po Borussi pociekło mi kilka łez w 98 po realu beczałem jak cholera! Prawdziwa rozpacz!!! A po milanie dokładnie po 10 min. niemiałem juz łez. To niebył płacz tylko szlochanie, jak male dzieci. Łzy ciekły ciurkiem i szybko sie skończyły :cry: :cry: Tylko w kółko powtarzałem ,,Boże za co?'' , ,,Dlaczego?!'', ,,Co ja zrobiłem!!?'' :cry: :cry: Po 1 tyg. dopiero wróciłem do normalnego życia i potrafiłem sie śmiać... :cry:


Obrazek
ODPOWIEDZ